Ecclesia
#1
Ecclesia - De Ecclesiae Universalis (2020)

[Obrazek: R-16212302-1605363331-3393.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Excommunicamus 01:07
2.Vatican III 04:44
3.Ecclesia Sathani 05:27
4.Montségur 06:04
5.Behold the Heretic Burning 04:57
6.Antichristus 07:11
7.Deus Vult 05:34
8.God’s Trial 06:32
9.Burn the Witch (Venom Cover) 03:25
10.Ite Missa Est 01:40

rok wydania: 2020
gatunek: epic heavy/doom metal
kraj: Francja

skład zespołu:
Frater Arnhwald - śpiew
Julius Accusator - gitara
The Witchfinder General - gitara
Frater Ignis Sacer - gitara basowa
Pater Hexenhammer - perkusja
Pater Walkelinus - organy


"Ecclesia" to po grecku kościół, ale ten mieści się we Francji, a grający w zespole "mnisi" zaprezentowali dzięki Aura Records swój pierwszy album w listopadzie 2020.

Powiem od razu. Ta ekipa sieje melodyjne epickie zniszczenie na poziomie światowej ekstraklasy w zróżnicowanych kompozycjach z obszaru epic heavy/doom. Co najważniejsze nie jest to jakiś nihilistyczny podszyty black metalem wyziew zatęchłych piwnic, tylko kapitalnie zaśpiewany i wybornie zagrany z prawdziwymi organami atrakcyjny metal z dużą dawką tego, co można by określić jako korzenny, klasyczny true epic heavy metal. Ogromna moc i energia od samego początku jest już w szybkim Vatican III i dopiero w następnym Ecclesia Sathani pojawiają się typowe dla doom zagrywki, pewne zwolnienia tempa i powracające układy riffowe. To jest kruszące w gitarach, dewastujące momentami, a gdy wchodzą organy i symfoniczne chóry oraz ostrzejszy wokal wybornego wokalisty, który tu umie zaśpiewać wszystko bezbłędnie i z niezachwianym przekonaniem to Francuzi po prostu w swoich kompozycjach zachwycają.
Potęga uporczywego posępnego riffowania i średniowieczny klimat to Montségur o zróżnicowanych liniach melodycznych i mocno zarysowanym classic metalowym charakterze, a potem nadchodzi potwór w postaci wspaniale podbudowanego stonerem mega epickiego Behold the Heretic Burning. No coś pięknego i tak pięknie przesyconego łagodniejszymi fragmentami. Jaki rewelacyjny, nośny refren i jakie drapieżne chórki wspierają tu wokalistę! Moc! Moc jest z nimi cały czas i jakie ogromne wrażenie robi dramatyczny i jakże melodyjny, wspierany organami Deus Vult. Jaki patos w otoczeniu surowości potężnych gitar! I mrok i czerń w kroczącym w miarowym tempie God’s Trial... Praca gitar... no coś niesamowitego po prostu... Miażdżą góry! Antichristus jest najdłuższy i wzbogacony o liczne smaczki narracyjne, a melodia jest poruszająca w epickim stylu. Do tego sola tak doskonale dobrane do ogólnego podniosłego charakteru tej kompozycji. W szybkich tempach demolują w rytmicznym, bezwzględnym i twardym Burn the Witch z wykorzystaniem po części brutalniejszych wokali (świetnie zrobione!). Chyba nie słyszałem jeszcze, żeby cover VENOM brzmiał lepiej od oryginału.

Czysty, wyrazisty sound wszystkich instrumentów i ta produkcja jest wyborna, pozbawiona dekadenckiej niedbałości, jaka  się w ostatnich latach wdziera w realizację płyt w tym gatunku. Fantastycznie odpowiednio ciężkie i odpowiednio ostre gitary, głośna perkusja, wspaniały sound organów, które mogłyby tu rozbrzmiewać jeszcze częściej. Absolutnie doskonała produkcja!

Fantastyczny, zdumiewający debiut francuskiego zespołu, który można z całą pewnością uznać za największą sensację roku 2020 w gatunku epic heavy/doom.


ocena: 10/10

new 1.12.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Ecclesia - Ecclesia Militians (2024)

[Obrazek: 1203096.jpg?2416]

tracklista:
1.Vade Retro 01:41
2.If She Floats 04:35
3.Et Cum Spiritu Tuo 03:58
4.Antecclesia 06:13
5.Ecclesia Militans 03:48
6.The Exorcism 05:19
7.Ereptor Verae Fidei 04:49
8.Redden the Iron 04:07
9.Havester of Sinful Souls 07:02
10.Quis ut Deus 01:50

rok wydania: 2024
gatunek: epic heavy metal/power doom metal
kraj: Francja

skład zespołu:
Frater Arnhwald - śpiew
Conrad the Inquisitor - gitara
The Witchfinder General - gitara
Frater Ignis Sacer - gitara basowa
The Priest - perkusja
Pater Walkelinus - organy

Francuski ECCLESIA powraca z drugim albumem 8 marca 2024, a wydawcą jest ponownie wytwórnia Aural Music. O samych członkach zespołu wiadomo już nieco więcej, przede wszystkim to, że w większości związani są z bardziej ekstremalną sceną metalową, także black. Grupa zabiera tym razem słuchacza w mroczny świat Inkwizycji XII wieku.

Tym razem organy już nie są tak ważną częścią składową muzyki ECCLESIA i ogólnie styl się zmienił. Jeśli poprzednio można było mówić o heavy/doom z epic zacięciem w praktycznie czystej formie, to teraz zespół mocno poszedł w stronę power/doom grania. To trudna odmiana metalu, grana przez nieliczne zespoły i nielicznie dobrze. Po mrocznym intro Vade Retro zagrali po prostu dobrze If She Floats, bo w tej kompozycji nie ma nic ekscytującego, poza wyborną grą gitarzystów, przypominającą styl masywnego grania extreme metalu, wywodzącego się z melodic black. Melodyjny classic heavy metalowy refren jest mało interesujący i stanowi tu nawet pewien dysonans. Lepszy jest na pewno w Et Cum Spiritu Tuo, tu jednak oczekiwanego klimatu raczej nie ma. Wydobywają go w wolniejszym, na pewno klasycznie epic doom metalowym Antecclesia, w stylu CANDLEMASS, SOLSTICE i ISOLE. To spokojnie się toczący utwór, bardziej w manierze debiutu niż poprzednie. Bardzo dobre, ale dosyć ograne w ramach przyjętej posępnej konwencji, choć majestatyczności odmówić nie można. Solidny heavy metal w Ecclesia Militans jest udaną wizytówką albumu, ale po co tyle tych wysokich, amerykańskich zaśpiewów. To zawsze burzy nastrój tego typu ponurej epickiej muzyki. 
Potem nadchodzi potężny, kruszący i rozdzierający gitarami wokalami The Exorcism, zagrany w stoner/doom estetyce w części głównej i z kapitalną partią power/doomową w tempie miarowym, bezwzględnym i siejącym grozę. Zniszczenie! ECCLESIA jak z debiutu, a może i formalnie bogatsza. Chce się więcej takiego grania i Francuzi dają to w Ereptor Verae Fidei, z niesamowitymi, ociekającymi mrokiem zagrywkami gitarzystów i jakże przyjemnymi zbrutalizowanymi wokalami Arnhwalda. Dewastujący power/doom tym razem tu zaserwowali i na pewno nie można powiedzieć, że oni tego grać na światowym poziomie nie potrafią. I jescze raz fenomenalnie power/doomowo atakują w Redden the Iron, gdzie element classic heavy jest w refrenach dobrany znakomicie i całość buja jak w tańcu szkieletów, no i jest najlepsza classic doomowa partia z narracją na tym LP. Finał musi być monumentalny i wydaje się na początku, że najdłuższy Havester of Sinful Souls spełni wszelkie oczekiwania w tym zakresie. Niestety, zabrakło tu pomysłu na jakąś sensowną melodię, szczególnie w refrenie i tak sobie śpiewa Arnhwald nieco obok tych znakomitych przecież power/doom metalowych riffów, konsekwentnie wynikających z rozpoczynających tę kompozycję gregoriańskich chorałów.

Brzmienie dobrane jest znakomicie. Chłodne, posępne, surowe w przesterowanych gitarach i wyraziste w ustawieniu wokalu Arnhwalda.
Debiut tego zespołu był wstrząsającym fundamentami średniowiecznych katedr metalowym monolitem. Tym razem te kompozycje są po proste nierówne. Nie schodzą poniżej dobrego poziomu, ale czasem za dużo powiedzieć w obrębie jednego utworu, to gorsze niż jeden realnie słabszy numer na płycie. Trzeba jednak powiedzieć, że w zdecydowanej większości partie power/doomowe są światowego formatu i jeśli zespół pójdzie tą drogą, to może zostać światowym liderem tego szlachetnego, metalowego gatunku.


ocena: 8,8/10

new 18.01.2024

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Aural Music
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości