Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Satrap (2003)
Tracklista:
1. Keepers of Time 06:30
2. Heaven's Gate 04:45
3. Fire & Ice 05:20
4. Inside the Storm 03:56
5. Die for Your King 03:53
6. Star Wars 09:28
7. Innovation 06:12
8. Cyber Future 06:06
9. Freedom Calls 08:17
10. Heavy Metal Heart 04:37
11. Watch the Sky 08:46
Rok wydania: 2003
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Christian Hansen - śpiew, gitara
Joakim "Jokke" Kjelstad - gitara
oraz muzycy sesyjni:
Morty Black - bas
Alessandro Elide - perkusja
Dj- Dritskummel - instrumenty klawiszowe
GAIA EPICUS to Thomas Christian Hansen, który już od roku 1992 próbował swoich sił w różnych zespołach i stylach muzycznych, aby w końcu w 2001 stworzyć nowy zespół i stać się kontynuatorem tradycji metalu innego Hansena z Niemiec. Określenie zespół w przypadku GAIA EPICUS jest nieco umowne, bo Hansen jakoś nigdy nie zdołał zbudować stabilnego składu i na tym debiutanckim LP wsparli go muzycy sesyjni, zaproszeni jako goście, w tym basista słynnego TNT i niezwiązany z metalową muzyką Dj-Dritskummel. Płyta została wydana
Całe przedsięwzięcie miało pół amatorski charakter, a problemy Hansena z wydawcami i szum, jaki wokół tego powstał przez jakiś czas były głośniejsze niż odzew na samą muzykę. Płyta została wydana ostatecznie przez portugalską wytwórnię Sound Riot Records w maju 2003.
Hansen, zazwyczaj kojarzony z graniem w stylistyce zbliżonej do HELLOWEEN czy GAMMA RAY, na swoim debiucie dał sporo od siebie i jest to płyta pod tym względem szczególna w dyskografii. Samo umieszczenie na tym LP nietypowej instrumentalnej kompozycji "Innovation" czy rozbudowanej, ale w zasadzie rozdmuchanej tylko i rozdętej w czasie "Star Wars" już stanowiło pewną opozycję wobec charakteru płyt grup, z którymi był porównywany.Te eksperymenty trudno zaliczyć do udanych, czego jednak nie można powiedzieć o pierwszej części płyty. Może to i power metal wtórny, ale zgrabny i dynamiczny, pełen szybkich helloweenowskich riffów, chórków w tle i gustownych partii klawiszowych. "Keepers of Time" wciąż pozostaje jedną z najlepszych kompozycji Hansena, który ponadto śpiewa na tym albumie może nie rewelacyjnie, ale lepiej niż to mu się zdarzało później. Tu się dużo dzieje w tej kompozycji i jest to granie pełne solówek gitarowych i klawiszowych, zmian tempa, melodyjnych motywów, odmiennych od głównego i na pewno nie jest to power metal schematyczny. Pomysł na granie rozbudowane i zaskakujące nie jest realizowany w prostszym "Heaven's Gate", ale tu mamy kolejną nośną melodię w szybkim tempie, która już naturalnie kiedyś gdzieś tam była, ale to nic nie szkodzi. Co by się nie powiedziało o samych riffach gitarowych, to klawisze zagrane przez kogoś na co dzień niemającego z metalem nic wspólnego są bardzo ciekawe. Na całej płycie zwraca także uwagę bardzo dynamiczna gra perkusisty. Te dwie kompozycje są najlepsze, ale także "Fire & Ice" bardzo ładnie się prezentuje jako bardziej melodic metal w łagodniejszej odmianie i z przebojową melodią, wzorowaną nieco na stylu skandynawskiego hard rocka lat 80-tych. Tam, gdzie zwarty i nastawiony na riffowy atak power metal dominuje, jak w "Inside the Storm' i "Die for Your King" także grupa pokazuje bardzo dobry poziom, mimo że uczucie deja vu jest bardzo silne. Te akurat kompozycje są trochę bliższe stylistyce szwedzkiego melodic power rycerskiego przełomu wieków, gdy kształtowały się trendy takiego grania w Europie. To słychać zwłaszcza w dialogach gitary z klawiszami. Niekiedy przy okazji tej płyty mówi się o progresywnym charakterze muzyki GAIA EPICUS w początkowym okresie działalności. Nic bardziej mylnego. Bardziej rozbudowane kompozycje jak "Watch the Sky" czy "Freedom Calls" to po prostu norweska odpowiedź zarówno na wzbogacony przez instrumenty klawiszowe melodic power szwedzki, jak i fiński głównego nurtu. Te utwory są bardzo dobre, zawierają wiele pomysłów, którymi można by obdzielić znacznie więcej numerów, jednak o progresywności nie ma mowy. Ani w przeciętnym dosyć płaskim śpiewie, ani w wykonaniu, ani tym bardziej w eksploracji jakichś odległych rejonów muzycznych, bo i "Cyber Future "to też tylko power metal, gdzieś tam inspirowany IRON SAVIOR, a "Heavy Metal Heart" power metalową wersją niemieckiego heavy metalowego mainstreamu.
Tak czy inaczej, pojawił się zespół, który jako jeden z pierwszych w Norwegii zagrał rasowy power metal na granicy Niemiec i Skandynawii.
W sferze produkcyjnej ta płyta prezentuje się średnio, co najbardziej słychać w brzmieniu gitar, te jednak już będą brzmieć tak w GAIA EPICUS zawsze. Trudno mieć natomiast jakieś większe zastrzeżenia do ustawienia sekcji rytmicznej, a to, że perkusja momentami zagłusza Hansena to wina raczej jego słabej siły głosu.
Stojąc na granicy geograficznych regionów power metalu, Hansen pozostawał na tym albumie sobą, jednak już na kolejnym LP, "Symphony Of Glory", zdecydowanie skierował się ku hansenowskim Niemcom.
Ocena: 8/10
17.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Symphony of Glory (2005)
Tracklista:
1. Welcome (Intro) 00:30
2. Time and Space 05:30
3. Miracles 03:01
4. Seize the Day 04:36
5. Hand of Fate 03:58
6. Wings of Freedom 05:36
7. Spanish Eyes 04:19
8. No Release? 03:51
9. Chamber of Secrets 03:39
10. Be Thy Cross My Victory 07:33
11. Symphony of Glory 10:13
Rok wydania: 2005
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Christian Hansen - śpiew, gitara
Joakim Kjelstad -gitara
Yngve Hansen - bas
Mikael Duna - perkusja
Thomas Christian Hansen z Norwegii chyba zawsze chciał być Hansenem z Niemiec.
GAIA EPICUS, jako środek do osiągnięcia tego celu, mimo najróżniejszych przeciwności losu, stał się przy tej okazji jednym z najważniejszych i najpopularniejszych bandów power metalowych z Norwegii. O ile debiut tego zespołu, "Satrap", można było odnieść do kategorii płyt inspirowanych niemieckim melodic power, stworzonym siłami Kai Hansena, to już ta płyta jest prostym i niemal dosłownym kopiowaniem tego stylu. Wiele zespołów, które próbowały mierzyć się z motoryką, refrenami i melodiami HELLOWEEN czy GAMMA RAY z wczesnego okresu po prostu poległo i naraziło się na śmieszność, tymczasem norweski Hansen poradził sobie bardzo dobrze. Album został wydany podobnie jak poprzedni, przez wytwórnię Sound Riot Records w końcu lipca 2005 roku.
Płyta ma jedną wielką zaletę - jest bardzo, bardzo równa w przeciwieństwie do poprzedniej. Nie ma tu eksperymentowania pseudoprogresywnego czy symfonicznego - proste jasne i zrozumiałe granie w stylu HELLOWEEN-GAMMA RAY. Żadna z kompozycji nie odstaje od pozostałych poziomem, nie ma kompromitujących prób "przeskoczenia" mistrzów czy też "urozmaicania "ich muzyki. Zaskakująca też jest konsekwencja, z jaką GAIA EPICUS w każdym kolejnym utworze dąży do odtworzenia głównych założeń muzycznych ekip, które naśladuje oraz prostota środków, jakich używa. Widać to nawet w ustawieniu na końcu albumu długiej, rozbudowanej kompozycji tytułowej, "Symphony of Glory". Jest to także bardzo udany utwór, z interesującym rozwinięciem, nawet nieco swoisty i samoistny, a w każdym razie niestanowiący jakiejś wiernej kopii i hołdu dla monumentalnych utworów, kończących Keepery HELLOWEEN. Nie ma też na tej płycie przesadnej wesołkowatości i charakter utworów to bardziej "Walls Of Jericho" i GAMMA RAY z drugiej połowy lat 90-tych. Numery są proste, dużo galopad, w tym znakomita w "Hand of Fate", kilka wybornych, basowych natarć też by się znalazło.
Jest w tym wszystkim odrobina monotonii, ale to taka monotonia przyjemna i lepsza od udziwniania, jakie się trafiało na debiucie.
Mimo skromnych środków płyta ma znakomite brzmienie. Bas bardzo mocny, wyrazista perkusja i starannie dobrane klawiszowe ozdobniki, które są autorstwa zaproszonego Larsa A.R. Larsena z HIGHLAND GLORY. Z tego zespołu też jest i wspierający Hansena wokalista, Jan Thore Grefstad.
Trochę szkoda, że śpiewa on niewiele, bo wokal to najsłabszy punkt tej płyty. Hansen wypada średnio w próbach śpiewania pod Kiske. Za to bardzo sola zagrał i on, i Kjelstad, który go tu dzielnie wspiera.
Sympatyczna płyta z sympatycznym melodic power.
Ocena: 7.9/10
17.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Victory (2007)
Tracklista:
1. New Life 03:53
2. Iron Curtain 06:50
3. The Sign 05:45
4. Revenge Is Sweet 02:52
5. In Memory 01:44
6. Awaken the Monster 05:10
7. Rise of the Empire 04:03
8. When Darkness Falls 01:17
9. Fortress of Solitude 03:45
10. Through the Fire 06:50
11. Victory 04:31
Rok wydania: 2007
Gatunek: Power Metal/Heavy/Thrash Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Chr. Hansen - śpiew, gitara
Joakim "Jokke"Kjelstad - gitara
Hans Age Holmen - bas
Ole Alexander Myrholt - perkusja
GAIA EPICUS to zapewne najbardziej znany zespół z Norwegii, grający melodyjny speed power metal w stylistyce zbliżonej do GAMMA RAY i kierowany od lat przez Hansena, tyle że Thomasa. Trzeci album zespołu, wydany przez Epicus Records (własna wytwórnia Hansena) w styczniu 2007, miał stanowić odskocznię od tego prostego kopiowania zespołów Hansena z Niemiec z albumu poprzedniego, miał także być bardziej zwarty stylistycznie i bardziej ukierunkowany na typowy power metal europejski, niż nieco kontrowersyjny debiut "Satrap". Skład, jaki Hansen zebrał był stosunkowo stabilny, a doświadczenia, także z procesu produkcji i realizacji płyty powinny zaprocentować.
Pierwsza kompozycja "New Life" nie bardzo na to wskazuje. Otrzymujemy wyjątkowo sztywno trzymający się reguł melodic power z galopadą gitarową, wesołym refrenem i niestety tym razem słabym wokalem Hansena. Mocarzem za sitkiem nigdy on nie był, tu jednak jego śpiew jest bardzo płaski, głównie przez skrzętne omijanie wysokich rejestrów. Zaskakujący jest przywodzący na myśl METALLICA początek "Iron Curtain" i toczy się to dalej bardzo fajnie, choć może więcej tu thrash metalu niż power i to thrash w stylu MEGADETH, z gitarowymi natarciami obu gitarzystów i zdecydowanie udanymi solami. "The Sign" jest przyjemny w prostej melodii, ale całkowicie położony wokalnie. Takie drobne echa RUNNING WILD, ale zaśpiewane bez wiary i znów wrażenie spłaszczenia jest nieodparte. Tymczasem "Revenge Is Sweet" to zaskakująco udany klon nagrań MEGADETH z lat 80tych i rodzi się pytanie, czy aby nie najlepszym wyjściem byłoby wejście do skromnej grupy zespołów naśladujących ekipę Mustaine'a. "Awaken the Monster" to już kompozycja wolniejsza, tradycyjna w heavy metalowej formie i z doprawdy świetnym melodyjnym refrenem, choć ogólnie dosyć drapieżna i z ostrą częścią instrumentalną znów bardziej thrashową niż power czy heavy metalową. W "Rise of the Empire" wracają wszystkie demony Hansena z Niemiec, ale to raczej taka średnio udana kalka tego GAMMA RAY czy HELLOWEEN z dawnych lat. Znów wychodzi słaby wokal i to pokazuje, jak ten element jest ważny w tym gatunku. Niespecjalne też jest to pitolenie w solówce gitarowej. Dużo jaśniejszym punktem programu jest "Fortress of Solitude" będący wypadkową heavy metalu brytyjskiego, z miłymi dla ucha zagrywkami gitarowymi i skandynawskiego melodyjnego grania. Udane solo, sporo ciekawie podanej rytmiki, choć w gruncie rzeczy to bardzo prosty rockowy numer. Słychać jedno. Gdy zespół odrywa się od korzeni grania gamma i helloween podobnego jest interesujący, jak w dłuższym "Through the Fire". Bujający rytmiczny kawałek oparty na znanych motywach, długich wybrzmiewaniach i wybornie podanym basie nie zmusza też Hansena do silenia się naśladowanie Kiske. Śpiewa swoje i po swojemu i tego słucha się bez zażenowania. W środku znów trochę thrashowych zagrywek i pokręconych solówek gitarowych oraz nieoczekiwanych melancholijnych i płaczliwych fragmentów, ale dobrze wplecionych w dynamiczne natarcia gitarzystów. Na koniec "Victory" gdzie jakoś IRON SAVIOR spotyka RUNNING WILD. Galopada na tle punkowego rytmu perkusji solo na basie i inne atrakcje, jak odgłosy bitwy i chóralne ooooooo oraz hej, hej do nieśmiertelnej frazy "Brothers of metal unite". Ograne do granic możliwości, ale chwyta mimo to, a może właśnie dlatego.
Kiedyś ta płyta wydawała mi się dużo lepsza. Z perspektywy czasu wychodzą jednak niedostatki: nie najlepszy wokal, przeciętne brzmienie gitar i nie najlepsze kopiowanie stylu zespołów niemieckich. Są jednak i plusy - doskonałe brzmienie i partie gitary basowej, udane sola i ciekawe urozmaicenia w obrębie poszczególnych kompozycji. Jest też autentyzm i pewna urokliwa naiwność. Jest również MEGADETH, a tego zapewne nigdy nie jest zbyt wiele. Mimo wszystko jednak solidna rzecz .
Ocena: 8/10
19.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Damnation (2008)
Tracklista:
1. Damnation 08:53
2. Masters Of The Sea 03:13
3. Firestorm 04:42
4. The Wizard's Return 02:45
5. You Are A Liar! 02:55
6. Cyborgs From Hell 05:25
7. The Savior (Will Come) 05:34
8. A Hero In All 04:37
9. Salvation Is Here 05:38
Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Chr.Hansen - śpiew, gitara, bas
Ole Alexander Myrholt - perkusja
Po przedstawieniu płyty "Victory" Hansen szybko zapowiedział kolejny album na rok następny. Skromny już od dłuższego czasu skład GAIA EPICUS wzmocnił obszerną listą gości i wypadało tylko czekać na efekt finalny. Premiera "Damnation" wstępnie zapowiedziana na luty 2008 odwlekana była jednak w nieskończoność z powodów technicznych i organizacyjnych i choć oficjalnie w końcu płyta pojawiła się w grudniu, to dopiero w początkach 2009 znalazła się w oficjalnej dystrybucji.
Jak się okazało, tym razem nie bardzo było na co czekać.
Hansen powrócił do koncepcji debiutu i ogólnego wzorowania się na dokonaniach Hansena z Niemiec a sam album wydaje się zbiorem pospiesznie dopracowanych szkiców pomysłów z lat poprzedzających "Victory". Być może tak w rzeczywistości nie jest, ale tej płycie brak sporo do tego co Hansenowi z GAIA EPICUS udało się na innych LP.
Płyta owszem, wydaje się bogato zaaranżowania, co więcej nawet z lekka pokomplikowana, ale tej armii gości zapowiadanej wcześniej tu po prostu nie słychać. Jest natomiast Hansen w nie najlepszej formie wokalnej, która może zostałaby zamaskowana na płycie z muzyką przedstawioną na "Victory" tu jednak przy tych odniesieniach do niemieckiego hansenowskiego melodic power ten śpiew jest po prostu nieciekawy.
Rozkładając wszystko na czynniki pierwsze widzę, że w praktycznie niemal każdym utworze Hansen popełnił błąd.
"Damnation "- jest po prostu za długi - prawie 5 minut to granie dla grania ani ciekawe, ani też wnoszące cokolwiek do tej kompozycji - dużo lepiej by to wyglądało jako prosty track zwrotka zwrotka refren solo itd.
"Master Of The Sea" i "Firestorm" - tu fajne proste pomysły "wzbogacone"zostały jakimiś tandetnymi zagrywkami -klawiszowymi, gitarowymi -jakieś zbędne powtórzenia, zwolnienia, nagłe przyspieszenia galopadą niepasujących riffów. Chaos i nagromadzenie zbędnych ozdobników rozmywających główne niezłe motywy melodii.
"The Wizards Return" - udany instrumental, ale tu znów więcej energii by się przydało, choć ten utwór jest zaskakująco dobrze zagrany i jest interesujący w formie przekazu.
'You Are Liar' - tu nie mam żadnych zastrzeżeń - jest najlepszy na płycie, nowoczesny, dynamiczny ...ale ten utwór nie pasuje tutaj i jest jakby pozostałością po "Victory" w nieco bardziej modern formie.
"Cyborgs From Hell" - no to jest kompletna porażka i ten numer kompromituje gatunek melodic power. Nie do uwierzenia, że tak słaby kawałek znalazł miejsce na tym albumie.
"The Savior (Will Come)" oraz "A Hero In All" to podobnie ja w przypadku dwóch wymienionych powyżej niepotrzebnie pokomplikowane numery - prostota byłaby tu zdecydowanie bardziej na miejscu.
"Salvation Is Here" - to numer zdecydowanie hansenowski (pana Kai H. rzecz jasna) i łatwo tu się doszukać analogii jednak jakże miło by to brzmiało gdyby zrobione w formie wolniejszej, półballadowej, delikatnej kompozycji. Tymczasem wszystko zagłusza przepotężna perkusja o ładunku energii, jakim można by obdarzyć ze trzy numery najenergiczniejszych zespołów grających power metal z USA. Myrholt gra bardzo dobrze, momentami nawet za dobrze jak na poziom tej płyty. Jest tu też kilka dobrych solówek, których autorstwo nie zawsze można przypisać Hansenowi i...dużo zmarnowanych lub źle wykorzystanych pomysłów.
Brzmienie średnie, tu GAIA EPICUS nigdy nie stanowił czołówki, jednak tym razem pewna toporność gitar obraca się przeciw Hansenowi.
Oczywiście uznanie za upór w zwalczaniu przeciwności losu, ale za płytę oklaski raczej skąpe.
Jeden z tych albumów z melodic power, który sporo traci przy dokładniejszym zapoznaniu się i tylko pozostaje mieć nadzieję ,że kolejny "Dark Secrets" zapowiadany już na 2010 okaże się lepszy.
Ocena: 6,9/10
12.01.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Dark Secrets (2012)
Tracklista:
1. Beyond the Universe 05:05
2. Hellfire 03:28
3. Lost Forever 05:13
4. Mirror of Truth 04:11
5. Bounded by Blood 03:24
6. Ode to the Past 02:52
7. Farewell 03:54
8. The Raven 03:30
9. Behind these Walls 03:34
10. Falling into the Abyss 04:58
11. Dark Secrets 06:38
12. Last Chance 03:50
Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Chr. Hansen - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
oraz muzycy sesyjni:
Michael T. Ross - instrumenty klawiszowe
Kristian Nergård - bas
Kristoffer Øyen - perkusja
Lasse Jensen - gitara solowa
Bardzo dużo czasu upłynęło, zanim ten album w końcu się ukazał. Bardzo dużo, bo płyta zapowiada była na rok 2010 jako następca także opóźnionego LP "Damnation" i ostatecznie pojawiła się dopiero w marcu 2012 nakładem Epicus Records.
W tym czasie GAIA EPICUS stał się praktycznie jednoosobowym projektem lidera Hansena, który na koncertach pojawiał się w ciągle zmieniających się zestawieniach. Ta płyta nagrana została etapami, skokowo z przerwami i powstała głównie dzięki uporowi Hansena, od lat borykającemu się z wszelkiego rodzaju problemami techniczno -organizacyjnymi.
GAIA EPICUS to melodyjny power metal, zawsze w mniejszym lub większym stopniu wzorowany na muzyce prezentowanej przez znacznie bardziej sławnego Kai Hansena w HELLOWEEN i GAMMA RAY i także tym razem mamy do czynienia z takim rodzajem metalu.
Na początek bardzo standardowy galopujący "Beyond the Universe" w niemieckim stylu z dodatkowymi miękkimi klawiszami i kosmiczną tematyką przelatuje bez historii, ale następny krótszy zwarty z seriami bardziej dramatycznych riffów i bardziej zadziorny "Hellfire" chwilami może się podobać. Poza jednak śpiewem Hansena, który pod tym względem już od dłuższego czasu nie błyszczy, a tu na całej płycie prezentuje się raczej amatorsko. Trochę amatorsko prezentują się także próby dodania mroku w gęsto akcentowanym basem "Lost Forever"z fatalnymi płaskimi chórkami na dokładkę i partiami mówionymi. Potem dużo grania pod GAMMA RAY z nowszych czasów, ale w gorszym wykonaniu w "Mirror of Truth"czy "The Raven" , fragmentami zresztą w zasadzie do samego końca płyty. Nijaki rycerski heavy metal "Bounded by Blood" trochę rozjaśnia niezły rozpoznawalny, choć zupełnie nieoryginalny bojowy refren w quasi folk stylu, balladowy song z łagodnym tłem klawiszowym też taki sobie to średni poziom takich numerów obowiązkowych na płytach z Niemiec. Co ciekawe utwór rozkręca się mocno w końcowej części z solem gitarowym. Te sola po części są wykonane na płycie przez Hansena, po części zaś przez Lasse Jensena, na ogół dobre i bardzo dobre, podtrzymując pod tym względem dobrą passę wszystkich płyt GAIA EPICUS.
Niektóre utwory są niestety zawstydzająco słabe z "Behind These Walls" na czele i przy tej okazji nasuwa się refleksja, że Hansen na ten LP nie miał do końca pomysłu na posklejanie w sensowną całość power metalowych riffów przewodnich i melodic metalowych, a nawet rockowych refrenów. Ubogość pomysłów własnych maskuje tu mieszaniem różnych motywów wziętych z różnych podgatunków melodyjnego metalu a efekt to eklektycznie i niezborne mieszańce poza kilkoma wyjątkami mało strawne. Taki styl prezentuje tytułowy "Dark Secrets", nie za szybki, faktycznie taki mrocznawy i tajemniczy również dzięki klawiszom, ale tak marnym refrenem, jakiego dawno w przypadku GAIA EPICUS nie było. Na koniec dobrze zaśpiewana w duecie męsko-damskim akustyczna kompozycja "Last Chance" ale akcentowanie klaskaniem budzi jedynie zażenowanie. A chórki dziecięce chyba lepiej pozostawić grupom symfonicznym i christian metalowym.
Album sprawia wrażenie amatorskiego i niedbałego zlepka posklejanych pospiesznie pomysłów przeważnie cudzych. Nie ma praktycznie tym razem ani jednego power metalowego killera na jaki stać było GAIA EPICUS w dawniejszych czasach, wykonanie wyjątkowo przeciętne, podobnie jak nijakie szarobure brzmienie.
Amatorszczyzna po prostu niestety. Jakoś się Thomas Chr. Hansen w tym wszystkim pogubił ...
Ocena: 4,9/10
27.03.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Alpha & Omega (2018)
tracklista:
1.War Against Terror 05:38
2.The System Is Down 03:44
3.Crush 04:10
4.Don't Be A Fool 03:34
5.Join The Dark Side 04:07
6.The Poison 04:17
7.Fire & Ice (Reborn) 05:29
8.We Belong To Yesterday 04:17
9.Blinded By Hate 04:37
10.Destiny Calls 04:55
11.Land Of The Rising Sun 04:49
12.Alpha & Omega 07:50
rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Norwegia
skład zespołu:
Thomas Christian Hansen - śpiew, gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe
oraz:
Alfred Fridhagen - perkusja
Czasy sławy i popularności GAIA EPICUS minęły dekadę temu, ale po kilku latach milczenia Hansen przypomina o swoim zespole (czy raczej już teraz jednoosobowym projekcie) albumem "Alpha & Omega", jednej z ostatnich premier power metalowych grudnia i roku 2018. Hansen do współpracy zaprosił perkusistę Alfreda Fridhagena (REINXEED, GOLDEN RESURRECTION, MAD HATTER, MORNING DWELL) i już od września prezentował single z nadchodzącej płyty.
Prawdę mówiąc GAIA EPICUS wraca po sześciu latach z niczym i ta płyta mogła ukazać się w tym samym roku co marna "Dark Souls".
Nowe dzieło Hansena powiela wszystkie błędy i niedostatki poprzedniej płyty i wyraźnie nie wyciągnął on żadnych wniosków z krytyki i uwag, jakie padły pod adresem "Dark Souls". Hansen prezentuje po raz kolejny zlepek kompozycji ogólnie pozostających w kręgu power metalu, ale zarówno w stylu HELLOWEEN/GAMMA RAY jak i mocniejszych i nowocześniej zaaranżowanych.
Mocy i ciężaru mają tu dodawać słabe, sztampowe War Against Terror w stylu PERSUADER z przedramatyzowaną częścią z pianiem i głosami ofiar oraz podobne w konstrukcji pseudo-agresywne The System Is Down iBlinded By Hate. Z niemieckiego grania innego Hansena można tu usłyszeć dosyć przyzwoity Don't Be A Fool, tylko po co tu te wokalizy żeńskie? Zupełnie nietrafiony pomysł. W stylu INSANIA (Stockholm) i podobnych grup grających melodyjny power metal z dyniami w tle zrobiony został Fire & Ice (Reborn) okraszony gęstym basem, godnym lepszej sprawy. Setki razy już taki refren został wykorzystany w Europie, w Brazylii i w Japonii. Hansen kopiuje MEGADETH w Crush i doprawdy nie wiem, jak można aż tak bardzo wyrywać z mięsem cudze pomysły. Join The Dark Side to drewniana reminiscencja HELLOWEEN z czasów, gdy ten nagrał płytę o podobnym tytule. Są tu też koszmarki w dosyć wolnych tempach (The Poison, We Belong To Yesterday, Destiny Calls). Jest jedna w miarę udana, dynamiczna kompozycja przypominająca najlepsze lata GAIA EPICUS - Land Of The Rising Sun. Jednak tylko w odniesieniu do muzyki, bo wokal Hansena akurat w tym numerze jest po prostu kompromitujący i najgorszy na całej płycie. Tytułowy Alpha & Omega jest najdłuższy i został umieszczony na końcu. Na osłodę? Nie bardzo. Basy Hansena w stylu Harrisa z IRON MAIDEN i ogólnie IRON MAIDEN w słabej formie z XXI wieku tu wyziera z każdego kąta. Słabiutko.
Na tej płycie można usłyszeć kilka bardzo dobrych solówek, ale to nie Hansen, tylko kilku zaproszonych gitarzystów ze znanych grup skandynawskich próbowało tu ratować ogólną miałkość kompozycji. Alfred Fridhagen gra bardzo dobrze, za to Hansen śpiewa gorzej niż kiedyś i realnie jest zupełnie bezbarwny, a pewien zasięg, który kiedyś miał jego głos, tu zdecydowanie się zawęził.
Hansen wydał ten LP w ramach swojej prywatnej wytwórni Epicus Records, nagrał we własnym studio i oddał mix i mastering w ręce niejakiego Eduardo, który nie zrobił nic, by chociaż sound był przyjazny dla ucha. Brak głębi, gitara owszem, stalowa i skandynawska, ale w tym brzmieniu spóźniona o co najmniej 15 lat. Perkusja raczej puka, bas rozmyty w niskich tonach, plany dalsze tam gdzie są, są zrobione bez pomysłu.
Trudno było oczekiwać (zawartość singli na to wskazywała), że nastąpi triumfalny powrót GAIA EPICUS. Jednak można było liczyć na przynajmniej dobrą płytę z melodyjnym europejskim power metalem. "Alpha & Omega" dobrą płytą nie jest i Hansen czas na jej przygotowanie po prostu zmarnował.
ocena: 5,1/10
new 20.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Gaia Epicus - Seventh Rising (2020)
tracklista:
1.Like a Phoenix 06:13
2.Rising 04:07
3.Nothing to Lose 04:22
4.From Ashes to Fire 05:09
5.The Dream 05:55
6.Invisible Enemy 03:26
7.Dr. Madman 03:47
8.Number One 05:59
9.Gods of Metal 04:23
10.We Are the Ones 04:56
11.Eye of RA 07:35
rok wydania: 2020
gatunek: power metal
kraj: Norwegia
skład zespołu:
Thomas Christian Hansen - śpiew, gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, pianino
oraz:
Lukky Sparxx - gitara
Mike Terrana - perkusja
W grudniu 2020 GAIA EPICUS w osobie Thomasa Christiana Hansena przedstawia kolejny, siódmy już album, wydany oczywiście przez Epicus Records. Tym razem lidera wspiera znakomity perkusista Mike Terrana, którego przedstawiać nie trzeba a ponadto drugi gitarzysta Lukky Sparxx i Gość Specjalny, czyli Tim "Ripper" Owens.
Hansen gra swoje od lat i także tym razem mamy do czynienia z melodic power metalem inspirowanym stylem niemieckim HELLOWEEN/GAMMA RAY i pozostaje jedynie pytanie co ciekawego tu zostało zaprezentowane i jak zostało to wykonane.
Wykonanie... Wokalnie Hansen nie poraża, jest to jego zwykły poziom od co najmniej kilkunastu lat, choć trochę momentami sił brakuje, by to wszystko bardziej ubarwić. Gitarowo jest dobrze, mniej gości w solówkach, ale za to to, co proponują Thomas i Lukky Sparxx jest dopracowane i ta współpraca jest udana. Sporo solidnych solówek tu się pojawia, w tym także zagranych w speedowych tempach. Gwiazda Mike Terrana jaśnieje blaskiem pierwszej wielkości i po prostu wypada posłuchać tej płyty dla samej finezyjnej i pełnej niespożytej energii gry tego wspaniałego perkusisty. Wejście w From Ashes to Fire kapitalne!
Jako kompozytor Hansen jakoś się odnaleźć nie może. Dużo tu power metalu trywialnego, niby sprawnie odegranego, ale zupełnie nietrafiającego do serca i umysłu, a przy tym jakoś tak ogranego nawet w amerykańskim stylu jak Nothing to Lose. Speed melodic power w From Ashes to Fire typowy, ale to jedna z bardziej interesujących tu kompozycji, bo dwie pierwsze z tej płyty (Like a Phoenix i Rising) to po prostu kolejna poprawna wariacja na temat "Hansen z Norwegii gra metal Hansena z Niemiec). Poprawne, lecz bezbarwne jest lekko epickie granie heroicznego power metalu w The Dream, natomaist bardziej w amerykańskiej manierze późnego ICED EARTH Invisible Enemy jest zdecydowanie lepszy. Speedowy Dr. Madman przypomina klasyki speedowe z Niemiec z lat 90tych, choć jest to bardziej finezyjne i gdzieś bliskie starego PARADOX. W mocniejszym, klimatycznym power metalu GAIA EPICUS tym razem proponuje Number One, zagrany w umiarkowanym tempie, w pewnych momentach w stylu power/doom i z iberyjskimi ornamentacjami gitarowymi słyszalnymi w solo. Jest także sławienie heavy metalu w zbudowanym lirykach ze słynnych tytułów Gods of Metal, bardzo teutońskim i z refrenem w stylu chociażby PRIMAL FEAR, i jest to niezłe, ale już bardzo ograne w melodii. W sumie każdy niemiecki zespół ma taki kawałek, ale sola, szybkie i brawurowe podnoszą wartość tej kompozycji. No i jest tu Gość Specjalny! Co ciekawe, prosty melodic power metal w We Are the Ones w melodyjnym i łagodnie zagranym jest bardzo udany, także przez tę nieskomplikowaną, a ktoś mógłby nawet powiedzieć nawiną narrację może się podobać. Nośny refren, ładne delikatne rock/metalowe solo.
Jak i na poprzedniej płycie zamyka to wszystko epicki power metal Eye of RA, z mocno zaznaczonymi elementami thrashowymi w pracy gitar i perkusji. Tak to trochę skręca miejscami w kierunku wczesnej METALLICA, ale refren wraca na obszary melodic europower metalu. No taki sobie jest refren, zwrotki zdecydowanie bardziej przyciągają uwagę. Nieco romantyzmu pianina, nieco prog rockowego grania z HELLOWEEN w tle w części instrumentalnej... Być może Hansen uważa eklektyzm na przejaw tworzenia metalu progresywnego i być może ma rację...
Brzmienie jest dosyć dobre i tym razem stalowy sound gitar jest nieco zróżnicowany w poszczególnych kompozycjach, Bardzo dobrze ustawiona jest perkusja, było bowiem nietaktem ustawić ją niedbale dla Mistrza Terrana.
Podsumowując. Hansen bardziej się przyłożył do tego wszystkiego niż w roku 2018. Utwory są lepsze, wykonanie staranniejsze, a sama muzyka bardziej stylowo zwarta i pozbawiona efektów nieudanego progresywnego i rockowego eksperymentowania. Nie jest to dzieło z pierwszego szeregu LP GAIA EPICUS, ale realnie dobra płyta.
ocena: 7/10
new 15.12.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|