27.01.2021, 22:34:40
Hevilan - The End of Time (2013)
Tracklista:
1. Regenesis 04:03
2. Shades of War 05:12
3. Minos' Call 05:38
4. End of Time 05:48
5. Desire of Destruction 03:21
6. Sanctum Imperium 04:54
7. Dark Throne of Babylon 03:55
8. Son of Messiah 06:15
9. Loneliness 06:52
Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Brazylia
Skład:
Alex Pasquale - śpiew
Johnny Moraes - gitara
Biek Yohaitus - bas
Gościnnie:
Vitor Rodrigues - śpiew
Aquiles Priester - perkusja
Tracklista:
1. Regenesis 04:03
2. Shades of War 05:12
3. Minos' Call 05:38
4. End of Time 05:48
5. Desire of Destruction 03:21
6. Sanctum Imperium 04:54
7. Dark Throne of Babylon 03:55
8. Son of Messiah 06:15
9. Loneliness 06:52
Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Brazylia
Skład:
Alex Pasquale - śpiew
Johnny Moraes - gitara
Biek Yohaitus - bas
Gościnnie:
Vitor Rodrigues - śpiew
Aquiles Priester - perkusja
HEVILAN to grupa trzech przyjaciół, założona w 2005 roku. Jako, że to nie było wielkie zobowiązanie, były drobne koncerty, a debiut bez pośpiechu został wydany nakładem własnym 26 czerwca 2013, który doczekał się reedycji w 2015 roku nakładem Massacre Records.
Nie jest to tak surowe jak PAINSIDE ani bardziej power z elementami progressive jak SCELERATA, to USPM zagrany pewnie i umiejętnie, co słychać już w Regenesis. Dość klasycznie, może aż za bardzo, popadając w bardzo bezpieczny schematyzm CAGE i wielu innych grup heavy/power, które próbują urozmaicać muzykę bardziej "progresywnymi" elementami, czy to chórami, w których powtarzają błędy JAG PANZER jak w Shades of War. Są też echa NEVERMORE, co można usłyszeć właśnie w tym utworze, którego są dwie wersje i w jednej z nich śpiewa Warrel Dane we własnej osobie.
Minus is Call jest HELSTAR, ale bez Rivera, co dla niektórych może być plusem. Szkoda, że brzmi to tak poprawnie.
Killerów z prawdziwego zdarzenia tutaj nie ma, ale są momenty intrygujące, jak duet gitary i basu w End of Time, świetna perkusja i mocne natarcie w solo, niestety refren jest strasznie miałki. Momentami jest to płyta bardzo wokalna jak u PASTORE i Desire of Destruction nie pozostawia co do tego wątpliwości. Vitor Rodrigues to mocny głos, którego słucha się świetnie. Charyzmatyczny, mocny, może góry nie zawsze wypadają tak świetnie jak u Valdeza czy Aaron Briglia, ale jak już mu wychodzi, to kruszy ściany jak Ripper.
Sekcja rytmiczna na tym albumie jest bardzo dobra i sesyjny perkusiście Aqulies Priester daleko do zwykłego łupacza heavy/power i nie boi się talerzy i sekcja błyszczy w Sanctum Imperium, który na pewno jest ciekawszy od ostatniego albumu NEVERMORE, w Dark Throne of Babylon jednak próbują być NEVERMORE aż za mocno i taką muzykę powinni pozostawić SUNBURST albo WITHERFALL.
Son of Messiah ma w sobie coś z MIKE LEPOND'S SILENT ASSASSIN'S/WATCHTOWER, chociaż nie zagrane na aż tak wysokim i progresywnym poziomie, ale sola gitarowe i ataki basu chyba najlepsze na całym albumie. Co za swoboda, co za technika! I ogromna strata, że to wszystko wytraca na mocy w chórach.
Loneliness to ballada, typowo amerykańska z pogłosami ICED EARTH i JAG PANZER, szczególnie przez wspaniałe skrzypki. Może i zbyt pastelowe, za bardzo przerysowane i nie do końca czuć tu amerykańską szorstkość czy rycerskość, tylko Brazylię.
Brzmienie jest dziełem Adriano Daga i Brendan Duffeya i spisali się bardzo dobrze. Ostre gitary, mocny, wysunięty bas i świetne talerze z czystą, nie plastikową perkusją. Ciekawe, że obecnie Brazylijczycy brzmią bardziej USPM od USA i przywłaszczyli sobie ten styl soundu, minus wypolerowana aż syntetyczna perkusja. Świetna robota.
Wszyscy muzycy spisali się tutaj bardzo dobrze, a sam repertuar jest dobry. Poza paroma mieliznami album jest zaskakująco równy i przez tych prawie 46 minut nie nudzi, ani nie męczy. Niestety nie wywołuje też zbyt wielu westchnień poza techniką, bo jest to bezpieczny i schematyczny USPM.
Ostatecznie album okazał się sukcesem lokalnym i współpraca z Massacre Records nie przysporzyła im sławy na skalę światową. Zespól koncertował długo, z przerwami, rozpoczynając pracę nad kolejnym albumem na przełomie roku 2017-2018 roku, w międzyczasie Johnny Moraes dołączył do solowego zespołu Warrela Dane'a, co nie dziwi, bo słychać, że czuje ten styl.
Po 8 latach studyjnego milczenia, zespół powróci z kolejnym albumem w 2021 roku.
Ocena: 7/10
SteelHammer