Praying Mantis
#1
Praying Mantis - Predator In Disguise (1991)

[Obrazek: R-2746524-1619786912-2480.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Can't See The Angels 5:18
2.She's Hot 4:10
3.Can't Wait Forever 5:47
4.This Time Girl 4:16
5.Time Slipping Away 4:43
6.Lisent What Your Heart Says 4:29
7.Still Want You 4:32
8.The Horn 2:56
9.Battle Royal 3:47
10.Only You 5:03
11.Borderline 4:58

rok wydania: 1991
gatunek: melodic heavy metal/AOR
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Chris Troy - śpiew (1,3,5,9,11) , gitara basowa
Dennis Stratton - śpiew (2,4,6,7,10), gitara
Tino Troy - gitara, śpiew
Bruce Bisland - perkusja
oraz
Toby Sadler - instrumenty klawiszowe


PRAYING MANTIS założony przez Tino Troy'a w roku 1977 w Londynie, był zespołem niezwykle obiecującym. Jego wczesne losy były ściśle powiązane z rozwojem kariery IRON MAIDEN i oba zespoły wydały, dzięki pomocy słynnego radiowego prezentera Neala Kaya, maxi singiel o takim samym tytule "The Soundhouse Tapes", oba umieściły w 1980 na słynnym promocyjnym splicie wytwórni EMI "Metal For Mutas" i oba wspólnie ruszyły w trasę koncertową po Wielkiej Brytanii.
Jednak debiut PRAYING MANTIS "Time Tells No Lies" wydany przez Arista Records w 1981, zresztą w momencie, gdy połowa składu została przez Troy'a wymieniona na innych muzyków, okazał się niewypałem. Grupa przedstawiła zestaw naiwnych i słabo wyprodukowanych kompozycji pop rockowych, do tego okraszonych słabym śpiewem lidera. Album miał się nijak nie tylko do debiutu IRON MAIDEN, ale NWOBHM w ogóle i cieszył się nikłym zainteresowaniem, poza wiernym fan klubem zespołu. Doszło do kolejnych roszad personalnych, ale sytuacja zespołu nie uległa zmianie. Nie mogąc się przebić po kolejnych zmianach składu, Troy zmienił nazwę na STRATUS, zaprosił do współpracy byłego gitarzystę IRON MAIDEN Clive Burra i nagrał dwa albumy z melodyjnym, komercyjnym rockiem głównego nurtu, odżegnując się zupełnie od pretendowania na zespół heavy metalowy NWOBHM.
W roku 1989 odżyła idea PRAYING MANTIS. Bracia Troy dobrali do składu byłych członków IRON MAIDEN Paula Di'Anno i Dennisa Strattona oraz perkusistę Bruce'a Bislanda (ex WIDFIRE) i w 1990 odbyli duże tournee po Japonii. Zainteresowane było na tyle duże, że japońska wytwórnia Canyon podpisała z zespołem kontrakt na płytę z nowymi kompozycjami, które już częściowo zostały zaprezentowane w czasie koncertów. Ponieważ Paul Di'Anno nie był zainteresowany tą sesją nagraniową, to obowiązki wokalisty podzielili między siebie bracia Troy i Stratton.
Partie klawiszowe nagrał gościnnie były członek SAMSON Toby Sadler. Efektem był album "Predator In Disguise" wydany w marcu 1991, tylko w Japonii i Korei Południowej.

PRAYING MANTIS przedstawił tu melodic heavy metal z elementami AOR, przebojowy i nieskomplikowany, ale bardzo zgrabnie zaaranżowany. Chris Troy zaśpiewał ciepłe melodyjne numery przyjazne dla radio Time Slipping Away i Can't See The Angels z AOR klawiszami w planie równoległym do gitar i to było znacznie dojrzalsze podejście do melodyjnego metalu niż w roku 1981. W typowym AOR balladowym Can't Wait Forever zabrakło jednak realnego chwytliwego motywu głównego, a Chris Troy zaśpiewał poprawnie, ale bez głębszej refleksji. Battle Royal  jest łagodny, przyjemny, uroczysty pięknie akcentowany basem i płaczącą gitarą i tu Chris jest pastelowy, rozmarzony i ogólnie zaśpiewał na miarę poziomu tej bardzo dobrej kompozycji.
Natomiast dewastują w prostym, a zarazem genialnie zagranym i ultra przebojowym Still Want You ze Strattonem w roli głównej oraz resztą zespołu w niesamowitych refrenach zbudowanych na wielogłosowych harmoniach wokalnych. Klasyka brytyjskiego heavy/AOR!
Stratton dobrze sobie poradził w udanym hard'n'heavy She's Hot oraz w melodic metal/AOR z rozległymi klawiszami This Time Girl, choć ta akurat kompozycja stanowiła słabszy punkt tej płyty, będąc dosyć bladą odpowiedzią na granie MAGNUM  z tego okresu. Jemu w udziale przypadło także wykonanie znakomitego łagodnego songu w stylu MAGNUM, gdzie aranżacje zbliżonego do MAGNUM łączą się z najlepszymi wzorami amerykańskiego AOR. Fenomenalny, elegancki refren został zaśpiewany wraz z braćmi Troy. Kapitalne sentymentalne sola grają obaj gitarzyści. Warto przy tej okazji nadmienić, że Stratton gra zupełnie inaczej niż niegdyś w IRON MAIDEN i tu subtelność i wysmakowanie jego partii solowych znajdują się na planie pierwszym.
Ponadto należy przypomnieć, że na tym LP znajduje się jedna z najlepszych w latach 90tych z UK instrumentalna kompozycja The Horn, dumna i heroiczna o zdecydowanie classic heavy metalowych cechach. Moc i elegancja, niesamowita elegancja! Natomiast sztuczne ożywienie Strattona nie może uratować przeciętnego w melodii Only You. Dobrze się to wszystko kończy  zdecydowanie w stylu heavy/AOR utworem Borderline. Jednak tylko dobrze, bo utwór ratuje przede wszystkim wysmakowany uroczysty i melodyjny refren.

Straton jako główny producent postawił na współpracę z legendarnym inżynierem dźwięku Arunem Chakraverty i ten wykonał piękny mastering z wyeksponowanymi klawiszami i basem, w gustownej stylistyce typowej dla najlepszych albumów melodic heavy/AOR. Może nie było to tak perfekcyjne jak albumy MAGNUM, ale robi znakomite wrażenie.
Płyta w Azji zdobyła ogromne uznanie, dotarła oczywiście także do Europy, gdzie wydana została w roku 1993 przez Under One Flag z Londynu, będącą częścią słynnego koncernu fonograficznego Music For Nation. Tym razem drugi start PRAYING MANTIS okazał się udany i grupa postanowiła kontynuować działalność.


ocena: 8/10

new 8.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Praying Mantis - A Cry For The New World (1993)

[Obrazek: R-4538003-1367741984-4415.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Rise Up Again 4:10
2.A Cry For The New World 5:27
3.A Moment In Life 6:00
4.Letting Go 7:32
5.One Chance 5:30
6.Dangerous 5:28
7.Fight To Be Free 7:08
8.Open Your Heart 5:23
9.Dream On 5:34
10.Journeyman 6:59
11.The Final Eclipse 2:27

rok wydania: 1993
gatunek: melodic heavy metal/AOR
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Colin Peel - śpiew
Chris Troy -  gitara basowa
Dennis Stratton - gitara
Tino Troy - gitara, instrumenty klawiszowe
Bruce Bisland - perkusja

PRAYING MANTIS chyba zdawał sobie sprawę z pewnych ograniczeń wokalnych, zwłaszcza pod kątem stylistyki materiału przygotowywanego na kolejną płytę i zaprosił do grupy jako nowego głównego wokalistę Colina Peela z brytyjskiej hard rockowej formacji SCARLET, która w 1992 wydała dosyć błahy muzycznie album "Ship Of Fools". Jednak jeśli się posłucha fenomenalnego 10 minutowego utworu tytułowego, to chyba jest jasne, czemu zdecydowali się właśnie na niego. Ponadto jego wkład jako twórcy kompozycji jest tu także znaczący. Tym razem nowa płyta ukazała się w tym samym roku także w Europie (Under One Flag), przy czym premiera  Canyon miała miejsce w Japonii w maju 1993.

Brytyjczycy zaprezentowali zestaw  kompozycji w dwóch stylach. Pierwszy to melodyjny heavy metal/AOR z wyraźnymi cechami amerykańskiego arena rock, szybkich dosyć zadziornych, ale ułożonych i bez cech typowego glamu. Solidne, ale niczym specjalnym niewyróżniające się są tu Rise Up Again, Dangerous, choć partie klawiszowe i gitarowe sola zazwyczaj interesujące.
Jest trochę flirtu z muzyką SKID ROW i to bardzo udanego, bo A Cry For The New World, otoczony lekkim smutkiem i nostalgią ze wspaniałym refrenem, to wyborna kompozycja. Taka amerykańska, a jednocześnie tak uniwersalna! Ta melodia po prostu powala na kolana! Jak wspaniale rozbrzmiewa dumnie i lekko galopujący One Chance i takie przejścia do refrenów (i to jakich!) to po prostu mistrzostwo świata. I jeszcze raz próbują tego w nastrojowym Open Your Heart i jeszcze raz się to udaje. Może nie I Remenber You, ale świetna rzecz.
Gdy grają stonowane, wysmakowane i poetyckie kompozycje, to już wiadomo co tu robi Peel. Łagodny, z wykorzystaniem gitar akustycznych song i mocnego beatu perkusji A Moment In Life jest bardzo dobry jako melodic heavy/AOR, ale kulminacja przychodzi w dłuższych utworach i Letting Go to triumf brytyjskiego ciepłego, pogodnego i ultra eleganckiego heavy/AOR, gdzie Tory jako kompozytor ostatecznie rozprawia się z naiwnością debiutu z roku 1981. I cios ostateczny zadaje w Fight To Be Free, z niesamowicie nośnym refrenem i genialnymi partiami wokalnymi Peela, wspartymi solówkami Troya i Strattona. Ależ emocje! Ileż pełnego uroku i pastelowego dramatyzmu w przecudownej urody songu Dream On. Jak to zostało zaśpiewane, klasa, ekstraklasa! Jest na tej płycie utwór, który stoi nieco oddzielnie, czyli Journeyman. Jest tu coś z heroizmu RIOT, jest coś z nadchodzącego nowego podejścia do epickości w heavy metalu, jest coś z tego adventure metalu, który za kilka lat stanie się fundamentem melodyjnego power metalu. Jest także coś z tego najbardziej przystępnego podejścia progressive, które w AOR nie zawsze się innym udawało podać w odpowiedni sposób. Świetny, dynamiczny utwór
Grupa gra doskonale, z ogromną pewnością siebie, ale to płyta Colina Peela. Kapitalny głos, wyborny w bardziej dramatycznych partiach, technicznie doskonały, o ogromnym ładunku rockowego feelingu. Nawet jeśli niektóre z tych kompozycji są na słabszym poziomie, to Peel jest w stanie tak skupić na sobie uwagę, że mankamenty, także w opcji melodii schodzą na plan dalszy.

Nagrany w Londynie album zmiksowano i masterowano w Niemczech. Arcymistrz Achim Kruse w Hamburgu przysiadł za konsolą i wyczarował sound, który zadziwia do dzisiaj. Po prostu trzeba posłuchać tego osobiście.

Absolutna brytyjska klasyka !


ocena: 9,5/10

new 8.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Praying Mantis - To the Power of Ten (1995)

[Obrazek: R-3704864-1612177222-5923.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Don't Be Afraid Of The Dark 5:33
2.Bring Of The Night 4:19
3.Ball Of Confusion 4:57
4.Welcome To My Hollywood 6:05
5.Another Time, Another Place 6:59
6.To The Power Of Ten 4:36
7.Little Angel 4:16
8.Victory 6:46
9.Only The Children Cry 4:28
10.Night And Day 3:49
11.Angry Man 3:56

rok wydania: 1995
gatunek: melodic heavy metal/hard rock
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Gary Barden- śpiew
Chris Troy -  gitara basowa
Dennis Stratton - gitara
Tino Troy - gitara, instrumenty klawiszowe
Bruce Bisland - perkusja

Colin Peel odbył z PRAYING MANTIS trasę promującą album "A Cry For The New World" i rozstał się z zespołem w przyjacielskiej atmosferze. Niestety jako wokalista nie pojawił się już więcej na muzycznej scenie. W tym czasie grupa była już jednak tak znana i szanowana, że bez problemu pozyskany został do zespołu sam Gary Barden, wsławiony chociażby występami w różnych składach THE MICHAEL SCHENKER GROUP. Z jego udziałem powstała płyta "To the Power of Ten" nagrana w Londynie i bardzo starannie wyprodukowana przez Normana Goodmana, który w latach 80tych był producentem jednego z albumów STRATUS braci Troy. Tym razem płyta ukazała się tylko w Japonii w ramach kontraktu z Canyon w sierpniu 1995 roku.

Niestety płyta rozczarowuje. Jeśli opener Don't Be Afraid Of The Dark można uznać za solidny, melodic metalowy numer z rozległym refrenem, to dalej jest już tylko gorzej i zespół oferuje ciepły, przyjemny rock/metal, gdzie sztampowe kompozycje w umiarkowanie szybkich tempach wypadają z pamięci zaraz po tym, jak się kończą i pozostaje wrażenie wtórności i niemal całkowitego braku pomysłu na coś, co by choć trochę przykuło uwagę jako szlachetny AOR. Markują tylko takie granie w Bring On The Night i tu może tylko coś miejscami przypomina dobry WHITESNAKE. Owszem, trudno się do czegoś przyczepić w ładnie rockowo polakierowanym Welcome To My Hollywood i gdyby takie utwory tu dominowały, to pewnie można by powiedzieć, że Brytyjczycy wyprzedzili w koncepcji grania duński ROYAL HUNT, ale to wyjątek. Drugi pozytywny wyjątek to z całą pewnością Another Time, Another Place, także mający pewne cechy duńskiego melodic progressive heavy metalu ta kompozycja realnie się jednak w dobrym kierunku rozkręca tylko w refrenach. Fantastyczny, uroczysty AOR refren.
I przeciętnie, bardzo przeciętnie poczynają sobie w nieco prymitywnych To The Power Of Ten, Little Angel, Only The Children Cry, Angry Man. Zupełnie nic nie wnosi blady Angry Man, a umieszczenie Ball Of Confusion amerykańskiej spółki kompozytorskiej Barrett Strong/Norman Whitfield jest tu raczej błędem. W Victory jest nieco lepiej, ale to taki trochę odskok w stronę MAGNUM w gorszym wydaniu, zbyt gładkim i przesłodzonym.

Barden śpiewa bardzo dobrze, może nawet z większą pasją niż w ekipie Schenkera, ale ograniczona konwencja prostych kompozycji pozwala mu rozwinąć skrzydła tylko kilka razy i najszerzej oczywiście w Another Time, Another Place. Zgranie zespołu perfekcyjne, choć większość utworów nie jest wykonawczo zbyt wymagająca.
Układny, przewidywalny rock/metalowy album środka i mainstreamu, który dla słuchaczy heavy/AOR oferuje niewiele, a dla fanów hard rocka jest raczej zbyt wygładzony.


ocena: 6,8/10

new 8.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Praying Mantis - Forever in Time (1998)

[Obrazek: R-2397244-1284322339.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Wasted Years 6:34
2.The Messiah 5:09
3.Best Years 7:42
4.Blood Of An Angels 5:58
5.Valley Of The Kings 5:09
6.Changes 5:25
7.Man Behind The Mask 7:13
8.Remember My Name 6:37
9.The Day The Sun Turned Cold 7:09
10.Forever In Time 7:03

rok wydania: 1998
gatunek: melodic heavy metal/AOR
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Tony O'Hora - śpiew
Chris Troy - gitara basowa
Dennis Stratton - gitara
Tino Troy - gitara, instrumenty klawiszowe
Bruce Bisland - perkusja

Gary Barden oczywiście odbył obowiązkowe światowe tournee promujące album ze swoim udziałem i powstał nawet wydany w 1996 słynny koncertowy LP "Captured Alive in Tokyo City", ale na tym jego współpraca z PRAYING MANTIS się zakończyła. Nowym wokalistą został w 1997 Tony O'Hora, znany raczej do tej pory tylko zagorzałym fanom najsłynniejszej brytyjskiej formacji thrash metalowej ONSLAUGHT, bo występował w tym zespole w latach 1990-1991 jako następca Steve Grimmetta. Nie nagrał jednak żadnych kompozycji z tym bandem.
Efektem pracy PRAYING MANTIS w studio był album "Forever in Time" wydany przez Canyon Records w Japonii w czerwcu 1998. Na perkusji zagrał ponownie Bruce Bisland, który w trasie koncertowej 1996 nie wziął udziału, zastąpiony przez zaprzyjaźnionego z braćmi Troy byłego perkusistę IRON MAIDEN Clive Burra, który wcześniej już współpracował z nimi w STRATUS.

Co tu dużo mówić, Tony O'Hora okazał się kolejnym wielkim odkryciem PRAYING MANTIS. Być może zwrócili oni uwagę na niego ze względu na spore podobieństwo do stylu śpiewania Bardena, choć patrząc realnie, okazał się od niego wokalistą ciekawszym, bardziej wszechstronnym i rockowo plastycznym. Grupa zauważyła również, że fani oczekujący bardziej wysublimowanego niż w 1995 grania byli zawiedzeni i tym razem grupa powróciła do swoich klasycznych melodic heavy/AOR korzeni z wcześniejszych albumów.
Jest bardzo dobrze, jest elegancko i przebojowo już na początku w Wasted Years i chyba o takie pełne ozdobników gitarowych i potoczystych melodii, także w zwrotkach (trochę z RAINBOW) chodziło. To co najlepsze przychodzi jednak później i PRAYING MANTIS dewastuje serca w przepięknych songach o wysmakowanym melancholijnym i uroczystym wydźwięku. Długich, zaaranżowanych bogato, i jest to heavy/AOR w białych jedwabnych rękawiczkach z najwyższej światowej półki. Ten początek The Messiah... jeszcze w przyszłości tak zagrają, a tu nawet pojawia się element orientalny, no ten chwytający od razu refren z chórkami wspierający wspaniale O'Hora. Stratton i Troy grają na tej płycie przepiękne sola gitarowe i chyba takich nie było nawet na "A Cry For The New World". Po prostu dewastują grając takie proste z pozoru rzeczy, jak w ultra przebojowym, pewnym pogodnego spokoju i romantyzmu, ale bez przesłodzenia Best Years. Kapitalny numer a to, że zespół rozbudowuje tym razem utwory często do ponad siedmiu minut, daje instrumentalistom dodatkowe możliwości. Fenomenalne wielogłosowe harmonie wokalne w refrenach nie tylko w tej kompozycji. A tu... to cudowne przejście do wolnych temp. Majstersztyk! Dumnie i majestatycznie idą do przodu w Blood Of An Angels, pełnym zadumy classic heavy i jeszcze więcej epickiego majestatu dodają w Valley Of The Kings, gdzie wokalne powiązania są po prostu mistrzowskie i mało który zespół może się poszczycić podobnymi rozwiązaniami na podobnym poziomie.
Potęga i prostota zarazem Changes są niezaprzeczalne, do tego wybuchowy refren, choć chyba tym razem melodia zwrotek mocniej chwyta za serce. I zaraz potem Man Behind The Mask, jeden z popisowych numerów z tej płyty, gdzie wszystko co najlepsze może dać zespół jest rzucone w miarowych, średnich tempach. Te oszałamiające partie gitar... ten refren... Uczta dla ucha kontynuowana jest w pełnym poetyckiego romantyzmu songu Remember My Name z gitarami akustycznymi na planie pierwszym i drugim, oraz cudowną interpretacją wokalną O'Hora.
Potoczysty dynamiczny i pełen heroizmu The Day The Sun Turned Cold jest tym, czym był Journeyman w 1993 i to słychać w tak w konstrukcji, jak i w ogólnym podejściu do stylu melodii. Piękne, po raz drugi w tej samej konwencji! Ten refren tak bardzo przypomina to, co niebawem zaczęły grać melodic power metalowe grupy z Finlandii chociażby. A na koniec jakże piękny i jakże brytyjski, niemal arturiański song Forever In Time z dużymi wpływami RAINBOW z czasów White. Rycerski AOR song barda!

Album wyprodukował legendarny Chris Tsangarides i spośród jego rock/metalowych produkcji ta z pewnością się wyróżnia. Kapitalnie brzmią gitary, pięknie mruczy bas, syczą blachy, a mix uwypukla centralną pozycję O'Hora. Mocny wyrazisty sound, heavy metalowy, bez rozmydlania i pastelowych barw. No, ale przede wszystkim Tony O'Hora. Dewastator rozdzierający eter. Niesamowity występ, dla niego historyczny i muzycznie unieśmiertelniający.
Drugi światowego formatu album PRAYING MANTIS.


ocena: 9,7/10

new 8.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Praying Mantis - Nowhere To Hide (2000)

[Obrazek: R-2477200-1345631044-5468.jpeg.jpg]

tracklista: (wydanie Frontiers Records)
1.Nowhere To Hide 5:31
2.Cruel Winter 5:53
3.The Clocktower 5:11
4.Can't Stop The Fire 4:54
5.Future Of The World 6:18
6.Whenever I'm Lost 6:07
7.You'll Never Know 5:39
8.River Of Hope 6:10
9. Naked 7:53
10.S.O.S. 6:43

rok wydania: 2000
gatunek: melodic heavy metal/AOR
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Tony O'Hora - śpiew
Chris Troy - gitara basowa
Dennis Stratton - gitara
Tino Troy - gitara, instrumenty klawiszowe
Bruce Bisland - perkusja


W roku 2000 PRAYING MANTIS zaprezentował kolejny album, tym razem ponownie z O'Hora jako wokalistą. Wydany został tradycyjnie przez Canyon w Japonii w czerwcu, jednak grupa wzbudziła zainteresowanie także słynnej Frontiers Records i pojawiła się w wydaniu europejskim w listopadzie z bonusowym Naked.

Zapewne z przyczyn marketingowych tym razem zespół powrócił częściowo do koncepcji płyty z Bardenem i jest to muzyka prostsza, bardziej zbliżona do ogólnie pojmowanego melodic rock/metalu z naciskiem na rock i mniejszą ilością elementów klasycznego AOR. Kompozycje są nieco krótsze niż poprzednio, indywidualny wkład gitarzystów mniejszy, a wokal O'Hora bardziej dostosowany do gustów fanów radio oriented komercyjnego elektrycznego grania. Miejscami jest to po prostu elegancko podany hard rock/arena rock bez glamowych naleciałości i to słychać szczególnie w pierwszej części albumu w takich utworach jak Nowhere to Hide, Can't Stop the Fire, czy Future of the World oraz w drugiej. Oczywiście poziom melodic rock/metalu jest wysoki, ale to jednak nie numery z 1998 roku. Zdecydowanie wyższy poziom reprezentują tu Cruel Winter z refrenem AOR, jakiego należy oczekiwać od PRAYING MANTIS (klasa! elegancja!) oraz The Clocktower, klimatyczny i autentycznie romantyczny, zdecydowanie najbardziej na tej płycie dopracowany aranżacyjnie. Jest to utwór, który zaśpiewany został przez O'Hora w stylu mniej komercyjnym, niż inne numery z tego LP i potwierdzającym jego ogromne możliwości, tu nieco zduszone przez ograniczoną, radio oriented konwencję.
Balladowy, hymnowy song Whenever I'm Lost jest dobry, choć pastelowa konwencja aranżacyjna spycha go na pozycje niemal soft rocka. Druga część płyty zawiera utwory dłuższe, bardziej w stylu melodic metal/ AOR i bardzo dobrze prezentuje się pełen elegancji i ciekawych ozdobników gitarowych River Of Hope oraz nieco w stylu RAINBOW z White S.O.S. na zakończenie z rozległym refrenem i pewnymi akcentami melodic power metal, a także trochę ostrzejszymi bardziej heroicznym wokalem.
Także bonusowy Naked, rozbudowany do prawie ośmiu minut nawiązuje, poza pełną wdzięku i spokojnej mocy melodią, także wysmakowaną aranżacją części instrumentalnej do chwały z roku 1998. Zwraca uwagę przepięknie zrobiony fragment z narracją.

Płyta została wyprodukowana bardzo dobrze, ale to dosyć powszedni sound dla gatunku melodic rock. Tym razem producentem był słynny Steve Mann, gitarzysta i wieloletni współpracownik Michaela Schenkera w MSG oraz McAULEY SCHENKER GROUP. Klarowny, czysty sound, dosyć miękki i może nawet nieco za miękki... Tak to jednak ustawił w procesie mixu i masteringu Steve Mann w swoim studio w Hanowerze.
Album zdobył spore uznanie, ale głównie poza kręgiem fanów heavy/AOR. Chwalono szczególnie elegancję wykonania i chwytliwość melodii w rockowym stylu. Jednak w ostatecznym rozrachunku album był krokiem w tył w karierze zespołu, co było między innymi powodem odejścia Tony O'Hora w roku 2002.


ocena: 7,8/10

new 8.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Praying Mantis - The Journey Goes On (2003)

[Obrazek: R-2477167-1333802327.jpeg.jpg]

tracklista: (wydanie Frontiers Records)
1.Tonight 6:29
2.The Escape 6:40
3.The Journey Goes On 5:59
4.Silent War 4:21
5.Beast Within 5:17
6.Hold On For Love5 :12
7.If Tomorrow Never Comes 6:39
8.Lost World 4:55
9. The Voice 5:47
10.Naked (2003 Re-Recorded Version) 8:10

rok wydania: 2003
gatunek: melodic heavy metal/AOR
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Chris Troy - gitara basowa
Dennis Stratton - gitara
Tino Troy - gitara, instrumenty klawiszowe
Martin Johnson - perkusja
oraz
Doogie White - śpiew
John Sloman - śpiew (1, 5, 9)


Odejście O'Hora, a także Bislanda w roku 2001 wymusiło kolejne zmiany w składzie PRAYING MANTIS. Perkusistą został mało znany Martin Johnson, natomiast z obsadą wokalu problem był większy, ponieważ zespół przekonał się jak ważną rolę najwyższej klasy śpiew odgrywa w jego muzyce. Ostatecznie do nagrania kolejnego albumu zaproszono na prawach muzyków sesyjnych dwie wielkie gwiazdy - Johna Slomana (ex URIAH HEEP) oraz Doogie White'a , który występował już wcześniej w tym zespole na trasie promującej album "Predator in Disguise".
Album został nagrany i wyprodukowany w Londynie, a mastering wykonał słynny Patrick Bird. Płyta ukazała się w marcu 2003 w Europie nakładem Frontiers Records, a w Japonii przedstawił ją Canyon.

Rozpoczęcie tego albumu jest nieprawdopodobne. Takiego hita jak Tonight zespół już dawno nie zaprezentował. Elegancja AOR, fenomenalna melodia w opcji melodic heavy metal, kapitalna gra gitarzystów i Sloman, po prostu wspaniały. Sloman wziął udział w nagraniach zupełnie bez kompleksów i śpiewa wszystkie trzy kompozycje jak natchniony. Chyba więcej tu serca i talentu włożył niż White. Pięknie zaśpiewał romantyczny song Beast Within, obudowany planem klawiszowym oraz szybszy, rytmiczny lekko funkujący The Voice, ten utwór jest jednak mniej atrakcyjny w kategorii AOR. Trzeba przyznać, że ogólnie początek albumu jest wyborny, bo po Tonight wchodzi  White z The Escape z przepięknym delikatnym refrenem z wielogłosowymi harmoniami wokalnym. To jedna z łagodniejszych kompozycji na tym albumie i na pewno o mniejszym ładunku poetyki rock/metalowej  i z mniejszym rozmachem zrobiona niż tytułowy The Journey Goes On, choć partie wokalne są bardzo pastelowe. Silent War jest bliższy melodic heavy metalowym standardom i po raz kolejny w umiarkowanym tempie prezentują piękną melodię z gładkim jak jedwab refrenem z chórkami oraz pełnymi rockowego żaru zagrywkami solowymi gitarzystów. Jest to na pewno album romantyczny. Eksponują go w prostym, niemal pop rockowym Hold On For Love, który przypomina najwcześniejsze kompozycje AOR z przełomu lat 70tych i 80tych w amerykańskiej raczej odmianie. No, taki słabszy zdecydowanie moment tego albumu. Jednak gdy romantyzm obudowany jest gitarą akustyczną If Tomorrow Never Comes jest ponownie magicznie i White czaruje tu dodatkowo równie skutecznie jak gitary w tle. Łagodnie, delikatnie... Ten manewr z gitarą akustyczną i tłem para symfonicznym powtórzony został w Lost World z mocniejszym, zapadającym w pamięć refrenem przecinającym pastelowe pasaże zwrotek. Grupa umieściła także na płycie nową wersję Naked, który to utwór nie znalazł się na wszystkich wersjach płyty poprzedniej. Tu zaśpiewał White i zaśpiewał dobrze, ale chyba jednak O'Hora był w tej kompozycji bardziej przekonujący.

Trzeci wysokiej klasy  album PRAYING MANTIS, choć jednak dopiero na miejscu trzecim. Niestety w tej kategorii ostatni. W roku 2005 odchodzi Stratton i od tego czasu grupa w zmieniających się zestawieniach nagrywa od czasu do czasu albumy z melodyjnym rockiem.


ocena: 8,5/10

new 21.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości