11.10.2020, 09:01:25
Anthea - Illusion (2020)
tracklista:
1. Reach 4:57
2. Eclipse 3:52
3. Moirai 4:31
4. Illusion 4:10
5. The Light Divine 6:33
6. Discovery 4:31
7. The Expedition 4:03
8. Reflections 5:27
9. Moirai (orchestral version) 4:32
rok wydania: 2020
gatunek: symphonic heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Diego Valadez - śpiew, instrumenty klawiszowe
Juan Pina - gitara
Marcos Mejia - gitara
Eric Guerrero - gitara basowa
Peter Vasquez - perkusja
ANTHEA to grupa z Los Angeles kierowana przez aktualnego klawiszowca CELLADOR Diego Valadeza, który tu pełni także funkcję wokalisty. Jest to debiut tego zespołu, który wytwórnia Rockshots Records z Turynu zaprezentuje 23 października 2020 roku.
ANTHEA gra symfoniczny heavy metal z pewnymi elementami gothic, melodyjny i klimatyczny. Wysunięte klawisze aranżowane są nowocześnie, a dodatkowy scream wokal nadaje pewnych cech łagodnie potraktowanego extreme melodic metalu. Zasadniczo jednak główne plany symfoniczne są klasyczne w chórach i rozległe, wypełniając przestrzeń planu drugiego dosyć szczelnie. Jest dobry klimat w Reach zagranym w umiarkowanym tempie, jest tu także element przebojowości radiowej, potem jednak już w znacznie szybszym Eclipse dużo jest nawiązań do melodic extreme, przy czym w kontrapunktach z lekkim metalem symfonicznym. Dużo się w tych kompozycjach dzieje, może nawet w przypadku Eclipse aż za dużo i jest wrażenie pewnego eklektyzmu... W uroczym symphonic melodic gothic numerze Moirai Chiara Tricarico z MOONLIGHT HAZE, pięknie śpiewa w duecie z Valadezem i tu nasuwa się spostrzeżenie, że Valadez to jest jednak lepszy klawiszowiec niż wokalista. Śpiewa na tej płycie dobrze, ale ten śpiew niczym go nie wyróżnia. Sam utwór jest jednak ujmujący melodią i elegancją i nic dziwnego, że w formie bonusa pojawił się na końcu płyty w wersji orchestral.
Bardzo dobrze prezentuje się Illusion i jest tu zarówno pierwiastek heroiczny jak i zapadająca w pamięć melodia z doprawdy przebojowym refrenem, a współpraca gitarzystów z klawiszami wzorcowa. A bez nadużywania chwytów extreme grupa jest po prostu ciekawsza i bardziej swoista.
W The Light Divine Eric Meyers z CELLADOR zagrał drugie solo, ale najważniejsze jest to, że tym razem ANTHEA zagrał patetyczny i epicki symfoniczny heavy metal na bardzo wysokim poziomie. Wyrazisty, bez zbędnych ubarwień utwór o jednolitej jasno wyrażonej linii melodycznej i potężnym, bardzo udanym atakiem klawiszowym w części instrumentalnej.
Świetnie brzmi Discovery, rozpędzony, żywiołowy i bardzo umiejętnie podaną dawką extreme. Takie pewne echa stylu CELLADOR tu słychać i ten power pazur jest zaznaczony na tle znakomitego poruszania się w obrębie metalu symfonicznego. Trzeba również w tym miejscu pochwalić gitarzystów za pełne inwencji sola na tym albumie, choć jednak klawiszowe pasaże Valadeza są postawione na miejscu pierwszym. Ogólnie druga część płyty jest lepsza i bardziej stylistycznie jednorodna. Ten epicki, melodyjny i podniosły symfoniczny styl zespołu doskonale wyraża tu The Expedition, mniej skomplikowany w aranżacjach i może przez to chwytający od razu. Na zakończenie łagodniejszy i faktycznie refleksyjny Reflections, trochę miejscami w stylu opowieści minstrela, trochę sentymentalny w części z pianinem i pewnie dałoby się na tym motywie stworzyć symfoniczną metalową operę. Kolosa jakiego należałoby oczekiwać na takim albumie nie ma. I chyba dobrze, że nie ma, bo takie kompozycje nie zawsze się sprawdzają, zwłaszcza na końcu LP.
Słabo zrealizowany metal symfoniczny odpada w przedbiegach, nawet jeśli sama muzyka jest dobra. Tu sound jest mocny, klarowny, z naciskiem na ekspozycje klawiszy, z dosyć cichą sekcją rytmiczną i wyeksponowanym wokalem. Bardzo dobre brzmienie, klasyczne dla ostatnich lat symfonicznego metalu z USA, nieco mocniejsze niż w przypadku ekip europejskich czy południowoamerykańskich, ale nie przerysowane i bez zbędnego ciężaru, zwłaszcza gitar.
Słabo zrealizowany metal symfoniczny odpada w przedbiegach, nawet jeśli sama muzyka jest dobra. Tu sound jest mocny, klarowny, z naciskiem na ekspozycje klawiszy, z dosyć cichą sekcją rytmiczną i wyeksponowanym wokalem. Bardzo dobre brzmienie, klasyczne dla ostatnich lat symfonicznego metalu z USA, nieco mocniejsze niż w przypadku ekip europejskich czy południowoamerykańskich, ale nie przerysowane i bez zbędnego ciężaru, zwłaszcza gitar.
Kompetentny, zgrany zespół, świetne, pełne ekspresji partie klawiszowe i może tylko Valadez przygotował chwilami nieco eklektyczny repertuar i nie można mówić o całkowicie jasno wyrażonym stylu własnym zespołu. Niemniej bardzo dobra, godna polecenia płyta i chyba pojawił się ważny gracz na amerykańskiej scenie symfonicznego, melodyjnego metalu.
ocena: 8,3/10
new 11.10.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rockshots Records
new 11.10.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rockshots Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"