Alquimia
#1
Alquimia - Alquimia (2013)

[Obrazek: 391528.jpg?2023]

tracklista:
1.Mutus Liber 01:40
2.El lobo y el arca 07:25
3.Dama oscura 05:43
4.La cuna de arce 06:09
5.La penitencia del noble 05:19
6.Divina providencia 05:36
7.Claro de luna 07:11
8.Lagunas de sal 05:21
9.Aliento 04:41
10.La fuente dorada 06:26
11.Sacrificio 04:56
12.La morada del alquimista 07:19
13.Cábala XIII 02:41

rok wydania: 2013
gatunek: symphonic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Israel Ramos Solomando - śpiew
Alberto Rionda Martínez - gitara
Rubén Lanuza Calavera - gitara basowa
Leonel Duarte - perkusja
Chez García - instrumenty klawiszowe


W roku 2012 panowie z AVALANCH postanowili nieco od siebie odpocząć i zespół czasowo został rozwiązany. Alberto Rionda nie zamierzał jednak robić sobie długich muzycznych wakacji i już w roku następnym założył grupę ALQUIMIA. Tak właściwie to supergrupę, bo znalazł się w niej i Chez García z AVALANCH, i dwaj znakomici członkowie słynnego AMADEUS - wspaniały wokalista Israel Ramos oraz basista Rubén Lanuza. Skład uzupełnił uzdolniony, ale mniej znany perkusista Leonel Duarte. Kompozycje przygotował sam Rionda i album s/t ukazał się w listopadzie 2013 nakładem własnej wytwórni Rionda Mutus Liber.

Rionda przedstawił z ALQUIMIA zadziwiający, a miejscami po prostu zachwycający zestaw zróżnicowanych kompozycji z kilku podgatunków power metalu. W niezwykle udany sposób idzie śladami OPERA MAGNA w rozbudowanych, z przepychem symfonicznie zaaranżowanych utworach El lobo y el arca i La cuna de arce, gdzie progresywne pulsujące zagrywki gitarowe przechodzą w dostojne melodie o sporym ładunku emocji, a wszystko jest pięknie obudowane elementami neoklasycznymi. Dynamiczny, emocjonalny latino power metal w Dama oscura także wzmacnia mocniejszymi akcentami gitarowymi (fantastyczny motyw!), a w refrenie jest tak romantycznie... I zwiewny, melodyjny, bardzo szybki jest tak delikatny w klasycznej konwencji refrenu, a mocny jak USPM w gitarowych natarciach. Centralnie jest umieszczony fenomenalny Divina providencia, zaaranżowany skromniej, wolniejszy i porażający w drugiej części. Maestria i jaka przecudownej urody melodia. To pierwsze solo gitarowe jest stanowczo za krótkie, a drugie po prostu przeszywa serce i przypomina się Carlos Santana... Ten utwór to jedno z najwspanialszych osiągnięć hiszpańskiego symfonicznego power metalu. Ta środkowa część albumu jest łagodniejsza i długi Claro de luna to miejscami oniryczna, poetycka kompozycja, wypełniona aktorskim śpiewem, wysmakowanymi aranżacjami i pięknymi rockowymi solówkami Rionda. Dynamiczny początek i nieco mroku w łagodnej formie oraz nowocześniejszych zagrywek w Lagunas de sal tworzy razem frapującą kompozycję o cechach progresywnych, gdzie najważniejszy jest niepokojący klimat, choć główne linie melodyczne zbliżają ponownie ALQUIMIA do OPERA MAGNA. Nieco lżejszego melodic power metalu w Aliento, to granie solidne, choć ten akurat utwór wydaje się słabszy od poprzedzających. Epicki i fanfarowo galopujący w refrenie La fuente dorada nie jest wcale taki prosty. Partie instrumentalne zwrotek zdradzają progresywne fascynacje Rionda i jest tu w sumie stworzony interesujący, choć nie fascynujący kontrapunkt z refrenem. W jakimś sensie ten utwór jest najbliższy temu, co poprzednio oferował AVALANCH. Zrobiony z rozmachem, szybki Sacrificio po raz pierwszy na tej płycie lekko rozczarowuje samym refrenem, choć partie gitary świetne, soczyste i wysokoenergetyczne, a solo mistrzowskie. Pompatycznie jest podsumowane w La morada del alquimista, epickiej opowieści na granicy fantasy i to taki symphonic power metal, który jest nadzwyczaj przyjemny w chwytliwym, choć archetypowym refrenie i intrygujący w różnorodnych smaczkach aranżacyjnych.

Do takiej muzyki musi być wokal na najwyższym poziomie i oczywiście Israel Ramos czaruje, może nawet bardziej niż w AMADEUS. Co do samego Rionda, to jego kreatywność jako gitarzysty jest w tym zespole ogromna i słychać, że sporo tu wykorzystał pomysłów, które w AVALANCH by się nie pojawiły.
Riona sam wszystko nagrał, zmiksował i wykonał mastering. Wieloletnie doświadczenie w takim momencie procentuje i jest to jeden z najlepiej wyprodukowanych albumów w ramach podgatunku w Hiszpanii. Album został uznany za sensacyjny i natychmiast doczekał się reedycji meksykańskiej dla Ameryki Południowej. Zespół zdobył także wielkie uznanie w Japonii, gdzie jednak wydanie krajowe pojawiło się dopiero w roku 2016 nakładem Rubicon Music. Sukces tej płyty zachęcił Alberto Rionda do kontynuowania projektu.


ocena: 9,2/10

new 27.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Alquimia - Espiritual (2015)

[Obrazek: 548366.jpg?1041]

tracklista:
1.Indomable 05:57
2.La flor en el hielo 05:15
3.Éxodo 05:22
4.Caballero blanco 04:49
5.El ocaso de los dioses 05:00
6.Espiritual 04:45
7.Vulnerable 04:21
8.Sol negro 06:44
9.Morir por nada 05:19
10.Almas unidas 05:09

rok wydania: 2015
gatunek: symphonic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Israel Ramos Solomando - śpiew
Alberto Rionda Martínez - gitara
Rubén Lanuza Calavera - gitara basowa
Leonel Duarte - perkusja
Chez García - instrumenty klawiszowe


Wydany w grudniu 2015 przez mini wytwórnię Alberto Rionda Mutus Liber drugi album ALQUIMIA został nagrany w tym samym składzie co debiut i stanowił logiczną kontynuację stylistyki obranej na "Alquimia".

Bogate wysmakowane aranżacje symfoniczne sąsiadują z elementami progresywnymi w emocjonalnie melodyjnym, szybkim Indomable. Wspaniale prezentuje się łagodny, romantyczny, ale zrobiony z rozmachem La flor en el hielo, jest pierwiastek mrocznego heroizmu w Éxodo, rozgrywanego majestatycznie i patetycznie w średnio wolnym tempie, w bogatej aranżacji symfonicznej na planie pierwszym. Świetne, potężne i dalekosiężne wokale Israela Ramosa doprawdy robią tu wielkie wrażenie. Serię przepięknych utworów kontynuuje dumny, nasycony heroizmem w romantycznej manierze Caballero blanco i tu zachwycają niewymuszone partie w stylu neoklasycznym oraz wirtuozerskie solo gitarowe. I ten klimat... wyborny, swoisty. No, pewnie coś z OPERA MAGNA z "Poe" przychodzi tu na myśl. I delikatny, poetycki początek El ocaso de los dioses z dominującym ażurowym planem symfonicznym także jest bardzo ładny. Tak się to dramatycznie wznosi ku niebu w miarę upływu czasu, by ponownie łagodnieć wchodząc niemal na oniryczne obszary zagrywek solowych Alberto Rionda znanych z AVALANCH.
Tytułowy Espiritual oparty jest na nieskomplikowanej chwytliwej melodii głównej, ale jak to zostało obudowane znakomitymi partiami poszczególnych instrumentów i jak wycyzelowane w najdrobniejszych szczegółach. Majstersztyk! Przebojowy, Vulnerable latino melodic power buja w niezobowiązujący sposób i taką elegancję wykonania słyszy się nieczęsto. Absolutne zniszczenie sieją w kruszącym gitarowo i symfonicznie, wysublimowanym Sol negro i ta melodia jest taka refleksyjna i nostalgiczna. Cała prawda o iberyjskim romantycznym power metalu! I jeszcze więcej takiej prawdy w przecudownej urody Morir por nada. Pewnie jedne z najbardziej zapadających w pamięć, natchnionych partii klawiszowych z tego albumu autorstwa Cheza. I wreszcie Almas unidas, świetna mieszanka klasycznego melodic power i bezbłędnie dobranych elementów symfonicznych w heroicznym, neoklasycznym stylu. Jeszcze więcej dalekosiężnych wokali Israela Ramosa!

Zestaw utworów jest pod względem melodii niezwykle atrakcyjny, pod względem wykonania dla większości zespołów nieosiągalny, a aranżacje budzą po prostu głęboki szacunek. Jest to po prostu płyta lepsza od, przecież także wybitnej, "Alquimia". Jest to trium muzyczny całego zespołu i Alberto Rionda jako twórcy prawie całego repertuaru. Wyborna produkcja Rionda jest chyba jeszcze lepsza niż na debiucie. Szczególnie zwraca uwagę mocniejsze zaakcentowanie partii klawiszowych o głębszym, barwniejszym brzmieniu, także gitara jest nieco cięższa. Pyszne, soczyste, wieloplanowe brzmienie!

Album szybko został wydany także Meksyku i Japonii (Rubicon Music - październik 2016), ale w 2016 Alberto Rionda namówił Israela Ramosa na reaktywację AVALANCH i ALQUIMIA został oficjalnie rozwiązany. Leonel Duarte niebawem dołączył do zreformowanego LAST DAYS OF EDEN Daniego G., a w 2020 do HERETICA. W roku 2020 Alberto Rionda reaktywował ALQUIMIA ponownie z Israelem Ramosem, ale w tym czasie rozeszły się ich drogi w nadal istniejącym AVALANCH i obecnie status tego zespołu po odejściu w 2021 Israela Ramosa nie jest do końca jasny.


ocena: 10/10

new 27.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości