Beethoven R.
#1
Beethoven R. - Ja, ja (1999)

[Obrazek: 14904.jpg?0816]

tracklista:
1.Prepárate 04:48
2.Que no, que no 05:38
3.Rompe el hielo 03:48
4.Yo me pierdo 04:06
5.El aliento del miedo 04:06
6.Ja, ja 03:49
7.Sangriento y mortal 04:37
8.Pasa el tiempo (Y sigue aquí) 05:16
9.Salvaje como un huracán 04:59
10.En el límite 04:20
11.Dejándonos la piel 03:51
12.Una noche de rock 04:26

rok wydania: 1999
gatunek: melodic heavy metal/power rock
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Iván Urbistondo - śpiew
José Luis Saiz - gitara
Javier Kierchebén - gitara
José María Sansegundo Congosto (Pepe Mari) - gitara basowa
Antonio Alcoba Sancho - perkusja


W sierpniu 1998 popularny w latach 80tych hiszpański rock/metalowy band BELLA BESTIA, reaktywowany w 1996, po przyjęciu nowego wokalisty Ivána Urbistondo postanowił zmienić nazwę na BEETHOVEN R. Nagrania demo zainteresowały wytwórnię A la Caza de Ñu Producciones z Madrytu i ta w czerwcu 1999 roku wydała album "Ja, ja", a tytuł można przetłumaczyć po prostu jako "Ha, ha".

BEETHOVEN R. zagrał coś zupełnie innego niż kiedyś BELLA BESTIA, co więcej, zagrał coś w pełni oryginalnego i takiej muzyki metalowa Hiszpania jeszcze nie słyszała.
Nasycony niebywałą energią wykonania melodyjny heavy miał tu w ich wykonaniu bardzo wiele cech power rocka, gatunku, który rozwinął się dopiero później, kilkanaście lat później za sprawą grup niemieckich, szwedzkich i fińskich. Mylnie często zaliczany do kręgu hard rocka zespół miał z tym gatunkiem bardzo mało wspólnego, zarówno z powodu intensywności gitarowego wykonania, jak i specyficznego, wybornie dopasowanego ostrego i chuligańskiego wręcz czasem wokalu Ivána Urbistondo, od razu awansował on do czołówki frontmanów hiszpańskich tego okresu. A warto przypomnieć, że był to wokalista, którego po nagraniu pierwszego demo DARK MOOR uznano za nieprzydatnego i zastąpiono Elisą C. Martin...
BEETHOVEN R. z neoklasyką nie ma nic wspólnego, a jego największą, nieodpartą bronią są szybkie, opatrzone mega chwytliwymi refrenami metalowe torpedy, takie jak Prepárate czy Dejándonos la piel, zagrane z wielką biegłością przez duet gitarzystów, rozgrywających misterne pojedynki i dialogi. Bogato, bogato aranżacyjnie jest tutaj i na pewno nie ma tej hard rockowej prostolinijności. To tak zaraźliwe melodie, że po prostu nie mogą wyjść z głowy, a już niesamowity hit El aliento del miedo to z całą pewnością nigdy. Absolutny, mega dynamiczny killer! Wolniej także grają wspaniale w rytmicznym Que no, que no i jak tu potrafi wybornie i zadziornie krzyknąć, gdy trzeba. Wielkie brawa za chórki, krystaliczne i wykonawczo bezbłędne.
 Są tu i kompozycje tylko po prostu dobre w rock/metalowej kategorii, takie jak Rompe el hielo, Yo me pierdo, En el límite, ale ile ikry i energii jest w Ja, ja, choć może ktoś powie, że kopiują tu BARON ROJO czy OBUS. Łagodniej i faktycznie rockowo poczynają sobie w Sangriento y mortal i coś jest tu z najlepszego amerykańskiego arena/hair metalu. Świetne solo, takie nawet wyrastające ponad ogólny styl tego utworu w stopniu muzycznego technicznego zaawansowania. I wielka ekspresja i moc w umiarkowanych tempach Pasa el tiempo (Y sigue aquí) przy czym wiodącą rolę odgrywają chyba jednak wyborne zwrotki. I jakże eleganccy są w Salvaje como un huracán. Chwyta też niby sama melodia, bezpretensjonalna i szczera w przekazie. Tak jak i w zamykającym ten LP Una noche de rock. I to bardzo dobre zakończenie.

Jeśli większość albumów z hiszpańskim metalem była w tym czasie wyprodukowana co najwyżej przeciętnie, to "Ja, ja" jest majstersztykiem sztuki inżynierii dźwięku. Sound jest niezwykły, ostry, wręcz krystaliczny w brzmieniu każdego instrumentu i nie ma nic wspólnego z radiowym ugładzeniem melodyjnego rock/metalu. Jest można by rzecz surowy, ale ta surowość jest urzekająco wciągająca.
Coś nowego, coś innego. Debiut BEETHOVEN R.


ocena: 8,9/10

new 10.09.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Beethoven R. - Un poco más (2001)

[Obrazek: 14903.jpg?0851]

tracklista:
1.El guardián de tu piel 05:49
2.La voy a liar 04:50
3.Un poco más 04:21
4.Quién irá por ti soy yo 04:08
5.Más sexy (Coz cover) 03:56
6.Héroe de cristal 05:15
7.Tan duras, tan dulces 03:33
8.Libre 03:28
9.Una noche de pasión 04:21
10.Viejo corazón de acero 04:20
11.Frío 04:27
12.Sobreviviré 08:15
13.El guardián de tu piel (acoustic version) 04:22

rok wydania: 2001
gatunek: melodic heavy metal/power rock
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Iván Urbistondo Arauzo - śpiew
José Luis Saiz - gitara
Javier Kierchebén - gitara
José María Sansegundo Congosto (Pepe Mari) - gitara basowa
Antonio Alcoba Sancho - perkusja

Muzyka Beethovena się spodobała i w drugiej połowie roku 2000 zespół nagrał następny album, który w lutym 2001 wydała ponownie Avispa Records.

Grupa gra to co najlepiej potrafi, czyli melodyjny power rock i melodic heavy metal i już na samym początku serwuje wpadający w ucho, nieskomplikowany przebój El guardián de tu piel w średnim tempie i pokazujący jak wysokiej klasy wokalistą jest charyzmatyczny Iván Urbistondo. Ta kompozycja miała dla zespołu na pewno duże znaczenie, skoro jako bonus umieszczono na końcu płyty jej akustyczną wersję. Przedtem jednak grają szybko i melodyjnie La voy a liar pełen kąśliwych power metalowych riffów, choć nie jest to taki killer jak szybkie numery z pierwszej płyty. No, ale ostry i zadziorny Un poco más robi spore wrażenie w zwrotkach i szkoda, że refren taki dosyć rockowo mdły do tego zrobili... Żadnych wątpliwości nie budzi natomiast pełen energii i prostej przebojowości Quién irá por ti soy yo. Czasem ten ich melodic metal trochę wchodzi na amerykańskie tory arena rocka i to słychać w dobrych, choć pozbawionych oryginalności Héroe de cristal, Tan duras, tan dulces, Libre w środkowej części tej płyty i jakoś nie wydaje się, by to mogło zawojować rynek amerykański. Natomiast bardzo dobrze prezentuje się Una noche de pasión niezbyt szybki i będący swoistym prekursorem podobnych spokojnych, rytmicznych i wyważonych kompozycji granych kilka lat później przez TIERRA SANTA czy WARCRY. Trochę brak na tej płycie tych szybkich dewastujących power rockowych ataków z debiutów i nadrabiają to dopiero w Viejo corazón de acero. I to jak nadrabiają! Petarda! Ta kompozycja tak na dobrą sprawę wyrasta ponad poziom całości na równi z El guardián de tu piel, choć stylistycznie jest zupełnie inna. Potem znowu trochę anglosaskiego stylu gdzieś może wywodzącego się z doświadczeń brytyjskich w Frío, ale siada to w pewnym momencie i przestaje być spójne.
Sobreviviré określany jest często jako utwór bonusowy i te ponad osiem minut jest faktycznie nieco innym rodzajem metalu, takim wywodzącym się nawet z tradycji lat 70tych, bardzo poważnym jak na styl zespołu i o większym heavy metalowym ciężarze gatunkowym Bryluje niesamowity Iván kapitalnie radzący sobie w blues rockowej konwencji i aranżacji! Tak, coś innego, coś na pewno zaskakującego...

Po raz kolejny sound jest wyborny, a jego autorem jest David De la Torre i żałować tylko należy, że ten bardzo aktywny na początku XXI wieku hiszpański inżynier dźwięku współpracujący także z WARCRY potem tak nagle zniknął z muzycznego horyzontu.
Płyta jest na pewno udana, jednak po części ten niezwykły rockowy luz debiutu wyparował. Jeszcze w tym samym roku odchodzi Iván Urbistondo i w 2002 dołącza na dwa lata do rock metalowej grupy CUATRO GATOS. Doszło w związku z tym do bardzo interesującej zmiany na stanowisku wokalisty BEETHOVEN R.


ocena: 8,1/10

new 14.11.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Beethoven R. - El legado de Judas (2004)

[Obrazek: 45767.jpg?0915]

tracklista:
1.El legado de Judas 06:46
2.Siempre unidos al rock & roll 03:38
3.Larga vida 04:45
4.La ley del látigo 04:44
5.No permitas que ésto llegue al fin 04:45
6.El tren de la inocencia 04:35
7.¿Qué quieres de mí? 05:25
8.El amo del harén 03:23
9.No puedo esperar 03:43
10.Si quieres otro más 05:02
11.Viviré 03:37

rok wydania: 2004
gatunek: melodic heavy metal/power rock
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Kiko Hagall - śpiew
José Luis Saiz - gitara
José María Sansegundo Congosto (Pepe Mari) - gitara basowa
Antonio Alcoba Sancho - perkusja
oraz
David Martínez - instrumenty klawiszowe

Czy ktoś w roku 2001 kojarzył wokalistę Gregorio Almagro czyli Kiko Hagalla? Raczej niewielu. Gdy ze znakomitego ALBORDE odszedł w 1999 do SARATOGA Leo Jiménez, to właśnie Kiko Hagall zajął jego miejsce. Jak jednak wiadomo ten zespół nic już nie zdziałał i gdy zwolniło się miejsce frontmana w BEETHOVEN R. zajął je właśnie Kiko. Ekipa BEETHOVEN R. musiał znać jego wartość, taki popularny zespół byle kogo by nie przyjął... Trochę trwało, zanim przygotowali nową płytę, która została wydana w styczniu 2004 przez Avispa Records. Opóźnienia wynikały między innymi z tego, że w roku 2002 odszedł także gitarzysta Javier Kierchebén, który wybrał melodic heavy metalowy WAYLAND.

Początek albumu zwiastuje odrodzenie magicznego i magnetycznie przyciągającego grania zespołu. Doskonały, w klasycznych szybkich tempach i niesamowicie nośny w melodii El legado de Judas to wymarzony dla fanów powrót zespołu. I jak się okazuje świetnie, zupełnie bez kompleksów radzi sobie śpiewający w średnich tonacjach Kiko Hagall. I piękna wolniejsza gitarowa partia w niemal epickim stylu. Doskonałe sola, wyborne zgranie całej ekipy. Zniszczenie!
Jakby nieco ciężej i bardziej w stylu classic heavy z pewnymi akcentami hard'n'heavy grają w dobrych, dosyć chwytliwych w chóralnych refrenach numerach Siempre unidos al rock & roll, La ley del látigo i El amo del harén. Z tej kategorii najbardziej zapada jednak w pamięć zagrany w umiarkowanym tempie i pełen amerykańskich melodic metalowych riffów Si quieres otro más. Wpada w ucho jeszcze jeden prosty chwytliwy chóralny refren. Jest i wiele odniesień do amerykańskiego hard rocka i arena rock/metalu z lat 80tych w takich nieskomplikowanych kompozycjach jak Larga vida, także w El amo del harén, a nawet rock i AOR w średniej klasy, raczej naiwnym No permitas que ésto llegue al fin i niezłej tylko balladzie ¿Qué quieres de mí?.
W środku stawki lokują melodyjnie agresywny numer w manierze heavy/power El tren de la inocencia i tu sobie może wokalista mocniej i ostrzej pokrzyczeć. Jest to jedna z najbardziej udanych kompozycji z tej płyty, pokazująca szersze zainteresowania muzyczne zespołu w obrębie muzyki heavy metal. Wyborne solo Saiza można tu usłyszeć. Cieszą hitem w swoim dawnym stylu z mocno wyrażonym rytmem gitarowym w No puedo esperar i pewnie na taki hit fani zespołu tu czekali. Jak wybornie zaczynali, tak wybornie kończą pełnym efektownych, power metalowych zagrywek gitarowych Viviré. Power metal, power rock!

Choć w nagraniach gościnnie wziął udział popularny, głównie jako muzyk sesyjny, klawiszowiec David Martínez, to rola tego instrumentu na tej gitarowej płycie jest marginalna. Warto jednak podkreślić fakt, że José Luis Saiz bardzo umiejętnie maskuje tu brak drugiego gitarzysty, który przecież zwłaszcza na debiucie miał tak wielkie znaczenie dla wysokiej energetyki przekazu muzycznego tego zespołu. Natomiast David Martínez uwidocznił się jako twórca soundu tego LP. Soundu bez udziwnień, czytelnego, klasycznego i wyrazistego tak w ekspozycji gitarzysty, jak i wokalisty. Obaj zdecydowanie na to zasłużyli. Mimo, że Kiko Hagall zebrał za swój występ wiele pochlebnych opinii, to jednak odszedł jeszcze w tym samym roku 2004. Niebawem pojawił się w heavy/groove metalowym INNTRANCE, z którym nagrał trzy płyty do roku 2012, gdy działalność tej grupy została bezterminowo zawieszona.
Jego odejście było oczywiście ciosem dla BEETHOVEN R., ale po raz kolejny wydarzyło się coś, co spowodowało, że na koncerty zespołu po uzupełnieniu składu zaczęły walić tłumy...


ocena: 8,3/10

new 8.01.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Beethoven R. - Más Vale Tarde...Que Nunca! (2009)

[Obrazek: 249276.jpg?0938]

tracklista:
1.No somos nada 04:03
2.Lejos de ti 05:09
3.Llanto final 04:00
4.Hazme tuyo esta noche 03:09
5.Loco 03:40
6.Y dónde estás 06:28
7.Quiero 04:18
8.Soy el mejor 04:53
9.Hay algo más 04:59
10.Va a ser que no 04:22
11.Whisky y rock & roll 04:12
12.Y dónde estás (Reprise) 02:25

rok wydania: 2009
gatunek: melodic heavy metal/power rock
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Iván Urbistondo Arauzo - śpiew
José Luis Saiz - gitara
Jesús "Chechu" González Serrano - gitara
Juan Carlos Adeva Moreno - gitara basowa
Antonio Alcoba Sancho - perkusja

W roku 2004 powraca do składu Iván Urbistondo! Grupa znowu gra swoje stare hity na koncertach, ale jakoś nowa płyta się nie pojawia... Dopiero w sierpniu 2009 Leyenda Records przedstawia kolejny album BEETHOVEN R. Ta płyta została nagrana już z dwoma gitarzystami, bo pojawił się w 2008 "Chechu" González, ale już bez Pepe Mari, który zrezygnował w tym samym roku.

Na tej płycie grupa stara się odtworzyć klimat i styl z dwóch swoich pierwszych albumów i na pewno udaje się tow znakomitym szybkim i melodyjnym openerze No somos nada. I dwie gitary to nie jedna i tym razem błyszczą w solach, nie tylko w tej kompozycji zresztą. Gdzieś tam nieco zapożyczają we wstępie pewne riffy THIN LIZZY w ogólnie lekkim i chwytliwym w rock/metalowym stylu Lejos de ti z niespodziewanie wyśmienitym refrenem. Tak trochę z niczego to tak eksploduje. Klasa, klasa!Odrobinę ciężej i bardziej classic heavy brzmi miarowy Llanto final semi ballada, pełna latino żaru i znakomicie zaaranżowana. Klasowy przebój za przebojem. i następny to power rockowy Hazme tuyo esta noche i berety z głów przed niesamowicie nośnym refrenem. "Łoo ooo" i totalne zniszczenie. Z jakim luzem i swobodą to jest zrobione! Zadziwiają!
Centralnie umieszczony został najdłuższy romantyczny song z gitarami akustycznymi Y dónde estás, gdzie moc narasta stopniowo i w końcu osiąga poziom metalowego refleksyjnego hymnu. Misternie zaaranżowany przypomina podobne hymny MAGNUM i nawet ma swoje zwieńczenie w Reprise zamykającym ten album. Żeby zbyt smutno i podniośle nie było zaraz potem rytmiczny Quiero z fajnym, bujającym refrenem z chórkami wspierającymi frontmana. Bardzo ładnie zaśpiewał Iván Urbistondo w zasadzie rockowy po prostu song Hay algo más gdzie słychać pewne echa amerykańskie z terytorium BON JOVI. Oczywiście bardzo trudno zbudować album na samych killerach. Są tu i mniej interesujące kompozycje z obszaru hard'n'heavy, nawiązujące do lat 80tych w rock/metalu hiszpańskim takie jak Loco, Soy el mejor czy też Whisky y rock & roll kunszt gitarzystów w solach należy jednak na pewno docenić. A pod koniec atakują pełny energii power metalowej ultra killerem Va a ser que no i znowu wspaniała melodia budowana jest jest przez ryczące tym razem gitary. I popis gitarzystów pełen werwy i polotu!

Doskonała forma Ivána Urbistondo, który jest żywiołowy i przekonujący,a równocześnie elegancki w niemal AOR stylu. Chyba robi to co lubi najbardziej i z tymi ludźmi, który to czują podobnie. Kapitalny popis gitarzystów i "Chechu" tu jest dla Saiza równorzędnym partnerem. Niektóre ich dialogi i pojedynki są zachwycające. Sekcja rytmiczna dotrzymuje wszystkim kroku i te przejścia Alcoba, te klasyczne przejścia... Moc! Sound nie za ciężki, nie za lekki, słychać staranność w kontynuacji rozpoznawalnego już brzmienia zespołu, przy czym perkusja jest ustawiona wzorcowo (w Hazme tuyo esta noche rządzi !)
Piękny, piękny album!

W roku 2010 Iván odchodzi ponownie... Odchodzi także w 2011 "Chechu" i magiczny duet gitarzystów BEETHOVEEN R. przestaje istnieć. Grupa postanowiła działać dalej z nowym wokalistą Alberto García wysokiej klasy showmanem koncertowym, ale nie tak klasowym śpiewakiem jak dwaj jego poprzednicy. W roku 2016 zespół przedstawił jeszcze album "A fuego en la piel ", który był średnim zestawem hard rockowych i hard'n'heavy kompozycji skierowanym do radiowego słuchacza. Popularni na koncertach, choć już bez Iván Urbistondo nie tak bardzo...
W roku 2019 grupa oficjalnie ogłosiła, że się rozwiązuje.
BEETHOVEN R. był zespołem swoistym, samoistnym i oryginalnym w tym, co robił. Pozostawił po sobie wiele niezapomnianych rock/metalowych hitów i przez prawie dwadzieścia lat bawił nimi publiczność, nie tylko hiszpańską, na swoich licznych koncertach.

ocena 9/10

new 10.01.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości