Solstitium
#1
Solstitium - Morgoth (2024)

[Obrazek: a1985080313_16.jpg]

Tracklista:
1. Solstitium 01:51      
2. Frozen Gate 05:04      
3. The Cimmerian 05:14      
4. Rise of the Dead 04:45      
5. Sparta 05:26      
6. Anathema of the Templar 06:57      
7. Winter Solstice 01:03      
8. Doomriders 05:30      
9. Immortal Pride 04:51      
10. Morgoth 07:17      
11. Pharaoh's Curse 06:53      
12. Long Live the King 05:51

Rok wydania: 2024
Gatunek: Doom/Death Metal
Kraj: Francja

Skład zespołu:
François Blanc - śpiew
Franck - gitara
Sébastien Grenier - gitara
Silvere Gravelin  - bas
Lethal - perkusja


SOLSTITIUM do debiutant z Francji, składający się z muzyków z doświadczeniem w bardziej ekstremalnych gatunkach metalu. 25 lipca 2024 roku ich debiut wydaje włoska wytwórnia Metal on Metal Records.

Zasadniczo to muzykę SOLSTITIUM jest opisać łatwo, ponieważ głównym trzonem inspiracji jest NOVEMBERS DOOM. Są ostre, ciężkie kompozycje kontrastowane niemal rockowymi melodiami, jak Rise of the Dead, który przypomina zagrywki z The Novella Reservoir, to samo można powiedzieć o chłodnym, deszczowym Sparta. Masywny, ciężki i miażdżący Anathema of the Templar ma w sobie coś z greckiego NIGHTFALL w subtelnych tłach, chociaż sama konstrukcja kompozycji przypomina standardowy epic metal, chociaż nie ma tutaj takiej dawki epiki, jak we Frozen Gate (w którym jest coś z dynamiki DOOMSWORD) czy absolutnie dewastującym The Cimmerian, które przypomina ją nieodżałowany KEEN OF THE CROW. Podobnie jest w Immortal Pride i aż chce się chwycić za topór i miecz, naoliwiając swoje mięśnie. Znakomite, czyste refreny i François Blanc jest tutaj wokalistą bezbłędnym i znakomitym, gdzie jego growl nie jest zbyt przytłaczający, a czysty śpiew manieryczny. Głos stworzony do tej muzyki.
Doomriders jest bardziej heavy metalowy, przypomina to francuski ECCLESIA, ale kompozycje w konwencji heavy doom już od dawna są standardem na takich albumach.  Najdłuższy Morgoth to mocna podróż do KEEN OF THE CROW, gdzie epicki klimat powieści Howarda niemal wylewa się z głośników i te czyste wokalizy są naprawdę rewelacyjne i znakomicie zrealizowane, podobnie jak w ISOLE czy pierwszych albumach EREB ALTOR. To bez wątpienia najmocniejszy punkt tego LP i tutaj zespół ma czas, aby stworzyć odpowiedni nastrój i rozbudować kompozycję, wykorzystując przy tym motyw przewodni do granic jego możliwości. Pharaoh's Curse na motywie ancient jest niestety już tylko niezły, zdecydowanie bardziej tradycyjny dla doom/death, w pewnym sensie lekko rozczarowujący po tak epickiej masakrze, jaką jest Morgoth.
A na końcu spokojny, kroczący Long Live the King, który swoim hipnotyzującym, gregoriańskim klimatem przypomina kompozycje PANTHEIST. Zakończenie udane, spokojne i wyważone.

Brzmienie jest ciekawe, szczególnie w sekcji rytmicznej, gdzie blachy syczą, a bębny wspaniale dudnią, nie zagłuszając ciepłego basu. Może gitary mogłyby być bardziej masywne i surowsze, ale słychać, że te miały być zrealizowane w opcji szwedzkiej i tak też jest.
Ciekawy debiut z Francji i to w konwencji doom/death, jakiej od czasów KEEN OF THE CROW słyszy się bardzo rzadko.
Sława i chwała ekipie z Belfort!


Ocena: 8/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości