Talia Hoit
#1
Talia Hoit - Oceans (2024)

[Obrazek: 1292694.jpeg?5936]

Tracklista:
1. Castaway 03:46      
2. Unanchored 04:23      
3. Ocean 04:25       
4. Beautiful 04:01      
5. Stolen 05:28      
6. Abyss 04:39      
7. Vastdeep 03:50      
8. Island of Hope 05:28       
9. Infinity 04:37      
10. Significance 04:13

Rok wydania: 2024
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: USA/Austria

Skład zespołu:
Talia Hoit - śpiew
Mat Plekhanov - gitara
Max Stoner - gitara, bas
Roland Navratil - perkusja


Talia Hoit, znana z długo milczącego BEYOND FORGIVNESS, powraca na scenę z solowym albumem, na którym zagrali doświadczeni muzycy, którzy są tutaj na zasadach sesyjnych.
Debiut został wydany nakładem własnym z pomocą hanowerskiego SAOL 24 listopada 2024 roku.

Dziesięć spójnych kompozycji, w większości zagranych w wolniejszych tempach, gdzie Talia Hoit jest w centrum, a muzyka to przekrój twórczości NIGHTWISH lat 2002-2007, EDENBRIDGE oraz VISIONS OF ATLANTIS w całej otoczce delikatności. Ładnie to wszystko zostało zagrane i może oryginalności zbyt wiele tutaj nie ma, ale jest solidna ekspozycja melodii, solidnych refrenów bez irytującej, siłowej przebojowości, gdzie orkiestracje w przeciwieństwie do gitar są potężne.
Mat Plekhanov gra tutaj proste, ale bardzo melodyjne sola, dopasowując się do prezentowanego tutaj materiału. Gra Roland Navratil również nie budzi zastrzeżeń, gra z wyczuciem i słychać doświadczenie, wynikające z lat w EDENBRIDGE oraz LEAVES' EYES, którego echa delikatnie pobrzmiewają w Significance oraz Abyss, ozdobionym eleganckimi klawiszami i onirycznymi aranżacjami. Najszybszy Vastdeep to definicja VISIONS OF ATLANTIS i NIGHTWISH, zagrany szybko, lekko i pastelowo, z dramatycznymi orkiestracjami i bez wątpienia są one plusem tego LP. Zostały zrealizowane bardzo dobrze i nie można powiedzieć o nich złego słowa. Talia Hoit śpiewa delikatnie i poetycko, czasami uderzając w wyższe tony, ale brzmi to bardzo naturalnie i ciepło. Przyjemny głos i można powiedzieć, że mimo długiej nieobecności, zaśpiewała bardzo dobrze.
Kompozycje trzymają równy poziom, chociaż końcówka albumu jest słabsza od początku i nie ma tak chwytliwych i przebojowych refrenów jak w Castaway, Unanchored czy Oceans. Bardzo ładnie wyszedł delikatny, balladowy Stolen i jest to znacznie ciekawsze od tego, co zaprezentowali w bezbarwnych Island of Hope i Significance, które niczym się nie wyróżniają. Udany jest za to Infinity, łagodny i oniryczny z dobrym solem Mata Plekhanova.

Brzmienie zrealizował Frank Pitters i wykorzystał tutaj swoje doświadczenie z VISIONS OF ATLANTIS, brzmienie łagodne i melodic metalowe w gitarach, z łagodną, ale klarowną perkusją i pulsującym basem.
Niezobowiązujący symphonic melodic metal, dobrze zagrany i zaśpiewany, który nie sili się niepotrzebnie na oryginalność, bo i słychać, że nie taki był cel, tylko koncentruje się na ekspozycji swojego najmocniejszego atutu - Talia Hoit.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Podziękowania dla MDPR za udostępnienie materiałów do recenzji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości