16.06.2018, 11:31:39
Ancient Creation - Moonlight Monument (2011)
Tracklista:
1. Profane Destiny 03:51
2. Black Reflection 06:22
3. Apocalypse 07:47
4. With Anguish 07:10
5. Through Prophet's Eyes 05:42
6. Drifting To Fade 05:57
7. Stories In The Snow 05:35
8. At Dusk 02:28
9. Moonlight Monument 07:34
Rok wydania: 2011
Gatunek: Progressive Power Metal/Neoclassical Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Steve Bentley - śpiew
Ryan Bender -gitara
Peter Nisenkier -gitara
Andy Critz -bas
Mike Burns - perkusja
Ocena: 7,5/10
12.04.2011
Tracklista:
1. Profane Destiny 03:51
2. Black Reflection 06:22
3. Apocalypse 07:47
4. With Anguish 07:10
5. Through Prophet's Eyes 05:42
6. Drifting To Fade 05:57
7. Stories In The Snow 05:35
8. At Dusk 02:28
9. Moonlight Monument 07:34
Rok wydania: 2011
Gatunek: Progressive Power Metal/Neoclassical Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Steve Bentley - śpiew
Ryan Bender -gitara
Peter Nisenkier -gitara
Andy Critz -bas
Mike Burns - perkusja
Ten zespół z Kansas City mimo że nie jest debutantem wciąż pozostaje mało znany.
Niedoceniony chyba też, a z pewnością najnowszy album docenić wypada. Jest to płyta nagrana po kilkuletniej przerwie z nowym gitarzystą Ryanem Benderem, który zastąpił w 2009 współzałożyciela tej grupy Jasona Johnsona. Płyta została wydana w kwietniu 2011 nakładem Heaven and Hell Records.
ANCIENT CREATION gra pełen dramatyzmu neoklasyczny power metal o cechach progresywnych z bardzo głośną perkusją i mocnymi gitarami o dosyć ciepłym i głębokim brzmieniu. W kompozycjach przewijają się wirtuozerskie neoklasyczne sola grane przez obu gitarzystów i ogólnie ich biegłość jest godna wysokiej oceny. Poza otwierającym, dynamicznym i nieco połamanym "Profane Destiny" kompozycje są dosyć długie i zaaranżowane bogato i pomysłowo, czasem wręcz zaskakująco szczególnie w partiach neoklasycznych jak we wstępie do "Black Reflection" czy w nagłych bardzo delikatnych wtrąceniach. Trochę w tym i SYMPHONY X i ARTENSION i tego charakterystycznego dla Malmstena akademickiego wyniosłego chłodu.
Tempa zazwyczaj niezbyt szybkie, jak w rytmicznym "Apocalypse" o cechach epickiego metalu rycerskiego ale tu potrafią się po amerykańsku rozpędzić i połamać tempa podobnie jak w "With Anguish" o ponurej dusznej atmosferze i części kontrastującej z nią melancholijnej wypełnionej smutnym gitarowym graniem w duetach. Dużo neoklasyki w powerowym amerykańskim ujęciu, także w "Through Prophet's Eyes" ale jest i muzyka powerowa zimna i wyrachowana jak w "Drifting To Fade" zdecydowanie progresywna. W tej kompozycji bardzo ładne przerywniki gra jeden z gitarzystów. Słychać także tu szczególnie bas, który jest na całym LP znakomity oraz ponadprzeciętny neoklasyczny pojedynek gitarzystów. Złożony jest również "Stories In The Snow" z kolejną znakomitą partią wysuniętego basu prowadzącego całość przez długi czas. Instrumentalny "At Dusk" stanowi swoiste łagodne preludium do finałowego "Moonlight Monument" przypominającego zdystansowane neoklasyczne progresywne nagrania innych bardziej znanych grup i chyba najbliżej im tu ponownie do ARTENSION, naturalnie bez klawiszy.
Bardzo dobrze śpiewa akurat w tym numerze Steve Bentley jednak ogólnie jest on najsłabszym ogniwem tego zespołu.Ten głos jest za mało skorelowany z niezmiernie elegancką gra gitarzystów powiązaną ściśle z pełną fantazji mocna sekcją rytmiczną. Niekiedy nawet wokal jest spychany na plan drugi, co raczej zamierzonym działaniem się nie wydaje.Po prostu nie wytrzymuje naporu instrumentalnej konkurencji. Głos do amerykańskiego power metalu tak - ale nie do takiego jak tutaj, gdzie potrzebna jest większa skala i moc.
Płyta ma świetne brzmienie, którego pełnia głębi ujawnia się w wolniejszych i nie wypełnionych gitarowymi atakami momentach.Klarowny soczysty sound a przy tym na absolutnie amerykański z potężnym basem.
Płyta byłaby znacznie lepsza gdy zaśpiewał tu bardziej kompetentny wokalista. Jest to także album przeznaczony dla stosunkowo wąskiego grona słuchaczy zainteresowanych neoklasycznym graniem w progresywnej power metalowej oprawie.
Niedoceniony chyba też, a z pewnością najnowszy album docenić wypada. Jest to płyta nagrana po kilkuletniej przerwie z nowym gitarzystą Ryanem Benderem, który zastąpił w 2009 współzałożyciela tej grupy Jasona Johnsona. Płyta została wydana w kwietniu 2011 nakładem Heaven and Hell Records.
ANCIENT CREATION gra pełen dramatyzmu neoklasyczny power metal o cechach progresywnych z bardzo głośną perkusją i mocnymi gitarami o dosyć ciepłym i głębokim brzmieniu. W kompozycjach przewijają się wirtuozerskie neoklasyczne sola grane przez obu gitarzystów i ogólnie ich biegłość jest godna wysokiej oceny. Poza otwierającym, dynamicznym i nieco połamanym "Profane Destiny" kompozycje są dosyć długie i zaaranżowane bogato i pomysłowo, czasem wręcz zaskakująco szczególnie w partiach neoklasycznych jak we wstępie do "Black Reflection" czy w nagłych bardzo delikatnych wtrąceniach. Trochę w tym i SYMPHONY X i ARTENSION i tego charakterystycznego dla Malmstena akademickiego wyniosłego chłodu.
Tempa zazwyczaj niezbyt szybkie, jak w rytmicznym "Apocalypse" o cechach epickiego metalu rycerskiego ale tu potrafią się po amerykańsku rozpędzić i połamać tempa podobnie jak w "With Anguish" o ponurej dusznej atmosferze i części kontrastującej z nią melancholijnej wypełnionej smutnym gitarowym graniem w duetach. Dużo neoklasyki w powerowym amerykańskim ujęciu, także w "Through Prophet's Eyes" ale jest i muzyka powerowa zimna i wyrachowana jak w "Drifting To Fade" zdecydowanie progresywna. W tej kompozycji bardzo ładne przerywniki gra jeden z gitarzystów. Słychać także tu szczególnie bas, który jest na całym LP znakomity oraz ponadprzeciętny neoklasyczny pojedynek gitarzystów. Złożony jest również "Stories In The Snow" z kolejną znakomitą partią wysuniętego basu prowadzącego całość przez długi czas. Instrumentalny "At Dusk" stanowi swoiste łagodne preludium do finałowego "Moonlight Monument" przypominającego zdystansowane neoklasyczne progresywne nagrania innych bardziej znanych grup i chyba najbliżej im tu ponownie do ARTENSION, naturalnie bez klawiszy.
Bardzo dobrze śpiewa akurat w tym numerze Steve Bentley jednak ogólnie jest on najsłabszym ogniwem tego zespołu.Ten głos jest za mało skorelowany z niezmiernie elegancką gra gitarzystów powiązaną ściśle z pełną fantazji mocna sekcją rytmiczną. Niekiedy nawet wokal jest spychany na plan drugi, co raczej zamierzonym działaniem się nie wydaje.Po prostu nie wytrzymuje naporu instrumentalnej konkurencji. Głos do amerykańskiego power metalu tak - ale nie do takiego jak tutaj, gdzie potrzebna jest większa skala i moc.
Płyta ma świetne brzmienie, którego pełnia głębi ujawnia się w wolniejszych i nie wypełnionych gitarowymi atakami momentach.Klarowny soczysty sound a przy tym na absolutnie amerykański z potężnym basem.
Płyta byłaby znacznie lepsza gdy zaśpiewał tu bardziej kompetentny wokalista. Jest to także album przeznaczony dla stosunkowo wąskiego grona słuchaczy zainteresowanych neoklasycznym graniem w progresywnej power metalowej oprawie.
Ocena: 7,5/10
12.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"