Headstone
#1
Headstone - Excalibur (1985)

[Obrazek: R-4415594-1382619624-6873.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Opening 01:46
2. Burnt In Ice 02:47
3. Wizard Of Ore 05:51
4. White Thunder 03:12
5. Eagle In The Crest 05:50
6. Angel of Paradise 05:09
7. Excalibur 05:58
8. Skyline Of Rock 03:27
9. Well In Love 03:51

Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Harald Karg - wokal
Franklin Hofmann - gitara
Roman Wagner - bas
Michael Brieger - perkusja
Harald Liebhäuser - klawisze


"We Are The Heavy Metal Knights Of The Twenty Centuries"
Nie od dziś wiadomo, że reklama jest podstawową dźwignią handlu, a jej kłujące w oczy hasła są pierwszą linią, która przypuszcza ofensywę na nasze wyobrażenie o danym produkcie. Z całą pewnością z takiego założenia wyszli członkowie niemieckiego Headstone, umieszczając powyższy buńczuczny slogan na odwrocie swojego debiutanckiego albumu "Excalibur". Byli kroplą w morzu mało znanych niemieckich zespołów, które w latach osiemdziesiątych odważnie prężyły teutońską stal z nadzieją na ogólnokrajowy rozgłos.
Bawarska gmina Oberammergau nie należy do miejsc szczególnie łatwych do promocji, zatem czymś trzeba było potencjalnego słuchacza przyciągnąć. Padło na wrażenie wizualne, ale czy jego wysokie ego poszło w parze z poziomem zaprezentowanej muzyki ? Nie do końca.

HEADSTONE proponuje tradycyjny w swej treści Heavy Metal osadzony w typowej stylistyce lat osiemdziesiątych i brzmiący tak, jak brzmiało wtedy większość początkujących niemieckich zespołów tego okresu. Płyta prawdopodobnie jest pokłosiem inspiracji debiutem STORMWITCH "Walpurgis Night" gdyż pewien pierwiastek pozornej w ich wykonaniu rycerskości podlany pachnącym sosem NWOBHM, znajduje sporo punktów stycznych ze wspomnianym wydawnictwem. Celowo użyłem słowa "pozorny" bowiem pomimo przytoczonej na początku zapowiedzi nie daje się zbytnio odczuć prawdziwie rycerskiego grania w wykonaniu HEADSTONE.
Kompozycje w lwiej części brzmią bardziej jak klasyczny brytyjski NWOBHM uprawiany w ojczyźnie tego stylu aniżeli rycerski, bojowy Heavy Metal. Brak tu dostojnych, hymnicznych numerów, emanujących patosem i pompatyzmem. Zespół poprawnie odgrywa zaczerpnięte z Wysp brytyjskich wzorce, zaniedbując niestety przy tym klarowne i soczyste brzmienie. A propos tego ostatniego: jak w tym okresie powinien brzmieć rasowy teutoński Heavy Metal z lekka szczyptą zapożyczonych cech, uprawiany przez bądź co bądź zespoły z tylnego medialnego szeregu, pokazały STAINLESS STEEL tudzież ATLAIN. Polot, muzyczna petarda i siła muzycznego rażenia w przypadku tych formacji wprawiały w autentyczne osłupienie. W porównaniu z produkcja ich albumów, "Excalibur" wypada bardzo blado.
Pomimo słabego ogólnego wrażenia, jedna jaskółka w postaci "Wizard Of Ore" zdecydowanie wybija się ponad całość. Utwór bazujący na wyeksponowanym basie z bardzo dobrym rytmem i marszowym tempem jest jedyną kompozycją wartą nagłośnienia przy okazji analizy albumu. Jej całkowitym przeciwieństwem jest otwierająca miniatura "Opening". Co prawda jest to tylko rzecz instrumentalna, ale jej futurystyczna aranżacja zupełnie nie pasuje do dalszej zawartości krążka.

Zespół poprzestał na tej jednej płycie i tym faktem nie spowodował muzycznego zubożenia niemieckiej heavy metalowej sceny. Na zawsze pozostanie efemerydą, której hasło:
"We Are The Heavy Metal Knights Of The Twenty Centuries"... jest tylko mało udanym chwytem marketingowym.


Ocena: 5,5/10

17.03.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości