23.06.2018, 16:58:39
Lethargy - The Dark Embrace Of Silence (1999)
Tracklista:
1. Celestial Tears 01:52
2. Spleen in the Morning Mist 05:57
3. Where the Wind Whispers Your Name 08:50
4. Under a Broken Moon 06:15
5. As My Soul Bewails 08:35
6. Veils of Sorrow 06:43
7. These Bitter Words 06:22
Rok wydania: 1999
Gatunek: Melodic Doom/Death/Gothic Metal
Kraj: Grecja
Skład zespołu:
Thodoris - śpiew
Akis - gitara, bas
Petros - instrumenty klawiszowe
John - instrumenty smyczkowe
Chris - perkusja
Ocena: 6.5/10
Tracklista:
1. Celestial Tears 01:52
2. Spleen in the Morning Mist 05:57
3. Where the Wind Whispers Your Name 08:50
4. Under a Broken Moon 06:15
5. As My Soul Bewails 08:35
6. Veils of Sorrow 06:43
7. These Bitter Words 06:22
Rok wydania: 1999
Gatunek: Melodic Doom/Death/Gothic Metal
Kraj: Grecja
Skład zespołu:
Thodoris - śpiew
Akis - gitara, bas
Petros - instrumenty klawiszowe
John - instrumenty smyczkowe
Chris - perkusja
W drugiej połowie lat 90tych pojawiło się sporo zespołów starających się zdyskontować sukces MY DYING BRIDE i proponujących podobną muzykę. Grecja była jednym z krajów, gdzie melodyjny klimatyczny doom/death z elementami gothic cieszył się sporym zainteresowaniem. Takich grup pojawiło się wiele, jednak tylko niektórym udało się pozostawić po sobie jakieś płyty. Jednym z nich był LETHARGY z Edessy, który swoim demo z 1997 zdołał zainteresować lokalną wytwórnię Throne Productions i kolejne nagrania przygotowane przez grupę znalazły się na LP "The Dark Embrace Of Silence".
Zespół złożony był z muzyków nowych, bez doświadczenia w metalowym graniu wcześniej, ale zdecydowanych przedstawić swój punkt widzenia na muzykę ciężką i klimatyczną.
Muzyka zawarta na tym albumie jest pozbawiona oryginalności w stopniu wykluczającym rozpoznawalność, nie oznacza to jednak że to płyta słaba. LETHARGY wykorzystał wszystkie chwyty nieortodoksyjnego doom /death - instrumenty smyczkowe, żeńskie wokale, ambientowe tła, mieszanie growla i czystego śpiewu i w efekcie nagrał album przyjemny w trakcie odsłuchu, ale nie wzbudzający chęci do zagłębiania się w tę muzykę ponownie. Ładne symfoniczne intro i bardzo ładny początek w postaci smutnego w otoczeniu smyczków Spleen in the Morning Mist. Potem jest dosyć szybko jak na doom/death, trochę wokaliz żeńskich i czysty wokal, który na tym albumie jest przeciętny.
Ta kompozycja pokazuje, że chcieli dużo zmieścić w obrębie poszczególnych utworów, bo jest tu i bardzo spokojny wyciszony fragment. Jest tu pomysł na zaciekawienie, którego już w Where the Wind Whispers Your Name ze zwiewnym, niemal niemetalowym początkiem już nie ma. Od połowy mamy granie dla grania z jednym w zasadzie motywem i ograniczenie się do growla byłoby tu właściwsze, niż dodawanie dialogu z czystym śpiewem. Na pochwałę zasługują na całej płycie wstawki klawiszowe, bardzo gustowne, wprowadzające łagodny melancholijny klimat, także w końcówce tego utworu. Smyczki wszędzie proste, w Under a Broken Moon niemal rustykalne i sielskie i szkoda, że ten utwór ma w zasadzie charakter nieciekawej kopii skandynawskich nagrań dark/gothic z fatalnym wokalem. Brak jasno zarysowanej myśli przewodniej cechuje także drugi z najdłuższych utworów As My Soul Bewails. Wstęp jest piękny i ta współpraca gitary akustycznej i smyczków wyborna. Dalej już trudno powiedzieć czy to kołysanka, czy ballada. Znów kilka fajnych pomysłów jest - jak w płaczącej w tle gitarze i intrygujących wokalizach żeńskich. Jest też dobra melodia o sporej dawce melancholii, ale bardzo typowa i ci, którzy takie granie lubią słyszeli ją już zapewne nieraz. Najlepszym utworem jest tu zapewne Veils of Sorrow, ale także tylko do miejsca gdy zespół wkracza na obszar tradycyjnego pojmowania mieszanki doomdeath i dark metalu. Szybkie części zupełnie wstawione bez sensu w tą jakże klimatyczną melodię główną. Na koniec utwór zdominowany przez wokal żeński i delikatne instrumentarium oraz recytacje - These Bitter Words. Tak tu wyraźne inspiracje muzyką SATURNUS i tym razem powodów do wstydu nie ma. Kto wie gdyby płyta była w tym stylu może byłaby bardziej udana i budząca zainteresowanie.
A tak mix MY DYING BRIDE, średnio wczesnego NOVEMBERS DOOM i elementów szkoły skandynawskiej (rozplanowanie klawiszy) wyszedł średnio dobrze.
Album ma dobre brzmienie, może trochę brakuje tu głębi i soczystości, ale ogólnie jest to standard na ten czas gdy to wyszło. Jeden znaczny minus to rażąca perkusja. Za głośna, zbyt nachalna jak na taki rodzaj grania, no i w paru miejscach są zagrania zupełnie poza utworem - nie sądzę, aby to było celowe.
Płyta przeszła bez większego echa i zespół niebawem przestał istnieć.
Dziś to bardziej ciekawostka w ramach zgłębiania tematyki melodic doom death/gothic.
Zespół złożony był z muzyków nowych, bez doświadczenia w metalowym graniu wcześniej, ale zdecydowanych przedstawić swój punkt widzenia na muzykę ciężką i klimatyczną.
Muzyka zawarta na tym albumie jest pozbawiona oryginalności w stopniu wykluczającym rozpoznawalność, nie oznacza to jednak że to płyta słaba. LETHARGY wykorzystał wszystkie chwyty nieortodoksyjnego doom /death - instrumenty smyczkowe, żeńskie wokale, ambientowe tła, mieszanie growla i czystego śpiewu i w efekcie nagrał album przyjemny w trakcie odsłuchu, ale nie wzbudzający chęci do zagłębiania się w tę muzykę ponownie. Ładne symfoniczne intro i bardzo ładny początek w postaci smutnego w otoczeniu smyczków Spleen in the Morning Mist. Potem jest dosyć szybko jak na doom/death, trochę wokaliz żeńskich i czysty wokal, który na tym albumie jest przeciętny.
Ta kompozycja pokazuje, że chcieli dużo zmieścić w obrębie poszczególnych utworów, bo jest tu i bardzo spokojny wyciszony fragment. Jest tu pomysł na zaciekawienie, którego już w Where the Wind Whispers Your Name ze zwiewnym, niemal niemetalowym początkiem już nie ma. Od połowy mamy granie dla grania z jednym w zasadzie motywem i ograniczenie się do growla byłoby tu właściwsze, niż dodawanie dialogu z czystym śpiewem. Na pochwałę zasługują na całej płycie wstawki klawiszowe, bardzo gustowne, wprowadzające łagodny melancholijny klimat, także w końcówce tego utworu. Smyczki wszędzie proste, w Under a Broken Moon niemal rustykalne i sielskie i szkoda, że ten utwór ma w zasadzie charakter nieciekawej kopii skandynawskich nagrań dark/gothic z fatalnym wokalem. Brak jasno zarysowanej myśli przewodniej cechuje także drugi z najdłuższych utworów As My Soul Bewails. Wstęp jest piękny i ta współpraca gitary akustycznej i smyczków wyborna. Dalej już trudno powiedzieć czy to kołysanka, czy ballada. Znów kilka fajnych pomysłów jest - jak w płaczącej w tle gitarze i intrygujących wokalizach żeńskich. Jest też dobra melodia o sporej dawce melancholii, ale bardzo typowa i ci, którzy takie granie lubią słyszeli ją już zapewne nieraz. Najlepszym utworem jest tu zapewne Veils of Sorrow, ale także tylko do miejsca gdy zespół wkracza na obszar tradycyjnego pojmowania mieszanki doomdeath i dark metalu. Szybkie części zupełnie wstawione bez sensu w tą jakże klimatyczną melodię główną. Na koniec utwór zdominowany przez wokal żeński i delikatne instrumentarium oraz recytacje - These Bitter Words. Tak tu wyraźne inspiracje muzyką SATURNUS i tym razem powodów do wstydu nie ma. Kto wie gdyby płyta była w tym stylu może byłaby bardziej udana i budząca zainteresowanie.
A tak mix MY DYING BRIDE, średnio wczesnego NOVEMBERS DOOM i elementów szkoły skandynawskiej (rozplanowanie klawiszy) wyszedł średnio dobrze.
Album ma dobre brzmienie, może trochę brakuje tu głębi i soczystości, ale ogólnie jest to standard na ten czas gdy to wyszło. Jeden znaczny minus to rażąca perkusja. Za głośna, zbyt nachalna jak na taki rodzaj grania, no i w paru miejscach są zagrania zupełnie poza utworem - nie sądzę, aby to było celowe.
Płyta przeszła bez większego echa i zespół niebawem przestał istnieć.
Dziś to bardziej ciekawostka w ramach zgłębiania tematyki melodic doom death/gothic.
Ocena: 6.5/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"