23.06.2018, 22:02:04
Missing Tide - Follow the Dreamer (2009)
Tracklista:
1. Follow the Dreamer 04:38
2. Never Surrender 04:40
3. Traces of Fire 05:19
4. Fairytale 04:19
5. Dangerous 04:41
6. Victim of a Crime 04:27
7. Broken Wings 04:46
8. Push It to the Limit 05:00
9. Take Me High 04:19
10. Away 03:36
11. Long Live the Heroes 05:56
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Dania
Skład:
Henrik Brockmann - śpiew
Jacob Kjaer - gitara
Kasper Gram - bas
Allan Tschicaja - perkusja
Ocena: 9.5/10
6.11.2009
Tracklista:
1. Follow the Dreamer 04:38
2. Never Surrender 04:40
3. Traces of Fire 05:19
4. Fairytale 04:19
5. Dangerous 04:41
6. Victim of a Crime 04:27
7. Broken Wings 04:46
8. Push It to the Limit 05:00
9. Take Me High 04:19
10. Away 03:36
11. Long Live the Heroes 05:56
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Dania
Skład:
Henrik Brockmann - śpiew
Jacob Kjaer - gitara
Kasper Gram - bas
Allan Tschicaja - perkusja
Dania to mapie metalowej kraj nieduży, zawsze jednak na albumy z tego państwa pochodzące czeka się z zainteresowaniem. Tym razem pojawił się trochę znienacka debiut MISSING TIDE, wydany przez Lion Music w listopadzie. Debiut płytowy owszem, ale muzycy wchodzący w skład grupy do debiutantów i nowicjuszy nie należą. Nazwy ROYAL HUNT, MANTICORA, PRETTY MAIDS czy EVIL MASQUERADE to firmy znane i uznane, od lat zajmujące wysokie pozycje w różnych notowaniach i rankingach, i zawsze ciepło przyjmowane przez fanów.
Tym razem poza basistą Grammem wszyscy występowali w swoim czasie w ROYAL HUNT i można się było spodziewać kolejnego wcielenia tego szacownego zespołu, tyle, że pod innym szyldem. Stało się jednak nieco inaczej. Żadnych klawiszy, żadnych AOR wokali i aranżacji w lekko progresywnym stylu.
Starzy wyjadacze poszli drogą prostą i nagrali płytę maksymalnie prostą, tradycyjną w każdym calu i w każdym utworze, można by powiedzieć. Co ważne , ta prostota nie ma nic wspólnego z prymitywizmem, jaki często cechuje hard'n'heavy, czy udawaną naiwnością hard i soft rockowych płyt. Mamy tu podany w oszczędnej formie melodyjny heavy metal zagrany z niezachwianą pewnością siebie i mimo pozornej surowości i ascetyzmu w formie wycyzelowany w najdrobniejszych szczegółach. Spece z Danii bez wydziwiania, wygibasów instrumentalnych i modern oprawy za prezentowali kolekcję hitów opartych na najlepszych hard rockowych i heavy metalowych wzorach z ostatnich 30 lat i na koniec dostarczyli jeszcze dodatkowych wzruszeń i skłonili do wspomnień.
Ale może po kolei.
Już na samym początku kapitalne otwarcie w postaci „Follow the Dreamer”. Dynamiczny, rytmiczny z super chwytliwym refrenem, tak melodyjnym i zarazem eleganckim, jakie dawał nieraz w najlepszych latach ROYAL HUNT czy CORNERSTONE. Świetna rzecz, i nawet przyćmiewa równie wspaniały „Never Surrender”. Tu jeszcze więcej pozbawionego klawiszy ROYAL HUNT, za to gęsty bas czyni miłe dla ucha spustoszenie niemal na pierwszym planie. Żeby było jeszcze bardziej klasycznie solo Kjaera w stylu Ritchie Blackmore'a i pewne echa Purpurowych z lat 80tych ogólnie rozpoznawalne.
”Traces of Fire” dużo cięższy, wręcz w pierwszej chwili wydaje się wrzucony na ten LP przypadkiem i bez żadnego uzasadnienia. Broni się sam. Painkillerowy heavy power z odniesieniami do wczesnej twórczości METALLICA. Numer trochę złagodzony w refrenie, gdzie Brockmann śpiewa znacznie wyżej. Po zwolnieniu w części środkowej znakomity thrashowy atak najlepszej staroszkolnej manierze, tyle że niestety krótkotrwały.
”Fairytale” to majstersztyk grania w średnim tempie z riffami granymi z precyzją atomowego zegara. Piękny refren, a łatwość, z jaką elegancko do niego przechodzą, wzbudza szacunek.
Kjaer niszczy kolejny raz solem, tym razem krótkim i fantazyjnym.
”Dangerous” to dobry utwór, ale na tle wszystkich pozostałych wypada jedynie dobrze, jako mocniejszy melodic metalowy kawałek, bez wybijającej się melodii.
”Victim of a Crime” to historia opowiedziana przez gitarę naprzemiennie z delikatnym wokalem. Urzekająca melodia i refren, a wszystko gdzieś otoczone mgiełką wspomnień najlepszych amerykańskich rock metalowych lat, płyt i zespołów minionego stulecia.
”Broken Wings” to ballada i hicior w najlepszej tradycji AOR, choć bez klawiszy. No panowie się na tym LP znakomicie bez nich jednak obywają. Do tego w czasach gdy ten instrument zaczyna wchodzić w melodic metal jako nieomal niezbędny i często dominujący. Tu Brockmann angażuje całe swoje umiejętności i talent wokalny, a kompozycja rozkwita w refrenie mającym nieomal hymnowy charakter.
”Push It To the Limit” zaczyna się od typowego heavy plumkania, ale szybko nabiera tempa i przechodzi w rasowy melodic metalowy killer, gdzie elegancja jest tylko jednym z licznych atutów. „Take Me High” to kolejna doskonała melodia, tym razem nieco surowiej wykonana. Wyczuwa się jednak i tu tego ducha duńskiej szkoły, co wyraża się głównie refrenie.
”Away” to wspaniały przykład połączenia aż trzech niezwykle pomysłowych melodyjnych motywów w jednym utworze. Nieraz trzeba przesłuchać godzinną płytę innego zespołu, aby takie trzy pomysły znaleźć. Tu panowie z MISSING TIDE nonszalancko pakują wszystko w jednym utworze, no i jest kolejna melodic metalowa petarda.
Na koniec i na deser kapitalny rock metalowy hymn. O metalu i jego twórcach, zbudowany w części tekstowej w znacznej części z tytułów płyt i słynnych utworów, coś na kształt tego co zrobił np. SABATON w "Metal Crue", a w sferze muzycznej oparty o klasyczne wzory metalowe lat 80tych. No wzrusza to i aż się łezka w oku kręci, gdy Brockmann przypomina śpiewając kolejne wielkie metalowe gwiazdy. Bardzo sympatyczny hołd dla historii, korzeni i źródeł. Także dla historii, korzeni i źródeł muzyki MISSING TIDE.
Starzy wyjadacze poszli drogą prostą i nagrali płytę maksymalnie prostą, tradycyjną w każdym calu i w każdym utworze, można by powiedzieć. Co ważne , ta prostota nie ma nic wspólnego z prymitywizmem, jaki często cechuje hard'n'heavy, czy udawaną naiwnością hard i soft rockowych płyt. Mamy tu podany w oszczędnej formie melodyjny heavy metal zagrany z niezachwianą pewnością siebie i mimo pozornej surowości i ascetyzmu w formie wycyzelowany w najdrobniejszych szczegółach. Spece z Danii bez wydziwiania, wygibasów instrumentalnych i modern oprawy za prezentowali kolekcję hitów opartych na najlepszych hard rockowych i heavy metalowych wzorach z ostatnich 30 lat i na koniec dostarczyli jeszcze dodatkowych wzruszeń i skłonili do wspomnień.
Ale może po kolei.
Już na samym początku kapitalne otwarcie w postaci „Follow the Dreamer”. Dynamiczny, rytmiczny z super chwytliwym refrenem, tak melodyjnym i zarazem eleganckim, jakie dawał nieraz w najlepszych latach ROYAL HUNT czy CORNERSTONE. Świetna rzecz, i nawet przyćmiewa równie wspaniały „Never Surrender”. Tu jeszcze więcej pozbawionego klawiszy ROYAL HUNT, za to gęsty bas czyni miłe dla ucha spustoszenie niemal na pierwszym planie. Żeby było jeszcze bardziej klasycznie solo Kjaera w stylu Ritchie Blackmore'a i pewne echa Purpurowych z lat 80tych ogólnie rozpoznawalne.
”Traces of Fire” dużo cięższy, wręcz w pierwszej chwili wydaje się wrzucony na ten LP przypadkiem i bez żadnego uzasadnienia. Broni się sam. Painkillerowy heavy power z odniesieniami do wczesnej twórczości METALLICA. Numer trochę złagodzony w refrenie, gdzie Brockmann śpiewa znacznie wyżej. Po zwolnieniu w części środkowej znakomity thrashowy atak najlepszej staroszkolnej manierze, tyle że niestety krótkotrwały.
”Fairytale” to majstersztyk grania w średnim tempie z riffami granymi z precyzją atomowego zegara. Piękny refren, a łatwość, z jaką elegancko do niego przechodzą, wzbudza szacunek.
Kjaer niszczy kolejny raz solem, tym razem krótkim i fantazyjnym.
”Dangerous” to dobry utwór, ale na tle wszystkich pozostałych wypada jedynie dobrze, jako mocniejszy melodic metalowy kawałek, bez wybijającej się melodii.
”Victim of a Crime” to historia opowiedziana przez gitarę naprzemiennie z delikatnym wokalem. Urzekająca melodia i refren, a wszystko gdzieś otoczone mgiełką wspomnień najlepszych amerykańskich rock metalowych lat, płyt i zespołów minionego stulecia.
”Broken Wings” to ballada i hicior w najlepszej tradycji AOR, choć bez klawiszy. No panowie się na tym LP znakomicie bez nich jednak obywają. Do tego w czasach gdy ten instrument zaczyna wchodzić w melodic metal jako nieomal niezbędny i często dominujący. Tu Brockmann angażuje całe swoje umiejętności i talent wokalny, a kompozycja rozkwita w refrenie mającym nieomal hymnowy charakter.
”Push It To the Limit” zaczyna się od typowego heavy plumkania, ale szybko nabiera tempa i przechodzi w rasowy melodic metalowy killer, gdzie elegancja jest tylko jednym z licznych atutów. „Take Me High” to kolejna doskonała melodia, tym razem nieco surowiej wykonana. Wyczuwa się jednak i tu tego ducha duńskiej szkoły, co wyraża się głównie refrenie.
”Away” to wspaniały przykład połączenia aż trzech niezwykle pomysłowych melodyjnych motywów w jednym utworze. Nieraz trzeba przesłuchać godzinną płytę innego zespołu, aby takie trzy pomysły znaleźć. Tu panowie z MISSING TIDE nonszalancko pakują wszystko w jednym utworze, no i jest kolejna melodic metalowa petarda.
Na koniec i na deser kapitalny rock metalowy hymn. O metalu i jego twórcach, zbudowany w części tekstowej w znacznej części z tytułów płyt i słynnych utworów, coś na kształt tego co zrobił np. SABATON w "Metal Crue", a w sferze muzycznej oparty o klasyczne wzory metalowe lat 80tych. No wzrusza to i aż się łezka w oku kręci, gdy Brockmann przypomina śpiewając kolejne wielkie metalowe gwiazdy. Bardzo sympatyczny hołd dla historii, korzeni i źródeł. Także dla historii, korzeni i źródeł muzyki MISSING TIDE.
Świetna, ekscytująca i godna polecenia płyta z tradycyjnym metalem z Danii.
Ocena: 9.5/10
6.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"