Reactor
#1
Reactor - Rather Dead Than Dishonoured (1991)

[Obrazek: R-5096200-1503746098-5429.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Reactor 04:48
2. Help Me... 04:15
3. Fight For Rock 04:17
4. Set Us Free 03:52
5. Look For Mercy 09:26
6. Speed I Need 03:38
7. Red Baron 06:48
8. Listen To Me 03:40
9. Witches On Fire 04:08

Rok wydania: 1991
Gatunek: melodic speed metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Jerry Bryant - śpiew
Markus Baier - gitara
Thorsten Schwalm - gitara
Robert Käfferlein - bas
Muck Langmeier - perkusja

REACTOR to jeden z najważniejszych zespołów grających melodyjny speed metal z Niemiec. W zasadzie w Europie ten gatunek, poza Holandią, w latach 80 w czystej postaci był słabo rozwinięty. W Niemczech zaś boom na niego przyszedł w początku lat 90tych. Pojawienie się takich zespołów jak REACTOR było w pewnym sensie odpowiedzią na granie HELLOWEEN czy GAMMA RAY. Pewna część metalowej publiczności oczekiwała grania melodyjnego, ale bardziej surowego i opartego na thrashowych podstawach. Takim oczekiwaniom wyszedł naprzeciw ten zespół z Augsburga w Bawarii. Oparł się on o twarde niemieckie brzmienie i inspiracje speed metalowe z USA w melodiach oraz o może mało wyrobiony, ale dosyć zadziorny głos wokalisty Jerry Bryanta. Album został wydany nakładem własnym.

Płyta zdobyła duże uznanie w Niemczech, a jeszcze większe w... Japonii, gdzie płyta po sukcesie importowym została wydana ponownie w roku 1993 przez Zero Corporation.
Szybki atak dwóch gitarzystów Schwalma i Baiera, ostre sola gitarowe i bardzo aktywna sekcja rytmiczna tworzyły podstawy może trochę naiwnych i lekko garażowych kompozycji, nie pozbawionych jednak wdzięku i świeżości. Zespół wiele tracił, zwalniając - jak w "Fight For Rock", popadając w sztampowe rockowe granie, nie bardzo też radził sobie w kompozycjach o cechach epickiego heavy metalu, jaką jest prawie 10 minutowy "Look For Mercy", brzmiąc po prostu za lekko. Wokalista także nie był predysponowany do takiej muzyki. Wracając do szybkich utworów w rodzaju "Speed I Need", odżywali i wyraźnie słychać, że w takich numerach czuli się najlepiej. Znakomity przykład to najlepszy na płycie "Listen To Me".

Sukces tego LP był dosyć niespodziewany nawet dla samych muzyków, dał jednak możliwość kontynuowania działalności w bardziej pewnych warunkach finansowych.
Dziś ten album wydaje się nieco przestarzały, a brzmienie jest nie najlepsze, co wynika ze skromnego budżetu na jego wyprodukowanie.


Ocena: 6.5/10

3.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Reactor - Revelation (1993)

[Obrazek: 5703.jpg]

Tracklista:
1. MTI's 05:28
2. Their Curse 03:46
3. Jack the Ripper 07:39
4. Leave Me Alone 03:54
5. Hell Ain't Half Full Yet 04:55
6. Dog 08:47
7. Preacher's Vice 03:22
8. Woman Stick at Nothing 06:39

Rok wydania: 1993
Gatunek: Speed/Heavy Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Jerry Bryant - śpiew
Markus Baier - gitara
Thorsten Schwalm - gitara
Robert Käfferlein - bas
Muck Langmeier - perkusja

Sukces pierwszej płyty REACTOR zaowocował nawiązaniem współpracy ze znanym wokalistą S.L.Coe, który podjął się produkcji następnego albumu. Choć faktycznie było to wydawnictwo niezależne, to tym razem LP został wydany pod szyldem React Records, natomiast w Japonii ponownie grupa wystąpiła w barwach Zero Corporation w sierpniu 1993.

Tytuł nieco na wyrost, bo rewelacji nie ma. Powstał kolejny solidny album z melodyjnym speed metalem o podobnej stylistyce jak poprzednio. Wokalnie Bryant wygląda tu ciekawiej, a całość brzmi zdecydowanie bardziej pewnie. Fajny otwieracz „MTI's” i jeszcze lepszy „Their Curse” to proste riffy zagrane szybko i melodyjne motywy główne oraz rozbudowane sola gitarowe. Wszystko zgrabne i bardzo sprawnie wykonane. Znów jednak lekko gubią się w dłuższych kompozycjach jak „Jack the Ripper”, czy „Dog” z akustycznym wstępem, gdzie są niestety przestoje i dłużyzny. Werwa, z jaką odegrane są zaś „Preacher's Vice”, czy „Leave Me Alone” zaciera nieco mulące wrażenie, jakie pozostawiają te nadmiernie wydłużone numery wspomniane wcześniej. Instrumentalnie najlepiej wypada tu jednak ostatni „Woman Stick at Nothing”. Basista Käfferlein odwalił tu dobrą robotę. Ta płyta ma dużo lepsze brzmienie, choć perkusja wyszła dosyć sucha i pukająca.

Ogólne wrażenie dobre. W tym momencie REACTOR stał się jednym z wiodących zespołów niemieckich w tej odmianie metalu.


Ocena: 7/10

3.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Reactor - Farewell to Reality (1995)

[Obrazek: R-14273261-1571214105-2678.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Farewell to the Past 04:32
2. Living in a Trance 03:49
3. High Price of Passion 04:10
4. When Bosnia Falls 05:33
5. U.T.O.P.I.A. 04:38
6. In The Line of Fire 05:04
7. House of Pain Part 1 02:55
8. House of Pain Part 2 04:00
9. Conquer the Past 05:18
10. Into Blood and Fire 04:58

Rok wydania: 1995
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
S.L. Coe - śpiew
Markus Baier - gitara
Thorsten Schwalm - gitara
Robert Käfferlein - bas
Markus Sturz - perkusja


Niebawem po nagraniu poprzedniej płyty "Revelation" grupę opuścił wokalista Jerry Bryant i nagranie kolejnej, przewidziane na 1994, przeciągnęło się w czasie. Pojawił się też nowy perkusista, ale z wokalistą był wciąż problem. W końcu S.L. Coe, który był producentem tego LP postanowił wystąpić w podwójnej roli i zaśpiewał tu sam.. Nie jest to występ na miarę tego w SCANNER czy ANGEL DUST ale jak na doświadczonego wokalistę przystało spisał się dobrze i to istotny udział nagraniu kolejnej płyty REACTOR. Tym razem wydania japońskiego nie było, ale w Niemczech LP został przedstawiony przez 1MF Recordz z Nadrenii-Wesfalii.

Tym razem nastąpiło duże zbliżenie do rozwijającej się niemieckiej stylistyki power metalu. Wolniej, ciężej i bardziej topornie i surowo - głównie przez wokal Coe.
Poważna wada to brak bardziej wpadających w ucho kompozycji, zadziorność też nieco sztuczna i płyta sprawia wrażenie nagranej nieco na siłę. Zapewne zdając sobie sprawę z monotonii przedstawionych utworów w środku umieszczono bardziej urozmaicony, heavy metalowy „House of Pain” z częścią pierwszą w formie akustycznej ballady. Nie jest to złe, ale również nie wzbudza ani szczególnych emocji, ani nie powoduje wyciszenia, mimo próby stworzenia tu lekko niepokojącego klimatu.
Bardzo typowy dla niemieckiego pojmowania power metalu jest „Conquer the Past” i co tu dużo mówić, spycha zespół do tej masy bandów drugiego rzutu z tego kraju.

Wszystko już było - chciałoby się powiedzieć, a echa SCANNER z czasów Coe bardzo słyszalne. Ponieważ jednak muzycy REACTOR to nie muzycy SCANNER, więc i płyta na wysoką ocenę nie zasługuje. Ot takie niemieckie granie, jakiego wiele było już i w tym czasie.


Ocena: 6/10

3.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Reactor - A Short Fairy Tale (1998)

[Obrazek: R-6263831-1417631294-8571.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. Enter the Light 05:00
2. Raw Meat 04:00
3. Holy Sinner 03:46
4. A Short Fairy Tale 06:52
5. Testator 05:22
6. Pleasure Slave 03:30
7. Mindkiller 03:20
8. Fly 05:05
9. The Hero of the Day 04:19
10. Feronimo ! 05:33
11. The Speed I Need (Live Studio Session) 04:33

Rok wydania: 1998
Gatunek: Speed Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Robert Kafferlein - śpiew, bas
Markus Baier - gitara
Markus Sturz - perkusja


Brak sukcesu poprzedniego albumu spowodował poważny kryzys w zespole. Coe odszedł -także jako producent. Odszedł też gitarzysta Schwalm. Na jakiś czas zespół zniknął ze sceny, jednak w roku 1998 początkowo EPką "Raw Meat", a w kilka miesięcy później albumem "A Short Fairy Tale" dał znać o sobie ponownie. Album nagrano w składzie "kadłubowym". Obowiązki wokalisty, którego długo bezskutecznie poszukiwano, objął basista Kafferlein, a Markus Baier nagrał wszystkie partie gitary sam. Trio wydało ten LP własnym sumptem (React Records).

Kafferlein wybitnym wokalistą się nie okazał, ale jego surowy głos nawet pasował do surowych riffów. Tym razem grupa znów bardziej skierowała się w kierunku tradycyjnego speed metalu, jak w „Enter the Light” czy „Holy Sinner” lub udanego „A Short Fairy Tale”. Dodatkowo znalazło się tu nieco kompozycji bardziej heavy power z „Testator” w roli głównej. „Mindkiller” z kolei stanowił wycieczkę do początków muzycznej kariery - przy zachowaniu jednak drapieżnej surowości jak cechuje ten krążek. Ze spokojniejszych klimatów pojawił się na tym albumie utwór „Fly” i jest to bardzo udana próba zagrania tradycyjnego metalu w oparciu o hard rockowe standardy. Na album równy pod względem nie starczyło jednak sił i umiejętności końcówka jest raczej słaba. Obnaża też skromne walory Kafferleina jako wokalisty. Spore uznanie natomiast dla Baiera za całość gitar i solówek na tym krążku.

Sama produkcja jest nie najlepsza i wyraźnie słychać, że album wyprodukowany jest bez udziału dobrego fachowca. Brzmienie jak na standardy końca lat 90tych bardzo przeciętne.
Płyta niezła, jednak z powodu braku promocji i dużej konkurencji na rynku niemieckim przeszła bez echa.


Ocena: 6.5/10

3.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości