Vandor
#1
Vandor - In The Land Of Vandor (2019)

[Obrazek: R-13499828-1555358231-1314.png.jpg]

tracklista:
1.Dark Times 01:09
2.Wrath of the Night 06:15
3.Beneath the Sky 04:57
4.Warriors of Time 04:39
5.Possessive Eyes 04:22
6.Uncover the Earth 13:33
7.Serving Their Needs 05:35
8.With Bleeding Hands I Stand 06:27
9.The Land of Vandor 05:14
10.In the Shadows 01:58

rok wydania: 2019
gatunek: melodic power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Vide Bjerde - śpiew, gitara
Jack L. Stroem - gitara
Alve Bjerde - gitara basowa
Robin Risander - perkusja
Uno Rosengren - instrumenty klawiszowe

VANDOR to debiutant z Goteborga założony w 2015 przez braci Bjerde, występujących także melodic black metalowym ON THE ALTAR. VANDOR jednak z black metalem w żadnej postaci nie ma nic wspólnego i ta grupa gra melodic power metal, który kiedyś w Szwecji stworzył MORIFADE, a ostatnio gra LANCER oraz VEONITY. 

Zwłaszcza VEONITY przychodzi na myśl, jak się słucha takich kompozycji jak Wrath of the Night, gdzie speed power fantasy miesza się z wolniejszymi partiami o lekko progresywnym charakterze. Bardzo blisko VEONITY jest także zgrabny i mający swój klimat wyważony Serving Their Needs.
Kompozycje są łagodne, z miarę udanymi bardzo melodyjnymi refrenami ogólnie jednak mało wyraziste. Wyróżnia się zdecydowanie znakomity, bez smoków w tle, Possessive Eyes, zapewne dlatego, że przypomina stylistycznie najlepsze chłodnawe kawałki DREAMLAND, EXCALION czy AXENSTAR.  Jednak już song o rockowo- bluesowym zabarwieniu i progresywnej aranżacji Uncover the Earth, najdłuższy i stanowiący centralną część albumu najlepiej prezentuje dopiero prawie pod koniec, po partii akustycznej z dodatkowymi wokalami i na pełne 13 minut to tu nie ma dosyć pomysłów.
Balladowy song With Bleeding Hands I Stand jest dobry, ale zdradza zdecydowane inspirowanie się stylem BLIND GUARDIAN, w nieco nowocześniej i bardziej rockowej interpretacji.
Gdy słucha się The Land of Vandor po raz kolejny trzeba sobie zadać pytanie - czy te zespoły nie zauważyły, że taki melodic power rycerski, słoneczny i pełen pozytywnej energii, z taką samą melodią zagrało juz przed nimi XXX zespołów?

Bjerde jako gitarzysta w duecie ze Stroemem gra te bardzo klasyczne riffy o małych wartościach wyjątkowo sprawnie, ale jako wokalista pokazuje niewiele. Głos łagodny, w wyższych partiach słychać wysiłek, modulacji mało i ogólnie to taki styl śpiewania jak w słabszych szwedzkich grupach christian metalowych skupionych wokół Rivela.
Cała ekipa sprawia wrażenie zgranej, ale wykonanie nie wykracza poza granice solidnego rzemiosła. Także brzmienie jest typowe dla średniej klasy szwedzkich produkcji power metalowych, jednak zapewne środki na realizację nie były zbyt duże.
No cóż, kto kibicuje VEONITY, LANCER czy też christian power metalowym bandom z kręgu Rivela zapewne będzie kibicował i VANDOR na ich dalszej muzycznej drodze.
Tymczasem - sztywne trzymanie się reguł w obszarze bardzo ogranym i wyeksploatowanym, przy braku pomyslów na realnie ekscytujące melodie i aranżacje.

ocena: 6,6/10

new 5.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Vandor - On a Moonlit Night (2021)

[Obrazek: 946981.jpg?3537]

tracklista:
1.... Darkness Looms 00:34
2.Mountains of Avagale 06:19
3.River of Life 06:35
4.Endless Sea 06:11
5.Future to Behold 05:12
6.Fate of Eltoria 04:33
7.The Sword to End All Wars 18:10
8.On a Moonlit Night 03:34
9.Enter Twilight 04:28

rok wydania: 2021
gatunek: melodic power metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Vide Bjerde - śpiew, gitara
Jack L. Stroem - gitara
Alve Bjerde - gitara basowa
Lova Krysell - perkusja


Z nowym perkusistą i bez etatowego klawiszowca VANDOR przedstawia swoją drugą płytę, której premiera przewidziana jest przez wydawcę, włoską wytwórnię Scarlet Records, na 16 lipca.

Zespół nadal gra szybki melodyjny power metal w takiej słonecznej wersji fantasy/ flower z łagodnym wokalem Vide Bjerde. Nadal też trochę to wszystko psują raczej naiwne muzycznie refreny pochodzące z dawnych czasów HELLOWEEN, jak w Mountains of Avagale, a przecież ta kompozycja ma znakomitą, inteligentnie zaaranżowaną część instrumentalną i piękną rock/metalową melodię zwrotek. VANDOR przypomina INSANIA (Stockholm) w wielu momentach, a na pewno w potoczystym River of Life z czasów "Sunrise In Riverland", czy też Enter Twilight i pod względem wykonania niczym INSANIA nie ustępuje, bo trzeba przyznać, że obaj gitarzyści wykazują sporą biegłość i inwencję w tym co robią. Zresztą na pochwałę zasługuje także lepszy, energiczny i pomysłowy nowy perkusista Lova Krysell.
Są i kompozycje nieco nazbyt przesłodzone, o przeciętnych melodiach i klawiszach w mainstreamowym fińskim stylu (Endless Sea). Nie zachwyca niczym radiowy komercyjny song Future to Behold, choć słychać,  że w aranżację włożono tu sporo pracy, a wokalnie Vide stara się, by wypadło to uroczyście i z lekka dramatycznie. Efekt jest jednak taki sobie...
Niezły, aczkolwiek w głównym muzycznym motywie już bardzo wyeksploatowany jest Fate of Eltoria, skręcający w kierunku SONATA ARCTICA czy STRATOVARIUS. A capella we wstępie do The Sword to End All Wars to nie był pomysł najlepszy, bo Vide to nie jest wokalista, którego można umieścić w pierwszej lidze, potem jednak gdy kompozycja narasta w swoim mrocznym, heroicznym dramatyzmie jest już lepiej i przypomina się przełom stuleci i przełom w odbudowie grania heroicznego i rycerskiego. Może jednak szkoda, że ta kompozycja w pewnym momencie nabiera charakteru onirycznego i całościowo do końca niewiele wyraża, poza ogólnym wrażeniem poetyckiego monumentalizmu. Jak to w przypadku rozbudowanych numerów power metalowych są tu i szybsze fragmenty zasadniczo w stylu INSANIA, które można uznać za dobre. Zasadniczo jednak treści mniej niż można by było oczekiwać w ciągu tych osiemnastu minut. Akustyczna po części ballada On a Moonlit Night jest przeciętna i w pamięć nie zapada i wynika z tego, że VANDOR jakoś nie ma ręki do tego typu utworów. Poprawnie, ale bez wyrazu i tyle. 

Mimo że album był poddany mixowi i masteringowi w Salem w USA brzmienie jest dosyć typowe dla szwedzkiego melodic power metal, z gitarami nie nazbyt ciężkimi i dosyć głośno ustawioną sekcją rytmiczną. Może się podobać wyrazisty metaliczny bas.
VANDOR nagrał album lepszy niż debiut, z pewnością instrumentalnie i pod względem aranżacji dojrzalszy, ale nadal brakuje wyrazistych hitów, zdecydowanych killerów i muzyki porywającej, a bez tego melodic power metal nie może być bardzo dobry.


ocena: 7/10

new 15.06.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości