Taken
#1
Taken - Taken (2016)

[Obrazek: R-9872089-1487712643-6459.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Tales of Glory 05:30
2.Modern Messiah 04:27
3.Wormy Brains 04:41
4.On the Road Again 05:44
5.Afterlife 09:00
6.Forgotten Realms 06:15
7.Under the Skies of Asia 05:08
8.The Last Deadly Deeds 05:58
9.The Seven Seas 01:12
10.Distant Shores 06:02
11.The Slaughter of the Last Cursed 11:51

rok wydania: 2016
gatunek: melodic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
David Arredondo - śpiew
Iosu Núňez - gitara
Gauss - gitara
Daniel Moreno - gitara basowa
Jon Huarte - perkusja
DavidKBD - instrumenty klawiszowe
Diego Trueba - instrumenty klawiszowe


Zespoły fińskie z kręgu SONATA ARCTICA coraz rzadziej grają to co skłania do ich klasyfikacji w tym właśnie kręgu.
Tradycja jednak nie ginie i hiszpański TAKEN z Pampeluny (Navarra) na swoim pierwszym albumie z października 2016 wydanym przez El Gringo Music ją podtrzymuje. Grupa powstała w roku 2013 i ciekawostką jest fakt, że w jej skład wchodzi aż dwóch klawiszowców.

Nie mamy tu jednak do czynienia z klawiszowym metalem pana DeFeisa, tylko z europower metalem o jasnym ukierunkowaniu na starą dobrą Sonatę, ale także i na stary dobry HELLOWEEN z lat 80-tych. Wrażenie obcowania z HELLOWEEN zwiększa bardzo wysoki wokal David Arredondo, który stosuje także pewne chwyty techniczne podejrzane u Kiske i jednak to Kiske zaznacza się tu zazwyczaj bardziej niż Kakko.  TAKEN często ucieka się do rozwiązań stylistycznych, polegających na łączeniu melodyki i dynamiki SONATA ARCTICA w zwrotkach z refrenami w stylu  HELLOWEEN (Tales of Glory, Forgotten Realms czy Under the Skies of Asia).
Gdy odchodzi od HELLOWEEN, prezentuje znakomity, niezwykle nośny numer Modern Messiah, jakby żywcem wyjęty z debiutu Sonaty i zaśpiewany w manierze Kakko. Wormy Brains jest już jednak takim ugładzonym nieco graniem SONATA ARCTICA z kilku kolejnych albumów, podobnie jak łagodny On the Road Again, gdzie na początku jest więcej klawiszy, a w środku trochę radiowego, subtelnie podanego rock/metalu. Fiński romantyzm przebija z semi balladowego Afterlife, długiego, ale pozbawionego cech progresywnych numeru, który poniekąd przypomina nie tylko takie songi SONATA ARCTICA, ale i pewne rzeczy tworzone przez Sammeta na potrzeby projektów AVANTASIA. Jeśli klimat, to najlepiej się tu prezentuje melancholijny, refleksyjny song z gitarą klasyczną The Last Deadly Deeds, gdzie słychać naturalny głos Arredondo, bez nieustannego pozostawania najwyższych rejestrach. No, potrafi śpiewać, bez wątpienia potrafi. Bezbłędny, aktorski, pełen emocji śpiew. Znakomity! Świetny, heroiczny melodyjny power metal grają  w Distant Shores, gdzie czuje się powiew morza i morskiej przygody.
Tu też jest najlepsze wykorzystanie klawiszy i najlepsze gitarowe przejścia, a same gitary brzmią mocniej, niemal na granicy heavy/power.
Kolos The Slaughter of the Last Cursed rozczarowuje. Melodia jest ograna, z gatunku słodkawych, ugładzonych, ostrożnych melopower numerów fińskich, przy czym także słychać tu echa STRATOVARIUS, a ponadto w refrenach i HELLOWEEN. Część instrumentalna jest uboga, a całość w stosunku do zawartości za długa.

Godny uwagi wokalista to podstawa w takiej muzyce. Taki tu jest. Są także kompetentni gitarzyści, choć w metalu hiszpańskim od strony technicznej niczym się nie wyróżniają. Sekcja rytmiczna gra jak należy, przy czym perkusista bez zbędnej speedmanii. Znacznie więcej można by było oczekiwać od klawiszowców, tymczasem oni tu raczej asystują w tle, niż realnie coś wnoszą. O genialnych, pełnych ekspresji i fantazji dialogach i bitwach klawiszowców, jakie można usłyszeć nawet na płytach z Finlandii nie ma tu mowy.
Album ma bardzo dobrze brzmienie, uzyskane w czasie obróbki materiału w Niemczech. Właśnie w Niemczech, a nie w Finnvox  Helsinkach i Jussila z tym wszystkim nie miał nic wspólnego. Dlatego też muzyka TAKEN pod tym względem nie do końca przypomina pierwowzory, chociażby z powodu cofniętych klawiszy i niezbyt mocnego basu.
W sumie jest to dobra płyta, jednak trudno oczekiwać, że trafi do słuchaczy spoza ścisłego kręgu fanów SONATA ARCTICA,


ocena: 7,4/10

new 5.04.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Taken - Unchained (2019)

[Obrazek: R-13607367-1557415590-6855.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Worgen Slayer 05:19
2.Back to Zero 04:55
3.A Thunder in the Storm 04:06
4.The Land of the Rising Sun 04:59
5.A New Beginning 07:22
6.Muse 02:27
7.Sancho the Strong 06:32
8.My Inner Monster 06:11
9.The Clockmaker's Curse 05:54
10.Rhylian 09:26
11.We Are! 04:07 (bonus)

rok wydania: 2019
gatunek: melodic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
David Arredondo - śpiew
Iosu Núňez - gitara
Gauss - gitara
Daniel Moreno - gitara basowa
Jon Huarte - perkusja
DavidKBD - instrumenty klawiszowe
Diego Trueba - instrumenty klawiszowe
oraz :
Chris Bay - śpiew ("Worgen Slayer")
Ryoji Shinomoto - śpiew ("The Clockmaker's Curse")
Iker Piedrafita - śpiew ("We Are!")


W kwietniu 2019 ukazał się drugi, wydany nakładem własnym, album hiszpańskiego TAKEN.

To, że ta ekipa nadal obraca się w kręgu SONATA ARCTICA z elementami power metalu niemieckiego świadczy już otwarcie Worgen Slayer. Gościnnie zaśpiewał tu Chris Bay z FREEDOM CALL i coś z muzyki tego zespołu tu też jest, ale ogólnie jakże to tuzinkowy melodic power metal w manierze starego HELLOWEEN i oprawie klawiszowej made in Finnland... Trochę ciekawiej, bardziej modern jest w Back to Zero, ale tylko we fragmentach i dynamicznych inkrustacjach. Refren miękki i przewidywalny, i do znakomitego hita Modern Messiah daleko.
Grupa proponuje także sporą dawkę łagodnego melodic metalu przyjaznego radio (A Thunder in the Storm, Muse), z którego jednak nic konkretnego nie wynika. Hiszpanie z innych zespołów grali podobne rzeczy ze znacznie lepszym rezultatem.
Zwiewny, atrakcyjny melodic power metal to The Land of the Rising Sun w stylu happy grania niemieckiego i gdzieś tu AVANTASIA przychodzi na myśl. Co ciekawe, melodia zwrotek jest znacznie lepsza niż tysiąc razy już wykonany przez innych radosny refren. Zgrabny jest rozbudowany A New Beginning, jest tu i dobra łagodna epicka melodia i ciekawe plany klawiszowe, tyle że to po raz kolejny bardzo wtórna muzyka, tym razem wtórnością SONATA ARCTICA podaną nazbyt nachalnie. Jest też jednak i coś od siebie w Sancho the Strong ze świetnym, skocznym motywem głównym folkowego pochodzenia. Zupełnym nieporozumieniem jest tu lekko psychodeliczny progresywny My Inner Monster. Nie, tak się tego nie gra. Sztuczne, przekombinowane i po prostu słabe. W The Clockmaker's Curse zaśpiewał Ryoji Shinomoto (GYZE) i tu nie bardzo wiadomo czy głównym celem jest tu ekspozycja fundamentu neoklasycznego, czy raczej melodii refrenu, skądinąd marnej i ogranej.

TAKEN i tym razem nie zrezygnował z finału w postaci kolosa Rhylian. Tym razem więcej Włoch niż Niemiec czy Finlandii i jakoś KALEDON i podobne klimaty przychodzą na myśl. Dużo heroicznego fantasy słodzenia, sensowniejszej treści muzycznej niewiele. Ten refren trochę zawstydzający...
Zagrane i zaśpiewane na solidnym poziomie, bez fajerwerków, produkcja bardzo dobra, czytelna i wieloplanowa. Co z tego jednak, skoro od siebie prawie nic, a to co wtórne, to absolutnie sztampowe.


ocena: 6,9/10

new 26.04.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości