Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Course of a Generation (2009)
Tracklista:
1. Sail Around the World 03:40
2. When the Stars Are Falling 04:21
3. Course of a Generation 03:55
4. Scared 03:35
5. Kings Will Come 04:01
6. Rain 04:17
7. Armageddon 04:11
8. One Way to Freedom 04:19
9. Miles Away 04:47
10. Behind the Curtain 05:04
Rok wydania: 2009
Gatunek: Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Germán Pascual - śpiew
Carljohan Grimmark - gitara, instrumenty klawiszowe
Andreas Olsson - bas
Andreas Johansson - perkusja
Ponownie ryknął Lew. Massacre Records wydała nowy album NARNIA w końcu lipca 2009.
NARNIA to zespół szanowany i lubiany, łagodny, dobrotliwy Lew z chrześcijańskim przesłaniem, muzyka grzeczna, ułożona. Solidny, elegancki w formie i nieco nudnawy melodic power metal. W ostatecznym rozrachunku formuła, zaproponowana przez NARNIA z Rivelem, wyczerpała się i Rivel chyba to zrozumiał i odszedł. Lew zaryczał jednak nowym głosem, głosem Germána Pascuala. Zaryczał też głośniej i agresywniej, nie na tyle może, aby budzić heavy powerowe przerażenie, ale wystarczająco mocno, aby zainteresować fanów głównego nurtu melodyjnego power metalu skandynawskiego, ceniących melodie i energię bez neoklasycznych dodatków i nadmiaru wzniosłego słodzenia.
Mając na uwadze, że to NARNIA, trzeba się przestawić na pewne nowe tory, takie jak "Sail Around The World". Nowoczesne klawisze, cięższa gitara, inny jednak sposób śpiewania... i zdecydowanie interesujący refren. Nastawić się też trzeba na odrobinę takiego modernistycznie podanego niepokoju, jak w "When The Stars Are Falling". Niestety także na mało porywające pitolenie w solówkach gitarowych Grimmarka. Niestety, energiczny power metal "Course of a Generation" o lekko progresywnym zacięciu i zamaszystym refrenie z chórkami jest taki sobie, co najwyżej dobry. Tak gra wiele innych zespołów, choć może nie w nurcie christian.
Aby całkowicie nie wypaść z roli Lwa z Narnii, jest i przyjemny momentami, ale ogólnie raczej mdły, "Scared". W przypadku "Kings Will Come" zupełnie nie tędy droga. Scena progresywnego melodyjnego power metalu w Szwecji jest zbyt mocna. "Rain" jest zdecydowanie budowany dla refrenu i to się czuje przy okazji tych zaczerpniętych z groove riffów. Refren jednak jest taki sobie, nieco boysbandowy, i ogólnie to modernistyczne podejście tu za bardzo też nie działa. "Armageddon" też nowocześnie podany, obrusza na słuchacza lawinę riffów ostrych i nerwowych, ale znów refren psuje efekt i już znacznie lepsze były te refreny starego Lwa, które można było zanucić nawet sobie czasem. "One Way To Freedom" tymczasem zrobiony bardziej tradycyjnie, z ładnym, rozległym tłem, wolniejszy, nastrojowy, ale nie pozbawiony mocy i eleganckiej ekspresji. No szkoda. Takie kompozycje, chłodne i dostojne, na całej płycie to było coś doprawdy wartego głębszej uwagi. Taki niestety nie jest już letni, powerowy "Miles Away", gdzie brak jakiegoś punktu przykuwającego uwagę, może poza tym wolnym fragmentem, który gdyby był rozbudowany w formie songu, na pewno mógłby się podobać. Takim łagodniejszym zakończeniem w postaci "Behind The Curtain" w konwencji ostrzej zagranego, wąsko pojmowanego melodic metalu, NARNIA się żegna ze słuchaczami.
W dosłownym i pełnym tego słowa znaczeniu, bo po nagraniu tego albumu, zespół został rozwiązany.
Jednak ta muzyka nie trafiła jak należy do słuchaczy. Nie takiej chyba fani oczekiwali. Ogólnie to brawa dla wokalisty. Doprawdy wyciągnął tu na maxa wszystko, co się dało z tego wyciągnąć. Piękny męski głos. Brawa za brzmienie, które jak się posłucha perkusji, fantastycznego basu czy zgrania wokalu z gitarami, jest wyśmienite i ta płyta należy w gatunku power metal do najlepszych pod względem produkcji w 2009. To zasługa Fredrika Nordströma.
Brawa też za odwagę w nagłej zmianie stylu i wejście w około progresywne, melodyjne power metalowe granie szwedzkie.
Odwaga to jednak za mało. Ten materiał spełnia różne oczekiwania tylko cząstkowo. Zapadających w pamięć melodii za mało, zaskakujących, progresywnych rozwiązań niewiele, energicznego, prostego power metalu, jaki w roku następnym zaprezentował inny, niemiecki christian power metalowy SINBREED, też jak na lekarstwo.
Lew zaryczał po raz ostatni, ale teraz obaj wokaliści z NARNIA spotkają się razem w reaktywowanym DIVINEFIRE.
Jak widać, powroty są częste i może któregoś dnia Lew zaryczy ponownie? Pytanie tylko jak.
Ocena: 7/10
15.05.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Awakening (1997/1998)
Tracklista:
1. Break the Chains 05:00
2. No More Shadows from the Past 03:28
3. The Return of Aslan 04:55
4. Heavenly Love 04:21
5. Time of Changes 05:14
6. The Awakening 05:30
7. Touch from You 03:17
8. Sign of the Time 07:21
Rok wydania: 1997(Japonia) / 1998
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carl-Johan Grimmark - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, programowanie perkusji
Christian metalowy nurt muzyczny największą popularność uzyskał w USA i Brazylii, a w Europie - w Szwecji. W tym kraju kojarzony jest on przede wszystkim z Perem Christianem Liljegrenem czyli Christianem Rivelem oraz grup skupionych wokół jego wytwórni Rivel Records i Liljegren Records, w tym kilku słynnych zespołów, w których wystąpił jako wokalista.
Pierwszym i zapewne darzonym największym sentymentem przez fanów był NARNIA, którego nazwa pochodzi od znanej sagi "Kroniki Narnii" Lewisa, a Lew, który nieodmiennie pojawia się na wszystkich okładkach, jest symbolem Jezusa Chrystusa.
Początki NARNIA były bardzo skromne. W roku 1996 Rivel nawiązał współpracę z utalentowanym multiinstrumentalistą Carl-Johan Grimmarkiem i nagrali oni wspólnie z udziałem kilku gości i muzyków sesyjnych płytę, która co ciekawe po raz pierwszy została wydana w Japonii(!), gdyż w Europie nie było na to chętnych. Kiedy jednak album ten dotarł do Europy i zyskał spora popularność reedycji dokonała wietrząca sukces Nuclear Blast i "Awakening" ukazał się w lutym 1998, ze zmienioną okładką, choć oczywiście także z Lwem na pierwszym planie.
NARNIA przedstawił muzykę z kręgu neoclassical melodic power, w pewnych miejscach styczną z kompozycjami RISING FORCE Yngwie Malmsteena, ale zdecydowanie o przesłaniu chrześcijańskim i odpowiednio wygładzoną i ułożoną.
Grimmark pokazał się jako wybitny neoklasyczny shredder, może nie klasy Malmsteena, ale bardzo biegły, co słychać w instrumentalnym The Return of Aslan. Utwory z tego albumu mają bardzo eleganckie i bardzo melodyjnie łagodne refreny, same zaś kompozycje zdradzają pewne progresywne inklinacje, jakie później pojawiły się chociażby w TIME REQUIEM. Melodic power metal ma tu fundamenty neoklasyczne, ale nie jest zbudowany tak sztywno, jak w przypadku MAJESTIC czy MEDUZA. Rivel śpiewa wzniośle, bardzo grzecznie i bardzo dobrze technicznie, operując głównie w średnio wysokich rejestrach. Szybsze numery takie jak Break the Chains mają zdecydowanie power metalowy charakter.
Inne, jak No More Shadows from the Past i Touch from You są bardziej w stylu melodic heavy metal, przypominają kompozycje takich grup jak MIDNIGHT SUN, przy czy są jednak zdecydowanie bardziej bogate pod względem formalnym, z powodu rozbudowanych partii klawiszowych i gitarowych. Metal grany w Time of Changes, The Awakening w umiarkowanym tempie, z bogatymi klawiszowymi partiami z wyważonymi melodiami i wyrazistymi refrenami, a wszystko w dosyć chłodnym skandynawskim stylu stał się poniekąd wyznacznikiem stylu szwedzkiego christian metalu do czasów obecnych. Pojawia się tu także pierwsza z serii pastelowych christian metalowych semi-ballad NARNIA - Heavenly Love z bardzo dobrym refleksyjnym refrenem oraz pierwszy z rozbudowanych formalnie kroczących w uroczystym tempie utworów o charakterze hymnowym czyli Sign of the Time, z dosyć nieoczekiwanym szybkim rozwinięciem w części instrumentalnej.
Ten album jest interesujący muzycznie, choć cierpi na podstawowy niedostatek w postaci programowanej perkusji, która jest bardzo uboga i to słychać w porównaniu z wysmakowanymi klawiszami i pełnymi inwencji solami gitarowymi Grimmarka. Całość produkcji wyjątkowo dobra, bardzo selektywna ze szczególnym uwzględnieniem gitary Grimmarka, który zresztą ten LP rejestrował.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że debiut NARNIA przykuł uwagę bardziej fanów eleganckiego metalowego grania o progresywnych cechach, niż główny nurt odbiorców christian metalu i został raczej pominięty milczeniem w USA, choć w Brazylii doczekał się własnego wydania.
Pozytywne opinie zachęciły Rivela do kontynuowania tego projektu, już w rozszerzonym o nowych muzyków składzie.
ocena: 7,9/10
new 7.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Long Live the King (1998/1999)
Tracklista:
1. Gates of Cair Paravel (Introduction) 01:26
2. Living Water 03:54
3. Shelter Through the Pain 05:01
4. The Mission 04:30
5. What You Give Is What You Get 04:40
6. The Lost Son 04:05
7. Long Live the King 04:57
8. Dangerous Game 05:11
9. Star Over Bethlehem 06:47
10.Shadowlands (Outro) 02:30
Rok wydania: 1998 (Japonia) / 1999
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carl-Johan Grimmark - gitara, gitara basowa (6,8), instrumenty klawiszowe
Jakob Persson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Martin Claesson - instrumenty klawiszowe
NARNIA swoim pierwszym albumem zdobył określona popularność, ale i tak druga płyta, nagrana już w pełnym składzie miała ponownie początkowo premierę tylko w Japonii (18 grudnia 1998 - Canyon International) i dopiero w roku następnym płytę wydała Nuclear Blast.
Tym razem NARNIA przedstawiła bardziej zwarty stylistycznie materiał melodic power metalowy, elegancki w formie, oczywiście chrześcijański w przesłaniu, a wszystko zbudowane zostało na dyskretnym fundamencie neoklasycznym, uwypuklającym się w licznych wysokiej klasy inkrustacjach i ornamentacjach.
Można powiedzieć, że słynna kompozycja Living Water stała się pewnego rodzaju wyznacznikiem szwedzkiego stylu christian melodic power i jednocześnie stała się drogowskazem muzycznym dla samego NARNIA w przyszłości. Średnie tempa, wyśrubowany muzycznie i wokalnie refren, pasaże i sola klawiszowe oraz wirtuozerskie solo Grimmarka bardzo wysoko ustawiły poprzeczkę na samym początku tego albumu. Z niezwykłą starannością opracowany jest łagodny refleksyjny song z kategorii melodic heavy metal, nawiązujący do rock/metalu lat 80tych - Shelter Through the Pain i trzeba przyznać, że zniewala pełnymi łagodnego uroku wysmakowanymi melodiami i autentyczną wirtuozerią wykonania. Także chórki - element obowiązkowy są tu na bardzo wysokim poziomie i wielogłosowe harmonie wokalne są bezbłędne.
NARNIA klawiszami i akcentami basowymi tworzy specyficzny klimat w The Mission i ten sposób aranżacji stał się później także swojego wzorcem dla powolnych, nieco chłodnych utworów christian metalowych o lekko progresywnym charakterze. Tu niejako muzyka stanowi jedynie tło dla tego, co Rivel chce przekazać słuchaczom. A Rivel śpiewa na tym albumie fantastycznie! Podobnie rozwiązany został bardzo dobry What You Give Is What You Get. Czasem to ta muzyka wydaje się zbyt stonowana, zbyt grzeczna jednak i choć współpraca klawiszy i gitary w The Lost Son jest wzorcowa, a refren przyjemny, to jednak to specjalnie nie porywa. Tyle, że konwencja christian metalowa pewne rzeczy po prostu wymusza. Tak jak wymusza sztywne trzymanie się tempa w neoklasycznie progresywnym chłodnym w sumie tytułowym Long Live the King. Z drugiej strony fantastyczna dynamika Dangerous Game i ostrzejszy wokal Rivela w tym numerze pokazuje, że pewne łamanie schematów się muzycznie opłaca. Jest to jedna najciekawszych kompozycji na tym LP, choć pozornie jest nieco prostszej konstrukcji. Solo neoklasyczne Grimmarka tym razem dewastujące!
Na tym albumie pojawia się także ta klasyczna dla NARNIA i innych grup, które pojawiły się w szwedzkim christian power metalu później, elegijna narracja epicka na wątkach biblijnych w Star Over Bethlehem. Spokojnie prowadzona narracja budowana z masywnymi klawiszami w tle i inteligentnie wplecionymi motywami orientalnymi.
To, że tym razem jest już "żywa" perkusja, to słychać od pierwszego utworu. Muzyka NARNIA ogromnie zyskuje na pojawieniu się utalentowanego i pomysłowego perkusisty Andreasa Johanssona. Grimmark jako producent we współpracy ze słynnym inżynierem dźwięku Peterem In de Betou wypracował także to specyficzne brzmienie NARNIA, dosyć chłodne, trochę przypominające sound albumów Malmsteena z tego okresu, które również poniekąd stało się etalonem soundu grup christan metalowych skupionych wokół osoby Rivela, oczywiście poza DIVINEFIRE.
"Long Live the King" przyniósł zespołowi autentyczny sukces i sławę. Przez wielu ta płyta uważana jest za Magnum Opus nie tylko w dyskografii NARNIA, ale europejskiego christian metalu w ogóle.
ocena: 9,2/10
new 18.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Desert Land (2000/2001)
Tracklista:
1. Inner Sanctum 05:45
2. The Witch and the Lion 04:17
3. Falling from the Throne 05:15
4. Revolution of Mother Earth 05:00
5. The Light at the End of the Tunnel 04:32
6. Angels Are Crying 04:59
7. Walking the Wire 05:39
8. Misty Morning 04:05
9. Trapped in This Age 09:30
Rok wydania: 2000 (Japonia) / 2001
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carl-Johan Grimmark - gitara, instrumenty klawiszowe
Jakob Persson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Martin Claesson - instrumenty klawiszowe, pianino
Choć w roku 2000 NARNIA była już zespołem rozpoznawalnym i o uznanej renomie w Europie, to z powodu pewnych zobowiązań kontraktowych trzecia płyta ponownie najpierw ukazała się w Japonii. Oczywiście Nuclear Blast nie mogła wypuścić takiego brylantu z ręki i wydała "Desert Land" w roku następnym.
Stylistycznie "Desert Land" jest kontynuacją eleganckiego prezentowania christian power metalu z poprzedniego LP, jednak można odnieść wrażenie, że tym razem ekipie Grimmarka i Rivela zabrakło trochę pomysłów i stąd aż dwie dosyć długie kompozycje instrumentalne. Udane, ale w zasadzie eksponujące tylko kunszt gitarowy Grimmarka (The Light at the End of the Tunnel) i lekkie progresywne ciągoty zespołu w łagodnym Misty Morning. Wyrazisty, dynamiczny (jak na NARNIA) melodic power słychać w Inner Sanctum. Słychać także, że wszystko jest ostrzejsze, nieco cięższe i poza refrenami trochę agresywniej zaśpiewane przez Rivela. Ta umiarkowana agresywność czy raczej wyrazistość, bardzo słyszalna jest w Angels Are Crying, ale ta kompozycja razi trochę monotonią i pewną topornością w porównaniu z pozostałymi. Niemal speed metalowy w formie jest Walking the Wire i tylko ugrzeczniony wokal Rivela powstrzymuje tu pęd całości, przy czym tym razem krzyczane chórki tworzą tu z jego interpretacją ciekawy kontrapunkt.
Tam, gdzie wchodzi element neoklasyczny, NARNIA intryguje i tak jest w znakomitym pełnym energii The Witch and the Lion, nawiązującym do najlepszych tradycji szwedzkiego neoklasycznego grania. Zniszczenie! O ile można w przypadku christian metalu mówić o zniszczeniu... no chyba, że Zła. Grimmark w tej kompozycji gra na gitarze kapitalnie. Ten epicki, elegijny styl NARNIA pojawia się tym razem w dostojnym, miarowym Falling from the Throne, z kilkoma bardzo interesującymi momentami, w sumie jednak jest to jednak kompozycja nieco ospała, z rockowymi fragmentami gitarowymi o charakterze progresywnym. Bardzo zgrabny jest natomiast delikatny song Revolution of Mother Earth z pięknym pianinem Claessona i uduchowionym wysokim wokalem Rivela.
Na zakończenie NARNIA proponuje długą kompozycję Trapped in This Age, toczący się dosyć leniwe utwór o mocnych basowych akcentach, "anielskim" tle klawiszowym i wysuniętym na czoło Rivelem. Całość jest refleksyjna, lekko progresywna w powtarzalności, niemal hipnotycznej, pewnych motywów gitarowych. Zmiana na przekaz oniryczny w delikatnej rockowej formie ubarwia ten utwór od połowy.
Staranne wykonanie, znakomite sola Grimmarka i inteligentna perkusja, to duże atuty tego albumu. Tym razem jednak NARNIA nie ma aż tak wielu wybornych pomysłów na swój christian metal i przekaz jest może mniej hermetyczny, ale w pewnych momentach schodzi na pozycje power metalu głównego nurtu szwedzkiego. To akurat szczęśliwie przysporzyło grupie NARNIA grono wiernych fanów, dla których christian metalowy przekaz miał drugorzędne znaczenie.
ocena: 8,1/10
new 18.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - The Great Fall (2003)
Tracklista:
1.War Preludium 01:41
2. The Countdown Has Begun 05:12
3. Back from Hell 07:31
4. No Time to Lose 06:27
5. Innocent Blood 07:35
6. Ground Zero 05:11
7. Judgement Day 04:31
8. Desert Land 01:33
9. The Great Fall of Man 14:19
Rok wydania: 2003
Gatunek: progressive power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carl-Johan Grimmark - gitara, instrumenty klawiszowe, glissentar
Andreas Olsson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Martin Claesson - instrumenty klawiszowe, pianino
"The Great Fall" był pierwszym albumem NARNIA, który swoją premierę miał w Europie (Nuclear Blast) i doczekał się szybkiej reedycji w Brazylii, gdzie nurt christian metalowy od pewnego czasu stał się bardzo popularny i wpływowy.
Ten LP był także pierwszym z nowym basistą Andreasem Olssonem z HARMONY, który zresztą w rok później dołączył także do drugiego zespołu Rivela - DIVINEFIRE.
Tym razem album ma charakter antywojennego konceptu, gdzie całość podzielona na dwie części - "The Great Fall - Part I" i "The Great Fall - Part II", która rozpoczyna się od instrumentalnego Ground Zero. Ambientowe intro War Preludium jest preludium do szybkiego, pełnego dramatyzmu melodic power metalowego The Countdown Has Begun. NARNIA nie krzyczy wielkim głosem. Ostrzega przed wojenną Apokalipsą łagodnie i swoim stylu.
Jest w tych kompozycjach znowu więcej neoklasyki, jaką czarowali w roku 1999 jest także łagodniejszy wokal Rivela i lżejsze chórki, ponownie oparte o wielogłosowe harmonie wokalne. Są jednak i brutalne odgłosy wojny w niemal thrash/power/metalowych riffach Back from Hell, przy czym oczywiście i tu wszystko pewnym momencie zastępuje łagodna refleksja. To taka walka dobra ze złem, śmierci i życia, refleksja nad losem żołnierza...
Dużo jest melancholijnej refleksji na tym albumie i taki sens ma muzycznie także dosyć wolny, utkany ze wzniosłego wokalu i progresywnych zmian tempa No Time to Lose. Niemal rockowo pobrzmiewa pulsujący łagodnie Innocent Blood z nowoczesnymi klawiszami w tle. Zdecydowanie jest to tym razem muzyka świadomie zabarwiona bardziej progresywnością niż poprzednio i pewne rozwiązania są na pewno dosyć śmiałe, raczej wcześniej w christian metalu niestosowane.
Ground Zero to jeden wielki popis Grimmarka, taki jakim raczą Guitar Hero zazwyczaj na solowych płytach instrumentalnych i to na pewno najbardziej progresywny numer na tej płycie, choć także Judgement Day należy do stylu progresywnego i można doszukać się tu coś z HARMONY i także czegoś z neoklasyki. Łagodnie, łagodnie NARNIA mówi o wojnie i śmierci, o świętych i grzesznikach i cały przekaz liryczny jest tu znacznie głębszy, a na pewno ma drugie dno. Zwieńczeniem całości jest progresywny kolos The Great Fall of Man, prawie 15 minut power metalu monumentalnego, pompatycznego i patetycznego o stopniowym dawkowaniu napięcia i z wykorzystaniem różnych instrumentów w długim wstępie. Jednym z nich jest 11 strunowy glissentar firmy GODIN - bezprogowy instrument strunowy ze strunami nylonowymi, inspirowany perską lutnią. W pewnym momencie to jednak się rozmywa w dosyć bezbarwnym progressive power w wokalu i dosyć trywialnych aranżacjach. Do końca jest tak sobie, no prawie do końca, bo końcówka pełna głosów w tle i chórów jest intrygująca i wieloznaczna.
NARNIA na tym albumie w jakiś sposób podążył za modą na granie trudniejsze, progresywne, aczkolwiek bez zmiany przesłania głównego. Po raz kolejny kultura wykonania bardzo wysoka, kompozycje przemyślane, brzmienie znakomite w tym chłodniejszym szwedzkim soundzie. Tyle, że tym razem album zdecydowanie trafia do mniejszego grona słuchaczy jako muzyka, gdzie chwytliwość refrenów jako oręż głoszenia wiary zastąpiona została czymś, co jest bardziej wysublimowane, ale i bardziej hermetyczne.
ocena: 8/10
new 18.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Enter the Gate (2006)
Tracklista:
1.Into This Game 04:36
2. People of the Bloodred Cross 04:38
3. Another World 06:06
4. Show All the World 05:10
5. Enter the Gate 04:36
6. Take Me Home 06:57
7. This Is My Life 04:18
8. Aiming Higher 05:12
9. The Man from Nazareth 08:38
Rok wydania: 2006
Gatunek: power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carl-Johan Grimmark - gitara, instrumenty klawiszowe
Andreas Olsson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Rok 2006 i NARNIA wydaje kolejny album, tym razem już dla wytwórni Massacre Records, przy czym szybko ukazują się reedycje japońskie, meksykańskie i brazylijskie. Grimmark, po odejściu Martina Claessona, przejmuje tu całość instrumentów klawiszowych, a do wokali pobocznych i chórków zaproszony został Mistrz Mats Leven.
Okolice roku 2006 to w Szwecji zwiększenie zainteresowania power metalem nieco nowocześniejszym, rozbudowa sceny modern metalowej i napór nowych młodych obiecujących zespołów z tego nurtu i NARNIA w jakiś sposób musiała na to zareagować, by pozostać "na fali".
Tym razem NARNIA gra energicznie, momentami przypominając mniej agresywną wersję DIVINEFIRE, który jako drugi zespół Rivela zdobył ogromną popularność, ukazując znacznie bardziej brutalny i nowoczesny christian metal.
Początek albumu pod tym względem jest bardzo atrakcyjny i obiecujący, bo Into This Game to nowoczesne wstawki elektroniczne, chwytliwa melodia i modern brzmienie gitary Grimmarka. Lew nie jest już takim łagodnym refleksyjnym kotkiem jak przed kilkoma laty. NARNIA jest może klonem DIVINEFIRE i nowoczesna aranżacja People of the Bloodred Cross nie może zamaskować tradycyjnego, ułożonego podejścia NARNIA do melodic power metalu. Bardzo dobry refren i ogólny klimat kompozycji w znacznym stopniu inspirowanej muzyka orientalną. Trzeba też powiedzieć, że tym razem Grimmark gra inne sola, gdzie neoklasyki jest mało, jest za to czytelne podkreślanie głównych motywów muzycznych kompozycji, w pewnych miejscach powtarzanych przez niego też na instrumentach klawiszowych.
NARNIA jest przyjemnie i nowocześnie przebojowa w dynamicznym Show All the World, zwiewne, ale modern pobrzmiewa
Enter the Gate. Elegijny song Take Me Home, bardzo grzeczny i układny, zgodnie z konwencją ma piękne głębokie wybrzmiewania gitar w znakomitym po prostu refrenie i porusza samą doskonałą muzyką. Nowoczesność nie zawsze jest jednak dobra i w This Is My Life, poza wirtuozerskim solem Grimmarka o charakterze progresywnym, nie ma wiele ciekawego.
Mocna ostra gitara i klawisze w tle oraz łamanie tego stonowanymi partiami z wybornym wokalem Rivela daje natomiast znakomity efekt, nieco zepsuty zbyt nachalnym w prostej melodii refrenem.
Pewien procent progresywnego melodyjnego, melancholijnego grania też tu pozostał, jednak w melodiach znacznie bardziej przyjazny, niż na płycie chociażby poprzedniej i to słychać w ciekawie rozbudowanym i formalnie bogatym Another World. Jest także epicki song christan metalowy na zakończenie i The Man from Nazareth inspirowany jest także stonerem, rockiem progresywnym i gothic metalem, tworząc ciekawą przenikającą się muzyczną mozaikę. Takie małe arcydzieło christian metalowe, z jednej strony epickie, z drugiej stanowiące wzniosły hymn i wycyzelowany nastrojowy rockowy song.
Bardzo dobrze się tego wszystkiego słucha także z powodu wybornego brzmienia, jakie uzyskał odpowiedzialny za mastering były perkusista MIDNIGHT SUN Anders Theander, który jako dźwiękowiec zdobył znacznie większą sławę jako muzyk. Tworząc brzmienie nowoczesne, nie zapomniał o głębi i określonym cieple i nie jest to na pewno sztampowy sterylny sound szwedzkiego modern z tego okresu.
Jest to album wybornego wokalu Rivela i dużej pomysłowości Grimmarka, tworzący pewną nową jakość w christian metalu.
Album zebrał bardzo dobre oceny jednak w roku 2008 Per Christian Liljegren postanowił grupę opuścić. Grimmark w innym zestawieniu z Germánem Pascualem jako wokalistą zaprezentował jeszcze dobry LP "Course Of a Generation", po czym zespół został rozwiązany w maju 2010 roku.
Lew poszedł na zasłużony odpoczynek, ale jak się okazało, nie zaryczał po raz ostatni...
ocena: 8,5/10
new 18.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Narnia (2016)
Tracklista:
1. Reaching for the Top 03:38
2. I Still Believe 04:30
3. On the Highest Mountain 04:42
4. Thank You 05:22
5. One Way to the Promised Land 04:46
6. Messengers 03:32
7. Who Do You Follow? 04:10
8. Moving On 03:42
9. Set the World on Fire 03:40
Rok wydania: 2016
Gatunek: Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel- śpiew
Carljohan Grimmark - gitara, instrumenty klawiszowe
Andreas Olsson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Martin Härenstam - instrumenty klawiszowe
Pewne historie nie kończą się nigdy...
W 31 stycznia 2014 metalowy świat muzyczny obiegła sensacyjna wiadomość o reaktywacji NARNIA z Rivelem!
W zasadzie zebrał się cały skład z przed rozwiązania, z pierwszym klawiszowcem Martinem Härenstamem i grupa niebawem przystapiła do nagrywania płyty. Album ten, pod prostym tytułem "Narnia" ukazał się w roku 2016, początkowo jako wydawnictwo niezależnie, a niebawem w Japonii (King Records) a roku następnym w Brazylii i w ramach reedycji przez Massacre Records.
Można powiedzieć, że jak na możliwości kompozytorskie tej ekipy (czy konkretnie Grimmarka) jest to album zawierający po części bardzo prostą muzykę. Krótkie zwarte melodic power metalowe utwory wywodzące się z głównego nurtu stylu, a nawet generyczne dla stylu christian power ze Szwecji z ostatnich lat, są poniekąd wypadkową GOLDEN RESURRECTION i REINXEED i czegoś tam jeszcze i wparte nienaganną techniką gitarową Grimmarka.
Wokal Rivela jest mocny, rify przejrzyste i umiarkowanie bujające, a refreny raczej radiowo- melodic metalowe niż zdecydowanie wzniosłe. Takimi kompozycjami są tutaj opener Reaching for the Top, One Way to the Promised Land i Moving On, choć akurat ten numer ma nieco więcej wyrazistego chrześcijańskiego przesłania w emocjonalnym stylu wokalnym Rivela. Jest tu także odniesienie, choć dosyć blade, do gothic metalu fińskiego (CHARON, SENCENTED) w Messengers. Jest także nieco celtyckiego folk wplecionego w I Still Believe i ta dynamiczna kompozycja jest bardzo dobra tylko na początku, zmieniając się prawie natychmiast w quasi-klimatyczny song w zwrotkach i jedynie refren fragmentarycznie czyni ja atrakcyjną. Pewna próba budowania klimatu jest dosyć nowoczesnym wolnym melodic metalowym On the Highest Mountain i przypomina to te bardziej progresywne momenty w twórczości NARNIA. Bardzo nastrojowy z, ciekawym tłem, na poły elektronicznym wokalem przypomina podobne kompozycje nurtu alternatywnego rocka. Najbardziej christian metalową w formie wyrazu kompozycją jest Who Do You Follow? stanowiącą nieco mocniejszą wersję pomysłów z czasów "Long Live the King". Zakończenie jest zupełnie dobre w postaci solidnego power metalowego Set the World on Fire, takiego, powiedzmy, z głównego nurtu europower metalu nie traktującego o rycerzach i smokach.
Zwraca uwagę wyborna forma wokalna Rivela. On tu błyszczy, on tu jest postacią zdecydowanie pierwszoplanową i reszta mu tu chyba po prostu tylko podgrywa. Także Grimmark, który bardziej bazuje tu doświadczeniu niż na pomysłowości i finezji.
Ostra, wyrazista realizacja gitary, klawisze raczej drugoplanowe i nowoczesne, średnio głośna sekcja rytmiczna, klarowność brzmienia i zdecydowanie ogólnie chłodny sound szwedzki. To wszystko jest pewnego rodzaju efektem dostosowania do aktualnych trendów, na szczęście bez nadmiernego eksperymentowania na stole inżyniera dźwięku. Thomas "Plec" Johansson jako odpowiedzialny za mastering stworzył sound mainstreamowy i ostrożny.
NARNIA nie pokazała niczego, co mogłoby uzasadnić powrót pod tym szyldem, kojarzonym z określoną oryginalnością i elegancją. Tu mamy dobre kompozycje jakich wiele w latach ostatnich i takich, które już można określić jako dosyć sztampowe. Taki powrót chyba o znaczeniu marketingowym, ale sama magia nazwy to trochę za mało, by ponownie wszyscy usłyszeli ryk Lwa.
ocena: 7/10
new 21.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - From Darkness to Light (2019)
Tracklista:
1. A Crack in the Sky 04:25
2. You Are the Air That I Breathe 04:12
3. Has the River Run Dry 05:10
4. The Armor of God 04:17
5. MNFST 04:27
6. The War That Tore the Land 04:31
7. Sail On 05:43
8. I Will Follow 04:02
9. From Darkness to Light (Part 1) 05:00
10.From Darkness to Light (Part 2) 03:44
Rok wydania: 2019
Gatunek: power metal/melodic heavy metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carljohan Grimmark - gitara, instrumenty klawiszowe
Jonatan Samuelsson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Martin Härenstam - instrumenty klawiszowe
Z nowym basistą Jonatanem Samuelssonem, ale bez Lwa na okładce NARNIA zaprezentował na początku sierpnia swój kolejny album.
Lwa może nie ma, ale jest tym razem spore nawiązanie do "Enter The Gate" w samej muzycznej zawartości tej płyty. Oczywiście nie wprost, ale to power metal i melodic heavy metal uwzględniający nowoczesne trendy w tych gatunkach, z niedużą dawką aranżacyjną typowego modern. NARNIA gra przystępnie, z rozległymi klawiszami w typowo skandynawskiej manierze, które Grimmark ustawił niemal równolegle z gitarą. Jest naturalnie tu jasno wyrażony element christian metalowy w każdej z tych kompozycji z odpowiednią dozą łagodności, ale dumnej i w dużej mierze epickiej. Tak zrobiony został udany, otwierający ten album A Crack in the Sky. Natomiast typowy heroic power metal prezentowany jest w The Armor of God, ale brzmi to na pewno słabiej niż chociażby w GOLDEN RESURRECTION.
Sporo tu muzyki odnoszącej się do melodic heavy metal, chwytliwej, rytmicznej i na pewno przebojowej i do tej grupy należy You Are the Air That I Breathe w rytmice gothic rockowej i MNFST. Słabo na tym tle wypada bardzo tuzinkowy i przesłodzony Sail On. Wśród tych utworów trochę oddzielnie stoi wolniejszy, klimatyczny choć nieco chłodny Has the River Run Dry, nawiązujący do melodic heavy metalu fińskiego z pewnym elementem alternatywnego stylu przekazu i nutą progresywności w konstrukcji. W The War That Tore the Land bardzo ładnie przeplata się nuta łagodna i refleksyjna z masywnymi chwytliwymi partiami klawiszowo - gitarowymi. Niestety, jedyna kompozycja hymnowa I Will Follow z lekkim rysem neoklasycznym tym razem jest umiarkowanie interesująca i trochę niepotrzebnie wpleciono w to zbyt wiele elementów modern, przez co udany wzniosły refren traci na wyrazistości.
Dwuczęściowa kompozycja From Darkness to Light jest niewątpliwe najbardziej wysmakowana i najbardziej ambitna na tym albumie. Malowane klimatem, rockowym feelingiem granie i doskonały łagodny plan drugi klawiszy w części pierwszej oraz inspirowana różnymi gatunkami muzyki, w tym jazz rockiem, instrumentalna część druga.
Wysokiej klasy, różnorodny wokal Rivela jest jednym z największych atutów tego albumu, natomiast lekko rozczarowuje Grimmark jako gitarzysta. W sumie nie zagrał on tu niczego, co można by uznać za wyrażenie jego umiejętności i talentu. Być może epatowanie wirtuozerią w tych aranżacjach nie byłoby do końca słuszne, ale trochę ubogie są te sola i te układy riffów. Staranna produkcja, selektywne brzmienie poszczególnych instrumentów i sound, co ciekawe bardziej fiński niż szwedzki.
Jeśli element nowoczesności w połączeniu z chwytliwością melodii przyjąć za wyznacznik, to "From Darkness to Light" zdecydowanie przegrywa z "Enter The Gate". Jest to po prostu dobra, typowa dosyć dla obecnej sceny skandynawskiej z melodic metalem płyta, na której NARNIA jest mało, czy może raczej jest inna NARNIA.
No, ale przecież od zawsze wiadomo, że każda płyta tego zespołu jest inna...
ocena 7,2/10
new 3.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Narnia - Ghost Town (2023)
Tracklista:
1. Rebel 04:06
2. Thief 05:06
3. Hold On 04:05
4. Glory Daze 04:27
5. Descension 07:11
6. Ghost Town 03:43
7. Alive 04:02
8. Modern Day Pharisees 04:11
9. Out of the Silence 04:18
10.Wake Up Call 05:52
Rok wydania: 2023
Gatunek: progressive melodic power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Christian Rivel - śpiew
Carljohan Grimmark - gitara
Jonatan Samuelsson - gitara basowa
Andreas Johansson - perkusja
Martin Härenstam - instrumenty klawiszowe
17 marca Lew zaryczy po raz kolejny. Ponieważ jednak każda płyta NARNIA jest nieco inna stylistycznie, to i tym razem zaryczy inaczej niż w roku 2019.
Zaryczy mocniej i bez pierwiastków modern melodic, tym razem z pomysłami na lekko progresywny power metal i tu sięgają dosyć daleko wstecz do swojej muzycznej przeszłości. Są echa tych nieco bardziej aranżacyjnie skomplikowanych kompozycji NARNIA z wieku XX. Posuwają się nawet do wykorzystania space art rocka w metalowej oprawie w kontrowersyjnym Out of the Silence, jednak ogólnie progresywność jest środkiem a nie celem i to słychać w dobrych w opcji melodii Descension, który jest najdłuższy i nasycony romantyczno-refleksyjną atmosferą.
Z drugiej strony, są tu jednak także utwory bardzo typowe dla ogólnego nurtu christian power metalu, wygładzone, wypolerowane i proste w konstrukcji i z klasycznymi wzniosłymi refrenami, takie jak Alive, Hold On czy zabarwiony elementami neoklasycznymi Wake Up Call, ale to już raczej było wcześniej w lepszym pod względem melodii wydaniu. Wyjątek stanowi atrakcyjny i potoczysty w refrenie Glory Daze. Buja, buja...
Progresywność w melodyjnym wydaniu rozkwita w znakomitym Modern Day Pharisees, gdzie słychać odniesienia do wiodących grup szwedzkich grających progressive power metal. Zwraca także uwagę doskonałe zbalansowanie elementów progresywnych i melodic metalowych w Thief. Tu także budują miejscami bardziej mroczny klimat. Jest również i utrzymywana w ryzach agresywność w przypominającym nagrania DIVINEFIRE i Rebel i to jest wyborne otwarcie, choć niestety nie jest to utwór reprezentatywny dla całości, a może nawet nieco mylący, co do kierunku w jakim na tym LP NARNIA podąży. Jest także umiarkowana przebojowość christian metalowa w tytułowym, rytmicznym i bardzo eleganckim Ghost Town.
Grimmark gra dużo ciekawsze rzeczy niż na płycie poprzedniej, sola są bogatsze, a pulsacje w momentach progresywnych bardzo przekonujące. Ogólnie zresztą wykonanie instrumentalne jest bez zarzutu. Wokalnie jest to fantastyczny popis Rivela i on jest po prostu jak wino... W ostatnich latach zawsze śpiewał doskonale, tym razem jednak stanął o jeden szczebel wyżej i jego artystyczny, uduchowiony śpiew ma na tym albumie ogromne znaczenie dla odbioru całości. Nie bez przyczyny został tak wyeksponowany w procesie miksowania tych utworów. W pełni na to zasługuje. Produkcja ogólnie jest wyśmienita. Tu Grimmark bardzo się postarał, a twórca masteringu Thomas "Plec" Johansson jeszcze bardziej i sound jest mocny, krystaliczny, nader atrakcyjny w ustawieniu każdego instrumentu, a to jak brzmi gitara, powinno być wzorcem dla grup grających heavy/power metal. Miażdżą, ale nie męczą.
Album trudniejszy w odbiorze niż poprzedni, album który może znaleźć odbiorców także wśród fanów grania melodyjnego progressive power i na pewno bardziej przemyślany i dopracowany w szczegółach niż poprzedni. Interesujący, aczkolwiek całościowo jednak nie porywający.
ocena: 8/10
new 4.02.2023
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości Christiana Rivela -Liljegrena
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|