Akira Kajiyama
#1
Akira Kajiyama - Fire Without Flame (2005)

[Obrazek: R-4944801-1429038552-9578.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. One Day Away 04:10     
2. Fire Without Flame 04:20     
3. Carnival of Souls 03:44     
4. Heart Against Heart 06:57     
5. End of the Line 04:45     
6. Forever Changed 05:57     
7. Bad Feeling 04:59     
8. Looking for Trouble 04:28     
9. Down and Dirty 04:34     
10. License to Kill 04:50     
11. Slow Burn 04:26

Rok: 2005
Gatunek: Heavy Metal/Hard Rock/AOR
Kraj: Japonia

Skład:
Joe Lynn Turner - śpiew
Akira Kajiyama - gitara, bas, perkusja
Gościnnie:
Toshio Egawa - instrumenty klawiszowe

Akira Kajiyama znany jest między innymi Precious, który był całkiem solidnym power metalowym zespołem, który nagrał płytę w najgorszym momencie i ostatecznie ekipa musiała zakończyć działalność niedługo po wydaniu debiutu. Ma też własny rockowy zespół Goldbrick.
Najbardziej znany jednak jest z długoletniej współpracy z Joe Lynn Turnerem, z którym współpracował od 1999 roku w jego solowym projekcie.
Sam Kaijyama poza Precious i solowego projektu z Turnerem miał też swój własny, sygnowanym własnym imieniem, z którego poza kompilacjami dem niewiele wynikało. W 2005 roku, po przerwie od grania w Goldbrick postanowił nagrać solową płytę i nakładem Yamaha Music Communications.

Akira Kajiyama zagrał na wszystkich instrumentach, poza parapetem, na którym jako gość zagrał Toshio Egawa z Earth Shaker, i brakowało tylko wokalisty.
Po starej znajomości zaśpiewał nie kto inny, jak Turner.
Niby fajnie, bo Akira to niezły gitarzysta, Turner w metalu ma doświadczenie z chociażby fantastycznego Odyssey Malmsteena... to jednak tylko marzenia.
Nagrana została schematyczna i powszednia, bardzo zmiękczona płyta heavy metalowa, która ma raczej więcej wspólnego z hard rockiem i AOR, ale jednak bez mocy debiutu Redrum, co nie znaczy, że nie jest do muzyka dobra. Coś z Purpli, coś z Goldbrick, ale i raczej grania zamierzchłych czasów.
Może i są jakieś przebłyski Phenomena, jak w Survival i balladzie Heart Against Heart, ale nie jest to nic nowego czy świeżego. Przyznać jednak trzeba, że Turner śpiewa wybornie i on nadaje blasku sporej części tych kompozycji, nawet kiedy jest to po prostu granie poprawne.
End of the Line może się podobać, ale w Forever Changed słychać, że to wszystko ciągnie Turner i to głównie dla niego się słucha. Nawet kiedy jednak wychodzi z siebie, to nie ratuje muzyki poprawności Bad Feeling, ale jak zabija pozytywną energią Looking for Trouble i jak Kajiyama w końcu szaleje na gitarze!
Na jego tle Down and Dirty wygląda bardzo blado, ale i License to Kill mimo dobrej sekcji rytmicznej wydaje się zbyt bezpieczny.
Na koniec Purpurowy atak w Slow Burn i Turner tutaj po prostu zabija!

Brzmienie klasyczne i solidne, czyste, dobrze słychać bas i gitarę, perkusja nie za płaska. Idealnie do takiego grania.
Gwiazdą bez wątpienia jest tutaj Turner, które jest w świetnej formie, szkoda tylko, że repertuar nie jest takiej klasy jak on, ale jest kilka kawałków, przy których można sobie potupać nóżką.
Akira to solidny gitarzysta i bardzo dobrze zagrał na każdym instrumencie i chwała, że postanowił zagrać na perkusji - zawsze to brzmi lepiej niż automat.
Może oryginalnością album nie grzeszy, ale wykonawczo jest więcej niż solidnie.
Kogo to nie męczy, będzie się bawił dobrze i nawet trochę więcej z tego wyciągnie, pozostali pozostaną raczej przy Purplach.

Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Akira Kajiyama - Into the Deep (2008)

[Obrazek: R-11672051-1562095051-6818.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Minstrel Sings 05:07     
2. Heaviness of the Dust 04:18     
3. The Final Journey 05:50     
4. Change Your Fate 04:18     
5. I Realize 04:53     
6. Jewels 04:44     
7. Mother 05:46     
8. Fall into the Deep 04:49     
9. My Destiny 03:32     
10. Bottom of the Water 05:53     
11. The Wild Horse 04:37     
12. Clear Blue 05:09

Rok: 2008
Gatunek: Heavy Metal/AOR
Kraj: Japonia

Skład:
Takenori Shimoyama - śpiew
Akira Kajiyama - gitara, bas, perkusja

Solowy debiut z Joe Lynn Turnerem okazał się sukcesem, więc Akira postanowił zaatakować ponownie, tym razem jednak wokalistą został tytan Saber Tiger i Double Dealer, Takenori Shimoyama, z którym gitarzysta współpracował dwa lata wcześniej przy okazji jego solowej płyty.
Tym razem Akira jest wymieniony tylko jako gitarzysta, ale bardzo prawdopodobne, że tak jak poprzednio zagrał na wszystkich instrumentach.

Znów heavy metal, znów coś z rocka, jak w bardzo bujającym Change Your Fate, gdzie gitarzysta bawi się świetnie i szkoda, że solo takie krótkie, bo sama kompozycja oryginalnością jednak nie powala. Całkiem udane są też wcześniejsze kompozycje, czy to lekko pod Concerto Moon/Double Dealer Heaviness of the Dust z mocną sekcją rytmiczną z wybornymi solami, czy Anthem z Concerto Moon w The Minstrel Sings, gdzie słychać, że Shimoyama dobrze odnajduje się w tym graniu. Dalej jest już bardziej rockowo i takie kompozycje jak I Realize czy Jewels to niezbyt oryginalne czy wymagające rockery z bardzo oszczędnymi solami, z czego ten pierwszy to dość mocny ukłon w stronę USA i w takich kompozycjach jak Mother wokalista brzmi nie na miejscu. Typowy, wtórny i przesłodzony rock.
Fall into the Deep to typ kompozycji, z którym próbowało się wiele zespołów - thrashowe chórki, j-rockowe tempo, coś z heavy metalowej wersji Overkill... okropna kombinacja. Po części nie dziwi próba grania mocniejszego, biorąc pod uwagę historię Shumoyamy, ale nie powinno się tego grać w ten sposób. Druga część tego jest po części w Bottom of the Water i brzmi to niestety równie fatalnie. The Wild Horse ratuje chociaż solo, bo sama melodia i refren do najlepszych niestety nie należą.
Na koniec Clear Blue - zaczyna się okropnie, później jest próba grania Double Dealer z 2007 roku - wokalnie równie rozmyte, a kompozycja leży. Refreny może i dobre, ale Takenori w tym wszystkim ustawiony fatalnie.

Brzmienie niezłe, ale momentami nieczytelne. Słychać, że Kajiyama chciał osiągnąć efekt późniejszych płyt Saber Tiger i w kilku kompozycjach to działa, ale przy graniu bardziej rockowym i przesłodzonym brzmi to bardzo średnio. Gitarowo również jest średnio, kilka dobrych solówek, riffów, ale nic, nad czym można by było się zachwycić. Shimoyama w formie i nieco lepszy niż na ostatniej płycie Double Dealer, ale to niewiele zmienia, bo kompozycyjnie to jest niewiele lepsze i im bardziej się w to słuchać, tym więcej można usłyszeć zbieżnych punktów pomiędzy tą płytą, a ostatnią Double Dealer.
Na tym współpraca tych muzyków się zakończyła.
Przez wiele lat o Kajiyama było cicho, ale po niemal 15 latach postanowił powrócić z Goldbrick i obecnie to jest jego główny obiekt zainteresowań.
Szkoda, że ten projekt został zakończony w tak niemrawym stylu.

Ocena: 6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości