Frailty
#1
Frailty - Melpomene (2012)

[Obrazek: R-7822147-1449509942-6086.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Wendigo 04:08
2. Cold Sky 06:41
3. Desolate Moors 14:05
4. Underwater 05:41
5. Onegin's Death 05:41
6. The Doomed Halls of Damnation 14:53
7. Eternal Emerald 05:58
8. Thundering Heights 05:59
9. The Cemetery of Colossus 13:34

Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Doom/Death
Kraj: Łotwa

Skład zespołu:
Mārtiņš Lazdāns - śpiew
Edmunds Vizla - gitara, śpiew
Jēkabs Vilkārsis - gitara
Jānis Jēkabsons - bas
Lauris Polinskis - perkusja
Ivita Puzo - instrumenty klawiszowe

FRAILTY z Rygi już w roku 2008 swoim debiutem pokazał dużą klasę. Doskonały klimat mroku w połączeniu z agresją wokalną i symfonicznymi aranżacjami oraz odniesieniami do gothic i dark metalu stały się wizytówką zespołu, który w tym roku pojawił się ponownie z drugim albumem.

Pięknie grają tę swoją kombinację posępnego doom/death z symfonicznym klawiszowym tłem i grobowym wokalem growlowym urozmaicanym drugim, bardziej jadowitym. Jest tu wszystko co nadaje takiej muzyce sens i smak. Krążące uporczywe motywy ciężkich gitar, dramatyczne zwolnienia, podniosłe pełne rozpaczy sola i żałobne, ale równocześnie dumne klawisze w tłach.
Chłód, ciężar płyty nagrobnej, zimny granit w brzmieniu... Smutek, samotność i śmierć.
Melancholijność czasem brutalna, a czasem pastelowa, wolne tempa i niezwykłe rozgrywanie kapitalnie rozwiązanych kompozycji instrumentalnych, w tym kolosa "The Cemetery of Colossus".
Tam gdzie wokalu nie ma, przemawiają inne środki wyrazu, a gitary lamentują. Wspaniały przytłaczający posępny klimat utrzymany jest od początku do końca, a wszystko płynie w rytm średnio wolnych temp z pewnymi przyspieszeniami stanowiącymi wrota do długich wybrzmiewań.
Elegancko, dostojnie z niesamowitymi pokładami smutku. Czasem gdzieś przemyka żeńska wokaliza, pojawiają się smyczki albo głośniejsze klawisze wtórujące wokaliście... wszystko w odpowiednich, najodpowiedniejszych momentach.

Najwięcej w tym szkoły brytyjskiej, tej wyrosłej na twórczości MY DYING BRIDE, ANATHEMA i może nawet PARADISE LOST w pewnych odniesieniach do heavy metalowych riffów, przemyconych w paru utworach. Klimat dominuje nad melodiami, których jednak nie brakuje, a ogólnie całość ma charakter monolityczny. Grupa unika eksperymentów tak ostatnio modnych w gatunku, unika także rozwiązań trudnych i progresywnych dając 70 minut klasycznego melodyjnego doom/death z klawiszami. Bardzo dobrze zagrane 70 minut, z wielkim wyczuciem istoty gatunku i bez odchodzenia zarówno w czysty death jak i klasyczny doom. Album przytłacza klimatem bardziej niż mocą brzmienia, bo gitary choć ciężkie, ale nie pancerno-betonowe, a całość właśnie eteryczne klawisze tła Ivity Puzo łagodzą i dodają tajemniczości.

Godny polecenia album z Łotwy i bez wątpienia już na początku roku pojawiła się płyta pretendująca do czołówki 2012 w tym gatunku.


Ocena: 9/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości