Moonlight Haze
#2
Moonlight Haze - Lunaris (2020)

[Obrazek: R-15464570-1591969900-7439.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Till the End 03:28     
2. The Rabbit of the Moon 03:51     
3. Lunaris 03:57     
4. Under Your Spell 03:49     
5. Enigma 04:51     
6. Wish upon a Scar 04:28     
7. The Dangerous Art of Overthinking 06:44     
8. Without You 04:31     
9. Of Birth and Death 03:40     
10. Nameless City 07:34     
11. Enigma (English version) 04:52

Rok: 2020
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Chiara Tricarico - śpiew
Marco Falanga - gitara
Alberto Melinato - gitara
Alessandro Jacobi - bas
Giulio Capone - perkusja, instrumenty klawiszowe


Ledwie rok po ciepło przyjętym i dobrze zagranym debiucie, przyszedł czas na kolejną płytę MOONLIGHT HAZE, ponownie nakładem Scarlet Records i bez zmian w składzie.
Co innego w muzyce.

Po płycie poprzedniej, w której było słychać silne inspiracje trzeciej płyty TEMPERANCE, NIGHTWISH, SECRET SPHERE i kilku innych zespołów, tym razem jest... ostatnie płyty TEMPERANCE.
To uderza od razu w Till the End i jak mocno słychać brak Pastorino to na poprzedniej płycie aż takiego uczucia nie było. The Rabbit of the Moon solidne, ale znów odczuwalny jest brak wokalisty. Przede wszystkim zabrakło energii i zacięcia płyty poprzedniej i dużo tutaj jest kompozycji w średnich i wolnych tempach, takie jest też Lunaris, ale tutaj w refrenie Tricario daje radę sama, słychać zmianę kierunku i nawet gitary już tyle nie szaleją, co poprzednio, ale utwór udany. Under Your Spell może i ładne, ale niezbyt oryginalne i to kolejna wolniejsza kompozycja i zespół dopiero ożywa w bardzo dobrym Enigma, które na albumie ma dwie wersje. SECRET SPHERE pojawia się w bardzo dobrym Wish Upon a Scar. Świetny refren, dużo energii, dobre, oszczędne solo, ale najbardziej brakowało tej mocy we wcześniejszych kompozycjach.
Coś z płyty poprzedniej jest w mroku The Dangerous Art of Overthinking, gdzie zespół zapuszcza się w rejony extreme melodic metalowe. Mimo że realizacja na poziomie, to jednak jest to bardzo ograne, to ratuje to wyśmienity śpiew i refren, ale ile razy już takie rzeczy były czy to w TRISTANIA czy EPICA. Jako kolos lepiej się sprawdza naiwny jak DRAGONY i VISIONS OF ATLANTIS i bajkowością NIGHTWISH Nameless City.
Without You to raczej poprawne granie pod TEMPERANCE, a Of Birth and Death to rozczarowująca ballada, kompletnie bezbarwna i bez wyrazu.

Ponownie Mularoni i oczywiście nie zawodzi, brzmienie ponownie mocne i czyste. Zawodzą niestety kompozycje. Momentami zabrakło energii, zabrakło mocnych, jasno zaznaczonych melodii i refrenów.
Na poprzedniej płycie porywali w niemal każdym utworze, tutaj jest trochę syndrom ostatniej płyty TEMPERANCE..
Dobra płyta, choć dość powszednia, lepsza od tegorocznego wyczynu NIGHTWISH, ale debiut ma więcej do zaoferowania.


Ocena: 7.8/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Moonlight Haze - przez SteelHammer - 08.05.2020, 16:36:31
RE: Moonlight Haze - przez SteelHammer - 08.05.2020, 16:37:05
RE: Moonlight Haze - przez SteelHammer - 19.01.2022, 16:07:34

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości