27.05.2020, 16:13:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.05.2020, 13:42:19 przez SparrowJacek.)
kończyłem Korzenie po raz drugi i chyba wyciągnąłem wszystko co się dało, w tym zagadkę Jarkendarczyka. Z pomocą Memoriusa także dostałem Pierścień Równowagi.
W tej rozgrywce miałem już wstępny ogląd na pewne sprawy zadaniowe, co skrzętnie wykorzystałem. Najważniejszą zmianą od poprzedniej rozgrywki było wykonanie zadania Siła Strachu już na samym początku, a nie na końcu gry. To spowodowało, że rozgrywka była bardziej płynna i logiczna, bowiem nie było sytuacji, gdy Midlas trzęsie portkami przez 60 dni w grze, a nic się nie dzieje.
Owa płynność fabularna sprawiła, że była to chyba najprzyjemniejsza gra ze wszystkich 3 kontynuacji, jeśli przemilczymy ilość FPS i pancerne ściany z liści/powietrza, jakie są w DP. Po pierwszych godzinach trudności i zmagań ze ścierwojadami udało mi się odblokować bezpieczne ścieżki do każdej ważniejszej lokalizacji, więc skupić się mogłem mocno na samych zadaniach i ich przebiegu, a szybko dostępne runy do kluczowych lokalizacji tylko dodawały uroku.
Tym razem wszystkie wątki wydawały mi się trochę bardziej spójne, nie czułem tego oderwania, o którym pisałem w pierwszych wrażeniach. Tym bardziej, że robiłem je równolegle.
Surowy ojciec był wzruszającą historią a widok rozkwitającej farmy Ariel przyprawił mi uśmiech na twarzy. Ostatnio w Przeznaczenie grałem Myśliwym, więc te zdarzenia były przyjemną kontynuacją.
Bankierzy i bankruci - to kolejne zadanie pokazujące, że potraficie tworzyć złożone, mądre i życiowe zadania, coraz bardziej to doceniam z każdym modem.
Zadania z Hipolitem były wyśmienite, innowacyjne i podobnie jak w Przebudzeniu - rzucające trochę inne światło na tę postać.
Zadanie z kamieniami magii - mam wielką nadzieję, że w jakiś sposób jego zakończenie wpłynie na Imperium Popiołów, czyż tak potężne przedmioty przepadły, gdy Bezimienny odzyskał integralność ciała i duszy?
Właśnie, co do konsekwencji zdarzeń... Imperium Popiołów ma podwaliny pod fantastyczne wydarzenia i interakcje! Niepokój Saturasa, jaki wyczytaliśmy w jego księdze, początki szaleństwa Arto, nienawiść Serpentesa, całe rzesze przyjaciół Bezimiennego... A nawet sumkę w banku, jeśli pojawi się ktoś z Gildii Kupców
W Korzeniach jednak pewne rzeczy mi się nie podobały, lub powodowały niedosyt. Zawirowania czasoprzestrzeni dawały kolosalne możliwości, nie dało się wykluczyć nawet spotkania z Rham... tym czymś, czego kość jest w naszym ekwipunku od początku. Pamiętacie zombie z nazwami krain/królestw, jakie spotykaliśmy pod zamkiem w GD? Skoro byli kiedyś tam, to w postaci żywych ludzi mogli znajdować się też w D Największym zawodem dla mnie było potraktowanie Jarkendarczyków po macoszemu trochę... brakowało mi znacznie większej interakcji z nimi. Wiem, że nie przybyli tam, żeby pogawędzić sobie z Bezim, ale jednak czuję, że to ich potencjał został najbardziej zmarnowany. Szkoda mi też trochę niezłomnych, chciałbym coś usłyszeć o ich wyczynach sprzed KZ.
Zakończenie miałem pełne. Nie spodziewałem się, że będzie ono tak wyglądać i szczerze powiem, że dalej nie wiem co wpłynęło na taką, a nie inną końcówkę (Bezi też nie wiedział). Warto rozegrać Korzenie ponownie, choćby dla tej rozmowy, jednak zarówno ja jak i Bezi wolimy chyba więcej konkretów i rozmowy z takimi, których ewentualnie można zdzielić mieczem po twarzy.
Jeśli chodzi o rozwój postaci, to od poziomu 5 gdzieś szybkość wzrastania atrybutów była zdumiewająca! Wyuczone mam wszystkie trofea poza rogami cieniostworów. Z alchemii mam eliksir zręczności, a także eliksir many niezbędny do tworzenia Pełni Many. Pierwszy raz w życiu chyba tworzyłem jakiekolwiek mikstury nie dające na stałe współczynników Ale było to konieczne, by pewna uczynna pani warzyła dla mnie miksturki dodające +2 many na stałe. Brakło mi niestety z 5 rdestów polnych, aby wymaksować ten atrybut, gdyż kilka ognistych pokrzyw zostało w ekwipunku. Zdecydowałem, że zakończę modlitwy do Innosa w momencie, gdy zacznie dawać życie, bo to zaburza obraz rozwoju postaci. Co ciekawe miałem 1 goblinie jagody więcej niż szczaw, musiałem je zjeść na sucho...
Mam założony miecz Tytan, nie jadłem też smakołyku dziadunia, zauważmy więc, że z samego tego mogłem mieć +80 many więcej, zakładając ilość szczawi na poziomie 12, mógłbym dobić 400 punktów many bez wydawania w nią choćby 1 pkt, niestety brak możliwości leczenia jej powoduje, że taki build postaci by się nie sprawdził. Dajcie więcej ekstraktów i eliksirów many kupcom następnym razem!
W tej rozgrywce miałem już wstępny ogląd na pewne sprawy zadaniowe, co skrzętnie wykorzystałem. Najważniejszą zmianą od poprzedniej rozgrywki było wykonanie zadania Siła Strachu już na samym początku, a nie na końcu gry. To spowodowało, że rozgrywka była bardziej płynna i logiczna, bowiem nie było sytuacji, gdy Midlas trzęsie portkami przez 60 dni w grze, a nic się nie dzieje.
Owa płynność fabularna sprawiła, że była to chyba najprzyjemniejsza gra ze wszystkich 3 kontynuacji, jeśli przemilczymy ilość FPS i pancerne ściany z liści/powietrza, jakie są w DP. Po pierwszych godzinach trudności i zmagań ze ścierwojadami udało mi się odblokować bezpieczne ścieżki do każdej ważniejszej lokalizacji, więc skupić się mogłem mocno na samych zadaniach i ich przebiegu, a szybko dostępne runy do kluczowych lokalizacji tylko dodawały uroku.
Tym razem wszystkie wątki wydawały mi się trochę bardziej spójne, nie czułem tego oderwania, o którym pisałem w pierwszych wrażeniach. Tym bardziej, że robiłem je równolegle.
Surowy ojciec był wzruszającą historią a widok rozkwitającej farmy Ariel przyprawił mi uśmiech na twarzy. Ostatnio w Przeznaczenie grałem Myśliwym, więc te zdarzenia były przyjemną kontynuacją.
Bankierzy i bankruci - to kolejne zadanie pokazujące, że potraficie tworzyć złożone, mądre i życiowe zadania, coraz bardziej to doceniam z każdym modem.
Zadania z Hipolitem były wyśmienite, innowacyjne i podobnie jak w Przebudzeniu - rzucające trochę inne światło na tę postać.
Zadanie z kamieniami magii - mam wielką nadzieję, że w jakiś sposób jego zakończenie wpłynie na Imperium Popiołów, czyż tak potężne przedmioty przepadły, gdy Bezimienny odzyskał integralność ciała i duszy?
Właśnie, co do konsekwencji zdarzeń... Imperium Popiołów ma podwaliny pod fantastyczne wydarzenia i interakcje! Niepokój Saturasa, jaki wyczytaliśmy w jego księdze, początki szaleństwa Arto, nienawiść Serpentesa, całe rzesze przyjaciół Bezimiennego... A nawet sumkę w banku, jeśli pojawi się ktoś z Gildii Kupców
W Korzeniach jednak pewne rzeczy mi się nie podobały, lub powodowały niedosyt. Zawirowania czasoprzestrzeni dawały kolosalne możliwości, nie dało się wykluczyć nawet spotkania z Rham... tym czymś, czego kość jest w naszym ekwipunku od początku. Pamiętacie zombie z nazwami krain/królestw, jakie spotykaliśmy pod zamkiem w GD? Skoro byli kiedyś tam, to w postaci żywych ludzi mogli znajdować się też w D Największym zawodem dla mnie było potraktowanie Jarkendarczyków po macoszemu trochę... brakowało mi znacznie większej interakcji z nimi. Wiem, że nie przybyli tam, żeby pogawędzić sobie z Bezim, ale jednak czuję, że to ich potencjał został najbardziej zmarnowany. Szkoda mi też trochę niezłomnych, chciałbym coś usłyszeć o ich wyczynach sprzed KZ.
Zakończenie miałem pełne. Nie spodziewałem się, że będzie ono tak wyglądać i szczerze powiem, że dalej nie wiem co wpłynęło na taką, a nie inną końcówkę (Bezi też nie wiedział). Warto rozegrać Korzenie ponownie, choćby dla tej rozmowy, jednak zarówno ja jak i Bezi wolimy chyba więcej konkretów i rozmowy z takimi, których ewentualnie można zdzielić mieczem po twarzy.
Jeśli chodzi o rozwój postaci, to od poziomu 5 gdzieś szybkość wzrastania atrybutów była zdumiewająca! Wyuczone mam wszystkie trofea poza rogami cieniostworów. Z alchemii mam eliksir zręczności, a także eliksir many niezbędny do tworzenia Pełni Many. Pierwszy raz w życiu chyba tworzyłem jakiekolwiek mikstury nie dające na stałe współczynników Ale było to konieczne, by pewna uczynna pani warzyła dla mnie miksturki dodające +2 many na stałe. Brakło mi niestety z 5 rdestów polnych, aby wymaksować ten atrybut, gdyż kilka ognistych pokrzyw zostało w ekwipunku. Zdecydowałem, że zakończę modlitwy do Innosa w momencie, gdy zacznie dawać życie, bo to zaburza obraz rozwoju postaci. Co ciekawe miałem 1 goblinie jagody więcej niż szczaw, musiałem je zjeść na sucho...
Mam założony miecz Tytan, nie jadłem też smakołyku dziadunia, zauważmy więc, że z samego tego mogłem mieć +80 many więcej, zakładając ilość szczawi na poziomie 12, mógłbym dobić 400 punktów many bez wydawania w nią choćby 1 pkt, niestety brak możliwości leczenia jej powoduje, że taki build postaci by się nie sprawdził. Dajcie więcej ekstraktów i eliksirów many kupcom następnym razem!
Zapamiętajcie dzień, w którym PRAWIE schwytaliście Kapitana Jacka Sparrowa!