07.06.2020, 17:28:14
Skullview - Legends of Valor (1998)
Tracklista:
1. The Night of Metalkill 08:10
2. Blood on the Blade 05:30
3. Undesired Hateful Ways 05:35
4. Watching Below from My Moonlight Throne 05:10
5. Stone of a Thousand Spells 04:48
6. Dreamworld Terror (In the Valley of Metal) 04:58
7. Into the Walls of Knowledge 04:50
8. Gleam of the Skull Part I (The Power) 05:11
2. Blood on the Blade 05:30
3. Undesired Hateful Ways 05:35
4. Watching Below from My Moonlight Throne 05:10
5. Stone of a Thousand Spells 04:48
6. Dreamworld Terror (In the Valley of Metal) 04:58
7. Into the Walls of Knowledge 04:50
8. Gleam of the Skull Part I (The Power) 05:11
Rok wydania: 1998
Gatunek: Epic Heavy Metal
Kraj: USA
Skład:
Mike "Earthquake" Quimby Lewis - śpiew
Mike "Earthquake" Quimby Lewis - śpiew
Dave Hillegonds - gitara
Dean Tavernier - gitara
Peter Clemens - bas
Joe Garavalia - perkusja
Dean Tavernier - gitara
Peter Clemens - bas
Joe Garavalia - perkusja
SKULLVIEW bogatej historii nie ma, zespół powstał bez problemów w 1995 roku przez zdecydowaną grupę ludzi.
W 1997 roku w ramach poszukiwań wytwórni nagrali kasetowe demo i znalazcą została wytwórnia z Chicago R.I.P. Records, która już na swoim koncie miała debiut OCTOBER 31, bardzo udany zresztą.
Legends of Valor wydane zostało w 1998 roku, przyozdobione typową, true metalową, epicką i amerykańską okładką, która tak naprawdę oddaje treść i zawartość.
Na ile to przypadek, a na ile silna inspiracja OCTOBER 31 trudno powiedzieć, ale na pewno w tych surowszych momentach jest jest MANILLA ROAD. W pewnym stopniu tego manifestem jest dość złożony i różnorodny The Night of Metakill, w którym zawarci są chyba najwięksi gracze sceny USA, od METAL CHURCH, JAG PANZER po wczesny SLAYER. O ile śpiew Mike Quimby Lewisa nie trzęsie ziemią w posadach i jest to raczej typowy, ale dobry epic metalowy głos, to największym tutaj bohaterem jest chyba Joe Garavalia, który gra z niezwykłym wyczuciem i płynnością. Z bębnów czuć moc i nie jest to typowe i nudne oklepywanie zestawu.
Epic heavy metalowa płyta nie mogła się oczywiście obejść bez wpływów MANOWAR, to i są nawiązania do Into Glory Ride w Blood on the Blade z bardzo dobrym, typowo heavy metalowym solem. Znalazło się też miejsce na wariacjęna temat Sign of the Hammer w Into the Walls of Knowledge i Gleam of the Skull Part I. Dobrze zagrane kompozycje, jednocześnie bardzo przewidywalne, bo oparte o schematy ogrywane już w latach 80-tych i tutaj czuć już zmęczenie materiału.
Poza MANILLA ROAD jest też miejsce na TYRANT i CANDLEMASS w pancernym Stone of a Thousand Spells i tutaj już wychodzą minusy albumu. Jest bez wątpienia dobrze zagrany, ale ograny. I fakt, trudno coś wymyślić nowego w epic heavy metalu i często się powiela pomysły czy to z CANDLEMASS, którego najwięcej słychać chyba w Dreamworld, TYRANT, może czasami ucieka się do SOLITUDE AETURNUS w przyspieszeniach.
To było i czasami do dziś jest problemem trapiącym scenę USA, że jest to granie bardzo zamknięte na inspiracje na świat, chyba że to jest IRON MAIDEN czy przybrudzony przez METALLICA NWOBHM. Dopiero kilka lat temu zaczęły się zespoły na poważnie oglądać za power metalem poza US i obserwować Europę i widać, że wyszło to im na dobre.
Brzmienie mocne, szczególnie perkusji, przestrzenne i można powiedzieć, że idealnie dopasowane do gatunku, selektywne i z mocną ekspozycją basu, co jest na plus.
Słychać zgranie i zrozumienie w zespole, tak jak zdecydowanie i pewność siebie. Może i to jest wtórne prężenie mięśni, jakich w USA wiele, ale zagrane z przekonaniem i pewnością siebie, okraszone solidnymi solami i bardzo dobrą pracą sekcji rytmicznej.
SKULLVIEW idealnie się wstrzeliło z debiutem, bo MANOWAR co miał podbić już podbił w 1996 roku, rozbudzając w USA scenę heavy metalową, która była chętna na więcej epic true grania, i takie też tutaj dostali, tylko z nieco innymi inspiracjami. Co prawda SKULLVIEW to raczej dalekie obrzeża epic metalu i zespół znany w mniejszych kręgach, w którym otaczany jest kultem, ale to solidnie wykonana płyta bez dwóch zdań.
Nawet jeśli w pewnym stopniu to recytacja zespołów większych i bardziej znanych.
Ocena: 7.8/10
SteelHammer