10.06.2020, 12:38:26
Korzenie skończone poraz drugi
Podobnie jak w poprzednich częściach, za drugim razem grało mi się dużo lepiej. Głównie to dzięki temu, że pamiętałem mniej więcej gdzie i czego szukać oraz w jakim momencie wykonywać dane zadania.
Korzenie Zła są chyba najbardziej tajemniczą i zagadkową częścią ze wszystkich. Z każdym kolejnym zadaniem zdawałem sobie coraz więcej pytań i dostawałem coraz mniej odpowiedzi. W ogóle wydaje mi się, że fabuła i zadania były trochę "luźniejsze" w stosunku Epilogu, gdzie cały czas walczyliśmy z Mrocznymi, czy w obleganej przez
orków i zombi Górniczej Dolinie z Przebudzenia.
Korzenie skupiały się bardziej na losach zwykłych ludzi - praktycznie całe wątki Obozu Przybyszów, dziewczyn z "Albatrosa", farmy Artura i Ariel to nie epickie bitwy ze smokami i armiami zła, a chęć pomocy zwykłym nowoprzybyłym osadnikom, którzy próbują zacząć jakoś nowe życie. Oczywiście nie znaczy to, że były nudniejsze, po prostu poruszały inną problematykę.
Niestety nie udało mi się striggerować zakończenia z wieżami, może przez to, że za bardzo spieszyłem się żeby zacząć gdzieś po prostu przeoczyłem opcję, która je odpala. No cóż, trzeba będzie zrobić w przyszłości trzecie podejście
W kwestiach balansowych to na początku gry miałem dość duże problemy, zapewne to dlatego, że Dolina Przodków jest bardzo niebezpiecznym miejscem. Sama droga z Wieży Starca do Obozu myśliwych jest najeżona cieniostworami, zębaczami, czy innymi wargami. Niemniej jednak, kiedy udało się zdobyć teleporty do wszystkich lokacji mogłem skupić się na questach, które nie wymagają walki z sinymi potworkami, aby zdobyć poziom i lepszy ekwipunek. Zauważyłem też, że handlarze oferują bardzo mało mikstur leczniczych co zmusza gracza do jak najszybszej nauki alchemii i produkowaniem ich na własną rękę.
Jedyne co mnie denerwowało to lagi... Dolina Przodków o ile jest bardzo rozbudowanym i różnorodnym zenem, tak na moim laptopie strasznie się zacina. Czyszczenie wież mgieł bardziej przypominało jakiś pokaz slajdów, niż eksploatację. Zdaję siebie jednak sprawę, że to nie wina twórców, a mojego słabego sprzętu i zapewne samej gry. Nie ma jednak co narzekać bo fabuła i pięknie napisane dialogi, świetnie wynagradzają trudy grania na widoczności 80%
No nic... Czas na Imperium!
Podobnie jak w poprzednich częściach, za drugim razem grało mi się dużo lepiej. Głównie to dzięki temu, że pamiętałem mniej więcej gdzie i czego szukać oraz w jakim momencie wykonywać dane zadania.
Korzenie Zła są chyba najbardziej tajemniczą i zagadkową częścią ze wszystkich. Z każdym kolejnym zadaniem zdawałem sobie coraz więcej pytań i dostawałem coraz mniej odpowiedzi. W ogóle wydaje mi się, że fabuła i zadania były trochę "luźniejsze" w stosunku Epilogu, gdzie cały czas walczyliśmy z Mrocznymi, czy w obleganej przez
orków i zombi Górniczej Dolinie z Przebudzenia.
Korzenie skupiały się bardziej na losach zwykłych ludzi - praktycznie całe wątki Obozu Przybyszów, dziewczyn z "Albatrosa", farmy Artura i Ariel to nie epickie bitwy ze smokami i armiami zła, a chęć pomocy zwykłym nowoprzybyłym osadnikom, którzy próbują zacząć jakoś nowe życie. Oczywiście nie znaczy to, że były nudniejsze, po prostu poruszały inną problematykę.
Niestety nie udało mi się striggerować zakończenia z wieżami, może przez to, że za bardzo spieszyłem się żeby zacząć gdzieś po prostu przeoczyłem opcję, która je odpala. No cóż, trzeba będzie zrobić w przyszłości trzecie podejście
W kwestiach balansowych to na początku gry miałem dość duże problemy, zapewne to dlatego, że Dolina Przodków jest bardzo niebezpiecznym miejscem. Sama droga z Wieży Starca do Obozu myśliwych jest najeżona cieniostworami, zębaczami, czy innymi wargami. Niemniej jednak, kiedy udało się zdobyć teleporty do wszystkich lokacji mogłem skupić się na questach, które nie wymagają walki z sinymi potworkami, aby zdobyć poziom i lepszy ekwipunek. Zauważyłem też, że handlarze oferują bardzo mało mikstur leczniczych co zmusza gracza do jak najszybszej nauki alchemii i produkowaniem ich na własną rękę.
Jedyne co mnie denerwowało to lagi... Dolina Przodków o ile jest bardzo rozbudowanym i różnorodnym zenem, tak na moim laptopie strasznie się zacina. Czyszczenie wież mgieł bardziej przypominało jakiś pokaz slajdów, niż eksploatację. Zdaję siebie jednak sprawę, że to nie wina twórców, a mojego słabego sprzętu i zapewne samej gry. Nie ma jednak co narzekać bo fabuła i pięknie napisane dialogi, świetnie wynagradzają trudy grania na widoczności 80%
No nic... Czas na Imperium!
Hail the apocalypse...