12.06.2020, 21:05:05
Pagan's Mind - Celestial Entrance (2002)
Tracklista:
1. Approaching 02:48
2. Through Osiris' Eyes 06:09
3. Entrance: Stargate 06:01
4. ...of Epic Questions 06:10
5. Dimensions of Fire 07:29
6. Dreamscape Lucidity 06:40
7. The Seven Sacred Promises 06:29
8. Back to the Magic of Childhood: Part 1 - Conception 02:46
9. Back to the Magic of Childhood: Part 2 - Exploring Life 09:18
10. In Brilliant White Light 02:45
11. Aegean Shores 05:14
12. The Prophecy of Pleiades 09:53
2. Through Osiris' Eyes 06:09
3. Entrance: Stargate 06:01
4. ...of Epic Questions 06:10
5. Dimensions of Fire 07:29
6. Dreamscape Lucidity 06:40
7. The Seven Sacred Promises 06:29
8. Back to the Magic of Childhood: Part 1 - Conception 02:46
9. Back to the Magic of Childhood: Part 2 - Exploring Life 09:18
10. In Brilliant White Light 02:45
11. Aegean Shores 05:14
12. The Prophecy of Pleiades 09:53
Rok wydania: 2000
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Thorstein Aaby - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład:
Nils K. Rue - śpiew
Jørn Viggo Lofstad - gitara
Thorstein Aaby - gitara
Steinar Krokmo - bas
Stian Kristoffersen - perkusja
Ronny Tegner - instrumenty klawiszowe
Debiut PAGAN'S MIND zbyt wielu emocji nie zbudziło, jednak zwrócił uwagę legendarnego Fredrika Nordströma i postanowił dać zespołowi szansę.
W 2002 roku można było usłyszeć efekt współpracy, wydany nakładem uznanej, niemieckiej wytwórni Limb Music.
Zmiana zaszła diametralna, to już słychać Through Osiris' Eyes, gdzie SYMPHONY X ze sceną szwedzką, co słychać w refrenie, a motywem przewodnim jest ancient. Trudno uwierzyć, że zespół tak bardzo się rozwinął w ciągu dwóch lat i nawet oparty na rockowym fundamencie z delikatnym cieniem DREAM THEATRE Entrance: Stargate nie drażni i jest to bardzo wyważona kompozycja.
...of Epic Questions to chłodny progressive power inspirowany zespołami, w których udzielał się Richard Andersson (co szczególnie słychać w partiach klawiszowych) z nutą niemieckiego power. Granie jest na bardzo wyrównanym poziomie, choć potrafi to być muzyka wtórna i przewidywalna, jak poprawny Dimension of Fire, który został ograny chyba przez całą Skandynawię wzdłuż i wszerz, a The Seven Sacred Promises również zbytnio nie wybija się na tle czołowych grup progressive metalowych, od strony technicznej jednak zarzucić coś im trudno. Dalej jest jeszcze oparty ponownie na motywie ancient (co po części wyróżnia ten zespół i to będzie wizytówką przez kolejne lata) Dreamscape Lucidity i gdyby szukać inspiracji, to najbliższą możliwe, że by było KENZINER, tylko tutaj zabrakło jakiegoś mocnego sola, bo ozdobniki klawiszowe to jednak trochę mało i pozostaje niedosyt.
Jest i instrumental Back to the Magic of Childhood rozbity na dwie części i tu jest DREAM THEATRE, VIRTUOCITY i KENZINER. Zespól pokazuje tutaj wszystkie swoje umiejętności techniczne i od tej strony jest to zrealizowane na wysokim poziomie, ale jest to przerost formy nad treścią podobnie jak to miało miejsce w VIRTOUCITY czy dłuższych instrumentalnych i raczej pretensjonalnych kompozycjach Malmsteena.
Aegan Shores to pewnie i mocno zagrany power metal i tutaj Nils K. Rue naprawdę daje radę! Od niepewnego, męczącego i momentami piskliwego wokalisty stał się śpiewakiem o wyważonym i mocnym głosie, który jest w stanie przebić się przez mocną sekcję rytmiczną i gitary bez najmniejszego problemu. Wysoce pożądana, ale i bardzo niespodziewana zmiana, mając w pamięci debiut.
SYMPHONY X atakuje ponownie w The Prophecy of Pleiades i to solidne, choć bardzo przewidywalne podsumowanie albumu, z dość powszednią melodią i refrenem, w którym może nieco zabrakło wsparcia dla Rue i jakiś chór może by wzmocnił refren. Jest tu kilka dobrych pomysłów, ale lepiej by wyszło tutaj skrócenie kompozycji niż piłowanie jednego motywu przez tyle czasu.
Dobre zwieńczenie, jednocześnie trochę bez wyrazu.
Produkcja mocna, blachy i bębny grzmią, gitary tną, ale nad tym czuwał sam Nordström i dał brzmienie mocne, charakterystyczne dla jego zespołów.
Ogromna zmiana względem albumu poprzedniego - dobre melodie, solidne refreny, spójne i wyrównane, choć momentami nieco przewidywalne kompozycje, ale płyta nie męczy tak jak debiut i jest to granie bardziej zdecydowane i przystępniejsze. Wyciągnięte został same słuszne wnioski z debiutu i ciężka praca popłaciła.
Dlatego też nie dziwi fakt, że niedługo po premierze tego właśnie albumu zespół stał się popularny w Norwegii i poza nią.
Jak najbardziej zasłużenie.
Ocena: 8.1/10
SteelHammer