11.07.2020, 21:30:29
1. The Awakening 01:42
2. King of Errors 05:42
2. King of Errors 05:42
3.A New Dawn 04:37
4. Wake a Change 04:50
4. Wake a Change 04:50
5. Archaic Rage 06:28
6. Barricades 04:59
7. Black Undertow 05:03
8. The Fire 04:12
8. The Fire 04:12
9. Hymns for the Broken 04:58
10. Missing You 03:27
10. Missing You 03:27
11. The Grand Collapse 07:48
12. The Aftermath 07:27
Rok: 2014
Gatunek: progressive power metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Tom Englund - śpiew, gitara
Henrik Danhage - gitara
Johan Niemann - gitara basowa
Jonas Ekdahl - perkusja
Rikard Zander - instrumenty klawiszowe
Tego można się było spodziewać, ale niekoniecznie... Henrik Danhage wraca w 2014 do EVERGREY, w tym samym czasie wraca także Jonas Ekdahl. Dwóch tak ważnych dla kształtu kompozycji muzyków wraca i w sierpniu 2014 stara-nowa ekipa przedstawia album "Hymns for the Broken" wydany przez AFM Records.
Sam początek to po prostu poprawny EVERGREY sprzed roku 2008 w King of Errors w lekko melancholijnym klimacie i czeka się na coś więcej w zbliżonym nastrojem, ale bardziej dynamicznym gitarowo A New Dawn, i to jakoś tu nie nadchodzi, bo jeśli refren jest romantyczny, to jednak nie romantyzmem klasy "Torn". Jest jednak wysoka forma Englunda jako wokalisty i gitary Toma i Henrika tworzą wreszcie oczekiwany styl wzajemnego przenikania, którego w roku 2011 nie było. Refleksyjny Wake a Change jest dobry i staje się bardzo dobry w ciepłym refrenie o rockowym charakterze, a wszystko jest zaaranżowane nowocześnie, bo ogólnie ta płyta jest zaaranżowana nowocześnie. I ten refren gdy rozbrzmiewa po raz drugi, naprawdę chwyta za serce i za gardło... Jeśli Archaic Rage jest "emo" to na pewno nie tym klimatem z "Torn" i tej kompozycji bliżej do tego zagrali na płycie poprzedniej. Ta przebojowość jest modern radiowa i trochę chyba idą na muzyczną łatwiznę, oddając narrację główną części instrumentalnej Zanderowi.
Barricades. Czegoś więcej się tu oczekuje, może w refrenie... Chyba tylko tam, bo ciekawie to zostało rozwiązane w tej ogólnej, pełnej ciepła konstrukcji melodii głównej, no ten solowy popis gitarowy jest fantastyczny! Powoli się rozkręca Black Undertow, ale gdy dochodzi do eksplozji w refrenie to jest to ten EVERGREY, który wywołuje wzruszenie i ciarki na plecach. Przepięknie! Po pierwszych sekundach The Fire wydaje się, że będzie bardziej surowo i ostro, tymczasem utrzymują świetny romantyczno-dramatyczny klimat narracji, choć ogólnie gitary gniotą mocno. A przy tym jaki subtelny pełen uroku plan klawiszowy w głębi się pojawia. Na szczególne wyróżnienie zasługują partie wokalne Englunda w tytułowym Hymns for the Broken i to one, a nie muzyka są tu najważniejsze, bo sama melodia jest typowa dla tych nostalgicznych melodii EVERGREY. Subtelny poetycki song Missing You z pianinem jest spokojnym wprowadzeniem do finału złożonego z dwóch rozbudowanych kompozycji. Potężny w gitarach i oniryczny w planie drugim The Grand Collapse toczy się niby leniwie, ale napięcie jest tu wyczuwalne i narasta nieustannie, mimo fragmentów wolniejszych i uspokajającego brzmienia klawiszy. Dostojne zakończenie jest optymistyczne, ale trudno nazwać The Aftermath utworem radosnym. Ten smutek i troska o przyszłość jest tu tak bardzo wyczuwalna i jest to małe zaskoczenie. Nie wszystkie pytania uzyskały swoje odpowiedzi. Nie wszystkie...
Fenomenalne, lekko modern brzmienie jest zdecydowanie ciekawsze niż to z "Glorious Collision" i jest to jak do tej pory najbardziej wyróżniający pod tym względem album Szwedów. Moc, głębia i ogólna czytelność każdego instrumentu z osobna w powiązaniu z wokalem. Wielkie uznanie dla Mistrza Jacoba Hansena.
Można nieco wybrzydzać, można krytykować, że to nie jest do końca "ten" EVERGREY z dawnych czasów, ale to bardzo dobra muzyka, stworzona przez Mistrzów, chemia między którymi jest niezaprzeczalna. Z drugiej strony, czy na pewno nie jest to klasyk muzycznej idei EVERGREY jako takiej? Uważam, że jest. Jest to także album EVERGREY, który ze wszystkich zyskuje najbardziej z każdym kolejnym przesłuchaniem. Jest to także album o najgłębszym przesłaniu definiującym prawo człowieka do walki o swoją wolność.
ocena: 8,8/10
new 11.07.2020
Tego można się było spodziewać, ale niekoniecznie... Henrik Danhage wraca w 2014 do EVERGREY, w tym samym czasie wraca także Jonas Ekdahl. Dwóch tak ważnych dla kształtu kompozycji muzyków wraca i w sierpniu 2014 stara-nowa ekipa przedstawia album "Hymns for the Broken" wydany przez AFM Records.
Sam początek to po prostu poprawny EVERGREY sprzed roku 2008 w King of Errors w lekko melancholijnym klimacie i czeka się na coś więcej w zbliżonym nastrojem, ale bardziej dynamicznym gitarowo A New Dawn, i to jakoś tu nie nadchodzi, bo jeśli refren jest romantyczny, to jednak nie romantyzmem klasy "Torn". Jest jednak wysoka forma Englunda jako wokalisty i gitary Toma i Henrika tworzą wreszcie oczekiwany styl wzajemnego przenikania, którego w roku 2011 nie było. Refleksyjny Wake a Change jest dobry i staje się bardzo dobry w ciepłym refrenie o rockowym charakterze, a wszystko jest zaaranżowane nowocześnie, bo ogólnie ta płyta jest zaaranżowana nowocześnie. I ten refren gdy rozbrzmiewa po raz drugi, naprawdę chwyta za serce i za gardło... Jeśli Archaic Rage jest "emo" to na pewno nie tym klimatem z "Torn" i tej kompozycji bliżej do tego zagrali na płycie poprzedniej. Ta przebojowość jest modern radiowa i trochę chyba idą na muzyczną łatwiznę, oddając narrację główną części instrumentalnej Zanderowi.
Barricades. Czegoś więcej się tu oczekuje, może w refrenie... Chyba tylko tam, bo ciekawie to zostało rozwiązane w tej ogólnej, pełnej ciepła konstrukcji melodii głównej, no ten solowy popis gitarowy jest fantastyczny! Powoli się rozkręca Black Undertow, ale gdy dochodzi do eksplozji w refrenie to jest to ten EVERGREY, który wywołuje wzruszenie i ciarki na plecach. Przepięknie! Po pierwszych sekundach The Fire wydaje się, że będzie bardziej surowo i ostro, tymczasem utrzymują świetny romantyczno-dramatyczny klimat narracji, choć ogólnie gitary gniotą mocno. A przy tym jaki subtelny pełen uroku plan klawiszowy w głębi się pojawia. Na szczególne wyróżnienie zasługują partie wokalne Englunda w tytułowym Hymns for the Broken i to one, a nie muzyka są tu najważniejsze, bo sama melodia jest typowa dla tych nostalgicznych melodii EVERGREY. Subtelny poetycki song Missing You z pianinem jest spokojnym wprowadzeniem do finału złożonego z dwóch rozbudowanych kompozycji. Potężny w gitarach i oniryczny w planie drugim The Grand Collapse toczy się niby leniwie, ale napięcie jest tu wyczuwalne i narasta nieustannie, mimo fragmentów wolniejszych i uspokajającego brzmienia klawiszy. Dostojne zakończenie jest optymistyczne, ale trudno nazwać The Aftermath utworem radosnym. Ten smutek i troska o przyszłość jest tu tak bardzo wyczuwalna i jest to małe zaskoczenie. Nie wszystkie pytania uzyskały swoje odpowiedzi. Nie wszystkie...
Fenomenalne, lekko modern brzmienie jest zdecydowanie ciekawsze niż to z "Glorious Collision" i jest to jak do tej pory najbardziej wyróżniający pod tym względem album Szwedów. Moc, głębia i ogólna czytelność każdego instrumentu z osobna w powiązaniu z wokalem. Wielkie uznanie dla Mistrza Jacoba Hansena.
Można nieco wybrzydzać, można krytykować, że to nie jest do końca "ten" EVERGREY z dawnych czasów, ale to bardzo dobra muzyka, stworzona przez Mistrzów, chemia między którymi jest niezaprzeczalna. Z drugiej strony, czy na pewno nie jest to klasyk muzycznej idei EVERGREY jako takiej? Uważam, że jest. Jest to także album EVERGREY, który ze wszystkich zyskuje najbardziej z każdym kolejnym przesłuchaniem. Jest to także album o najgłębszym przesłaniu definiującym prawo człowieka do walki o swoją wolność.
ocena: 8,8/10
new 11.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"