26.07.2020, 20:43:43
Starblind - Black Bubbling Ooze (2020)
tracklista:
1.One of Us 04:23
2.At the Mountain of Madness 03:54
3.Here I Am 03:45
4.Crystal Tears 04:27
5.The Man of the Crowd 05:04
6.Room 101 04:13
7.The Reckoning 05:48
8.The Young Man 03:29
rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: Szwecja
skład zespołu:
Marcus Sannefjord Olkerud - śpiew
Johan Jonasson - gitara
Björn Rosenblad - gitara
Daniel Tillberg - gitara basowa
Zackarias Wikner - perkusja
Koniec lipca to data premiery nowej płyty szwedzkiego STARBLIND, wydanej przez Pure Steel Records i będącej następcą znakomitego LP "Never Seen Again" z roku 2017. Skład bez zmian, nadal wokalistą jest Marcus Sannefjord Olkerud i należy oczekiwać dobrej muzyki w tradycyjnym metalowym stylu.
Początek jednak rozczarowuje i rokendrolowo- glamowy One of Us mimo dobrego wykonania jest przeciętny i wnosi niewiele. Trochę to taka naiwna rock metal/ arena zabawa w klimatach amerykańskich. W At the Mountain of Madness wracają znane z poprzedniej płyty akcenty IRON MAIDEN, ale poza użyciem kilku solidnych zapożyczonych pomysłów także i ta kompozycja nie porywa i wydaje się w sumie eklektyczna, a gitarzystom pozostawiono za wiele swobody.
Budzą się wreszcie przy Here I Am i to jest kompozycja prostsza, zagrana w dobrym tempie i elementy maidenowskie są zaznaczone mniej przy większym przywiązaniu do klasycznej tradycji heavy szwedzkiego. Tu sola znakomite no i trzeba także oddać basiście Tillbergowi, że gra wyborne partie, zresztą jak i na całej płycie. STARBLIND łagodnieje przy nastrojowym songu Crystal Tears, który łączy metalową balladę z bardziej epickim podejściem do classic heavy, szkoda tylko, że sama melodia nie wzbudza specjalnych emocji. Po prostu dobry numer, który w dynamiczniejszej części drugiej pokazuje na pewno udokumentowane już wcześniej wysokie umiejętności gitarzystów. Oczywiście i tu sporo z instrumentalnych chwytów IRON MAIDEN... Jednak jeśli IRON MAIDEN, to jest tu znakomity pełen energii ii elegancji The Man of the Crowd, autentyczny wymiatacz i utwór godny znakomitego albumu poprzedniego. Tak, tu jest i moc i zdecydowanie atrakcyjna melodia w tradycji IRON MAIDEN oraz BLAZE. No, a jeśli jeszcze bliżej BLAZE to Room 101. To udana i bardzo nośna kompozycja i pełnymi elegancji solówkami gitarzystów. The Reckoning jest zgrabny w zwrotkach i te są ciekawe, jednak refren dobrany został źle i zwolnienie w heroicznym stylu niespecjalnie tu pasuje. Podobnie to wygląda w przypadku The Young Man i trzeba powiedzieć, ze to album zwrotek, a nie refrenów STARBLIND.
Płyta nie jest długa, to nieco ponad 35 minut i to także zwiększa wrażenie odschoolowego grania, czy konkretniej może nawet zamierającego już w Szwecji neo-tradycyjnego metalu, którego STARBLIND jest jednym z ostatnich godnych zainteresowania przedstawicieli. Produkcja jest wyborna, doprawdy takiego basu i takich potężnych, głębokich bębnów słucha się z wielką przyjemnością. Jedyną wadą mixu jest chyba nieco zbyt głośne ustawienie wokalu i owszem, Olkerud prezentuje się okazale. Ten album nie ma takiej siły rażenia jak płyta poprzednia, ma nie najlepszy początek, ale to kolejna solidna porcja maidenowskiego metalu od STARBLIND.
Początek jednak rozczarowuje i rokendrolowo- glamowy One of Us mimo dobrego wykonania jest przeciętny i wnosi niewiele. Trochę to taka naiwna rock metal/ arena zabawa w klimatach amerykańskich. W At the Mountain of Madness wracają znane z poprzedniej płyty akcenty IRON MAIDEN, ale poza użyciem kilku solidnych zapożyczonych pomysłów także i ta kompozycja nie porywa i wydaje się w sumie eklektyczna, a gitarzystom pozostawiono za wiele swobody.
Budzą się wreszcie przy Here I Am i to jest kompozycja prostsza, zagrana w dobrym tempie i elementy maidenowskie są zaznaczone mniej przy większym przywiązaniu do klasycznej tradycji heavy szwedzkiego. Tu sola znakomite no i trzeba także oddać basiście Tillbergowi, że gra wyborne partie, zresztą jak i na całej płycie. STARBLIND łagodnieje przy nastrojowym songu Crystal Tears, który łączy metalową balladę z bardziej epickim podejściem do classic heavy, szkoda tylko, że sama melodia nie wzbudza specjalnych emocji. Po prostu dobry numer, który w dynamiczniejszej części drugiej pokazuje na pewno udokumentowane już wcześniej wysokie umiejętności gitarzystów. Oczywiście i tu sporo z instrumentalnych chwytów IRON MAIDEN... Jednak jeśli IRON MAIDEN, to jest tu znakomity pełen energii ii elegancji The Man of the Crowd, autentyczny wymiatacz i utwór godny znakomitego albumu poprzedniego. Tak, tu jest i moc i zdecydowanie atrakcyjna melodia w tradycji IRON MAIDEN oraz BLAZE. No, a jeśli jeszcze bliżej BLAZE to Room 101. To udana i bardzo nośna kompozycja i pełnymi elegancji solówkami gitarzystów. The Reckoning jest zgrabny w zwrotkach i te są ciekawe, jednak refren dobrany został źle i zwolnienie w heroicznym stylu niespecjalnie tu pasuje. Podobnie to wygląda w przypadku The Young Man i trzeba powiedzieć, ze to album zwrotek, a nie refrenów STARBLIND.
Płyta nie jest długa, to nieco ponad 35 minut i to także zwiększa wrażenie odschoolowego grania, czy konkretniej może nawet zamierającego już w Szwecji neo-tradycyjnego metalu, którego STARBLIND jest jednym z ostatnich godnych zainteresowania przedstawicieli. Produkcja jest wyborna, doprawdy takiego basu i takich potężnych, głębokich bębnów słucha się z wielką przyjemnością. Jedyną wadą mixu jest chyba nieco zbyt głośne ustawienie wokalu i owszem, Olkerud prezentuje się okazale. Ten album nie ma takiej siły rażenia jak płyta poprzednia, ma nie najlepszy początek, ale to kolejna solidna porcja maidenowskiego metalu od STARBLIND.
ocena: 7,7/10
new 26.07.2020
przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni PURE STEEL RECORDS
new 26.07.2020
przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni PURE STEEL RECORDS
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"