05.08.2020, 12:48:39
Mob Rules - Tales From Beyond (2016)
Tracklista:
1. Dykemaster's Tale 08:50
2. Somerled 05:56
3. Signs 05:21
3. Signs 05:21
4. On the Edge 06:00
5. My Kingdom Come 05:11
6. The Healer 04:29
7. Dust of Vengeance 04:54
8. A Tale from Beyond (Part 1: Through the Eye of the Storm) 05:48
9. A Tale from Beyond (Part 2: A Mirror Inside) 04:55
10. A Tale from Beyond (Part 3: Science Save Me!) 05:08
7. Dust of Vengeance 04:54
8. A Tale from Beyond (Part 1: Through the Eye of the Storm) 05:48
9. A Tale from Beyond (Part 2: A Mirror Inside) 04:55
10. A Tale from Beyond (Part 3: Science Save Me!) 05:08
Rok wydania: 2016
Gatunek: Power Metal/Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Klaus Dirks - śpiew
Matthias Mineur - gitara
Sven Lüdke - gitara
Markus Brinkmann - gitara basowa
Nikolas Fritz - perkusja
Jan Christian Halfbrodt - instrumenty klawiszowe
Na swojej kolejnej płycie wydanej przez Steamhammer w marcu 2016 roku MOB RULES kontynuuje drogę bardziej rozbudowanych form i kombinacji power metalu z metalem klasycznym i nieco progresywnym i proponuje godzinę takiej muzyki.
Już na samym początku to prawie dziewięć minut Dykemaster's Tale, gdzie początek wskazuje na inspiracje BLIND GUARDIAN, a ostatecznie słychać dalej mocne echa IRON MAIDEN i typowego heavy metalu niemieckiego o lekkim zabarwieniu epickim. Wolne poetyckie partie przetykane są tu zdecydowanie bardziej dynamicznymi, a solo jest bardzo dobre. Ten utwór robi dobre wrażenie i zaczyna świtać nadzieja, że tym razem MOB RULES pokaże się z lepszej strony, niż w roku 2012. Dudy w Somerled są może nieco przydługie na wstępie, ale potoczysty heavy metal z akcentami celtyckimi i bojowy klimat tego utworu mogą się podobać. Potem Signs i początek wskazuje na inspiracje SAVATAGE. Rozwija się to jednak w raczej mało atrakcyjny heavy metal w umiarkowanym tempie i podobnych utworów, o sentymentalnym po części charakterze, MOB RULES kilka już miał. Zdecydowanie lepszy jest heroiczny On the Edge, praca gitar nieco pod IRON MAIDEN, wyrazisty układ riffów i bardzo dobra melodia. Nie ma w tym numerze kombinowania, jest za to rozległy refren zaśpiewany dosyć wysoko przez Dirksa, który jest w bardzo dobrej formie. Jak zwykle towarzyszą mu wyborne chórki, gdzie można usłyszeć Chitral Somapala, Marcusa Teske i Herbie Langhansa. Co jak co, ale te złożone z gwiazd chórki to w rękach MOB RULES potęga. My Kingdom Come to dobry heroiczny utwór z dłuższymi fragmentami o łagodniejszym nostalgiczo - melancholijnym charakterze i chyba najwięcej tu odniesień do stylistyki BLIND GUARDIAN. O ile My Kingdom Come nieco usypia, to The Healer elektryzuje, przynajmniej w ciekawej części wstępnej, ale także i refren jest tu zgrabny i nośny. Dust of Vengeance to zdecydowanie power metal z ostrymi interludiami, które nadają tej kompozycji dumny i podniosły charakter. Po raz kolejny refren jest cieplejszy, niemal monumentalny i jako lekki kontrapunkt dobrze pomyślany.
Album w końcowej części zbudowany jest z tryptyku A Tale from Beyond i zespół niezależnie od ogólnej wartości danej płyty w takich mini konceptach zawsze miał dużo dobrego do powiedzenia. Tym razem jednak Part 1 to dosyć statyczny i stylizowany na posępny tradycyjny heavy metal, gdzie najlepiej wypada część instrumentalna z opowiadająca ciąg dalszy historii gitarami. Part 2 ma więcej dramatyzmu w wolnych tempach, mocnych akordach, wykorzystaniu gitary akustycznej i onirycznych solówek z narracjami na planie drugim. Part 3 nawiązuje do Part 1, konkurując z nią ładunkiem smutku i siłą gitar i w sumie cały tryptyk jest melancholijnym heavy metalem w epickich klimatach, nastawionym na ekspozycję gitar i z niewielkim udziałem planów klawiszowych.
Tym razem Markus Teske, kontynuujący z MOB RULES współpracę jako producent i realizator soundu zrobił wszystko "bardziej": i gitary są bardziej głębokie i heavy metalowe, perkusja bardziej nasycona w przestrzeni bębnami i blachami, bas bardziej słyszalny, wokal bardziej wyeksponowany. Ciekawe brzmienie.
To bardzo dobra płyta. Może dlatego, że nie ma tu zbędnego kombinowania i jest po prostu heavy metal głównego nurtu, zagrany przez doświadczoną ekipę.
ocena: 8/10
new 5.08.2020
Już na samym początku to prawie dziewięć minut Dykemaster's Tale, gdzie początek wskazuje na inspiracje BLIND GUARDIAN, a ostatecznie słychać dalej mocne echa IRON MAIDEN i typowego heavy metalu niemieckiego o lekkim zabarwieniu epickim. Wolne poetyckie partie przetykane są tu zdecydowanie bardziej dynamicznymi, a solo jest bardzo dobre. Ten utwór robi dobre wrażenie i zaczyna świtać nadzieja, że tym razem MOB RULES pokaże się z lepszej strony, niż w roku 2012. Dudy w Somerled są może nieco przydługie na wstępie, ale potoczysty heavy metal z akcentami celtyckimi i bojowy klimat tego utworu mogą się podobać. Potem Signs i początek wskazuje na inspiracje SAVATAGE. Rozwija się to jednak w raczej mało atrakcyjny heavy metal w umiarkowanym tempie i podobnych utworów, o sentymentalnym po części charakterze, MOB RULES kilka już miał. Zdecydowanie lepszy jest heroiczny On the Edge, praca gitar nieco pod IRON MAIDEN, wyrazisty układ riffów i bardzo dobra melodia. Nie ma w tym numerze kombinowania, jest za to rozległy refren zaśpiewany dosyć wysoko przez Dirksa, który jest w bardzo dobrej formie. Jak zwykle towarzyszą mu wyborne chórki, gdzie można usłyszeć Chitral Somapala, Marcusa Teske i Herbie Langhansa. Co jak co, ale te złożone z gwiazd chórki to w rękach MOB RULES potęga. My Kingdom Come to dobry heroiczny utwór z dłuższymi fragmentami o łagodniejszym nostalgiczo - melancholijnym charakterze i chyba najwięcej tu odniesień do stylistyki BLIND GUARDIAN. O ile My Kingdom Come nieco usypia, to The Healer elektryzuje, przynajmniej w ciekawej części wstępnej, ale także i refren jest tu zgrabny i nośny. Dust of Vengeance to zdecydowanie power metal z ostrymi interludiami, które nadają tej kompozycji dumny i podniosły charakter. Po raz kolejny refren jest cieplejszy, niemal monumentalny i jako lekki kontrapunkt dobrze pomyślany.
Album w końcowej części zbudowany jest z tryptyku A Tale from Beyond i zespół niezależnie od ogólnej wartości danej płyty w takich mini konceptach zawsze miał dużo dobrego do powiedzenia. Tym razem jednak Part 1 to dosyć statyczny i stylizowany na posępny tradycyjny heavy metal, gdzie najlepiej wypada część instrumentalna z opowiadająca ciąg dalszy historii gitarami. Part 2 ma więcej dramatyzmu w wolnych tempach, mocnych akordach, wykorzystaniu gitary akustycznej i onirycznych solówek z narracjami na planie drugim. Part 3 nawiązuje do Part 1, konkurując z nią ładunkiem smutku i siłą gitar i w sumie cały tryptyk jest melancholijnym heavy metalem w epickich klimatach, nastawionym na ekspozycję gitar i z niewielkim udziałem planów klawiszowych.
Tym razem Markus Teske, kontynuujący z MOB RULES współpracę jako producent i realizator soundu zrobił wszystko "bardziej": i gitary są bardziej głębokie i heavy metalowe, perkusja bardziej nasycona w przestrzeni bębnami i blachami, bas bardziej słyszalny, wokal bardziej wyeksponowany. Ciekawe brzmienie.
To bardzo dobra płyta. Może dlatego, że nie ma tu zbędnego kombinowania i jest po prostu heavy metal głównego nurtu, zagrany przez doświadczoną ekipę.
ocena: 8/10
new 5.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"