06.08.2020, 13:28:02
Fortress Under Siege - Atlantis (2020)
Tracklista:
1. Love Enforcer 03:59
2. Lords of Death 04:43
3. Atlantis 05:56
4. Holding a Breath 00:58
5. Silence of Our Words 04:29
6. Vengeance 04:16
7. Seventh Son 04:07
8. Lethe 01:30
9. Spartacus 05:45
10.Hector’s Last Fight 04:42
11.Time For Rage 04:24
12.The Road Unknown 05:55
11.Time For Rage 04:24
12.The Road Unknown 05:55
Rok wydania: 2020
Gatunek: power metal
Kraj: Grecja
Skład zespołu:
Tasos Lazaris - śpiew
Fotis Sotiropoulos - gitara
Themis Gourlis - gitara
Themis Gourlis - gitara
Alexandros Stavrakas - gitara basowa
Dimitris Kapoukakis - perkusja
Georgios Georgiou - instrumenty klawiszowe
FORTRESS UNDER SIEGE długo nie dawał znać o sobie, ale po głębokich zmianach w składzie Fotis Sotiropoulos sformował nową ekipę i z weteranów tylko Georgios Georgiou towarzyszy mu na nowej, wydanej po sześciu latach płycie "Atlantis", której premiera odbędzie się 9.10.2020 nakładem Rock Of Angels Records.
Tym razem grupa przedstawia bardziej klasyczny power metalowy repertuar z epickim zacięciem w części kompozycji i pewną dawką progresywności w przystępnej formie. Sotiropoulos jako twórca takich kompozycji radzi sobie na pewno nie gorzej, niż w przypadku bardziej złożonego metalu progresywnego, a może nawet i lepiej...
Bardzo dobry jest umieszczony na początku Love Enforcer, szybki, dynamiczny i z bardzo nośnym refrenem, który mógłby się tu częściej pojawiać. Tasos Lazaris śpiewa znakomicie, to głos stworzony do power metalu i można go określić jako wschodzącą gwiazdę greckiego metalu i godnego następcę Alexa "AL-X" Balakakisa, przy czym to nie jest ten sam typ wokalisty, rzecz jasna.
Pewne cechy progresywne nosi Atlantis, w dostojnym wolnym tempie i akcentami orientalnymi w części pierwszej i znacznie lżejszym refrenem, co tworzy wrażenie kontrapunktu. Tym razem te zwrotki mocne i mroczne są bardziej interesujące, niż solidny, ale typowy dla gatunku melodic power epic refren. Na specjalne wyróżnienie zasługuje tu fragment instrumentalny.
Pewnego rodzaju wycieczką w przeszłość muzyczną grupy jest Silence of Our Words i tu tej typowej progresji jest najwięcej i najwięcej stylu z ich debiutu. Trzeba przyznać, że w tym utworze, wykonawczo trudnym, Tasos Lazaris radzi sobie znakomicie.
Epickiego, typowego w helleńskiej tradycji heroicznej power metalu na tym albumie także jest dużo i głównie w szybszych tempach i pełnych dramatyzmu refrenach bardzo udanych Lords of Death, Spartacus. Tak, bardzo udanych, ale do greckiej epickiej dewastacji, do której przyzwyczaiły ekipy z Hellady w ostatnich latach, jednak trochę brakuje. Bardzo ciekawy jest dostojny i surowy w pracy gitar Hector’s Last Fight, jednak refren z lekka rozczarowuje brakiem naprawdę zapadających w pamięć epickich motywów. Ciekawe, że w tej i kilku innych bardziej heroicznych utworach wokalista mocno przypomina w manierze wykonania Bruce Dickinsona... Zdecydowanie to słychać także miejscami w wolniejszym, lekko progresywnym Time For Rage, niepozbawionym przekonującego ładunku dramatyzmu. Może mniej nośne są dosyć standardowe power metalowe Vengeance i galopujący, nieco lżejszy zgrabnie galopujący Seventh Son, gdzie jednak sama melodia jest raczej ograna, głównie przez Brytyjczyków naśladujących IRON MAIDEN.
Ten album zamyka wysublimowany i wysmakowany song balladowy The Road Unknown, taki nieco trudniejszy i na pewno nieprzeznaczony dla radia, ale bardzo przyjemny i w pewnym stopniu wyciszający po mocnych power emocjach wcześniejszych kompozycji. Jednak to nie jest żadne bezbarwne granie i mocniejsze akcenty przypominają, że to nie żaden tam melodic rock, a metal.
O nowym składzie FORTRESS UNDER SIEGE należy powiedzieć, że to ekipa bardzo kompetentna. Piękne zróżnicowane basy, kreatywna gra perkusisty, Gourlis dzielnie sekunduje liderowi, a klawisze Georgiou są interesujące w planie pierwszym i drugim, i pojawiają się dokładnie wtedy, gdy są najbardziej wyczekiwane. Być może pewne kompozycje pozostawiają pewien niedosyt, być może coś by tu można było zrobić inaczej, ale ogólne wrażenie jest bardzo dobre. To power metal urozmaicony, z umiejętnie dozowanymi progresywnymi ornamentacjami, no i znakomicie wyprodukowany. Wspaniałe brzmienie basu pasuje do raczej ostrych i surowych gitar, plan drugi jest zawsze dopracowany w każdym szczególe, a wokal właściwie wyeksponowany.
FORTRESS UNDER SIEGE wraca z wartą zainteresowania muzyką i albumem jak do tej pory całościowo najbardziej przykuwającym uwagę i wyrównanym pod względem kompozycyjnym.
ocena: 8/10
new 6.08.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock Of Angels Records
Tym razem grupa przedstawia bardziej klasyczny power metalowy repertuar z epickim zacięciem w części kompozycji i pewną dawką progresywności w przystępnej formie. Sotiropoulos jako twórca takich kompozycji radzi sobie na pewno nie gorzej, niż w przypadku bardziej złożonego metalu progresywnego, a może nawet i lepiej...
Bardzo dobry jest umieszczony na początku Love Enforcer, szybki, dynamiczny i z bardzo nośnym refrenem, który mógłby się tu częściej pojawiać. Tasos Lazaris śpiewa znakomicie, to głos stworzony do power metalu i można go określić jako wschodzącą gwiazdę greckiego metalu i godnego następcę Alexa "AL-X" Balakakisa, przy czym to nie jest ten sam typ wokalisty, rzecz jasna.
Pewne cechy progresywne nosi Atlantis, w dostojnym wolnym tempie i akcentami orientalnymi w części pierwszej i znacznie lżejszym refrenem, co tworzy wrażenie kontrapunktu. Tym razem te zwrotki mocne i mroczne są bardziej interesujące, niż solidny, ale typowy dla gatunku melodic power epic refren. Na specjalne wyróżnienie zasługuje tu fragment instrumentalny.
Pewnego rodzaju wycieczką w przeszłość muzyczną grupy jest Silence of Our Words i tu tej typowej progresji jest najwięcej i najwięcej stylu z ich debiutu. Trzeba przyznać, że w tym utworze, wykonawczo trudnym, Tasos Lazaris radzi sobie znakomicie.
Epickiego, typowego w helleńskiej tradycji heroicznej power metalu na tym albumie także jest dużo i głównie w szybszych tempach i pełnych dramatyzmu refrenach bardzo udanych Lords of Death, Spartacus. Tak, bardzo udanych, ale do greckiej epickiej dewastacji, do której przyzwyczaiły ekipy z Hellady w ostatnich latach, jednak trochę brakuje. Bardzo ciekawy jest dostojny i surowy w pracy gitar Hector’s Last Fight, jednak refren z lekka rozczarowuje brakiem naprawdę zapadających w pamięć epickich motywów. Ciekawe, że w tej i kilku innych bardziej heroicznych utworach wokalista mocno przypomina w manierze wykonania Bruce Dickinsona... Zdecydowanie to słychać także miejscami w wolniejszym, lekko progresywnym Time For Rage, niepozbawionym przekonującego ładunku dramatyzmu. Może mniej nośne są dosyć standardowe power metalowe Vengeance i galopujący, nieco lżejszy zgrabnie galopujący Seventh Son, gdzie jednak sama melodia jest raczej ograna, głównie przez Brytyjczyków naśladujących IRON MAIDEN.
Ten album zamyka wysublimowany i wysmakowany song balladowy The Road Unknown, taki nieco trudniejszy i na pewno nieprzeznaczony dla radia, ale bardzo przyjemny i w pewnym stopniu wyciszający po mocnych power emocjach wcześniejszych kompozycji. Jednak to nie jest żadne bezbarwne granie i mocniejsze akcenty przypominają, że to nie żaden tam melodic rock, a metal.
O nowym składzie FORTRESS UNDER SIEGE należy powiedzieć, że to ekipa bardzo kompetentna. Piękne zróżnicowane basy, kreatywna gra perkusisty, Gourlis dzielnie sekunduje liderowi, a klawisze Georgiou są interesujące w planie pierwszym i drugim, i pojawiają się dokładnie wtedy, gdy są najbardziej wyczekiwane. Być może pewne kompozycje pozostawiają pewien niedosyt, być może coś by tu można było zrobić inaczej, ale ogólne wrażenie jest bardzo dobre. To power metal urozmaicony, z umiejętnie dozowanymi progresywnymi ornamentacjami, no i znakomicie wyprodukowany. Wspaniałe brzmienie basu pasuje do raczej ostrych i surowych gitar, plan drugi jest zawsze dopracowany w każdym szczególe, a wokal właściwie wyeksponowany.
FORTRESS UNDER SIEGE wraca z wartą zainteresowania muzyką i albumem jak do tej pory całościowo najbardziej przykuwającym uwagę i wyrównanym pod względem kompozycyjnym.
ocena: 8/10
new 6.08.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock Of Angels Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"