Wings of Destiny
#3
Wings of Destiny - Butterfly Effect (2017)

[Obrazek: R-14713655-1580153644-1630.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prelude: Garden of Eden 01:37     
2. Say Goodbye to Heaven 04:36     
3. Circle of Fire 03:45     
4. Life Frequency 00:39     
5. Butterfly Effect 04:12     
6. From Shadows to the Light 06:31     
7. Exodus 01:30     
8. Brave New World 03:47     
9. Outro: Time (Acoustic version) 04:12

Rok wydania: 2017
Gatunek: Progressive Heavy/Power Metal
Kraj: Kostaryka

Skład:
Anton Darusso - śpiew
Cristian Jimenez - gitara
Allan "Kalay" Murillo - gitara
Edgardo Monge - bas
Alejandro Amador - instrumenty klawiszowe

Może Power Prog Records upadło, ale taki zespół nie mógł długo czekać w próżni i wytwórnia znalazła się bardzo szybko i już 8 grudnia 2017 roku pojawił się mini-album, nakładem amerykańskiego Melodic Revolution Records, które odkryło potencjał w metalowej scenie Kostaryki.

To wcale nie oznacza, że nie obyło się bez problemów. Materiał został przygotowany w 2016 roku, przy okazji rozpadła się sekcja rytmiczna. Basistę udało się znaleźć, ale nie perkusistę i jego zastąpił automat perkusyjny, co starają się maskować, ale wprawne ucho wychwyci takie rzeczy od razu.
Faktycznej muzyki jest tutaj 25 minut, nowej 20, zależy, za co uznać akustyczną wersję Time, które jest raczej tylko poprawną kompozycją.
Sama muzyka? Inna niż to, co było słychać poprzednio. A jednocześnie w pewnym stopniu to jest kontynuacja tego, co było. Jest surowiej, różnorodniej i bardziej progresywnie.
Jakieś resztki Włoch są w refrenach czy to aranżacjach, sama muzyka jednak jest tak europejska, jak w ZANDELLE. Akcenty są, ale jest ta rycerskość i amerykańskie kopnięcie.
Kiedy to jest amerykański progressive, jest to ten tym progressive metalu, jaki w USA ma bardzo wąskie grono odbiorców i nie cieszy się jakąś wielką popularnością. Jest to muzyka ciężka, duszna, pokrętna i momentami bardzo przytłaczająca, jednocześnie pełna treści jak DARKOLOGY czy OUTWORLD, może nawet coś z NEW EDEN, kiedy śpiewał tam Rick Mythiasin. Kontrasty są jeszcze mocniejsze niż poprzednio. Na plus na pewno bardzo dobre sola, prawdopodobnie najlepsze jak do tej pory w dyskografii zespołu, ale to pewnie po to, aby przykryć fakt, że gra tutaj automat.
Eklektyczny album, od DARKOLOGY/OUTWORLD w Say Goodbye to Heaven, do OUTWORLD z RHAPSODY, LABYRINTH i HELLOWEEN. LABYRINTH jest wyczuwalny w Butterfly Effect, jest coś z KENZINER i bardziej progresywnych kompozycji VIRTUOCITY w From Shadows to the Light. Brave New World to silne inspiracje thrash metalem z Bay Area, co szczególnie słychać w typowych chórkach dla tego regionu.

Brzmienie takie, jakiego można się spodziewać po USA, czyli mocno, brudno, brutalnie i pierwotnie. Po co taki zabieg został dokonany wiadomo.
Darusso jeszcze bardziej wszechstronny i w formie, gitarzyści odegrali swoje najlepsze sola, zabrakło tylko prawdziwej perkusji. Automat, nieważne jak dobrze ustawiony, to jednak nie prawdziwa perkusja, szczególnie, kiedy mieli takich dobrych na płytach poprzednich.
Album eksperymentów. Eklektyczny, nieco eksperymentujący ze stylami, który spaja brzmienie. Wysokiej klasy wykonania mimo braków w sekcji odmówić nie można, jednak fanom pierwszej i drugiej płyty może się to nie spodobać.
Może to być nawet ogromny szok i może nie przypaść do gustu. Niby tylko 30 minut muzyki, a zawartość spora i wymagająca. Tylko ta perkusja...
Płyta dla tych, którzy są otwarci na różne gatunki i nie boją się wyzwań.


Ocena: 7.8/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Wings of Destiny - przez SteelHammer - 10.08.2020, 21:37:39
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 11.08.2020, 18:30:10
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 12.08.2020, 15:16:41
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 14.08.2020, 15:37:49
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 14.08.2020, 17:48:38
RE: Wings of Destiny - przez SteelHammer - 12.07.2021, 21:39:06

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości