04.10.2020, 19:31:42
Hrom - Legend Of Powerheart: Part II (2020)
tracklista:
1.Part II (Intro) 01:13
2.Ethereal Travel 03:57
3.Seers Trial 05:08
4.Stargunner 03:45
5.Certain Doom 05:44
6.Spectral Horizon 04:05
7.Enchanter 05:08
8.Triforce Command 04:34
9.Final Strike 05:38
10.Death in the Night Sky 03:46
11.Serpent Rider 07:04
10.Death in the Night Sky 03:46
11.Serpent Rider 07:04
rok wydania: 2020
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: Kanada
skład zespołu:
Jan Loncik - śpiew
Matt Ries - gitara
Alex Langill - gitara
Jake Axl Wendt - gitara basowaNolan Benedetti - perkusja
We wrześniu 2020 wytwórnia Hoove Child Records z Chicago wydała drugą część "Legend Of Powerheart" ekipy HROM z Calgary. Trochę się pozmieniało w składzie i w rolach, bo Jan Loncik skoncentrował się wyłącznie na śpiewaniu i pojawiła się nowa sekcja rytmiczna, utworzona w roku 2018.
Te zmiany nie wpłynęły w znaczący sposób na styl muzyczny HROM. Ries i Langhill nadal kształtują gitarowy obraz tego melodyjnego epickiego fantasy power metalu o cechach zarówno europejskich jak i amerykańskich i z całą pewnością można uznać Part II za logiczna kontynuację Part I.
Można jednak zauważyć, że tym razem kompozycje są bogatsze formalnie i to słychać szczególnie w utworach dłuższych takich jak Serpent Rider, gdzie są i zmienne tempa i rozwinięte partie solowe gitarzystów, dopowiadające resztę historii. Naprawdę, jeśli same riffy tych utworów trudno uznać za oryginalne, to solowe popisy gitarowe są bardzo wysokich lotów.
Zresztą również melodie w wielu kompozycjach zachwycają, są tradycyjne, ale bardzo świeże i to jest atut szybkich wysokoenergetycznych Ethereal Travel (solo Riesa piękne!), Stargunner pełen heroicznej dumy w speedowych tempach i z pewnymi nawiązaniami riffowymi do RUNNING WILD, BLAZON STONE i LONEWOLF. Te także miejscami słychać w kolejnym wyśmienitym melodyjnym, epickim, power metalowym Certain Doom z niespodziewanie nieco łagodniejszym chóralnym refrenem. Bardzo ciekawa jest część instrumentalna, i po raz kolejny ujawnia się gitarowy kunszt.
Basy, doskonałe basy(Jake Axl Wendt!), prowadzą wolniejszy, klimatyczny i rytmiczny Seers Trial i wysokie zaśpiewy Loncika są tu także godne szacunku. Świetny klimat w stopniowo rozwijającym skrzydła Enchanter i tu jest dużo Ameryki, tej starej dobrej epickiej heavy i USPM Ameryki. Fenomenalny dumny refren! Speedowy Triforce Command jest jeszcze jednym bojowym heavy numerem z tej płyty i choć przypomina nagrania z roku 2015, ale jest to znacznie ciekawsze, i warto zwrócić na wirtuozerski motyw przewodni gitary w zwrotkach i apokaliptyczne zakończenie.
Jeśli na poprzedniej płycie wolniejsze tempa nie były silną bronią HROM, to tym razem pokazują klasę w classic metalowym Final Strike. Ogromna gracja wykonania i jeszcze jeden hit w kategorii melodia rycerska. Coś z HAMMERFALL...
Rycersko, epicko, heroicznie jest w speed/power metalowym Death in the Night Sky i tu tez pozostaje tylko bić brawo na stojąco. Elegancja i precyzja wykonania jest niesamowita! Co za solówki!
Jan Loncik śpiewa na tym albumie bardzo dobrze, jednak zaproszony tu na gościnny występ Jean-Pierre Abboud w Spectral Horizon daje jak zwykle fenomenalny popis i ten Dumny Lew wraz ze swoim kolegą z TRAVELER Toryinem Schadlichem (kapitalne, dewastujące solo gitarowe!) dają tu prawdziwy show. Doskonała, wspaniała kompozycja w epickim, dostojnym, stylu z obszaru najlepszego TWISTED TOWER DIRE. Calgary United! Absolutna Moc!
Świetnie się wprowadził do zespołu Nolan Benedetti. Dynamiczne partie perkusji tego muzyka, który nie jest w tym towarzystwie nikim nowym, bo to członek jeszcze jednego zespołu, gdzie się udziela Loncik, czyli speed metalowego GATEKRASHOR.
Ten album jest dużo lepiej zrealizowany przez Loncika niż poprzedni. Jest barwniej, jest większa głębia, jest metaliczny bas i perkusja o brzmieniu klasycznym, głośna, wyrazista. Bezbłędna realizacja, soczysty i pełen niuansów sound.
Ta grupa, kierowana przez Loncika zrobiła wielki postęp od czasu Part I, choć muzyka jest z tego samego gatunku. Wszystko jest dużo lepsze.
Trzeci Metalowy Potwór z Calgary. Calgary metalową stolicą Kanady!
ocena: 9,7/10
new 4.10.2020
Te zmiany nie wpłynęły w znaczący sposób na styl muzyczny HROM. Ries i Langhill nadal kształtują gitarowy obraz tego melodyjnego epickiego fantasy power metalu o cechach zarówno europejskich jak i amerykańskich i z całą pewnością można uznać Part II za logiczna kontynuację Part I.
Można jednak zauważyć, że tym razem kompozycje są bogatsze formalnie i to słychać szczególnie w utworach dłuższych takich jak Serpent Rider, gdzie są i zmienne tempa i rozwinięte partie solowe gitarzystów, dopowiadające resztę historii. Naprawdę, jeśli same riffy tych utworów trudno uznać za oryginalne, to solowe popisy gitarowe są bardzo wysokich lotów.
Zresztą również melodie w wielu kompozycjach zachwycają, są tradycyjne, ale bardzo świeże i to jest atut szybkich wysokoenergetycznych Ethereal Travel (solo Riesa piękne!), Stargunner pełen heroicznej dumy w speedowych tempach i z pewnymi nawiązaniami riffowymi do RUNNING WILD, BLAZON STONE i LONEWOLF. Te także miejscami słychać w kolejnym wyśmienitym melodyjnym, epickim, power metalowym Certain Doom z niespodziewanie nieco łagodniejszym chóralnym refrenem. Bardzo ciekawa jest część instrumentalna, i po raz kolejny ujawnia się gitarowy kunszt.
Basy, doskonałe basy(Jake Axl Wendt!), prowadzą wolniejszy, klimatyczny i rytmiczny Seers Trial i wysokie zaśpiewy Loncika są tu także godne szacunku. Świetny klimat w stopniowo rozwijającym skrzydła Enchanter i tu jest dużo Ameryki, tej starej dobrej epickiej heavy i USPM Ameryki. Fenomenalny dumny refren! Speedowy Triforce Command jest jeszcze jednym bojowym heavy numerem z tej płyty i choć przypomina nagrania z roku 2015, ale jest to znacznie ciekawsze, i warto zwrócić na wirtuozerski motyw przewodni gitary w zwrotkach i apokaliptyczne zakończenie.
Jeśli na poprzedniej płycie wolniejsze tempa nie były silną bronią HROM, to tym razem pokazują klasę w classic metalowym Final Strike. Ogromna gracja wykonania i jeszcze jeden hit w kategorii melodia rycerska. Coś z HAMMERFALL...
Rycersko, epicko, heroicznie jest w speed/power metalowym Death in the Night Sky i tu tez pozostaje tylko bić brawo na stojąco. Elegancja i precyzja wykonania jest niesamowita! Co za solówki!
Jan Loncik śpiewa na tym albumie bardzo dobrze, jednak zaproszony tu na gościnny występ Jean-Pierre Abboud w Spectral Horizon daje jak zwykle fenomenalny popis i ten Dumny Lew wraz ze swoim kolegą z TRAVELER Toryinem Schadlichem (kapitalne, dewastujące solo gitarowe!) dają tu prawdziwy show. Doskonała, wspaniała kompozycja w epickim, dostojnym, stylu z obszaru najlepszego TWISTED TOWER DIRE. Calgary United! Absolutna Moc!
Świetnie się wprowadził do zespołu Nolan Benedetti. Dynamiczne partie perkusji tego muzyka, który nie jest w tym towarzystwie nikim nowym, bo to członek jeszcze jednego zespołu, gdzie się udziela Loncik, czyli speed metalowego GATEKRASHOR.
Ten album jest dużo lepiej zrealizowany przez Loncika niż poprzedni. Jest barwniej, jest większa głębia, jest metaliczny bas i perkusja o brzmieniu klasycznym, głośna, wyrazista. Bezbłędna realizacja, soczysty i pełen niuansów sound.
Ta grupa, kierowana przez Loncika zrobiła wielki postęp od czasu Part I, choć muzyka jest z tego samego gatunku. Wszystko jest dużo lepsze.
Trzeci Metalowy Potwór z Calgary. Calgary metalową stolicą Kanady!
ocena: 9,7/10
new 4.10.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"