07.10.2020, 20:08:51
Amaranthe - Manifest (2020)
Tracklista:
1. Fearless 3:31
2. Make It Better 3:50
3. Scream My Name 3:03
4. Viral 3:01
5. Adrenaline 3:09
6. Strong 3:06
7. The Game 3:01
8. Crystalline 3:20
9. Archangel 3:23
10. BOOM! 4:13
11. Die and Wake Up 3:08
12. Do or Die 3:28
Rok wydania: 2020
Gatunek: Modern Melodic Metal/Rock
Kraj: Szwecja
Skład:
Elize Ryd - śpiew
Nils Molin - śpiew
Henrik Englund - śpiew
Olof Mörck - gitara, instrumenty klawiszowe
Johan Andreassen - bas
Morten Løwe Sørensen - perkusja
AMARANTHE ostatnimi albumami wzbudzało raczej obawy niż zachwyt, bo słychać już było zmęczenie materiału i wtórność. Nie mówiąc już o koszmarku, jakim było Maximalism.
SteelHammer
Tracklista:
1. Fearless 3:31
2. Make It Better 3:50
3. Scream My Name 3:03
4. Viral 3:01
5. Adrenaline 3:09
6. Strong 3:06
7. The Game 3:01
8. Crystalline 3:20
9. Archangel 3:23
10. BOOM! 4:13
11. Die and Wake Up 3:08
12. Do or Die 3:28
Rok wydania: 2020
Gatunek: Modern Melodic Metal/Rock
Kraj: Szwecja
Skład:
Elize Ryd - śpiew
Nils Molin - śpiew
Henrik Englund - śpiew
Olof Mörck - gitara, instrumenty klawiszowe
Johan Andreassen - bas
Morten Løwe Sørensen - perkusja
AMARANTHE ostatnimi albumami wzbudzało raczej obawy niż zachwyt, bo słychać już było zmęczenie materiału i wtórność. Nie mówiąc już o koszmarku, jakim było Maximalism.
Obeszło się bez zmian w składzie, kontrakt ze Spinefarm wygasł, długo jednak zespół tak popularny jak AMARANTHE zostać sam nie mógł, to i nie kto inny, jak potężny niemiecki Nuclear Blast się nimi zainteresował i płyta wylądowała na półkach 2 października 2020 roku.
No cóż, Fearless to raczej standardowy otwieracz dla zespołu, z tą różnicą, że tym razem odpuścili sobie kontrowersyjnych, irytujących partii klawiszowych, a jest po prostu moc perkusji i ekspozycja melodii, jak to miało miejsce na dwóch pierwszych płytach. Słychać szwedzkie wykonanie i dumę, Nils Molin śpiewa wybornie, a Elize Ryd to Elize Ryd.
Niestety znalazło się miejsce na nudne i słabe rockowe granie w Make it Better, w którym Molin brzmi bardzo słabo. Prawdziwe osiągnięcie. Przewidywalny dla AMARANTHE Scream My Name nie jest zły, za bardzo zapuszczają się w rejony rap metalu, ale Nils śpiewa wybornie i szkoda, że więcej tutaj jest Englunda, na plus solo, które szkoda, że jest takie krótkie. Typowo szwedzki jest Viral, typowy też jest Adrenaline, które złe nie są, ale pokazują, że to powszednieje i formuła zaczyna powoli się wyczerpywać. Poprawny jest Strong z gościnnym występem Noora Louhimo, ale szczerze powiedziawszy niewiele ona tutaj wnosi. The Game to próba powrotu do starych, dobrych czasów, z dobrym wykorzystaniem całej trójki, ze wskazaniem na duety w refrenach, jest energicznie i jest zabawa jak kiedyś. Zaskakują najbardziej w Crystalline, balladzie w stylu… NIGHTWISH. Pięknie to jest poprowadzone od strony wokalnej. Archangel to próba flirtu z BLOODBOUND, SABATON (do którego w ostatnich latach się zbliżyli i nagrali nawet cover, więc nie dziwi…) i chyba EVIL MASQUERADE i brzmi to dziwacznie, szczególnie w refrenie, ale poza tym nic tutaj nie przykuwa uwagi. Die and Wake Up to słaba próba grania pod SCAR SYMMETRY, a na koniec Do Or Die. Przebojowo, dynamicznie, echa ARCH ENEMY, ale to nie dziwi, biorąc pod uwagę, że w wersji bonusowej udziela się Alissa White-Gluz.
Jest jeszcze najdłuższy Boom!. 4 minuty kompletnej bezsilności kompozycyjnej, z rapem, Marylin Mansonem, przypominającym jednocześnie chude lata OVERKILL i numetal. Najgorsza kompozycja zespołu jak do tej pory i trudno nawet wysiedzieć przy tym.
Za brzmienie odpowiada Jacob Hansen, ponownie, i ponownie nie ma się do czego przyczepić. Muzycy zaśpiewali bardzo dobrze, szkoda tylko, że nie za bardzo mają do czego, bo kompozycji udanych jest raptem garstka. Gitarowo Olof Mörck daje całkiem niezłe sola, ale czasami potrzeba sporo cierpliwości, aby do jego popisów dotrwać.
Słychać, że pomysły się kończą i ten album to balon badawczy, który sprawdzi, co się spodoba, a co nie. Jest kilka utworów charakterystycznych i tradycyjnych dla zespołu, w sporej części jest jednak nijaki melodic metal sceny skandynawskiej, utwierdzający w przekonaniu, że trend, który zapoczątkowało AMARANTHE już się kończy i trzeba wymyślić coś nowego, albo urozmaicić.
Jeśli manifestem miało być Boom! to znak, że trzeba kończyć tę imprezę, a to traktować jako żałosne epitafium na nagrobku zespołu, bo z taką muzyką daleko nie zajadą.
A na pewno nie z takimi poprawnymi płytami, kiedy konkurencja jest dość spora.
Ocena: 6/10