17.10.2020, 15:06:14
Leaves' Eyes - The Last Viking (2020)
Tracklista:
1. Death of a King 02:33
2. Chain of the Golden Horn 04:00
3. Dark Love Empress 04:43
4. Serpents and Dragon 04:30
5. Black Butterfly 04:25
6. War of Kings 04:18
7. For Victory 03:58
8. Two Kings One Realm 02:39
9. Flames in the Sky 04:48
10. Serkland 04:19
11. Varangians 03:55
12. Night of the Ravens 04:35
13. The Last Viking 10:04
14. Break Into the Sky of Aeon 05:01
Rok wydania: 2020
Gatunek: Symphonic Folk Metal
Kraj: Niemcy
Skład:
Elina Siirala - śpiew
Alexander Krull - śpiew, instrumenty klawiszowe
Micki Richter - gitara
Thorsten Bauer - gitara, bas
Joris Nijenhuis - perkusja
Tracklista:
1. Death of a King 02:33
2. Chain of the Golden Horn 04:00
3. Dark Love Empress 04:43
4. Serpents and Dragon 04:30
5. Black Butterfly 04:25
6. War of Kings 04:18
7. For Victory 03:58
8. Two Kings One Realm 02:39
9. Flames in the Sky 04:48
10. Serkland 04:19
11. Varangians 03:55
12. Night of the Ravens 04:35
13. The Last Viking 10:04
14. Break Into the Sky of Aeon 05:01
Rok wydania: 2020
Gatunek: Symphonic Folk Metal
Kraj: Niemcy
Skład:
Elina Siirala - śpiew
Alexander Krull - śpiew, instrumenty klawiszowe
Micki Richter - gitara
Thorsten Bauer - gitara, bas
Joris Nijenhuis - perkusja
Pył po kontrowersjach opadł i Siirala została dobrze przyjęta, dlatego na album nie trzeba było długo czekać. Z zespołu odszedł Pete Streit i zamiast niego zagrał Micki Richter z ATROCITY.
Pod szyldem AFM Records nowy album ukaże się 23 października 2020 roku.
Nie jest to już tylko muzyka mroźnego klimatu słonych brzegów Skandynawii. Jest klimat portowej tawerny RUNNING WILD i ALESTORM, czego dowodem jest Chain of the Golden Horn. Chociaż tutaj ten RUNNING WILD brzmi bardziej jak w wykonaniu ORDEN OGAN, ale jest tego mniej niż na albumie poprzednim. Jest też Serkland, ale bardzo udanym nawiązaniem do zakrapianej rumem tawerny ALESTORM jest Varangians z oczywistym cytatem i to jest bardzo, bardzo dobre. Nie tak dobre, jak ALESTORM w najlepszej formie oczywiście, ale na pewno ciekawsze od ich ostatnich dokonań.
O swoich bitewnych korzeniach nie zapomnieli i pełen rozmachu Dark Love Empress jest całkiem niezły, chociaż nie wnosi nic nowego jeśli chodzi o muzykę z kręgów EPICA. Serpents and Dragons na pewno nie można odmówić filmowego rozmachu i tutaj jest rozdroże NIGHTWISH i EPICA. Sporo jest klimatu bitwy, grecko-amerykańskiego epic War of Kings, jest i dynamiczniej zagrane For Victory, są nawet pogłosy ORDEN OGAN w Flames in the Sky.
Coś tam z typowego, ale solidnego NIGHTWISH jest w Night of the Ravens i wykonane to jest bez zarzutu, może tylko nieco wtórnie. The Last Viking to najdłuższy utwór w historii zespołu i może to się zaczyna długo, ale zaskakuje, z jaką konsekwencją jest to zagrane. Czuć podmuch NIGHTFALL, jest i coś ze Skandynawii, jest nawet całkiem niezłe choć oszczędne solo gitarowe. Największy problem to chyba sama konstrukcja, która jest bardzo typowa i Szwecja ograła to chyba z każdej możliwej strony, jest nawet ambientowy zapychacz w środkowej części. Ale ogółem wyszli z tego obronną ręką.
Na koniec Break Into The Sky of Aeon, który tylko podkreśla ciągoty LEAVES' EYES do CREMATORY, chociaż nie jest to aż tak mocno zaznaczone. Świetne chóry i mroźny klimat oraz melodia, może i ograna przez wszystkie grupy doom death gothic lat 90-tych, ale jest w tym moc.
Jak do tej pory najlepsze brzmienie, które jest znacznie mocniejsze od tego, co było na albumie poprzednim, z mocniej podkreślonymi orkiestracjami i perkusją.
Dość zaskakujące, ale tym razem dużo tutaj śpiewa Krull i tym razem nie stara się za bardzo eksperymentować. Jego growl jest tutaj fenomenalny i tylko irytuje, że tak szybko zakończył swoją death metalową karierę. Może zachęcony sukcesem tego albumu jednak zdecyduje się śpiewać częściej chociaż tutaj.
Siirala śpiewa jeszcze lepiej niż poprzednio, ze sporym wyczuciem i świetnie uzupełnia się z Krullem.
Ta płyta jest długa, bo to grubo ponad godzina muzyki i mimo że wykonanej solidnie i momentami bardzo dobrze, to jednak jest to materiał, który może się nieco dłużyć, szczególnie w tych bardziej powszednich kompozycjach jak For Victory czy Flames in the Sky, które są dobre, ale niezbyt oryginalne.
Niewiele gorzej od Njord, choć jest to muzyka już nieco inna. Może i niezbyt powalająca oryginalnością, ale zagrana dobrze i można odnieść wrażenie, że jednak z większym zaangażowaniem muzyków tu uczestniczących.
Miłe zaskoczenie i oby Krull śpiewał częściej!
Ocena: 8/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni AFM Records.