20.10.2020, 20:23:01
Starbynary - Divina Commedia: Paradiso (2020)
Tracklista:
1. The Moon 05:11
2. Mercury 05:04
3. Venus 05:16
4. The Sun 04:55
5. Mars 05:27
6. Jupiter 06:25
7. Saturn 05:37
8. Stellae Fixae 06:01
9. Primum Mobile 06:59
10. The Empyrean 05:17
11. Stars 08:29
Rok wydania: 2020
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Joe Caggianelli - śpiew
Ralph Salati - gitara
Sebastiano Zanotto - bas
Alfonso Mocerino - perkusja
Luigi Accardo - instrumenty klawiszowe
Tracklista:
1. The Moon 05:11
2. Mercury 05:04
3. Venus 05:16
4. The Sun 04:55
5. Mars 05:27
6. Jupiter 06:25
7. Saturn 05:37
8. Stellae Fixae 06:01
9. Primum Mobile 06:59
10. The Empyrean 05:17
11. Stars 08:29
Rok wydania: 2020
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Joe Caggianelli - śpiew
Ralph Salati - gitara
Sebastiano Zanotto - bas
Alfonso Mocerino - perkusja
Luigi Accardo - instrumenty klawiszowe
To już ostatnia część długoletniego, trzyczęściowego konceptu opartego o Boską Komedię Dantego. W porównaniu z poprzednimi częściami, ta powstała dość szybko i już z nowym gitarzystą, Ralphem Salati z metalcorowego DESTRAGE. Wybór wywołujący konsternację i uzasadniony niepokój. Dużo czasu na wzbudzenie wątpliwości nie było i nowy album planowany jest na 13 listopada 2020 roku, ponownie nakładem Art Gates Records.
Rozpoczyna się The Moon i jest szok. Oczywiście to nadal progressive metal, do jakiego zespół zdążył przyzwyczaić, jednak jest więcej Włoch. Świetny wstęp w stylu RHAPSODY, później przejścia w bardziej nostalgiczny progressive metal, pełen dramaturgii i świetnego śpiewu Caggianelli. Może i jest coś w tym z klimatu nostalgii X-OPUS?
No i jest Salati. Te jego podszyte lekką neoklasyką sola są pełne energii i mimo szybkości są one czytelne i zagrane mistrzowsko, a kiedy wchodzi Accardo, to dłonie same układają się do oklasków. Co za występ! Miło jest ich posłuchać w Mercury i Venus.
X-OPUS i ADAGIO jest w The Sun, ale to jest już granie bardzo ciężkie, pokrętne, przytłaczające i szkoda, że solo gitarowe jest takie skromne. Mars i Jupiter to dobrze zagrany progressive metal z pogranicza VISION DIVINE i USA, w których główną rolę gra emocjonalny Caggianelli, którego wspomaga głosem pani w Mars i jest to duet udany. Ciekawiej jest, kiedy do głosu dopuszczona jest gitara i Saturn pod względem ozdobników nie zawodzi i dalsze plany z żeńskimi głosami w tle są bardzo dobre, ogólnie jednak spora część kompozycji cierpi na przypadłość płyty poprzedniej i popada w te same schematy, do którego dochodzą przerywniki i aranżacje rodem z SATURNUS, z narracją włącznie, które zupełnie tutaj nie pasują, co słychać najbardziej w Stellae Fixae, ale i wcześniejszych kompozycjach. W Primum Mobile instrumentaliści dostali szansę popisania się, ale szczerze powiedziawszy poza garstką solówek nie ma tutaj o czym pisać, bo jest to tylko poprawny instrumental, który zmiata nawet GALNERYUS na swojej bardziej progresywnej płycie Vetelgyus. The Empyrean to poprawna ballada jakich pełno i bardzo podobna była na płycie poprzedniej.
Poprzednim razem kolosa nie było, ale zwieńczenie konceptu wymaga, aby zakończyć go utworem o chociaż ponadprzeciętnej długości, więc jest Stars. Chóry we wstępie są bardzo dobre i tworzą klimat, ostatecznie jednak to rozdmuchany i przekombinowany utwór instrumentalny o bardzo skromnej zawartości. Dzieje się tutaj niewiele, Caggianelli też jest mało, co najmniej połowa to chóry, w tym dziecięcy, który pasuje jak Gobel to FALCONER. Szkoda, że natarcie Salati/Accardo takie krótkie, ale udane.
Brzmienie zostało zrealizowane dobrze, podobnie do tego, co było na poprzednim albumie, z mocniejszym zaznaczeniem basu i chórów.
Ralph Salati okazał się bardzo utalentowanym gitarzystą, który bez problemu potrafi dotrzymać kroku klawiszowcowi Luigi Accardo i ich popisy, kiedy to tutaj możliwe, w większości są na bardzo wysokim poziomie. Szczególnie sola Salati. Sekcja rytmiczna zagrała również bez zarzutu, chociaż to płyta dość zachowawcza. Caggianelli to Caggianelli, klasa sama w sobie i nadal jest w formie i nie można się do niego przyczepić.
Jest lepiej niż na albumie poprzednim, jednak sporo brakuje debiutu i ten album plasuje się w rejonach pierwszej części trylogii.
Może jako że ten koncept jest już skończony i nie muszą się trzymać ram, może powrócą do muzyki bardziej melodyjnej i prostszej, bo momentami potrafi być to muzyka bardzo nieprzystępna i wymagająca bardzo dużo uwagi.
Salati na pewno by się sprawdził wybornie w bardziej progresywnej wersji DERDIAN albo przystępniejszej VISION DIVINE.
Salati na pewno by się sprawdził wybornie w bardziej progresywnej wersji DERDIAN albo przystępniejszej VISION DIVINE.
Ocena: 7/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Art Gates Records.
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Art Gates Records.