22.10.2020, 15:18:32
Arrayan Path - The Marble Gates to Apeiron (2020)
tracklista:
1.The Marble Gates to Apeiron 05:57
2.Metamorphosis 04:45
3.Virus 05:34
4.The Mourning Ghost 04:38
4.The Mourning Ghost 04:38
5.To Live Another Day 03:22
6.The Mask of Sanity 04:41
7.The Cardinal Order 07:29
8.A Silent Masquerade 04:48
9.Black Sails (The Nemean Ode) 04:46
8.A Silent Masquerade 04:48
9.Black Sails (The Nemean Ode) 04:46
rok wydania: 2020
gatunek: power metal
kraj: Cypr
skład zespołu:
Nicholas Leptos - śpiew, instrumenty klawiszowe
Socrates Leptos - gitara
Christofors Gavriel - gitara
Miguel Trapezaris - gitara basowa
Na 27 listopada zapowiedziana została premiera nowej płyty ARRAYAN PATH, a wydawcą jest wytwórnia Pitch Black Records.
O pewnych rzeczach trzeba tym razem napisać od razu, bo to sprawy dla odbioru tego albumu bardzo istotne. Po pierwsze, nie jest to płyta z power metalem epickim i aranżacyjnie wysublimowanym jak "Archegonoi" chociażby, czy inne wcześniejsze LP tego zespołu. Tym razem to power metal głównego nurtu i jeśli szukać analogii w świecie metalu helleńskiego, to bliska stylistycznie chociażby ostatniej płycie INNERWISH. Po drugie, produkcja jest po prostu wyborna i odpowiedzialny za mix i mastering Simone Mularoni stworzył pod tym względem kolejny majstersztyk, i wszelkie utyskiwania na samo brzmienie ARRAYAN PATH, jakie się czasem słyszało przy okazji ocen poprzednich albumów, teraz jest zupełnie nie na miejscu. Pod tym względem słucha się tego znakomicie. Po trzecie... W składzie nie został podany perkusista. Leptos już od kilku lat nie ma w składzie stałego perkusisty, tym razem jednak mam pełne prawo przypuszczać, że wykorzystany został automat perkusyjny. To bardzo niedobrze, gdy grupa o takiej renomie posługuje się elektroniką, tworząc muzykę klasyczną muzykę heavy metal. Jeśli jednak jest to "żywy" perkusista, który przez zapewne wrodzoną skromność się nie ujawnia w credits, to może i lepiej, bo równie nieporadnego i pozbawionego pomysłowości perkusisty to ja dawno nie słyszałem. Pozostańmy jednak przy opcji automatu.
Rzecz jasna ten ślad epickiego grania jest tu słyszalny w większości kompozycji, nawet jeśli jest nacisk na klasyczny melodyjny refren, jak w The Marble Gates to Apeiron, gdzie część instrumentalna dostojnie galopuje, a tempa są zmienne i szybki power metal nie do końca dominuje. Symfonicznie rozpoczyna się Virus i partie symfoniczne są udane, ale ogólnie ten numer jest zbyt nadęty, zbyt napuszony i monumentalny na siłę, bo podniosłej melodii tu nie ma. Po prostu przeciętny jak na Cypryjczyków. Zresztą podobnie A Silent Masquerade należy tu do mniej udanych kompozycji, choć momentami to bardzo zgrabnie zaaranżowany power z inklinacjami epickimi.
Dla tych, którzy szukają w muzyce ARRYAN PATH przede wszystkim nastawienia classic epic pozostaje dobry Black Sails (The Nemean Ode), marszowy, kroczący i jednocześnie klimatyczny nerwowym rytmem. Tu najbliżej do stylu "Archegonoi" jednak ten utwór jest słabszy od tych z tamtej płyty. Słabszy, ale refren po raz kolejny w tym poetyckim dramatyźmie interesujący.
Odchodząc kompletnie od epickiego grania, grupa prezentuje wspaniały, pełen poetyckiego dramatyzmu Metamorphosis, który przypomina pewne vintage kompozycje grup greckich z lat 80tych i to jest bardzo wyrazisty punkt tego albumu.
Także pełen emocji i na swój sposób wzniosły, melodyjny power metal w The Mourning Ghost jest wybornym składnikiem płyty. Niezwykle piękny refren, łagodniejszy w formie od zwrotek. W podobnym klimacie jest zgrabny i uroczy w melodii melodic power metalowyTo Live Another Day, prosty i nastawiony na ekspozycję melodii z wirtuozerskim solem o charakterze neoklasycznym. Wspomniałem INNERWISH. W stylu aktualnej muzycznej orientacji tej grupy jest The Mask of Sanity i tu co ciekawe dynamiczniejsze zwrotki prezentują się lepiej niż niezły, ale nieco zbyt sentymentalny refren i to jest wyjątek na tym LP.
Pomostową kompozycją pomiędzy epickim graniem a tym bardziej typowym dla głównego nurtu melodyjnego power metalu jest najdłuższy, rozbudowany The Cardinal Order. Tu melodyjny, podniosły refren spaja kilka wątków i stylów ze zwrotek, gdzie są i elementy neoklasyczno - progresywne, i dzwony, i gitara akustyczna, i łacińskie narracje - melorecytacje. Najbardziej czeka się jednak na ten właśnie refren.
Piękne sola gitarowe, pełne treści, doskonałe, choć skromniejsze niż poprzednio partie klawiszowe Leptosa, a jedno z drugim bardzo dobrze zgrane. No i sam lider w wybornej formie wokalnej, z mocnym zdecydowanym śpiewem o sporym zasięgu i czystej barwie. Trochę inny ARRYAN PATH, ale tylko trochę. I po raz kolejny muzyka na wysokim poziomie.
uzupełnienie dzięki Nicholasowi Leptosowi -
perkusja została nagrana przez sesyjnego muzyka Danny Conway'a, także perkusistę live tej grupy
ocena: 8,2/10
new 22.10.2020
przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pitch Black Records
O pewnych rzeczach trzeba tym razem napisać od razu, bo to sprawy dla odbioru tego albumu bardzo istotne. Po pierwsze, nie jest to płyta z power metalem epickim i aranżacyjnie wysublimowanym jak "Archegonoi" chociażby, czy inne wcześniejsze LP tego zespołu. Tym razem to power metal głównego nurtu i jeśli szukać analogii w świecie metalu helleńskiego, to bliska stylistycznie chociażby ostatniej płycie INNERWISH. Po drugie, produkcja jest po prostu wyborna i odpowiedzialny za mix i mastering Simone Mularoni stworzył pod tym względem kolejny majstersztyk, i wszelkie utyskiwania na samo brzmienie ARRAYAN PATH, jakie się czasem słyszało przy okazji ocen poprzednich albumów, teraz jest zupełnie nie na miejscu. Pod tym względem słucha się tego znakomicie. Po trzecie... W składzie nie został podany perkusista. Leptos już od kilku lat nie ma w składzie stałego perkusisty, tym razem jednak mam pełne prawo przypuszczać, że wykorzystany został automat perkusyjny. To bardzo niedobrze, gdy grupa o takiej renomie posługuje się elektroniką, tworząc muzykę klasyczną muzykę heavy metal. Jeśli jednak jest to "żywy" perkusista, który przez zapewne wrodzoną skromność się nie ujawnia w credits, to może i lepiej, bo równie nieporadnego i pozbawionego pomysłowości perkusisty to ja dawno nie słyszałem. Pozostańmy jednak przy opcji automatu.
Rzecz jasna ten ślad epickiego grania jest tu słyszalny w większości kompozycji, nawet jeśli jest nacisk na klasyczny melodyjny refren, jak w The Marble Gates to Apeiron, gdzie część instrumentalna dostojnie galopuje, a tempa są zmienne i szybki power metal nie do końca dominuje. Symfonicznie rozpoczyna się Virus i partie symfoniczne są udane, ale ogólnie ten numer jest zbyt nadęty, zbyt napuszony i monumentalny na siłę, bo podniosłej melodii tu nie ma. Po prostu przeciętny jak na Cypryjczyków. Zresztą podobnie A Silent Masquerade należy tu do mniej udanych kompozycji, choć momentami to bardzo zgrabnie zaaranżowany power z inklinacjami epickimi.
Dla tych, którzy szukają w muzyce ARRYAN PATH przede wszystkim nastawienia classic epic pozostaje dobry Black Sails (The Nemean Ode), marszowy, kroczący i jednocześnie klimatyczny nerwowym rytmem. Tu najbliżej do stylu "Archegonoi" jednak ten utwór jest słabszy od tych z tamtej płyty. Słabszy, ale refren po raz kolejny w tym poetyckim dramatyźmie interesujący.
Odchodząc kompletnie od epickiego grania, grupa prezentuje wspaniały, pełen poetyckiego dramatyzmu Metamorphosis, który przypomina pewne vintage kompozycje grup greckich z lat 80tych i to jest bardzo wyrazisty punkt tego albumu.
Także pełen emocji i na swój sposób wzniosły, melodyjny power metal w The Mourning Ghost jest wybornym składnikiem płyty. Niezwykle piękny refren, łagodniejszy w formie od zwrotek. W podobnym klimacie jest zgrabny i uroczy w melodii melodic power metalowyTo Live Another Day, prosty i nastawiony na ekspozycję melodii z wirtuozerskim solem o charakterze neoklasycznym. Wspomniałem INNERWISH. W stylu aktualnej muzycznej orientacji tej grupy jest The Mask of Sanity i tu co ciekawe dynamiczniejsze zwrotki prezentują się lepiej niż niezły, ale nieco zbyt sentymentalny refren i to jest wyjątek na tym LP.
Pomostową kompozycją pomiędzy epickim graniem a tym bardziej typowym dla głównego nurtu melodyjnego power metalu jest najdłuższy, rozbudowany The Cardinal Order. Tu melodyjny, podniosły refren spaja kilka wątków i stylów ze zwrotek, gdzie są i elementy neoklasyczno - progresywne, i dzwony, i gitara akustyczna, i łacińskie narracje - melorecytacje. Najbardziej czeka się jednak na ten właśnie refren.
Piękne sola gitarowe, pełne treści, doskonałe, choć skromniejsze niż poprzednio partie klawiszowe Leptosa, a jedno z drugim bardzo dobrze zgrane. No i sam lider w wybornej formie wokalnej, z mocnym zdecydowanym śpiewem o sporym zasięgu i czystej barwie. Trochę inny ARRYAN PATH, ale tylko trochę. I po raz kolejny muzyka na wysokim poziomie.
uzupełnienie dzięki Nicholasowi Leptosowi -
perkusja została nagrana przez sesyjnego muzyka Danny Conway'a, także perkusistę live tej grupy
ocena: 8,2/10
new 22.10.2020
przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pitch Black Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"