06.11.2020, 22:12:44
Eternal Idol - Renaissance (2020)
Tracklista:
1. Into the Darkness 05:02
2. Black Star 04:21
3. Dark Eclipse 04:34
4. Without Fear 05:25
5. Away from Heaven 04:17
6. Not the Same 05:20
7. The Edge 04:36
8. Flying over You 04:59
9. Lord Without Soul 04:13
10. Renaissance 09:34
Rok: 2020
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Claudia Duronio - śpiew
Fabio Lione - śpiew
Nick Savio - gitara, instrumenty klawiszowe
Andrea Buratto - bas
Enrico Fabris - perkusja
Tracklista:
1. Into the Darkness 05:02
2. Black Star 04:21
3. Dark Eclipse 04:34
4. Without Fear 05:25
5. Away from Heaven 04:17
6. Not the Same 05:20
7. The Edge 04:36
8. Flying over You 04:59
9. Lord Without Soul 04:13
10. Renaissance 09:34
Rok: 2020
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Claudia Duronio - śpiew
Fabio Lione - śpiew
Nick Savio - gitara, instrumenty klawiszowe
Andrea Buratto - bas
Enrico Fabris - perkusja
Nick Savio powraca, tym razem z ETERNAL IDOL, w zmienionym składzie, bo Giorgia Colleluori odeszła na rzecz SINNER, a nowym perkusistą został Enrico Fabris z RAINTIME. Najważniejsze, że pozostał Fabio Lione.
Milczenie zespołu trochę trwało, bo i Savio był zajęty nagrywaniem albumu z Fabio Dessi w HOLLOW HAZE, ale w końcu znalazł czas i 4 listopada w Japonii nakładem Ward Records, a 6 Frontiers Records ukazał się kolejny album.
Tym razem mocno się posiłkowali TEMPERANCE, co słychać w wybornie zrealizowanym i zaśpiewanym przez Fabio z charakterystycznym dla niego żarem w Black Star. Zaczyna się jednak dość powszednio, gdzieś pomiędzy KALEDON a RHAPSODY i Into The Darkness nie napawa zbyt wielkim optymizmem. Jest SECRET SPHERE, romantyczny i mocny z czasów z Luppi w Dark Eclipse, i z całym szacunkiem dla Lione, ale to nie Luppi i jego tutaj zabrakło, brak tutaj jego wokalnej dominacji i kontroli nad wszystkim. Trzeba przyznać, że gotycki wydźwięk tej kompozycji zaskakuje.
Oryginalności zbyt wiele tutaj nie ma, chociaż jak na Włochy można odnieść wrażenie, że czerpią też z regionów skandynawskich, co słychać w Without Fear i balladowym Away From Heaven, który niewiele ma wspólnego z RHAPSODY. Poza Fabio oczywiście. Jest i próba nawiązania do ARTHEMIS w Not The Same, dość oszczędnym i mrocznym, ale ciężkim w gitarze, ostatecznie jednak w refrenie wychodzi przeciętne kopia SECRET SPHERE. Nie mogło zabraknąć bardziej holenderskiego The Edge w stylu WITHIN TEMPTATION i refrenem w aranżacji (szczególnie prowadzących i bogatych klawiszach!) SECRET SPHERE. Flying Over You to przesłodzone wczesne SECRET SPHERE, którego fani istnieją na pewno, zaskakuje Lord Without Soul, który balansuje pomiędzy SERENITY, DRAGONY a WITHIN TEMPTATION, które najbardziej słychać w bardzo radiowym refrenie, moim zdaniem przesadzili.
Poprzednio kompozycji było 12, tym razem jest 10, ale za to na koniec jest trwający prawie 10 minut Renaissance. SECRET SPHERE spotyka ARCHON ANGEL, a po drodze jest gdzieś klimat morza GREAT MASTER i chóry w stylu TEMPERANCE. I dochodzi jeszcze motyw ancient.
O brzmieniu nie ma za bardzo co się rozpisywać, poza tym, że ponownie działał tutaj mistrz Simone Mularoni i spisał się jak na mistrza przystało.
Gwiazdą bez wątpienia jest Fabio Lione, który jak zwykle śpiewa jak na wokalistę światowej klasy przystało. Klasa i poziom, który dostępny jest dla niewielu i to on ratuje tutaj w wielu przypadkach sytuację.
Claudia Duronio na jego tle niestety wypada bardzo przeciętnie i poprawnie, momentami brzmi blado i jak cały legion innych wokalistek włoskiego metalu drugiej ligi, ale nie tylko. Nie wykluczam jednak, że to mogła być presja, a trudno jednak dorównać Giorgia Colleluori. Szkoda, że ona tutaj nie zaśpiewała.
Ponownie zespół oryginalnością nie powala, a Savio nigdy mistrzem instrumentu nie był i gra jak na niego przystało, Fabris też nie ma za bardzo do czego grać, ale słychać, że zagrał to z zaangażowaniem, podobnie jak Buratto, którego dobrze słychać, co nie dziwi. W końcu Mularoni.
Album o poziom wyżej od poprzedniego, ze znacznie ciekawszymi melodiami i mimo eklektyzmu słucha się tego łatwo, ale to raczej ze względu na brak oryginalności.
Może na następnym albumie Duronio zaśpiewa lepiej, a Savio gitarowo się doszkoli albo zatrudni innego utalentowanego gitarzystę, których we Włoszech nie brakuje.
Tym albumem pokazali, że jednak warto jest mieć ich na uwadze, bo następnym razem jest szansa, że może zaskoczą.
Ocena: 7.3/10
SteelHammer