10.11.2020, 21:26:07
Iron Mask - Master of Masters (2020)
1. Never Kiss the Ring 5:43
2. Tree of the World 4:47
3. Revolution Rise 4:28
4. One Against All 5:31
5. Nothing Lasts Forever 9:02
6. Dance with the Beast 5:31
7. Wild and Lethal 4:31
8. Mist of Loch Ness 5:38
9. My One and Only 3:54
10. A Mother Loved Blue 4:25
11. Sagittarius A 1:42
12. Master of Masters 5:45
rok wydania: 2020
gatunek: power metal/ neoclassical heavy metal
kraj: Belgia
skład zespołu:
Mike Slembrouck – śpiew
Dushan Petrossi – gitara, instrumenty klawiszowe
Vassili Moltchanov – gitara basowa
Ramy Ali – perkusja
oraz:
Olver Hartmann - śpiew
Olver Hartmann - śpiew
Na 4 grudnia 2020 planowana jest premiera nowej, siódmej już płyty IRON MASK, tym razem po czterech latach przerwy i z nowym mało znanym belgijskim wokalistą Mike Slembrouckiem. Album zostanie wydany przez wytwórnię AFM Records.
Dushan Petrossi w IRON MASk zawsze przedstawiał repertuar mniej monumentalny niż MAGIC KINDOM, ponadto gatunkowo nieraz dosyć zróżnicowany. Poprzedni album był bardzo dobry i można było mieć nadzieję, że wpadki w rodzaju "Fifth Son of Winterdoom" należą już zdecydowanie do przeszłości.
No i bardzo dobrze się to zaczyna w heroicznym melodic power metalowym z dużą dawką dramatyzmu, chórami i świetnym refrenem, a ogólnie to więcej w tym MAGIC KINGDOM niż IRON MASK, a i partia o charakterze folk metalowym, także z motywami orientalnymi jest tu pewnym zaskoczeniem. Folkowy, celtycki motyw to także fundament spokojnie zagranego Tree of the World z fantastycznym, pełnym podniosłego monumentalizmu refrenem. Piękny, pełen elegancji i wyważonego mixu melodic heavy metalu i neoklasyki jest dumny Revolution Rise i tu dał piękny popis Oliver. Co za siła przekonywania i autentyzmu w głosie! Szybki, z planem symfonicznym Nothing Lasts Forever zachwyca i melodią w power fantasy stylu i ogromną precyzją wykonania. No i kolejny porywający refren, taki jaki dominuje ostatnio w twórczości RHAPSODY OF FIRE. Szybko, energetycznie i wspaniałe neoklasyczne solo Dushana na dokładkę! No i jeszcze raz podkreślam, kapitalny ultra nośny refren.
To IRON MASK i cały czas heroicznie być nie może, jest tu więc także ładnie zaaranżowany song w konwencji AOR One Against All, dobry ale bardzo typowy. Bardziej uniwersalny, a zasadniczo epicki jest wspaniały wolny i pełen dostojeństwa melodic epic heavy Dance with the Beast. Patetyczny, poruszający Dance with the Beast... A jak pięknie śpiewają obaj wokaliści w uroczym balladowym songu A Mother Loved Blue... I gitara Dushana płacze, tak rzewnie płacze...
Niby jak hard'n'heavy zaczyna się Wild and Lethal, a w jaki szlachetny melodic heavy/power się rozwija. Wyborne wokale, także chóralne i pirotechniczne lekko modern solo Dushana. Moc! Lekka zapadająca w pamięć, nieco sentymentalna melodia My One and Only jest kapitalna i przypomina najlepsze czasy chociażby AT VANCE. Klasa, klasa światowa!
W Mist of Loch Ness symfoniczne akcenty mają charakter lekko folkowy, a całość to elegancko poprowadzona opowieść o wiadomej tajemnicy jeziora potraktowana inaczej niż w przypadku smutnego, nostalgicznego utworu JUDAS PRIEST. Rozległy, bardzo dobry refren to przykład stylu chociażby preferowanego w swoim czasie przez RING OF FIRE i inne podobne grupy z USA.
Tytułowy Master of Masters jest umieszczony na końcu i poprzedzony symfoniczną miniaturą i po raz kolejny jest tu przepiękna melodia, patos epicki i narastające muzyczne napięcie. Znakomicie wybrali utwór tytułowy i trafnie go usytuowali na końcu. Potężny epicki refren wstrząsa i porusza!
Mike Slembrouck okazał się bardzo dobrym wokalistą, dobrze czującym styl tej muzyki, a do tego wspiera go sam Olver Hartmann, któremu także trudno coś zarzucić, poza tym że w dawniejszych czasach śpiewał nieraz po prostu lepiej, ale i tu parę razy zachwycił, bezwzględnie zachwycił. Klasowa jak zwykle sekcja rytmiczna i Guitar Hero Dushan także nie zawodzą, co więcej niemal w każdej z kompozycji zagrał coś zdecydowanie innego, odległego od nieczytelnego czasem shredu. Od takiego Mistrza oczekuje się jak najwięcej indywidualnych popisów we własnym zespole. To tym razem otrzymujemy na złotym talerzu! Niesamowita inwencja i polot! Produkcja bardzo dobra, z dopracowanym planem symfonicznym, gdy występuje, wysuniętymi solami lidera i jedynie może perkusja mogłaby w bębnach być głębsza, choć za kartonową jej rzecz jasna uznać nie można.
Trochę fantasy flower power, trochę neoklasyki, trochę AOR dużo świetnych refrenów i wyborne wykonanie, szczególnie w planie gitarowym Dushana Petrossi. Na taki album, mocno nawiązujący do początków istnienia zespołu i jego pierwszych płyt długo trzeba było czekać. Brakowało płyty z taką muzyką w tym roku. Szczerze polecam, bo to najlepszy album IRON MASK i triumf muzyczny Dushana Petrossi jako kompozytora!
Wspaniałe muzyczne przeżycie.
ocena: 9,8/10
new 10.11.2020
przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni AFM Records
Dushan Petrossi w IRON MASk zawsze przedstawiał repertuar mniej monumentalny niż MAGIC KINDOM, ponadto gatunkowo nieraz dosyć zróżnicowany. Poprzedni album był bardzo dobry i można było mieć nadzieję, że wpadki w rodzaju "Fifth Son of Winterdoom" należą już zdecydowanie do przeszłości.
No i bardzo dobrze się to zaczyna w heroicznym melodic power metalowym z dużą dawką dramatyzmu, chórami i świetnym refrenem, a ogólnie to więcej w tym MAGIC KINGDOM niż IRON MASK, a i partia o charakterze folk metalowym, także z motywami orientalnymi jest tu pewnym zaskoczeniem. Folkowy, celtycki motyw to także fundament spokojnie zagranego Tree of the World z fantastycznym, pełnym podniosłego monumentalizmu refrenem. Piękny, pełen elegancji i wyważonego mixu melodic heavy metalu i neoklasyki jest dumny Revolution Rise i tu dał piękny popis Oliver. Co za siła przekonywania i autentyzmu w głosie! Szybki, z planem symfonicznym Nothing Lasts Forever zachwyca i melodią w power fantasy stylu i ogromną precyzją wykonania. No i kolejny porywający refren, taki jaki dominuje ostatnio w twórczości RHAPSODY OF FIRE. Szybko, energetycznie i wspaniałe neoklasyczne solo Dushana na dokładkę! No i jeszcze raz podkreślam, kapitalny ultra nośny refren.
To IRON MASK i cały czas heroicznie być nie może, jest tu więc także ładnie zaaranżowany song w konwencji AOR One Against All, dobry ale bardzo typowy. Bardziej uniwersalny, a zasadniczo epicki jest wspaniały wolny i pełen dostojeństwa melodic epic heavy Dance with the Beast. Patetyczny, poruszający Dance with the Beast... A jak pięknie śpiewają obaj wokaliści w uroczym balladowym songu A Mother Loved Blue... I gitara Dushana płacze, tak rzewnie płacze...
Niby jak hard'n'heavy zaczyna się Wild and Lethal, a w jaki szlachetny melodic heavy/power się rozwija. Wyborne wokale, także chóralne i pirotechniczne lekko modern solo Dushana. Moc! Lekka zapadająca w pamięć, nieco sentymentalna melodia My One and Only jest kapitalna i przypomina najlepsze czasy chociażby AT VANCE. Klasa, klasa światowa!
W Mist of Loch Ness symfoniczne akcenty mają charakter lekko folkowy, a całość to elegancko poprowadzona opowieść o wiadomej tajemnicy jeziora potraktowana inaczej niż w przypadku smutnego, nostalgicznego utworu JUDAS PRIEST. Rozległy, bardzo dobry refren to przykład stylu chociażby preferowanego w swoim czasie przez RING OF FIRE i inne podobne grupy z USA.
Tytułowy Master of Masters jest umieszczony na końcu i poprzedzony symfoniczną miniaturą i po raz kolejny jest tu przepiękna melodia, patos epicki i narastające muzyczne napięcie. Znakomicie wybrali utwór tytułowy i trafnie go usytuowali na końcu. Potężny epicki refren wstrząsa i porusza!
Mike Slembrouck okazał się bardzo dobrym wokalistą, dobrze czującym styl tej muzyki, a do tego wspiera go sam Olver Hartmann, któremu także trudno coś zarzucić, poza tym że w dawniejszych czasach śpiewał nieraz po prostu lepiej, ale i tu parę razy zachwycił, bezwzględnie zachwycił. Klasowa jak zwykle sekcja rytmiczna i Guitar Hero Dushan także nie zawodzą, co więcej niemal w każdej z kompozycji zagrał coś zdecydowanie innego, odległego od nieczytelnego czasem shredu. Od takiego Mistrza oczekuje się jak najwięcej indywidualnych popisów we własnym zespole. To tym razem otrzymujemy na złotym talerzu! Niesamowita inwencja i polot! Produkcja bardzo dobra, z dopracowanym planem symfonicznym, gdy występuje, wysuniętymi solami lidera i jedynie może perkusja mogłaby w bębnach być głębsza, choć za kartonową jej rzecz jasna uznać nie można.
Trochę fantasy flower power, trochę neoklasyki, trochę AOR dużo świetnych refrenów i wyborne wykonanie, szczególnie w planie gitarowym Dushana Petrossi. Na taki album, mocno nawiązujący do początków istnienia zespołu i jego pierwszych płyt długo trzeba było czekać. Brakowało płyty z taką muzyką w tym roku. Szczerze polecam, bo to najlepszy album IRON MASK i triumf muzyczny Dushana Petrossi jako kompozytora!
Wspaniałe muzyczne przeżycie.
ocena: 9,8/10
new 10.11.2020
przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni AFM Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"