29.11.2020, 18:54:49
TUNGSTEN - Tundra (2020)
Tracklista:
1. Lock and Load 03:44
2. Volfram's Song 03:36
3. Time 03:31
4. Divided Generations 04:04
5. King of Shadows 03:52
6. Tundra 04:14
7. Paranormal 04:20
8. Life and the Ocean 04:19
9. I See Fury 04:18
10. This Is War 03:13
11. Here Comes the Fall 07:14
Rok: 2020
Skład:
Mike Andersson – śpiew
Nick Johansson – gitara
Karl Johansson – bas, instrumenty klawiszowe
Anders Johansson – perkusja
Tracklista:
1. Lock and Load 03:44
2. Volfram's Song 03:36
3. Time 03:31
4. Divided Generations 04:04
5. King of Shadows 03:52
6. Tundra 04:14
7. Paranormal 04:20
8. Life and the Ocean 04:19
9. I See Fury 04:18
10. This Is War 03:13
11. Here Comes the Fall 07:14
Rok: 2020
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: SzwecjaSkład:
Mike Andersson – śpiew
Nick Johansson – gitara
Karl Johansson – bas, instrumenty klawiszowe
Anders Johansson – perkusja
TUNGSTEN okazało się ogromnym sukcesem, to i nie dziwi informacja, że dość szybko został nagrany kolejny album. Skład oczywiście niezmieniony i ponownie pod skrzydłami Arising Empire 27 listopada 2020 roku.
Bardzo silne inspiracje AMARANTHE są słyszalne, ale i typ przebojowości, które wypromowało BLOODBOUND i jest to słyszalne nawet w SABATON - wystarczy posłuchać Lock and Load z bardzo frapującymi klawiszami i refrenem, który przywodzi na myśl ostatni album BLOODBOUND właśnie, a zwrotki AMARANTHE.
Mimo, że bez wątpienia jest nowocześnie, to tym razem nie brzmi to aż tak elektrycznie i modernistycznie jak płyta poprzednia i Volfram's Song i Time wydają się bardziej stawiać na orkiestracje niż nowoczesny akcent. Oczywiście jest to prosta forma przebojowości, w Divided Generation próbują podbijać do MYRATH i tu z bitewnymi chórami brzmią bardzo dziwacznie. Bardzo prosto i przystępnie zagrany jest King of Shadows, może to nie jest potęga POWERWOLF i BLOODBOUND, ale jest to typowa szwedzka jakość, do której można bez skrępowania potupać. Jest nawet próba grania w stylu WARKINGS, ale Tundra nie ma szans z międzynarodowym projektem sław. Jakiś potencjał w tym jest, gdyby to było zagrane surowiej, mocniej i z innym wokalistą.
Andersson nie jest zły, jednak to jest głos na tyle specyficzny, że niektórych może drażnić, szczególnie, że jest on dość jednowymiarowy i bez większego pazura, co wychodzi w balladzie Life and the Ocean. Tu powinien ktoś zaśpiewać z większą mocą. Koszmarem tego albumu jest fatalny Paranormal z najgorszych płyt AMARANTHE i najbardziej tutaj szkoda orkiestracji. Metal można zagrać tak, żeby rozbujał, wystarczy posłuchać ARIDA VORTEX czy MYSTIC PROPHECY w bardziej rockowych i wyluzowanych utworach, tutaj podeszli do tego od najgorszej możliwej strony. I See Fury to typowy metal szwedzki, podobnie This is War, gdzie próbują się plasować gdzieś pomiędzy DRAGONLAND, BLOODBOUND a BLIND GUARDIAN.
Najbardziej zaskakuje ostatnia, siedmiominutowa kompozycja Here Comes The Fall, w którym próbują mocować się ze stylistyką Starfall DRAGONLAND i najbardziej zaskakuje tutaj pojedynek Johanssonów. Najprawdopodobniej ich najlepsze popisy jak do tej pory, chociaż można odnieść wrażenie, słuchając drugiej połowy, że kompozycja została dość sztucznie wydłużona i zmieściliby się w tradycyjnych czterech minutach. Na plus orkiestracje.
Produkcja solidna tak jak poprzednio, dobrze zagrane i lepiej przemyślane niż album poprzedni, z sensowniejszymi melodiami i refrenami, większą ekspozycją orkiestracji, a mniejszą elektroniki. To pokazuje jednak, że zespół chyba nie do końca wie, w którą stronę chce iść i jest próba pogodzenia nowoczesności z tradycją, co nie do końca wychodzi i elektroniczne momenty potrafią znudzić.
Jest to jednak krok w dobrą stronę i album ciekawszy od debiutu, chociaż wolałoby się usłyszeć za mikrofonem kogoś innego.
Ocena: 7.4/10
SteelHammer