08.01.2021, 01:12:55
Serenity in Murder - First Frisson in the World (2011)
Tracklista:
1. The First Frisson of the World 04:30
2. RequieM 05:17
3. Defenders of the Faith 04:44
4. Horn of Ending 03:43
5. The Tragedy 03:28
6. Defamiliarization 03:17
7. The Holocaust to Dead Line 04:41
8. Infact Bellum 04:41
9. In Hell of Heaven 05:01
Rok wydania: 2011
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Japonia
Skład:
Emi - śpiew
Freddy - gitara
Ryuji - gitara
Takumi - bas
Shohei - perkusja
Shuntaro - instrumenty klawiszowe
Ocena: 10/10
SteelHammer
Tracklista:
1. The First Frisson of the World 04:30
2. RequieM 05:17
3. Defenders of the Faith 04:44
4. Horn of Ending 03:43
5. The Tragedy 03:28
6. Defamiliarization 03:17
7. The Holocaust to Dead Line 04:41
8. Infact Bellum 04:41
9. In Hell of Heaven 05:01
Rok wydania: 2011
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Japonia
Skład:
Emi - śpiew
Freddy - gitara
Ryuji - gitara
Takumi - bas
Shohei - perkusja
Shuntaro - instrumenty klawiszowe
W 2009 roku gitarzysta Freddy miał pomysł na muzykę i założył SERENITY IN MUDER. W 2010 roku udało mu się zebrać stabilny skład, z którym rozpoczął nagrania na debiutancki album w Prison Studio pod bacznym okiem jego właściciela, Hiro-yuki.
Materiałem zainteresowała się wytwórnia Spiritual Beast i album został wydany 14 września 2011 roku.
W Japonii Melodic Death Metal/Extreme Melodic Metal to gatunek raczej niszowy, czasami ocierający się bardziej o death metal i o zespoły z wartymi odnotowania sukcesami jest trudno, nawet kiedy zaangażowani są w to fińscy mistrzowie Mikko Karmila i Mika Jussila oraz jedna z największych wytwórni, Spikefarm Records.
Może i SHADOW to była japońska szkoła grania MDM fińskiego, nawet dobra, ale to nie było ani CHILDREN OF BODOM, ani KALMAH.
Drugim takim podejściem jest właśnie SERENITY IN MURDER, również z panią za mikrofonem i jest zniszczenie. Kiedy można było zwątpić w CHILDREN OF BODOM i uznać, że formuła się wyczerpała i trudno było czegoś od grupy oczekiwać, SERENITY IN MUDER gra ich muzykę w najlepszym wydaniu. Przebojowo, ale bez radiowości, z kopnięciem, z refleksją i co najważniejsze wykonane precyzyjnie.
Instrumenty klawiszowe są bliższe KALMAH niż CHILDREN OF BODOM i pasaży Wirmana tutaj nie ma i są znacznie bardziej subtelne, tworząc wspaniałe tło jak w KALMAH. Melodyka charakterystyczna dla CHILDREN OF BODOM wita już w wybronym First Frisson of the World, w którym przy okazji wybornie wplatają motyw KALMAH w partii środkowej. To jest pogodzenie dwóch różnych stylów ekip, które nawet KALMAH aż tak dobrze nie wyszło na trzecim albumie.
Sola gitarowe. Może aż tak tego w otwieraczu nie słychać, ale w Requiem pojedynki gitarowe to prawdziwe mistrzostwo bez uciekania się do wyszukanych kombinacji. Kontrasty są tutaj po prostu genialne i The Tragedy słucha się ze zdumieniem jak można stworzyć kompozycję tak przebojową, nośną, a jednocześnie tak nostalgiczną, smutną.
Jest też i późniejsze CHILDREN OF BODOM, kiedy próbowali romansować z thrash metalem, ale tak, jak zostało to zostało zaprezentowane w Heaven and Hell nie zagrali nigdy.
Brzmienie klasyczne, z mocnymi gitarami, z płynnymi klawiszami, które potrafią tworzyć bardzo subtelne tło i idealnie umiejscowiona sekcja rytmiczna z dobrze umiejscowionym basem. Takie albumy często potrafią przytłoczyć brzmieniem albo brzmieć bez odpowiedniego kopa i sztucznie. Tutaj jest złoty środek pomiędzy wczesnym CHILDREN OF BOODM a pierwszymi dwiema płytami KALMAH. Surowo, ale w żadnym razie archaicznie. Słucha się tego bardzo dobrze i nie męczy.
Muzycy zagrali tutaj razem, jak dobrze naoliwiona maszyna. Nikt tutaj się nie wybija, jest to po prostu inteligentnie zagrane i wykorzystanie niecałych 40 minut w najlepszy możliwy sposób, bez słabych punktów czy jakichkolwiek potknięć.
Kolejny zespół po ACROSTICHON, który udowadnia, że panie mogą śpiewać dobrze i bardziej ekstremalne odmiany metalu.
Album został doceniony w Japonii, ale również i poza nią i zespół dość szybko zyskał sławę, co zaowocowało wieloma trasami koncertowymi.
Zespół, który debiutem pokazał, że gatunek jeszcze nie wymarł i można zagrać coś ciekawego, tradycyjnego, jednocześnie świeżego w podejściu i wykonaniu.
Ocena: 10/10
SteelHammer