25.01.2021, 21:05:12
Primitai - Night Brings Insanity (2016)
tracklista:
1.Black Rider 04:18
2.Savage Skies 04:09
3.Night Brings Insanity 04:56
4.Power Surge 04:29
5.My Last Escape 04:54
6.Falling Embers 03:32
7.Conclusion Forgone 06:17
8.Night Hunter 04:08
9.Brace for Storms 06:08
rok wydania: 2016
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: Wielka Brytania
skład zespołu:
Guy Miller - śpiew
Srdjan Bilic - gitara
Sergio Girón - gitara
Sergio Girón - gitara
Scott Miller - gitara basowa
Jonathan Warren - perkusja
Jonathan Warren - perkusja
PRIMITAI z Sandhurst przed długie lata znajdował się gdzieś na bocznym torze brytyjskiej sceny metalowej, przechodząc od 2003 liczne zmiany osobowe i stopniowo ewoluując od dosyć surowego heavy/ thrashu do melodic power thrashu w roku 2013 na swojej trzeciej płycie "Rise Again", gdzie po raz pierwszy zagrał jako drugi gitarzysta Tom Draper. Album okazał się jednak dosyć bladym odbiciem muzyki SAVAGE MESSIAH, gdzie Draper także występował i sukces nie nadszedł.
Całkowicie zreformowany PRIMITAI (tylko Miller i Bilic pozostali ze starej ekipy) podjął kolejną próbę w roku 2016, przedstawiając nakładem własnym album "Night Brings Insanity".
Tym razem Anglicy zagrali mocniej i nieco bardziej agresywnie niż w roku 2013, nomen omen korzystając mniej lub bardziej świadomie z muzycznej filozofii SAVAGE MESSIAH, a nawet w pewnych aspektach wyprzedzając sławniejszych kolegów w rozwiązaniach riffowych i aranżacyjnych. Album jest pełen soczystych, lekko modern w soundzie gitar i na pewno współpraca obu gitarzystów układa się wzorcowo. Dbałość o melodie jest wyraźnie zaznaczona i są te lekko radiowe i lekko mainstreamowe melodie, jakie można usłyszeć w metalu z UK powiedzmy od czasu BULLETS FOR MY VALENTINE, jednak rzecz jasna bez furii Walentynek. Bardzo solidnie się prezentują w tej kategorii Black Rider, My Last Escape i można tu podziwiać różnorodność samych motywów muzycznych w obrębie poszczególnych kompozycji oraz sola gitarowe bezwzględnie polatujące ponad poziom ogólny tych utworów. Jeszcze raz to samo z wielkim powodzeniem prezentują w agresywnie przyjemnym Power Surge z lżejszym, niemal alternative rockowym refrenem.
Gdy dodają nieco heroizmu i masywności oraz utrzymują równe, dosyć szybkie tempa, to wypuszczają groźnego potwora w postaci fantastycznego Savage Skies. Och, co za moc i pewność siebie w wykonaniu! No i Guy Miller chyba bardzo dobrze czuje się w takich akurat numerach. Tak, masywny i szybki atak to mocna broń PRIMITAI i to po raz kolejny słychać w zgrabnym i potoczystym Night Hunter. Te gitary o ostrym brzmieniu świetnie się tu komponują z bujającą melodią i wyższymi nieco wokalami. Z pewnych thrashowych inklinacji nie rezygnują w chłodnym i lekko posępnym Night Brings Insanity, reprezentując tę nowszą, bardziej modern odmianę power metalu oraz w My Last Escape, choć generalnie ten wybuchowy i pełen gniewu utwór ma w sobie więcej ze stylu Black Rider, a riffy łączą estetykę hardcore i groove oraz łagodniejszy radiowy refren. Najbardziej delikatnie zagrali w Conclusion Forgone o cechach prog metalowej ballady z poetyckim klimatem, gdzie szczególnie zwraca na siebie uwagę refren, przyćmiewając nieco naciągany nostalgiczny nastrój zwrotek. Ogólnie się tu dzieje po raz kolejny bardzo dużo, bo mocna podniosła partia gitar w części instrumentalnej przypomina te najlepsze momenty z pierwszych płyt PRIMITAI z lat 2007-2010.
Taki bardziej rycerski styl pojawiał się u nich i wcześniej i tu pojawia się w dosyć długim Brace for Storms w tempie umiarkowanych i jest to utwór ciekawy także dlatego, że refren mocno przypomina "korzenne" refreny Wagnera z niemieckiego RAGE. Nie zabrakło tu miejsca i dla bardziej romantycznej partii w połowie numeru, stanowiącej preludium do podniosłej heroicznej partii instrumentalnej. Przemyślany i dopracowany utwór!
Zgranie PRIMITAI jest wyborne i brzmią tak, jakby grali ze sobą od lat. Pełna energii sekcja rytmiczna, wspaniałe sola obu gitarzystów. Pod tym względem to jeden z najlepiej prezentujących się w ostatnich latach zespołów angielskich.
Lasse Lammert to jeden z najzdolniejszych inżynierów dźwięku średniego pokolenia w Niemczech i chyba lubi on pracować z Brytyjczykami, bo pracował nad brzmieniem płyt takich zespołów jak ALESTORM, GLORYHAMMER czy DENDERA. Tu dla PRIMITAI stworzył sound rozpoznawalny i specyficzny, z ostrymi gitarami, wyrazistą sekcją rytmiczną (bębny!) i pewnym pierwiastkiem modern i jest to na pewno najlepsza pod względem produkcji płyta tej grupy w jej historii.
W roku 2016 PRIMITAI zaprezentował się w końcu jako zespół dojrzały i prezentujący zestaw równych, bardzo udanych kompozycji z kilkoma niewątpliwymi killerami. Zaprezentował się także jako zespół bardziej muzycznie przystępny niż SAVAGE MESSIAH, obracający się w podobnych muzycznych obszarach.
Ocena: 8,5/10
new 25.01.2021
Taki bardziej rycerski styl pojawiał się u nich i wcześniej i tu pojawia się w dosyć długim Brace for Storms w tempie umiarkowanych i jest to utwór ciekawy także dlatego, że refren mocno przypomina "korzenne" refreny Wagnera z niemieckiego RAGE. Nie zabrakło tu miejsca i dla bardziej romantycznej partii w połowie numeru, stanowiącej preludium do podniosłej heroicznej partii instrumentalnej. Przemyślany i dopracowany utwór!
Zgranie PRIMITAI jest wyborne i brzmią tak, jakby grali ze sobą od lat. Pełna energii sekcja rytmiczna, wspaniałe sola obu gitarzystów. Pod tym względem to jeden z najlepiej prezentujących się w ostatnich latach zespołów angielskich.
Lasse Lammert to jeden z najzdolniejszych inżynierów dźwięku średniego pokolenia w Niemczech i chyba lubi on pracować z Brytyjczykami, bo pracował nad brzmieniem płyt takich zespołów jak ALESTORM, GLORYHAMMER czy DENDERA. Tu dla PRIMITAI stworzył sound rozpoznawalny i specyficzny, z ostrymi gitarami, wyrazistą sekcją rytmiczną (bębny!) i pewnym pierwiastkiem modern i jest to na pewno najlepsza pod względem produkcji płyta tej grupy w jej historii.
W roku 2016 PRIMITAI zaprezentował się w końcu jako zespół dojrzały i prezentujący zestaw równych, bardzo udanych kompozycji z kilkoma niewątpliwymi killerami. Zaprezentował się także jako zespół bardziej muzycznie przystępny niż SAVAGE MESSIAH, obracający się w podobnych muzycznych obszarach.
Ocena: 8,5/10
new 25.01.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"