18.02.2021, 17:50:43
Kamelot - The Fourth Legacy (1999)
tracklista:
1.New Allegiance 00:54
2.The Fourth Legacy 04:55
3.Silent Goddess 04:13
4.Desert Reign 01:39
5.Nights of Arabia 05:24
6.The Shadow of Uther 04:45
7.A Sailorman's Hymn 04:05
8.Alexandria 03:53
9.The Inquisitor 04:35
9.The Inquisitor 04:35
10.Glory 03:42
11.Until Kingdom Come 04:11
12.Lunar Sanctum 05:57
11.Until Kingdom Come 04:11
12.Lunar Sanctum 05:57
rok wydania: 1999
gatunek: melodic symphonic power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Roy Khan - śpiew
Thomas Youngblood - gitara
Glenn Barry - gitara basowa
Casey Grillo - perkusja
oraz
Michael Rodenberg- instrumenty klawiszowe
Sascha Paeth - gitara
oraz
Michael Rodenberg- instrumenty klawiszowe
Sascha Paeth - gitara
Żeby wyjść z zaklętego kręgu trzeba coś zrobić. Trzeba zrobić coś radykalnego, wyjść poza tkwiące w umyśle schematy, zaryzykować. KAMELOT w osobie lidera Thomasa Youngblooda taki krok zrobił.
Youngblood przystępując do prac nad kolejnym albumem KAMELOT zwrócił się ponownie w stronę Europy, tym razem Niemiec i postawił na ścisłą współpracę z uznanymi muzykami i inżynierami dźwięku. Stawiając na melodyjny metal symfoniczny zaprosił do nagrań smyczkowy Fallersleben String Quartet a klawisze i orkiestracje powierzył Michaelowi Rodenbergowi, który został także producentem całości. Mix i mastering wykonał Saschy Paethowi (ex HEAVENS GATE) iw ten sposób KAMELOT miał ten sam zestaw producencki co album LUCA TURILLI z tego samego roku. Khana wsparł mistrzowski głos w wokalach pobocznych czyli Thomas Rettke (HEAVENS GATE) oraz głosy żeńskie, które także można było usłyszeć na płycie LUCA TURILLI ( Rannveig Sif Sigurðardóttir) oraz niegdyś w HEAVENS GATE (Cinzia Rizzo).
W końcu grudnia 1999 roku Noise Records wydaje album "The Fourth Legacy".
Szlachetny dumny melodic power metal o cechach symfonicznych to nowe oblicze KAMELOT i czy można wymarzyć sobie piękniejsze rozpoczęcie niż niezapomniany The Fourth Legacy z wspaniałym refrenem i partią chórów na miarę RHAPSODY.
Niezwykła elegancja cechuje te kompozycje z gustownym tłem klawiszowym i orkiestracjami Miro. To słychać w pełnym dramatycznego romantyzmu Silent Goddess oraz w szybszym power metalowym The Shadow of Uther nasyconym heroicznym, rycerskim klimatem. Wzorcowe kompozycje dla gatunku, po prostu wzorcowe, a do tego ten wdzięk i swoboda w The Shadow of Uther. Ujmująca jest także baśniowa ballada z gitarą akustyczną i dodatkowym wokalem żeńskim Rannveig Sif Sigurðardóttir, choć realnie jest to na pewno utwór mało metalowy. W klimacie jest to wstęp do Alexandria, jednak ten utwór o cechach zdecydowanie melodic progressive jakoś blado się prezentuje przy przepysznych utworach z większą dawką symfonizacji i power metalu. Tak powszednio w gatunku po prostu...
Śmiało sięgają po motywy orientalne w Nights of Arabia, prowadzonym bardzo spokojnie przez Khana wspomaganego przez Cinzię Rizzo i pewnie manewrującego w lekko progresywnie brzmiącej melodii, szczególnie w tej środkowej partii, jakże delikatnej w smyczkowym otoczeniu. Jeszcze raz choć bardziej w stylu "ancient" te motywy orientalne pojawiają się w kapitalnym, majestatycznym The Inquisitor, opowiedzianym ekscytująco przez Khana i to jedne z najlepszych tu jego wokali. Kolejny słynny refren, choć przecież melodia zwrotek jest równie niesamowita.
Jeśli się mówi o KAMELOT, że byli twórcami arturiańskiego metalu, to na pewno przemawia za tym song barda Glory, z pewnością bardziej wysmakowany niż ogniskowe semi akustyczne kompozycje BLIND GUARDIAN. Z drugiej jednak strony do metalowego grania znacznie więcej wnosi power metalowy, pełen ciepłej ekspresji Until Kingdom Come.
A na koniec Lunar Sanctum, nowocześnie progresywny i na swój sposób zwiastujący przyszły, na ten moment jeszcze odległy kierunek muzyki KAMELOT. To bardzo dobry utwór, może jednak do tej płyty nie bardzo pasujący.
Misterne, pełne treści sola gitarowe Youngblooda, fenomenalne wokale Khana. Tak, Khan rozkwitł w tym na swój sposoób poetyckim repertuarze, jest nie do zatrzymania, jest prawdziwy i hipnotyzujący, nawet gdy jest tu ekstatyczny i ekspresyjny. Chociaż symfoniczny power metal dopiero się kształtował jako gatunek i błąd w ustawieniu łatwo było popełnić, to Niemcy go nie popełnili i jest to płyta o soundzie bardzo dobrym, z czytelnymi planami dalszymi, dosyć dyskretną sekcją rytmiczną i dopieszczonymi, co nie dziwi, partiami wokalnymi . Być może z perspektywy czasu patrząc jest to brzmienie nieco pastelowe, ale, no cóż, gatunek się dopiero zaczął rozwijać.
Youngblood i KAMELOT zaryzykowali nieoczekiwany zwrot i się to opłaciło. Bardzo się opłaciło. Amerykanie niemal z dnia na dzień stali się sławni na całym świecie, będąc równocześnie oryginalni i nietypowi. Wnosząc powiew świeżości w melodyjny metal stali się w tym zakresie nową nadzieją Ameryki.
ocena: 8,8/10
new 18.02.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"