20.02.2021, 11:47:47
Nightmare - Genetic Disorder (2007)
tracklista:
1.Nothing Left Behind 05:15
2.Battleground for Suicide 04:16
3.Queen of Love & Pain 03:46
4.Conspiracy 04:09
5.Leader of the Masquerade 04:22
6.Final Procession 05:01
7.The Dominion Gate (Part II) 06:21
8.The Winds of Sin 04:28
9.Forsaken Child 04:33
10.A Thrill of Death 04:58
11.Wicked White Demon 03:41
10.A Thrill of Death 04:58
11.Wicked White Demon 03:41
12.Dawn of Darkness 06:08
rok wydania: 2007
gatunek: heavy/power metal
kraj: Francja
skład zespołu:
Jo Amore - śpiew
Franck Milleliri - gitara
Alexandre Hilbert - gitara
Yves Campion - gitara basowa
David Amore - perkusja
Kolejny album NIGHTMARE Regain Records przedstawił w październiku 2007.
Tym razem znowu trochę zaskakują, tym razem uproszczeniem swojej muzyki. Francuzi zrezygnowali z mroku i progresywnych elementów na rzecz mocy i tempa oraz bardziej heroicznego podejścia do swojej muzyki. Zaprezentowali coś na kształt mixu masywnego power metalu BRAINSTORM i mocniejszej wersji ASTRAL DOORS w kompozycjach wolniejszych, o bardziej classic metalowej konstrukcji. W przypadku takich naznaczonych tradycyjnym metalem kompozycji jak Nothing Left Behind, Leader of the Masquerade czy też A Thrill of Death i można zauważyć, że także ekspresja wokalna Amore jest zbliżona do stylu Nilsa Patricka Johanssona. Gdy jest więcej patosu i dramatyzmu jak w dostojnym Queen of Love & Pain, przekonują do siebie bardziej. Zdecydowanie do czołówki tego albumu należy rytmiczny i bardzo melodyjny Final Procession, nawet jeśli przypomina nagrania BRAINSTORM. Ponuro i power/thrashowo jest w Wicked White Demon i ten numer jest pewnym odbiciem amerykańskiej stylistyki w muzyce NIGHTMARE.
Kompletnie dewastują w szybkim speed/heavy/power metalowym Battleground for Suicide osadzonym riffowo w latach 80tych, z potężnymi atakami gitarzystów i rozległym wokalem i przygniatającym, pełnym energii i heroizmu refrenem. Czasem łącza pewne style w nieoczekiwany sposób i coś z BRAINSTORM spotyka melodyjny death/thrash w Conspiracy. Te fragmenty brutalniejsze są zdecydowanie ciekawsze od tych melodyjnych. Bardzo dużo BRAINSTORM jest także w masywnym, ale obdarzonym bardziej heroicznym refrenem The Winds of Sin, oraz Forsaken Child, ten utwór specjalnie się tu niczym nie wyróżnia.
Do płyty poprzedniej nawiązują bezpośrednio w The Dominion Gate (Part II), kompozycji nieco krótszej niż część pierwsza i w innym jednak klimacie, bardziej epickim, ponownie nawiązującym do ASTRAL DOORS. Owszem, pierwiastek głębokiego mroku tu także występuje miejscami (brutalniejsze wokale), zasadniczo jednak to w ogólnym odczuciu utwór bardziej heroicznie klasycznie metalowy. To także słychać w nostalgicznej, łagodnej partii centralnej.
Nieco rozczarowujący jest zamykający ten LP mocny i twardy Dawn of Darkness, gdzie dodatkowo budują pewien surowy klimat, jednak słychać, że bez planu klawiszowego trudno im to zbudować jak należy.
Tym razem mix wykonali w Szwecji Mistrzowie Fredrik Nordström i Henrik Udd. Wydaje się jednak, że popełnili drobny błąd nieco za bardzo wycofując Amore na linię gitar i w sumie całość ma raczej jednoplanowe brzmienie, zbliżone do power metalowych produkcji szwedzkich i niemieckich. Inny wokalista mógłby zaginąć w nawale mocarnych riffów, na szczęście Amore w miarę skutecznie się tu przebija. Trochę na łatwiznę poszedł też w masteringu Patrick Liotard, bo nie mając już do cyzelowania przepięknych klawiszowych ornamentacji Terje Refsnesa ustawił po prostu świetnie sekcję rytmiczną, ale gitarom nadał brzmienie w stylu BRAINSTORM i SYMPHORCE z tego czasu i tym razem ta płyta już ogólnie soundem nie oczarowuje tak jak poprzednia.
Wkrótce po wydaniu tego albumu, w roku 2008 grupę opuścił Alex Hilbert, od dwóch lat będący także członkiem LONEWOLF i skupił się tylko na tej formacji. Zastąpił go Jean-Christophe Lefevre z heavy metalowego J.C.JESS.
ocena: 8,2/10
new 20.02.2021
Tym razem znowu trochę zaskakują, tym razem uproszczeniem swojej muzyki. Francuzi zrezygnowali z mroku i progresywnych elementów na rzecz mocy i tempa oraz bardziej heroicznego podejścia do swojej muzyki. Zaprezentowali coś na kształt mixu masywnego power metalu BRAINSTORM i mocniejszej wersji ASTRAL DOORS w kompozycjach wolniejszych, o bardziej classic metalowej konstrukcji. W przypadku takich naznaczonych tradycyjnym metalem kompozycji jak Nothing Left Behind, Leader of the Masquerade czy też A Thrill of Death i można zauważyć, że także ekspresja wokalna Amore jest zbliżona do stylu Nilsa Patricka Johanssona. Gdy jest więcej patosu i dramatyzmu jak w dostojnym Queen of Love & Pain, przekonują do siebie bardziej. Zdecydowanie do czołówki tego albumu należy rytmiczny i bardzo melodyjny Final Procession, nawet jeśli przypomina nagrania BRAINSTORM. Ponuro i power/thrashowo jest w Wicked White Demon i ten numer jest pewnym odbiciem amerykańskiej stylistyki w muzyce NIGHTMARE.
Kompletnie dewastują w szybkim speed/heavy/power metalowym Battleground for Suicide osadzonym riffowo w latach 80tych, z potężnymi atakami gitarzystów i rozległym wokalem i przygniatającym, pełnym energii i heroizmu refrenem. Czasem łącza pewne style w nieoczekiwany sposób i coś z BRAINSTORM spotyka melodyjny death/thrash w Conspiracy. Te fragmenty brutalniejsze są zdecydowanie ciekawsze od tych melodyjnych. Bardzo dużo BRAINSTORM jest także w masywnym, ale obdarzonym bardziej heroicznym refrenem The Winds of Sin, oraz Forsaken Child, ten utwór specjalnie się tu niczym nie wyróżnia.
Do płyty poprzedniej nawiązują bezpośrednio w The Dominion Gate (Part II), kompozycji nieco krótszej niż część pierwsza i w innym jednak klimacie, bardziej epickim, ponownie nawiązującym do ASTRAL DOORS. Owszem, pierwiastek głębokiego mroku tu także występuje miejscami (brutalniejsze wokale), zasadniczo jednak to w ogólnym odczuciu utwór bardziej heroicznie klasycznie metalowy. To także słychać w nostalgicznej, łagodnej partii centralnej.
Nieco rozczarowujący jest zamykający ten LP mocny i twardy Dawn of Darkness, gdzie dodatkowo budują pewien surowy klimat, jednak słychać, że bez planu klawiszowego trudno im to zbudować jak należy.
Tym razem mix wykonali w Szwecji Mistrzowie Fredrik Nordström i Henrik Udd. Wydaje się jednak, że popełnili drobny błąd nieco za bardzo wycofując Amore na linię gitar i w sumie całość ma raczej jednoplanowe brzmienie, zbliżone do power metalowych produkcji szwedzkich i niemieckich. Inny wokalista mógłby zaginąć w nawale mocarnych riffów, na szczęście Amore w miarę skutecznie się tu przebija. Trochę na łatwiznę poszedł też w masteringu Patrick Liotard, bo nie mając już do cyzelowania przepięknych klawiszowych ornamentacji Terje Refsnesa ustawił po prostu świetnie sekcję rytmiczną, ale gitarom nadał brzmienie w stylu BRAINSTORM i SYMPHORCE z tego czasu i tym razem ta płyta już ogólnie soundem nie oczarowuje tak jak poprzednia.
Wkrótce po wydaniu tego albumu, w roku 2008 grupę opuścił Alex Hilbert, od dwóch lat będący także członkiem LONEWOLF i skupił się tylko na tej formacji. Zastąpił go Jean-Christophe Lefevre z heavy metalowego J.C.JESS.
ocena: 8,2/10
new 20.02.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"