26.02.2021, 11:20:27
Evergrey - Escape of the Phoenix (2021)
tracklista:
1.Forever Outsider 04:09
2.Where August Mourns 05:31
3.Stories 06:40
4.A Dandelion Cipher 04:34
5.The Beholder 05:49
6.In the Absence of Sun 06:07
6.In the Absence of Sun 06:07
7.Eternal Nocturnal 04:34
8.Escape of the Phoenix 04:11
9.You From You 05:18
10.Leaden Saints 05:56
11.Run 05:53
11.Run 05:53
rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Szwecja
skład zespołu:
Tom Englund - śpiew, gitara
Henrik Danhage - gitara
Johan Niemann - gitara basowa
Jonas Ekdahl - perkusja
Rikard Zander - instrumenty klawiszowe
26 lutego to data premiery kolejnej płyty EVERGREY wydanej przez AFM Records.
Oczekiwania przeogromne i pytanie, czy można nagrać genialną płytę dwa lata po genialnym "The Atlantic". EVERGREY odkrył karty nieco wcześniej, prezentując trzy niesamowite, wspaniałe kompozycje Forever Outsider, Where August Mourns i Eternal Nocturnal i jest to absolutne mistrzostwo w kategorii "EVERGREY gra melancholijny melodyjny metal", taki elegijny i taki poetycki. Na tej płycie EVERGREY nie szafuje progresywnością, ten etap jest już chyba za nimi definitywnie, co nie oznacza, że grają muzykę prostą. Jest tu pewien nawrót do koncepcji stylistycznej "The Storm Within", do muzyki uniwersalnie przebojowej, a równocześnie pozbawionej cech radiowej komercji, choć w radio z pewnością te kompozycje nikogo by nie odrzuciły. Jest to metal mainstreamowy, ale w dobrym, najlepszym tego słowa znaczeniu, bo może łączyć gusta fanów różnych nieekstremalnych podgatunków. Takim przykładem jest przepiękny nastrojowy i lekko modern w aranżacji The Beholder z gościnnym udziałem Jamesa LaBrie z DREAM THEATER jako drugiego wokalisty, ale bez obaw, to muzyka EVERGREY w tym niezwykle eleganckim mroku... niemal gotyckim.
Poza tym, co grupa ujawniła wcześniej, jest potężna dawka "metalu EVERGREY", którego nie ujawniła. W kilku kompozycjach, takich jak Stories, In the Absence of Sun i You From You celebrują w niezwykle delikatny, wysublimowany sposób moment eksplozji refrenów, poruszających, elegijnych, poetyckich. Tyle w tym ciepłego dostojeństwa, nostalgii i łagodnej posępności... Jest także ten pulsujący gitarami EVERGREY w niezwykle melodyjnych i mocnych zarazem A Dandelion Cipher i Escape of the Phoenix, jest także Leaden Saints, który chyba jako jedyny można zaliczyć do nurtu progressive power metalu w pełnym wymiarze. A na sam koniec jakby trochę rozpraszają mrok we wspaniałym Run z kilkoma wysmakowanymi wątkami melodycznymi, ale przecież nie do końca...
Trudno jest krytykować samo wykonanie, nie można tego robić. To jest natchniona ekipa instrumentalistów bez skazy, którzy zgrani są na nieprawdopodobnym poziomie i jest między nimi chemia i więź, jaka łączy w tworzeniu muzyki tylko najlepszych. Przecudowne sola gitarowe, wspaniałe rozprowadzanie i nadawanie rytmu przez sekcję rytmiczną, niesamowite hipnotyzujące partie i plany klawiszowe. I Mistrz Ceremonii Tom Englund opowiadający głosem te wszystkie historie po raz kolejny wzrusza, bardzo wzrusza.
Odkąd Jacob Hansen zajmuje się produkcją albumów EVERGREY to mamy do czynienia z pewną nową jakością. Tym razem pokuszę się o stwierdzenie, że to najlepiej brzmiąca płyta zespołu, gdzie wieloplanowość łączy się absolutną klarownością oraz idealnie dobranym brzmieniem poszczególnych instrumentów w lekko modern manierze.
Muzyczne święto, uczta dla fanów, zestaw zniewalających, magicznych kompozycji.
Kosmiczny zespół, jakby z innego wymiaru rzeczywistości...
Oczekiwania przeogromne i pytanie, czy można nagrać genialną płytę dwa lata po genialnym "The Atlantic". EVERGREY odkrył karty nieco wcześniej, prezentując trzy niesamowite, wspaniałe kompozycje Forever Outsider, Where August Mourns i Eternal Nocturnal i jest to absolutne mistrzostwo w kategorii "EVERGREY gra melancholijny melodyjny metal", taki elegijny i taki poetycki. Na tej płycie EVERGREY nie szafuje progresywnością, ten etap jest już chyba za nimi definitywnie, co nie oznacza, że grają muzykę prostą. Jest tu pewien nawrót do koncepcji stylistycznej "The Storm Within", do muzyki uniwersalnie przebojowej, a równocześnie pozbawionej cech radiowej komercji, choć w radio z pewnością te kompozycje nikogo by nie odrzuciły. Jest to metal mainstreamowy, ale w dobrym, najlepszym tego słowa znaczeniu, bo może łączyć gusta fanów różnych nieekstremalnych podgatunków. Takim przykładem jest przepiękny nastrojowy i lekko modern w aranżacji The Beholder z gościnnym udziałem Jamesa LaBrie z DREAM THEATER jako drugiego wokalisty, ale bez obaw, to muzyka EVERGREY w tym niezwykle eleganckim mroku... niemal gotyckim.
Poza tym, co grupa ujawniła wcześniej, jest potężna dawka "metalu EVERGREY", którego nie ujawniła. W kilku kompozycjach, takich jak Stories, In the Absence of Sun i You From You celebrują w niezwykle delikatny, wysublimowany sposób moment eksplozji refrenów, poruszających, elegijnych, poetyckich. Tyle w tym ciepłego dostojeństwa, nostalgii i łagodnej posępności... Jest także ten pulsujący gitarami EVERGREY w niezwykle melodyjnych i mocnych zarazem A Dandelion Cipher i Escape of the Phoenix, jest także Leaden Saints, który chyba jako jedyny można zaliczyć do nurtu progressive power metalu w pełnym wymiarze. A na sam koniec jakby trochę rozpraszają mrok we wspaniałym Run z kilkoma wysmakowanymi wątkami melodycznymi, ale przecież nie do końca...
Trudno jest krytykować samo wykonanie, nie można tego robić. To jest natchniona ekipa instrumentalistów bez skazy, którzy zgrani są na nieprawdopodobnym poziomie i jest między nimi chemia i więź, jaka łączy w tworzeniu muzyki tylko najlepszych. Przecudowne sola gitarowe, wspaniałe rozprowadzanie i nadawanie rytmu przez sekcję rytmiczną, niesamowite hipnotyzujące partie i plany klawiszowe. I Mistrz Ceremonii Tom Englund opowiadający głosem te wszystkie historie po raz kolejny wzrusza, bardzo wzrusza.
Odkąd Jacob Hansen zajmuje się produkcją albumów EVERGREY to mamy do czynienia z pewną nową jakością. Tym razem pokuszę się o stwierdzenie, że to najlepiej brzmiąca płyta zespołu, gdzie wieloplanowość łączy się absolutną klarownością oraz idealnie dobranym brzmieniem poszczególnych instrumentów w lekko modern manierze.
Muzyczne święto, uczta dla fanów, zestaw zniewalających, magicznych kompozycji.
Kosmiczny zespół, jakby z innego wymiaru rzeczywistości...
ocena: 10/10
new 26.02.2021
new 26.02.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"