07.03.2021, 21:03:08
Stratovarius - Visions (1997)
Tracklista:
1. The Kiss of Judas 05:49
2. Black Diamond 05:39
3. Forever Free 06:00
4. Before the Winter 06:07
4. Before the Winter 06:07
5. Legions 05:43
6. The Abyss of Your Eyes 05:38
7. Holy Light 05:45
8. Paradise 04:27
9. Coming Home 05:36
9. Coming Home 05:36
10. Visions (Southern Cross) 10:15
rok wydania: 1997
gatunek: melodic power metal
kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Timo Kotipelto - śpiew
Timo Tolkki - gitara
Timo Kotipelto - śpiew
Timo Tolkki - gitara
Jari Kainulainen - gitara basowa
Jörg Michael - perkusja
Jens Johansson - instrumenty klawiszowe
"Episode" był absolutnym hitem i w muzycznej formule STRATOVARIUS nie tzreba było niczego zmieniać. Pozostało tylko nagrać płytę z utworami w dokładnie takim stylu iz takimi jak w roku poprzednim killerami. W kwietniu 1997 T&T Records wydaje "Visions" nazywany czasem drugą częścią Trylogii 1996-1998.
A może wydaje za szybko? Może trzeba było pewne rzeczy dokładniej przemyśleć? Ale cóż, fani oczekiwali iw końcu to także przecież biznes i interes...
Perfekcyjne wykonanie przez instrumentalistów (potęga instrumentalnego Holy Light jest niezaprzeczalna) i oczywiście wyśrubowane wokale Timo Kotipelto, ale same kompozycje są jednak nie tej klasy co na "Episode". Niby to samo, niby zestaw podobnie rozłożonych akcentów stylistycznych, ale jednak to już ten kaliber, to już nie jest to samo melodic power metalowe zniszczenie i dewastacja.
Jeden wielki killer oczywiście jest i to nieśmiertelny Black Diamond, zdecydowany, masywny, z pięknym barkowym wstępem i pełnym elegancji rozwinięciem. Tak, prawdziwy Czarny Diament melodic power europejskiego schyłku XX wielu. Nie za wiele zbyt wysokich kiskepodobnych wokali poza fenomenalnym refrenem także na plus. Z HELLOWEEN nadal coś jest i dobrze, że tego z Keeperów, a nie z epoki Derisa.. Bardzo dobre są (szczególnie w refrenach) melodie Paradise oraz w może nieco bardziej jednak fińskim Legions. W kilku kompozycjach grają bardziej klimatycznie, wolniej i budują pewien dramatyzm ubarwiony coraz śmielszymi elementami melodic progressive. Tak zresztą zaczynają utworem The Kiss of Judas i kończą kolosem Visions (Southern Cross) jakiego jeszcze w ich karierze nie było, początkowo w stylistyce melodic power, ale z czasem nabierającego progresywnego charakteru z neoklasycznym rysem ogólnym, by w drugiej części stać się to miejscami elegijnym, a na zakończenie pompatycznie epickim. Z całą pewnością jest to utwór bardzo dobry, choć nie genialny, ma jednak ogromne znaczenie jako pierwowzór takich rozbudowanych utworów heroicznych w Europie. Oczywiście w formie prostszej niż podobne kompozycje RHAPSODY. No i oczywiście The Abyss of Your Eyes, w dużym stopniu odpowiednik The Kiss of Judas, tyle że refren jest tu kapitalny, a partie klawiszowe choć proste - urzekające.
Istotne są ballady, udane bo nie odchodzące w kierunku radio oriented rocka i Coming Home ujmuje uroczystą atmosferą, gitarami akustycznymi i delikatnym wokalem Timo i piękna partią końcową. Emocje, emocje... Tych nie brak także w smutnym i nostalgicznym Before the Winter, gdzie muzyka stanowi w znacznej mierze tylko plan dla wyrażenia wysokich umiejętności Timo Kotipelto, który tu zaśpiewał nawet powyżej oczekiwań.
Tak czy inaczej mniej pędu, mniej speed power, mniej popisów Timo Tolkki i jednak mało tych ekscytujących zagrywek Jensa Johanssona. Tego najbardziej szkoda. Także sekcja rytmiczna ma do powiedzenia mniej niż poprzednio i Michael tego swojego atomowego stylu napędzania całości może użyć tylko kilka razy i z największym powodzeniem w Black Diamond.
Piękna realizacja soundu oczywiście w Hesinkach u Mika Jussila i jest to klasyczne brzmienie STRATOVARIUS z planem klawiszowym przesuniętym lekko do przodu, syczącą blachami perkusja i niebywale wyrazistym basem. No i jest przestrzeń, a to już zasługa mixu Mistrza Mikko Karmila.
Choć pewna stylistyczna zmiana jest tu już słyszalna to grupa zyskała chyba więcej zwolenników niż straciła i sukces był po raz kolejny ogromny. Tyle, że jednak te utwory nie są tak ekscytujące jak na "Episode".
ocena: 8,5/10
new 7.03.2021
A może wydaje za szybko? Może trzeba było pewne rzeczy dokładniej przemyśleć? Ale cóż, fani oczekiwali iw końcu to także przecież biznes i interes...
Perfekcyjne wykonanie przez instrumentalistów (potęga instrumentalnego Holy Light jest niezaprzeczalna) i oczywiście wyśrubowane wokale Timo Kotipelto, ale same kompozycje są jednak nie tej klasy co na "Episode". Niby to samo, niby zestaw podobnie rozłożonych akcentów stylistycznych, ale jednak to już ten kaliber, to już nie jest to samo melodic power metalowe zniszczenie i dewastacja.
Jeden wielki killer oczywiście jest i to nieśmiertelny Black Diamond, zdecydowany, masywny, z pięknym barkowym wstępem i pełnym elegancji rozwinięciem. Tak, prawdziwy Czarny Diament melodic power europejskiego schyłku XX wielu. Nie za wiele zbyt wysokich kiskepodobnych wokali poza fenomenalnym refrenem także na plus. Z HELLOWEEN nadal coś jest i dobrze, że tego z Keeperów, a nie z epoki Derisa.. Bardzo dobre są (szczególnie w refrenach) melodie Paradise oraz w może nieco bardziej jednak fińskim Legions. W kilku kompozycjach grają bardziej klimatycznie, wolniej i budują pewien dramatyzm ubarwiony coraz śmielszymi elementami melodic progressive. Tak zresztą zaczynają utworem The Kiss of Judas i kończą kolosem Visions (Southern Cross) jakiego jeszcze w ich karierze nie było, początkowo w stylistyce melodic power, ale z czasem nabierającego progresywnego charakteru z neoklasycznym rysem ogólnym, by w drugiej części stać się to miejscami elegijnym, a na zakończenie pompatycznie epickim. Z całą pewnością jest to utwór bardzo dobry, choć nie genialny, ma jednak ogromne znaczenie jako pierwowzór takich rozbudowanych utworów heroicznych w Europie. Oczywiście w formie prostszej niż podobne kompozycje RHAPSODY. No i oczywiście The Abyss of Your Eyes, w dużym stopniu odpowiednik The Kiss of Judas, tyle że refren jest tu kapitalny, a partie klawiszowe choć proste - urzekające.
Istotne są ballady, udane bo nie odchodzące w kierunku radio oriented rocka i Coming Home ujmuje uroczystą atmosferą, gitarami akustycznymi i delikatnym wokalem Timo i piękna partią końcową. Emocje, emocje... Tych nie brak także w smutnym i nostalgicznym Before the Winter, gdzie muzyka stanowi w znacznej mierze tylko plan dla wyrażenia wysokich umiejętności Timo Kotipelto, który tu zaśpiewał nawet powyżej oczekiwań.
Tak czy inaczej mniej pędu, mniej speed power, mniej popisów Timo Tolkki i jednak mało tych ekscytujących zagrywek Jensa Johanssona. Tego najbardziej szkoda. Także sekcja rytmiczna ma do powiedzenia mniej niż poprzednio i Michael tego swojego atomowego stylu napędzania całości może użyć tylko kilka razy i z największym powodzeniem w Black Diamond.
Piękna realizacja soundu oczywiście w Hesinkach u Mika Jussila i jest to klasyczne brzmienie STRATOVARIUS z planem klawiszowym przesuniętym lekko do przodu, syczącą blachami perkusja i niebywale wyrazistym basem. No i jest przestrzeń, a to już zasługa mixu Mistrza Mikko Karmila.
Choć pewna stylistyczna zmiana jest tu już słyszalna to grupa zyskała chyba więcej zwolenników niż straciła i sukces był po raz kolejny ogromny. Tyle, że jednak te utwory nie są tak ekscytujące jak na "Episode".
ocena: 8,5/10
new 7.03.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"