11.03.2021, 18:55:33
Stratovarius - Elements Pt.1 (2003)
Tracklista:
1. Eagleheart 03:50
2. Soul of a Vagabond 07:22
3. Find Your Own Voice 05:13
4. Fantasia 09:56
3. Find Your Own Voice 05:13
4. Fantasia 09:56
5. Learning to Fly 06:22
6. Papillon 07:01
7. Stratofortress 03:26
8. Elements 12:01
9. A Drop in the Ocean 06:50
9. A Drop in the Ocean 06:50
rok wydania: 2003
gatunek: melodic power metal/progressive symphonic rock
kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Timo Kotipelto - śpiew
Timo Tolkki - gitara
Timo Kotipelto - śpiew
Timo Tolkki - gitara
Jari Kainulainen - gitara basowa
Jörg Michael - perkusja
Jens Johansson - instrumenty klawiszowe
Ekipa STRATOVARIUS myślała, kombinowała do końca roku 2002 i wykombinowała...
Dużo wykombinowała, bo w styczniu 2003 Nuclear Blast wydaje PIERWSZĄ część dzieła "Elements", które, jak oczekiwał zapewne zespół, wstrząsnęło światem. Tyle, że w przeciwieństwie do drinków Jamesa Bonda, świat był i wstrząśnięty i zmieszany.
Główny ciężar spoczywa na tym albumie na trzech długich, rozbudowanych utworach o cechach power metalu, melodic progressive i symfonicznego rocka, czyli Soul of a Vagabond, Fantasia i najważniejszy w tym wszystkim Elements. O nieudolności kompozycyjnej i po części wykonawczej napisano już przez lata sążniste elaboraty. Słabe, nudne, rozwlekłe eklektyczne granie, co gorsza są tu wyborne pomysły w pewnych momentach, ale całkowicie zmarginalizowane i ten zmarnowany potencjał boli tym bardziej. Przerysowanego dramatycznie, a jednocześnie bombastycznego i przesłodzonego wokalu Timo wszędzie pełno, poza Stratofortress, który jako instrumentalny cytat z klasyki muzycznej jest zupełnie nieinteresujący.
Sam początek albumu, czyli Eagleheart, jest nieco mylący, bo ugrzeczniony melodic power w takim stylu właśnie zaczął wchodzić na metalowe salony, przede wszystkim za sprawą grup szwedzkich, chociażby INSANIA. W sumie gdyby nie denerwujące tym razem wysokie zaśpiewy Timo, to i typowo helloweenowy i niemiecki, ale naznaczony dawnym speed/power stylem STRATOVARIUS utwór Find Your Own Voice można by uznać za bardzo dobry. Przynajmniej tutaj dialog gitara-klawisze jest na dawnym poziomie. Bardzo pod HELLOWEEN zagrany został Learning to Fly i dobrze, że pod ten dawny z Kiske. Tyle, że wkładu własnego tu STRATOVARIUS praktycznie nie ma. No tak, a na koniec jeszcze raz zawstydzający rock symfoniczny song jak z filmu animowanego A Drop in the Ocean, gdzie Kotipelto po prostu nie daje się słuchać. Szum morza od połowy utworu to balsam na zbolałe uszy i po prostu można odetchnąć po tym, co tym razem zafundował słuchaczom STRATOVARIUS.
Co więcej, Mika Jussila tym razem zaserwował mastering gładki, pastelowy, płaski, odpowiedni może do tych bezbarwnych kolosów, ale do mocniejszych kompozycji już nie. Nieprzypadkowo chyba pojawiła się w roku 2009 zremasterowana wersja tej płyty, gdzie przywrócony został "klasyczny" sound tego zespołu z poprzednich płyt.
Dużo wykombinowała, bo w styczniu 2003 Nuclear Blast wydaje PIERWSZĄ część dzieła "Elements", które, jak oczekiwał zapewne zespół, wstrząsnęło światem. Tyle, że w przeciwieństwie do drinków Jamesa Bonda, świat był i wstrząśnięty i zmieszany.
Główny ciężar spoczywa na tym albumie na trzech długich, rozbudowanych utworach o cechach power metalu, melodic progressive i symfonicznego rocka, czyli Soul of a Vagabond, Fantasia i najważniejszy w tym wszystkim Elements. O nieudolności kompozycyjnej i po części wykonawczej napisano już przez lata sążniste elaboraty. Słabe, nudne, rozwlekłe eklektyczne granie, co gorsza są tu wyborne pomysły w pewnych momentach, ale całkowicie zmarginalizowane i ten zmarnowany potencjał boli tym bardziej. Przerysowanego dramatycznie, a jednocześnie bombastycznego i przesłodzonego wokalu Timo wszędzie pełno, poza Stratofortress, który jako instrumentalny cytat z klasyki muzycznej jest zupełnie nieinteresujący.
Sam początek albumu, czyli Eagleheart, jest nieco mylący, bo ugrzeczniony melodic power w takim stylu właśnie zaczął wchodzić na metalowe salony, przede wszystkim za sprawą grup szwedzkich, chociażby INSANIA. W sumie gdyby nie denerwujące tym razem wysokie zaśpiewy Timo, to i typowo helloweenowy i niemiecki, ale naznaczony dawnym speed/power stylem STRATOVARIUS utwór Find Your Own Voice można by uznać za bardzo dobry. Przynajmniej tutaj dialog gitara-klawisze jest na dawnym poziomie. Bardzo pod HELLOWEEN zagrany został Learning to Fly i dobrze, że pod ten dawny z Kiske. Tyle, że wkładu własnego tu STRATOVARIUS praktycznie nie ma. No tak, a na koniec jeszcze raz zawstydzający rock symfoniczny song jak z filmu animowanego A Drop in the Ocean, gdzie Kotipelto po prostu nie daje się słuchać. Szum morza od połowy utworu to balsam na zbolałe uszy i po prostu można odetchnąć po tym, co tym razem zafundował słuchaczom STRATOVARIUS.
Co więcej, Mika Jussila tym razem zaserwował mastering gładki, pastelowy, płaski, odpowiedni może do tych bezbarwnych kolosów, ale do mocniejszych kompozycji już nie. Nieprzypadkowo chyba pojawiła się w roku 2009 zremasterowana wersja tej płyty, gdzie przywrócony został "klasyczny" sound tego zespołu z poprzednich płyt.
Artystyczna porażka. A przecież będzie i Część Druga i to jeszcze w tym samym roku.
ocena: 5/10
new 11.03.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"