Secret Sphere
#9
Secret Sphere - Lifeblood (2021)

[Obrazek: 908295.jpg?2056]

Tracklista:
1. Shaping Reality 02:23
2. Lifeblood 05:31
3. The End of an Ego 03:44
4. Life Survivors 04:02
5. Alive 04:51
6. Against All the Odds 04:09
7. Thank You 04:37
8. The Violent Ones 04:02
9. Solitary Fight 06:02
10. Skywards 03:56
11.The Lie We Love 08:17

Rok wydania: 2021
Gatunek: progressive melodic power metal
Kraj: Włochy

skład zespołu:
Roberto Messina - śpiew
Aldo Lonobile - gitara
Andrea Buratto - gitara basowa
Marco Lazzarini - perkusja
Gabriele Ciaccia - instrumenty klawiszowe, pianino
 

Każda płyta SECRET SPHERE to ważne wydarzenie na światowej scenie power metalowej, jednak wydany 12 marca 2021 przez Frontiers Records "Lifeblood" ma wymiar szczególny. Powrócił do składu Roberto "Ramon" Messina i jest to jeden z z najbardziej spektakularnych powrotów ostatnich lat. "Ramon" po odejściu w roku 2010 z SECRET SPHERE pozostawał niestety poza głównym nurtem metalowych wydarzeń i projekty, w których uczestniczył nie zdobyły większego uznania. Teraz śpiewa w zespole, który sam przez lata budował w otoczeniu muzyków, z którymi rozpoczynał swoją muzyczną przygodę 24 lata temu.

Śpiewa i to jak śpiewa! Jego forma jest fenomenalna i na poziomie wspaniałych czasów "Archetype", słucha się go z niekłamaną przyjemnością i bez wątpienia to klasa światowa, tak jak Tiranti, Conti, Lione czy Voli.
Oczywiście wykazać się można w kompozycjach wysokiej klasy, a te stworzył SECRET SPHERE na miarę "Archetype", choć tym razem bez akcentów modern metalowych i generalnie ten album jest stylistycznie mocno zbliżony do tego kierunku, który w tym roku zaprezentował LABYRINTH. To klasyczny włoski melodic power metal z elementami progresywnymi, niezwykle elegancki, i miejscami romantyczny w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tytułowy Lifeblood zaczyna się może nieco trywialnie od fantasy flower power riffów i jest kompozycją w pewnych momentach heroiczną jak w refrenie, ale wolniejsze partie są przepiękne i pełne ciepłego dramatyzmu. Od razu trzeba powiedzieć, że Ciaccia stworzyła na tym albumie znakomity plan drugi, tak w typowych układach klawiszowych jak i w subtelnych symfonizacjach i orkiestracjach we wszystkich bez wyjątku kompozycjach. Tak, to bardzo dobry początek, ale najlepsze nadchodzi zaraz potem. To seria fantastycznych melodyjnych utworów, wysmakowanych, poruszających w melodiach głównych, porywających w refrenach i z tym delikatnie zaznaczonym rysem progresywnym, który w tak udany sposób potrafią implementować w utworach tylko Włosi, oczywiście ci najlepsi. Nie można się nie zachwycić The End of an Ego, ten refren jest po prostu wspaniały, zresztą całościowo to wielki romantyczny power metalowy killer! Nostalgia i smutek wyrażony w niemal gothic metalowy sposób w Life Survivors porusza i to jest absolutna perfekcja klimatu. No te refreny, te refreny i te ornamentacje symfoniczne... Cudo... Kapitalne zagrywki neoklasyczne gitarzystów i tak w ogóle Aldo Lonobile wygrywa na tym albumie na swoich gitarach niezwykłe rzeczy. Sola są ekscytujące swoją różnorodnością i finezją.
Melodyjny, romantyczny włoski melodic power metal... Jaki urzekający w pełnym dynamicznych natarć Alive i skąd oni mieli taki genialny pomysł na refren, który wydawałby się w melodii już często ograny?  Moc, Moc absolutna!
No i jeszcze o sekcji rytmicznej. Tak i Buratto i Lazzarini grają z ogromną energią i zaangażowaniem, które w w roku 2017 nie zawsze było tak dobrze słyszalne. Perkusyjne natarcia to klasa światowa. Do dawnych fascynacji AOR wracają w Against All the Odds i to pełen ciepła i elegancji utwór, na każdą rockową listę przebojów radiowych. I pulsujące progresywnie gitary w Thank You i spokojny niemal epicki rozwój melodii i eksplozja w niesamowicie bujającym rock/metalowym refrenie. No zniszczenie po prostu! I te ozdobniki wszystkich instrumentalistów - wyśmienite!
The Violent Ones to wybuchowa mieszanka najlepszego melodic power/AOR i jakie  to ogólnie nośne i chwytliwe. No wielki hit, po prostu wielki! I potęga gitarowego ataku i klawiszy w niesamowitym, heroicznym i neoklasycznym po części Solitary Fight i tak się ATHENA z 2001 roku przypomina. Dewastacja byłaby absolutna gdyby nie końcówka albumu. Jakoś nie udało się tym razem SECRET SPHERE stworzyć balladowej kompozycji na miarę tego LP, bo pastelowy i poetycki Skywards taki nie jest, mimo wybornego wykonania przez "Ramona" i pięknego sola gitarowego. Także pewne wątpliwości budzi The Lie We Love, typowo progresywny, nastrojowy i rozbudowany utwór, o ciekawej melodii i dobrze zaaranżowany, nawiązujący do głównej tradycji włoskiego melodic progressive, mocno do LABYRINTH i VISION DIVINE i w sumie udany, ale jednak bez błysku.

Tego błysku i eksplozji metalu na poziomie światowej ekstraklasy jest tu jednak wystarczająco dużo, by uznać ten album, o znakomitym brzmieniu i wysmakowanym mixie za wybitny. Zachwycił w styczniu LABYRINTH, zachwycił w marcu SECRET SPHERE ! I Roberto "Ramon" Messina - Arcymistrz!


ocena: 9,6/10

new 12.03.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Secret Sphere - przez Memorius - 25.06.2018, 19:10:31
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 25.06.2018, 19:14:49
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 25.06.2018, 19:16:27
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 25.06.2018, 19:17:07
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 29.05.2019, 12:58:48
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 28.09.2019, 11:22:16
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 28.10.2019, 21:27:12
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 10.11.2019, 17:34:29
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 12.03.2021, 19:30:44
RE: Secret Sphere - przez Memorius - 11.11.2023, 20:16:55

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości