24.04.2021, 20:57:42
Feanor - Power Of The Chaos One (2021)
tracklista:
1.Rise of the Dragon 05:36
2.Power of the Chosen One 05:44
3.This You Can Trust 04:01
4.Metal Land 04:09
5.Hell Is Waiting 04:36
6.Together Forever 04:25
7.Bringer of Pain 03:50
8.Lost in Battle 05:15
9.Fighting for a Dream 06:18
10.The Return of the Metal King (The Odyssey in 9 Parts) 19:32
rok wydania: 2021
gatunek: traditional heavy metal
kraj: International (Argentyna, USA, Niemcy)
skład zespołu:
Sven D'Anna - śpiew
Walter Angelus - gitara
David Shankle - gitara
Gustavo Acosta - gitara basowa
Emiliano Wachs - perkusja
Walter Angelus po raz drugi prowadzi do boju międzynarodowy skład FEANOR na nowej płycie "Power Of The Chaos One", którą w kwietniu wydała wytwórnia Massacre Records. Od 2018 David Shankle jest stałym członkiem zespołu i gości gitarzystów tym razem nie ma. Jest nowy perkusista, chociaż określenie "nowy" w przypadku Wachsa jest historycznie niesłuszne. Grał on już w tym zespole w latach 1999- 2001.
Nie ma Rossa The Bossa i jednak jest zdecydowanie mniej MANOWAR i dużo więcej niemieckiej stylistyki. To słychać w Rise of the Dragon i Power of the Chosen One, gdzie dynamiczne zwrotki są w manierze WIZARD, a refreny w stylu MAJESTY z dawniejszych czasów. Power of the Chosen One trochę trywialny i co najwyżej dobry w swojej kategorii. Za to energiczne zniszczenie sieją w szybkim i z ryczącymi gitarami This You Can Trust i to taki WIZARD z ostrzejszych czasów. Jest moc! No jest heroicznie i niezwykle epicko w heavy/power metalowym stylu. I gdzieś, a na pewno w apokaliptycznej końcówce pojawia się MANOWAR. Dostojnie posuwa się do przodu Metal Land i tu na pewno mamy do czynienia z klimatami dumnego MANOWAR, ale także i MAJESTY z całą pewnością. Klasyczny, niezwykle udany, bojowy hymn Metalowej Braci. A zaraz potem brawurowy, szybki i patetyczny popis całej ekipy w fantastycznym Hell Is Waiting i tu się czuje heavy/power i USPM z USA. Wolniejszy i dumny Together Forever jest bardzo melodyjny w epickim stylu i tu zarówno surowsze zwrotki, jak i łagodniejszy refren "dla koncertowej publiczności" w manierze MAJESTY. Potem przychodzi czas na surowy i mroczny, bardzo amerykański Bringer of Pain, przypominający kompozycje DSG i po raz kolejny jest bardzo dobrze. Lost in Battle jest epickim heavy metalem romantycznym, z pełnym majestatycznego dramatyzmu refrenem i wolnym jak na ten album tempie i to wzrusza, zdecydowanie wzrusza. Ten łagodniejszy, bardziej poetycki klimat został utrzymany w Fighting for a Dream i tu w roli głównej jest Sven D'Anna, przez niemal połowę tej kompozycji wspierany ażurowymi partiami obu gitarzystów.
No wreszcie The Return of the Metal King (The Odyssey in 9 Parts). Tak, coś tak czułem, może się pojawić reminiscencja Achilles, Agony and Ecstasy in Eight Parts, bo w końcu David Shankle i nawiązania do MANOWAR... Nie ma Rhino, więc i nie ma rozbudowanej partii perkusyjnej, co zresztą jakoś z mody wyszło zupełnie w wieku XXI, jest za to partia symfoniczna dobrej klasy, trochę łagodnej gitary i masywne części heavy/power metalowe, zdecydowanie bardziej masywne, niż większość kompozycji z tego albumu. Te fragmenty są w pierwszej części barbarzyńskie jak WOTAN i MANOWAR w wolnych i umiarkowanych tempach, potem bardziej przypominający bezkompromisowy USPM rycerski z Ameryki z lat 80tych i dopiero pod koniec wchodzą ponownie na obszary MAJESTY i oczywiście WIZARD. Ogólnie to wyszło bardzo dobrze, choć może jako całość jest to zbyt mało zróżnicowana opowieść. Kilka bardzo dobrych motywów muzycznych, połączonych średniej klasy przerywnikami i jakoś dramatyzm i napięcie tu nie narasta tak jak by się tego oczekiwało.
Guitar Hero David Shankle gra oczywiście wybornie, choć może za dużo tu chwilami nieokreślonego shredu, z drugiej strony momentami zachwyca i zadziwia także doskonałą współpracą z Walterem Angelusem. Bardziej dostojne i heroiczne duety i pojedynki obu gitarzystów dewastujące za każdym razem, a za te w Hell Is Waiting, Bringer of Pain i Together Forever brawa przy otwartej kurtynie po prostu! Sven wypadł rewelacyjnie. Śpiewa zarówno w podobnych klimatach i rejestrach jak w WIZARD, ale robi także bardzo udane podejścia pod Adamsa, chociażby w finałowej części Together Forever. Sekcja rytmiczna potężna, a bojowe litaury Emiliano Wachsa często przywodzą na myśl te grane przez Columbusa. Ogólnie wykonanie i zgranie tej ekipy, która przecież na co dzień razem nie występuje, jest godne podziwu.
Za realizację odpowiada jak zwykle Gustavo Acosta i argentyński Mistrz inżynierii dźwięku Sebastián Manta tym razem wsparci doświadczeniem Davida Shankle. Bardzo dobrze dobrane jest to brzmienie, w klasycznej manierze classic epic metalu tak amerykańskiego, jak i europejskiego (niemieckiego).
Tak jak można było oczekiwać, po raz kolejny międzynarodowa ekipa z argentyńskimi korzeniami przedstawiła wysokiej klasy album z czystej wody heroicznym, tradycyjnym heavy metalem.
Płyta zdecydowanie godna polecenia fanom gatunku.
ocena: 9/10
new 24.04.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"