18.09.2021, 13:39:37
Brainstorm - Wall of Skulls (2021)
tracklista:
1.Devil's Eye 04:36
2.Where Ravens Fly 04:15
3.Ravenous Minds 05:02
4.The Pyre 04:20
4.The Pyre 04:20
5.Jeanne Boulet (1764) 07:47
6.Divine Inner Ghost 04:38
7.When Pain Becomes Real 04:58
8.The Four Blessings 04:52
9.Haunting Voices 05:46
10.The Path 04:53
rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
17 września nakładem AFM Records pojawiła się kolejna płyta BRAINSTORM. BRAINSTORM to Firma, BRAINSTORM to Instytucja, BRAINSTORM to coś, bez czego trudno sobie wyobrazić niemiecką i europejską scenę metalową. I taki udany album nagrali w roku 2018...
Fajnie się to wszystko zaczyna po gregoriańskich chorałach Chamber Thirteen w dynamicznym i masywnym, melodyjnym i heroicznym Where Ravens Fly. Taka jeszcze bardziej atrakcyjna kontynuacja stylu LP "Midnight Ghost". Potem jest łagodniej i bardziej nastrojowo w wolniejszym Solitude i jest dobrze, choć w takim rozpoznawalnym i przewidywalnym stylu niemieckiego power metalu spoza kręgu nawalania bez ładu i składu, proponowanego w Zagłębiu Ruhry. Bardzo ładne solo, choć refren pozostawia pewien niedosyt jednak... W Escape the Silence zaśpiewał gościnnie Peter "Peavy" Wagner z RAGE i warto przy tej okazji przypomnieć, że tego samego dnia co premiera nowej płyty BRAINSTORM, miała miejsce także premiera nowego albumu RAGE. O samej kompozycji trudno coś powiedzieć poza tym, że jest to taki numer zespołu, który jest po prostu power metalem BRAINSTORM bez historii i bez melodii, która by w pamięć jakoś zapadała. Jasne jest tylko to, że najważniejsza jest ucieczka w ciszę, bo to klaruje Franck co chwilę od początku do końca. W Turn Off the Light pojawia się w partiach wokalnych Sebastian "Seeb" Levermann i to taki kolejny melodyjny power metal środka z dosyć ogranym już motywem głównym, ale gitary ryczą przekonująco i potężnie. Ekipa miała już gorsze kawałki w podobnym stylu w przeszłości, ale na albumie z 2018 ta kompozycja byłaby gdzieś na końcu stawki. Balladowy metalowy song Glory Disappears ma chyba przyciągnąć do BRAINSTORM także fanów FREEDOM CALL, pod warunkiem, że brzmienie się nie okaże za mocne, natomiast My Dystopia to po raz kolejny taki power metal muzycznie bez historii, z refrenem melodyjnym i bezpiecznym w obszarach power metalowej refleksyjności. W kiepskim End of My Innocence straszą duchy SYMPHORCE i może zamiast umieszczać takie rzeczy na płycie BRAINSTORM, trzeba reaktywować SYMPHORCE? Powtarza się nieco nieszczera ogólnie na tej płycie pompatyczność w Stigmatized (Shadows Fall), utworze niezłym, ale po raz kolejny zbudowanym na bardzo ogranych już przez zespół riffach. Fakt, jest tu taki fragment z power metalem ponurym i twardym i ten akurat jest oryginalny. Grzecznie, bezpiecznie i nudno jest w romantycznym Holding On z nieco naiwnym muzycznie refrenem, a na koniec jakoś tak bardziej świeżo, jeśli chodzi o styl melodii tej płyty w I, the Deceiver, chociaż stylistycznie to bardziej pasuje do WIZARD.
Tak doświadczonej ekipy od strony wykonania oceniać nie wypada. Można jednak podkreślić wyborną formę wokalną frontmana oraz zwrócić uwagę na to, że gitarzyści grywali już w BRAINSTORM bardziej technicznie zaawansowane i ciekawsze solówki. Mix i mastering zrobiony przez Levermanna jest fenomenalny. Ultra soczyste brzmienie gitar, sound głęboki, masywny, zdecydowanie klasyczny dla BRAINSTORM, niuanse poszczególnych instrumentów perkusyjnych zrobione arcymistrzowsko, bas dudni i huczy. Wspaniała robota i kim dla Włoch jest Simone Mularoni, tym dla Niemiec jest "Seeb". To aksjomat.
BRAINSTORM chce być na tym albumie liderem środka sceny power metalowej, przystępnym dla wszystkich, prostodusznie heroicznym, przebojowym, bez celowania w listy przebojów metalowych. Zajmuje bezpieczne, zachowawcze pozycje, tak by nikogo nie odstraszyć, każdego czymś tam przyciągnąć. Zaczyna się to wszystko tak, jakby chcieli zrobić konkurencję nieśmiertelnemu "Master Creator" SINBREED, ale ostatecznie to tylko dobra płyta. Rutyna zabija muzykę.
BRAINSTORM chce być na tym albumie liderem środka sceny power metalowej, przystępnym dla wszystkich, prostodusznie heroicznym, przebojowym, bez celowania w listy przebojów metalowych. Zajmuje bezpieczne, zachowawcze pozycje, tak by nikogo nie odstraszyć, każdego czymś tam przyciągnąć. Zaczyna się to wszystko tak, jakby chcieli zrobić konkurencję nieśmiertelnemu "Master Creator" SINBREED, ale ostatecznie to tylko dobra płyta. Rutyna zabija muzykę.
ocena: 7/10
new 18.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"