20.09.2021, 19:34:50
Edenrbidge - Shine (2004)
Tracklista:
1. Shine 08:30
2. Move Along Home 04:41
3. Centennial Legend 05:16
4. Wild Chase 05:32
5. And the Road Goes On 08:10
6. What You Leave Behind 04:41
7. Elsewhere 02:18
8. October Sky 05:11
9. The Canterville Prophecy 01:49
10. The Canterville Ghost 07:45
Rok wydania: 2004
Lanvall - gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Andreas Eibler - gitara
Roland Navratil - perkusja
Tracklista:
1. Shine 08:30
2. Move Along Home 04:41
3. Centennial Legend 05:16
4. Wild Chase 05:32
5. And the Road Goes On 08:10
6. What You Leave Behind 04:41
7. Elsewhere 02:18
8. October Sky 05:11
9. The Canterville Prophecy 01:49
10. The Canterville Ghost 07:45
Rok wydania: 2004
Gatunek: Symphonic Progressive Power Metal
Kraj: Austria
Skład:
Sabine Edelsbacher - śpiewLanvall - gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Andreas Eibler - gitara
Roland Navratil - perkusja
Lanvall postanowił się nie poddawać, przejął również na siebie obowiązki basisty i w tym samym składzie, co w roku poprzednim, został nagrany kolejny album, wydany przez Massacre Records 25 października 2004 roku.
Rok to nie jest wiele czasu, ale Lanvall wykorzystał go bardzo dobrze, co słychać już w otwierającym, 8 minutowym kolosie Shine. ROYAL HUNT i NIGHTWISH, ale jak pięknie to jest zrealizowane, z rockowym żarem w refrenie, wspaniałymi orkiestracjami w tle i niosącym ciepło głosem Edelsbacher, która z każdą płytą brzmi coraz lepiej. Wolniejszym i rozbudowanym kolosem jest też And The Road Goes On, w którym również nie zabrakło rozwiązań bardziej progressive i w tym kierunku zespół pójdzie w późniejszych latach. Move Along Home to esencja EDENBRIDGE i wszystko, czego zabrakło na albumie poprzednim oraz pokaz, jak blado nawet te lepsze kompozycje Aphelion wypadają na jego tle. Mistrzowsko wpleciony motyw ancient, NIGHTWISH, ale bez naiwności albumów późniejszych, z niemieckim odcieniem (EDGUY z najlepszych czasów) i austriacką realizacją orkiestracji. I refren, jak wybornie to się wszystko rozwija i spina, jak płynne są przejścia sekcji i motywów, jak wiele się dzieje! Zespół tworzy jedność i działa jak dobrze naoliwiona maszyna, chociaż nietrudno oprzeć się wrażeniu, że na tym albumie duet Lanvall i Elber raczej z tych skromniejszych, ich popisy są skromne i raczej służą za przedłużenie motywu niż dogłębny przekaz, ale i w takim stylu można zagrać dobrze, czego dowodem jest ballada Centennial Legend.
Wild Chase to folklorystyczne nawiązanie do NIGHTWISH i może BLACKMORE'S NIGHT i to wypada niestety mało interesująco. Pieśni barda lepiej zostawić prawdziwym bardom z FALCONER. Znacznie lepiej prezentuje się What You Leave Behind z naleciałościami ROYAL HUNT, ale w końcu to jeden z ulubionych zespołów Lanvalla, więc odzwierciedlenie tego w muzyce nie dziwi.
Drugim power metalowym podejściem do EDGUY z mieszaniną NIGHTWISH jest October Sky, udany, chociaż nie aż tak mocny jak Move Along Home.
Na zakończenie trzeci kolos The Canterville Ghost, który wypada sztampowo i to bezpieczne krążenie wokół NIGHTWISH. Zabrakło pomysłu na coś bardziej treściwego.
Dennis Ward i Jürgen Lusky stworzyli tutaj bardzo wyrazisty, soczysty, selektywny i bogaty sound i to nie tylko jak do tej pory najlepiej brzmiący album EDENBRIDGE, ale i może najlepszy w ogóle. Moc i ustawienie bębnów, które nie przytłaczają godne podziwu.
Aphellion pozostawiał niesmak i niedosyt, tutaj zespół to zrekompensował z nawiązką. Wspaniały śpiew Sabine Edelsbacher pełen przekonania i ciepła bez sztuczności czy pisków, jakie są częste przy symfonicznych zespołach.
Wszyscy spisali się tutaj na medal i każdemu należy się pochwała, nawet mimo kilku niedociągnięć i drobnych wpadek kompozycyjnych.
Najlepszy (czy może najbardziej błyszczący!) do tej pory album zespołu, jednocześnie najmniej reprezentatywny w całej dyskografii, ponieważ zespół postanowił iść w innym kierunku. Choć może wcale nie aż tak innym, skoro znaki były od początku?
Ale o tym następnym razem.
Ocena: 8.5/10
SteelHammer