21.09.2021, 16:11:21
Nanga Parbat - Downfall and Torment (2021)
Tracklista:
1. The Edge of an Endless Waterfall 01:22
2. Through a Lake of Damnation 05:41
3. Blood, Death and Silence 05:57
4. Tidal Blight 06:44
5. Demon in the Snow 05:45
6. Obscure Rains 05:17
7. Curse of the Thaw 06:53
8. Downfall and Torment 12:40
9. Breath of the Northern Winds 02:11
Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Melodic Death/Melodic Black/Power Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Andrea Pedruzzi - śpiew
Flavio Cicconi - gitara
Edoardo Sterpetti - gitara, orkiestracje
Enrico Sandri - bas
Giulio Galati - perkusja
Tracklista:
1. The Edge of an Endless Waterfall 01:22
2. Through a Lake of Damnation 05:41
3. Blood, Death and Silence 05:57
4. Tidal Blight 06:44
5. Demon in the Snow 05:45
6. Obscure Rains 05:17
7. Curse of the Thaw 06:53
8. Downfall and Torment 12:40
9. Breath of the Northern Winds 02:11
Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Melodic Death/Melodic Black/Power Metal
Kraj: Włochy
Skład:
Andrea Pedruzzi - śpiew
Flavio Cicconi - gitara
Edoardo Sterpetti - gitara, orkiestracje
Enrico Sandri - bas
Giulio Galati - perkusja
NANGA PARBAT założone zostało w 2017 roku przez dwóch gitarzystów, znanego z DRAGONHAMMER, utalentowanego Flavio Cicconi oraz Edoardo Sterpetti, ma na swoim koncie jednyie EP z SOULS UNCHAINED, w którym Cicconi również się udziela. Zaczyna się komponowanie materiału oraz zbieranie składu i pod koniec 2018 roku dołącza wokalista Andrea Pedruzzi, a na początku 2019 dołącza reszta składu, w tym znany obecnie z KALEDON basista Enrico Sandri i perkusista Giulio Galati znany z kilku włoskich grup death metalowych. Grupa zainteresowała swoim materiałem litewsko-amerykańską wytwórnię Sliptrick Records, która wydała album 23 marca 2021 roku.
Może i gatunkowo wygląda to jak przerażająca mieszanina, ale jest to wspaniale wyważona muzyka, power metal z extreme melodic metalowym/MDM zacięciem. Inspiracje ostatnimi dwiema płytami STORMLORD są tutaj bardzo słyszalne i to jest mieszanina gatunków podana równie inteligentnie jak WINTERHORDE, bez progresywnego zadęcia, z bardzo mocno i jasno nakreślonymi, zapadającymi w pamięć melodiami. To już słychać we wspaniale zaaranżowanym Through a Lake of Damnation, w którym orkiestracje są na drugim planie idealnie eksponując melodie i tworząc dalszy plan.
W surowszych, smutniejszych melodiach słychać też coś z brutalniejszych kompozycji HEAVENWOOD z ostatnich albumów, ale Andrea Pedruzzi okazuje się bardzo dobrym i wszechstronnym wokalistą, z mocnym, głęboki i rozdzierającym growlem oraz stoickim, czystym i ciepłym głosem w refrenach. Te kontrasty i dialogi są zrealizowane tutaj bardzo dobrze. Blood, Death and Silence jest pod tym względem zrealizowany wzorowo i nakładki wokalne w refrenie. Wyborne przejścia, coś z WINTERHORDE, coś ze STORMLORD, coś z NOVEMBERS DOOM z lat 2005-2009, chociaż bez amerykańskiego chłodu, a przyprawione ciepłem Italii.
Podobną muzykę próbowało grać GENTIHAA, ale ich zgubiło podejście bardziej progressive do tematu i kiedy NANGA PARBAT próbuje to wypada to tylko dobrze jak w Tidal Blight, gdzie jest STORMLORD z HEAVENWOOD i w takiej chłodniejszej stylistyce znacznie ciekawsze jest Obscure Rains. Znacznie większe zniszczenie jest we wzorowym Demon in the Snow, w którym chóry grają bardzo dużą rolę. STORMLORD w bardzo dobrym wydaniu!
Oczywiście takie albumy muszą wejść w fazę krytyczną, mieć jakiś punkt kulminacyjny i jest nim 12 minut tytułowego Downfall and Torment. Potężny, rozbudowany, echa STORMLORD i WINTERHORD słyszalne, w części chłód NOVEMBERS DOOM. Wiele bardzo dobrych melodii, muzyków działających jak dobrze naoliwiona maszyna, ciekawych zmian temp i co najważniejsze płynnych, ale moim zdaniem na koniec zespół dał zbyt wiele wyciszeń i takiego brutalnego wybijania z kompozycji nie popieram.
Marco Mastrobuono ma doświadczenie i dobrał tutaj brzmienie bliskie STORMLORD, choć bez przestrzennego dopieszczenia jak to zrobił Mularoni (i z którego jest znany), ale to nadal sound bardzo dobry, niezbyt przytłaczający i co najważniejsze czysty, w którym bas jest bardzo dobrze słyszalny, a jest czego posłuchać i warto zwrócić uwagę.
Współpraca muzykom układa się dobrze i słucha się tego bardzo przyjemnie i każdy tutaj daje dobry popis swoich umiejętności, ale to nie są nowicjusze i tutaj dają tego dowód.
Są pewne niedociągnięcia, drobne wpadki, ale przy debiucie i prawie 50 minutach muzyki w gatunku, w którym i tak wiele się nie dzieje, można wybaczyć.
Ja wybaczam i polecam, szczególnie fanom STORMLORD i WINTERHORDE. Na ich albumy pewnie będziemy musieli czekać kolejne lata, a to jest bardzo dobry zamiennik, szczególnie, kiedy nie jest się fanem przesadnej brutalizacji w wykonaniu takich grup jak FLESHGOD APOCALYPSE.
Ocena: 9/10
SteelHammer