11.10.2021, 20:17:00
Ad Infinitum - Chapter I: Monarchy (2020)
Tracklista:
1. Infected Monarchy 05:48
2. Marching on Versailles 03:53
3. Maleficent 03:51
4. See You in Hell 03:50
5. I Am the Storm 04:23
6. Fire and Ice 04:35
7. Live Before You Die 04:10
8. Revenge 04:37
9. Demons 03:57
10. Tell Me Why 03:58
Rok wydania: 2020
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Szwajcaria
Skład:
Melissa Bonny - śpiew
Adrian Thessenvitz - gitara
Jonas Asplind - bas
Niklas Müller - perkusja
Tracklista:
1. Infected Monarchy 05:48
2. Marching on Versailles 03:53
3. Maleficent 03:51
4. See You in Hell 03:50
5. I Am the Storm 04:23
6. Fire and Ice 04:35
7. Live Before You Die 04:10
8. Revenge 04:37
9. Demons 03:57
10. Tell Me Why 03:58
Rok wydania: 2020
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Szwajcaria
Skład:
Melissa Bonny - śpiew
Adrian Thessenvitz - gitara
Jonas Asplind - bas
Niklas Müller - perkusja
Melissa Bonny dziś znana jest z gościnnych występów w WARKINGS, SERENITY, eksperymentalnego RAGE OF LIGHT i przez niektórych prawdopodobnie z jej debiutu w EVENMORE, który chyba rozpadł się zaraz po jej odejściu.
To wszechstronna wokalistka i założyła symphonic metalowy AD INFINITUM i dobrze, bo nie każdy lubi awangardowe brzmienia. Założony w 2018 i składający się z muzyków szerzej nieznanych bardzo szybko przykuł uwagę austriackiego Napalm Records (który miał w planach wydanie RAGE OF LIGHT), kontrakt został podpisany, a jego owocem jest debiut, wydany 3 kwietnia 2020 roku.
To bez wątpienia utalentowana wokalistka, która ucieka od pewnej sztampy i nie jest kolejną, wysoko piejącą sopranem wokalistką i podobnie jak Adrienne Cowan sama daje sobie radę dobrze z growlem. Może nie ma tak heavy metalowego i dominującego głosu jak Cowan, jest bardziej subtelna i nie tak rozkrzyczana, ale to jest inne spektrum symfonicznego metalu z rozdroży EPICA i AFTER FOREVER.
Kiedy potrzeba, Bonny oczywiście potrafi rozerwać słuchacza growlem w Maleficent i Marching of Versailles, który ma w sobie pierwiastek epickiego, marszowego tempa WARKINGS.
See You in Hell to dobrze ukazana delikatniejsza strona zespołu, ale przy okazji też rozsądnym posunięciem było stworzenie krótkiego, ale spójnego materiału, trwającego nieco ponad 40 minut i kompozycjami rzadko wykraczającymi poza 4 minuty. Nie jest to materiał zbyt odkrywczy, ale dzięki temu, że nie koncentrują się zbytnio na jednym motywie i nie ma tutaj 8, 10 czy 15 minutowych kolosów jest to muzyka w miarę spójna. Trudno tutaj wyjątkowo pochwalić pozostałych muzyków, może poza perkusistą Niklasem Müllerem, który wkłada tutaj sporo energii. Oczywiście są tutaj jakieś sola, ale to jest raczej przedłużenie motywu głównego.
Dzięki temu rozpoczynający album Infected Monarchy błyszczy, nie ma zbędnych zapychaczy, wybornie wplecione są tutaj orkiestracje i płynność refrenów SEVEN SPIRES jest tutaj słyszalna. Słucha się tego bardzo przyjemnie, podobnie I Am the Storm.
Gorzej album wypada w drugiej połowie. Live Before You Die, bo to AMARANTHE i BATTLE BEAST w refrenie w formie niestety niezbyt porywającej i przekonującej, z płaską melodią, ale i mało ciekawą gitarą. Średnio też wypada Demons pod WITHIN TEMPTATION i EPICA i te kombinacje i melodie słyszało się w znacznie lepszych kombinacjach. Revenge jakoś się ratuje miksem WITHIN TEMPTATION a WARKINGS, ale Tell Me Why to standardowa ballada takich albumów, udana, ale to nie emocje i moc SERENITY.
Jacob Hansen i tym razem nie zawiódł i stanął na wysokości zadania i cieszy, że nie jest to ani sterylnie wypolerowany, czysty szwedzki plastik AMARANTHE, ani tym bardziej miękkie i ciche jak VISIONS OF ATLANTIS. Mocne bębny, solidna ekspozycja orkiestracji i delikatnie w tle pulsujący za gitarą bas. I krystalicznie czysty głos Bonny, która elegancko wypełnia całą wykreowaną przestrzeń.
To profesjonalnie zrealizowana płyta przez ludzi doświadczonych, której można bez wstydu posłuchać, ale jest tutaj kompozycyjna rutyna. Większość rzeczy działa tak, jak zaplanowano.
Może i RAGE OF LIGHT to muzyka zbyt eksperymentalna, ale z jednej skrajności przeszli w drugą i tym razem nagrali płytę bardzo bezpieczną, trzymając się schematu i tylko delikatnie próbując zaznaczyć własną tożsamość.
Oczywiście zespół okazał się wielkim sukcesem i jest to kolejny sukces wytwórni, ale na kolejnym albumie, planowanym na ten rok, mam nadzieję, że będą znacznie lepiej nakreślone, a przede wszystkim bardziej wyraziste melodie.
Nawet, jeśli te nadzieje się nie spełnią, to zawsze jest Bonny.
Ocena: 7.5/10
SteelHammer